Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

Tęczowy Most - Jolly Jumper

jaggal - Pią 30 Gru, 2016 11:42

JJ odszedł.

FIP, cichy i bezlitosny morderca. Przyszedł znikąd i wyciągnął swoje parszywe zimne łapy po mojego chłopca. Nie dał mu żadnych szans, mi nie dał żadnych szans także...

Naprawdę miałam nadzieję, że okaże się, że to tylko zagazowanie, zwłaszcza że na początku nie wyglądał jeszcze aż tak niepokojąco - ale od poniedziałku wieczór, kiedy wróciłam ze świąt, po środę, kiedy przyjechaliśmy do weta, sytuacja zmieniała się błyskawicznie. Wiedziałam już, że to nie gazy, ale przecież FIP to nie tu, nie on, nie mój szczur... Ale USG, rentgen, doświadczenia lekarzy - to wszystko mówiło jedno.

Mogłam spędzić z nim te ostatnie 24 godziny. Mogłam to wszystko przemyśleć. Mogłam się mu przyjrzeć, wygłaskać, wyprzytulać. Przychodził i trochę popłakiwał "mamo, chyba źle się czuję, brzuch taki duży, nie mogę biegać, nie sięgam łapek z tyłu, mamo, chcę kupkę i nie daję rady, mamo, zrób coś, pomóż", tak samo, jak latem "mamo, tam jest mucha, daj mi ją, mamo, ona lata, a ja nie latam, mamo, ona je, a ja już zjadłem, też chcę"... Głaskałam go, a on mruczał, udeptywał i ciamkał mi palce. Nie płakałam, nie. Nie chciałam, żeby wyczuł, że się boję, że jestem przerażona. Miało być tak, jak zawsze - i było, włącznie z "JJ, nie żryj tego, bo ci zaszkodzi!!!". Jakby cokolwiek mogło mu jeszcze zaszkodzić...

W czwartek JJ skórę na brzuszku miał napiętą jak bęben, nie mógł znaleźć sobie odpowiedniej pozycji. W poczekalni chciałam go wziąć na ręce, ale bałam się, że coś mu niechcący zrobię. Dr Glema rozmawiała jeszcze z kat o ewentualnych dalszych badaniach, ale kiedy wyjęła JJa z transportera... Nie wiem, huczało mi w głowie, słyszałam tylko zza drzwi, jak jeszcze raz omawiała rentgen JJa z dr Starczewskim. Rozmawiała chyba ze wszystkimi lekarzami w klinice, potem mówiła do mnie... Też miała szklane oczy, przecież znała Dżeja od malucha. Fakty były, jakie były - wszystko postępuje w tempie zastraszającym, mały słabnie, wyniki badań krwi wykazały 4 na 5 objawów FIP, test Rivolta stuprocentowo pozytywny, można spróbować podać leki i potrzymać go do jutra, ale płynu było już tyle, że w każdej chwili mógł przerwać przeponę i cały czas narastał... Strasznie chciałam zabrać go do domu, choćby jeszcze na jedną dobę, poleżeć z nim, posłuchać, jak mruczy. Nie wyobrażałam sobie wracać do domu, w którym go nie będzie, nawet takiego osłabionego, polegującego - byle by był... ale do cholery, nie, nie mogłam przecież, tu nie chodziło o mnie...

Poleciało mi parę łez, ale byłam dzielna, musiałam być, żeby JJ nie był przerażony. Wszystko wzięło w łeb, kiedy podpisałam zgodę na eutanazję. Myślałam, że rozerwie mnie od środka, że zacznę tłuc łbem o ścianę i wyć. Wzięłam Dżeja na ręce, przytulił się, umościł. Przeprosiłam go za wszystko, za nazywanie go SzczejDżejem (chociaż zasłużył), za rzucanie w niego poduszką, gdy gryzł mi palce (chociaż też zasłużył)... Powiedziałam mu, że go kocham i że jeśli istnieje jakaś druga strona, to kiedyś go tam znajdę.

Nie miał już ochoty ani sił na uciekanie ze stołu nawet, położył się i leżał. Dostał głupiego jasia i przysnął, a później... później już tylko płakałam. Dr Glema, kiedy go zabierała, płakała też.

Kocham cię, Dżeju. I zawsze będę.

Nadira - Pią 30 Gru, 2016 11:56

*ryczy bez słów i przytula*
Eva - Pią 30 Gru, 2016 12:22

[*]
misiosoft - Pią 30 Gru, 2016 12:33

:cry3: tak bardzo mi przykro....
kat - Pią 30 Gru, 2016 12:33

['] :cry:
domonika - Pią 30 Gru, 2016 12:47

Siedzę i ryczę... Nie wyobrażam sobie, co teraz czujesz... :cry: :cry:
Trzymaj się i bądź silna, KK Cię potrzebuje!

Kurciak - Pią 30 Gru, 2016 12:52

Tak bardzo smutno..
Alu, tulę mocno.
JJ...
...

agusiak - Pią 30 Gru, 2016 13:11

Nie idzie nie płakać... dobrze, że z nim byłaś, nie wyobrażam sobie co teraz czujesz :(
jaggal - Pią 30 Gru, 2016 13:41

jestem w takim dziwnym stanie. nie płaczę, czasem najwyżej poleci parę łez, ale nie płaczę. tylko nie umiem normalnie siedzieć w domu, nie mogę patrzeć na koty. wszystko przypomina mi JJa.

a koty to czują, to zaskakujące, jak dużo one czują. nie próbują się przytulać, nie łaszą się, ale wszystkie są w pobliżu i mnie pilnują. wiedzą, że JJ nie pojechał na adopcję, wiedziały, że jest chory, zwłaszcza starsze - traktowały go zupełnie inaczej, czulej, a kiedy jechałam z Dżejem w czwartek, Dżender uwalił się pod drzwiami i płakał, Lamia przyszła się pożegnać, a zazdrosna wydra wcześniej całą dobę pozwoliła mu się do mnie przytulać i zamiast dać mu w gębę, lizała po głowie...

i cały czas to dziwne uczucie w środku.

einfach - Pią 30 Gru, 2016 13:45

jaggal napisał/a:
jestem w takim dziwnym stanie. nie płaczę, czasem najwyżej poleci parę łez, ale nie płaczę. tylko nie umiem normalnie siedzieć w domu, nie mogę patrzeć na koty. wszystko przypomina mi JJa.

a koty to czują, to zaskakujące, jak dużo one czują. nie próbują się przytulać, nie łaszą się, ale wszystkie są w pobliżu i mnie pilnują. wiedzą, że JJ nie pojechał na adopcję, wiedziały, że jest chory, zwłaszcza starsze - traktowały go zupełnie inaczej, czulej, a kiedy jechałam z Dżejem w czwartek, Dżender uwalił się pod drzwiami i płakał, Lamia przyszła się pożegnać, a zazdrosna wydra wcześniej całą dobę pozwoliła mu się do mnie przytulać i zamiast dać mu w gębę, lizała po głowie...

i cały czas to dziwne uczucie w środku.


mieliśmy to samo po Dexterze... i też mnie zaskoczyło, że koty po prostu WIEDZĄ

:hug:

BEATA olag - Pią 30 Gru, 2016 13:49

:hug:
saszka - Pią 30 Gru, 2016 13:57

Alu, wiesz, jak bardzo mi przykro :cry:
JJ - na zawsze pozostaniesz w moim sercu i pamięci.

jaggal - Pią 30 Gru, 2016 14:09

saszka napisał/a:
Alu, wiesz, jak bardzo mi przykro :cry:
JJ - na zawsze pozostaniesz w moim sercu i pamięci.


wiem - i dziękuję, że byłaś z nim i ze mną przez te ostatnie godziny, a potem w gabinecie płakałaś razem ze mną...

nadal nie mogę uwierzyć, że to właśnie on. mój maleńki, mój marudny, mój kochany.

Cotleone - Pią 30 Gru, 2016 14:14

:cry: Bardzo mi przykro :pociesza:
Morri - Pią 30 Gru, 2016 17:20

Alu, tak bardzo, BARDZO mi przykro :( I w imieniu Dżeja, dziękuję za wszystko...

Wypłacz się, pozwól sobie na to - to naprawdę pomaga spuścić ten balon emocji...
Bo przecież musisz być silna. Musisz.

Katarzyna - Pią 30 Gru, 2016 18:18

Trzymaj się Ala...., nic nie potrafię innego napisać.... żal okropny.....
catta - Pią 30 Gru, 2016 18:21

Jolly Jumperku kochany :( :hug:
Cynamon - Sob 31 Gru, 2016 09:48

Jest mi strasznie przykro :cry2:
Czytając opis ostatnich godzin JJ'a miałam przed oczami Ogonka [*], którego również zabrał FIP.
Po diagnozie, byłam podobnie rozdarta, nie mogłam opanować łez, również wszystko mi go przypominało.
Ta bezsilność, że nie można pomóc w żaden inny sposób jak skrócić męki :cry:
Trzymaj się Alu! Dałaś mu tyle ile tylko mogłaś.

JJ'u biegaj szczęśliwie z innymi koteczkami :aniolek:

Neda - Pon 02 Sty, 2017 07:32

Alu, pamiętam go jako jedynego z twojego dużego stadka, dzięki twoim opowiesciom. A dziś natknęłam się na tę infirmację i szok... Może JJ oszukał los tylko na chwilę, ale za to w najszczęsliwszy sposób, bo trafił do ciebie. Trzymaj się...
Bastianka - Pon 02 Sty, 2017 18:16

Jaggal - bardzo mi przykro. Bardzo. Współczuję.
jaggal - Czw 26 Sty, 2017 18:47

Synku,

niedługo minie miesiąc, odkąd Cię z nami nie ma. Tylko miesiąc czy aż - nie umiem odpowiedzieć. Czasem mam wrażenie, że tak naprawdę nigdy Cię nie było, że tylko mi się przyśniłeś albo czytałam gdzieś o Tobie, a ułamek sekundy później świadomość tego wszystkiego co się stało uderza mnie tak, że na chwilę tracę oddech, a oczy mi się palą. Przez pierwsze dni po Twoim odejściu nie mogłam znaleźć sobie miejsca, nie mogłam patrzeć na resztę stada, nie chciałam wracać do domu - Twoja nieobecność była równie wyrazista jak Twoje dotychczasowe istnienie. Teraz coraz częściej myślę o Tobie i o Tobie mówię - teraz mogę już bardziej, bo wcześniej nie byłam w stanie, zupełnie jakby te części mojego mózgu, w których zawierały się wspomnienia o Tobie, były otwartą raną, wrażliwą nie tylko na dotyk, ale choćby na muśnięcie powietrza. Nadal nie bardzo mogę oglądać Twoje zdjęcia, ale kiedy Budda przynosi w pyszczku tę zmemłaną czarną grzechoczącą myszę, aportując ją tak, jak Ty to robiłeś, mogę mu ją odrzucać i nie zaciskam na niej palców aż do białości. Wiesz, kiedy napisałam na facebooku, że śmierć mi Cię zabrała, w jednym z komentarzy odezwała się pani Natasza - znałam jej syna, Kubę, fantastycznego faceta, który zmarł na mukowiscydozę, nie zdążył nawet skończyć gimnazjum - i napisała, że może Ciebie tu już nie ma, ale na pewno Kuba Cię znajdzie i się Tobą zaopiekuje. I w tym momencie nagle poczułam ogromną ulgę, zupełnie, jakby ktoś rozpuścił bryłę lodu, uciskającą mi serce. Wtedy chyba zrozumiałam, że nie tyle o samo rozstanie mi chodziło, bo przecież zawsze liczyłam się z tym, że będę Cię musiała oddać, ale o tę niepewność - gdzie jesteś, co się z Tobą dzieje, czy wszystko u Ciebie dobrze... a jakoś tak uwierzyłam, że chociaż nie mogę już nad Tobą czuwać, to trafiłeś równie dobrze. Pamiętasz, kiedy już przestawałeś oddychać, obiecałam Ci, że bez względu na to, jaka jest ta druga strona, to jeśli tylko istnieje, znajdę Cię tam - bo, cholera, jeśli ludzie mają duszę, to koty mają ją tym bardziej i nie zgadzam się z tym, że Cię już nigdy!..

...ech, Synku, widzisz, jak matka na starość zgłupiała. Gdybyś był teraz obok, pewnie dosadnie pokazałbyś, co myślisz na temat moich wywodów i bez mrugnięcia okiem porzuciłbyś ich wysłuchiwanie na rzecz miski duszonej wołowiny z rosołkiem. Zjadłbyś dużo, zawsze ładnie jadłeś, potem umyłbyś dokładnie łapki, przyszedł się przytulić i zasnąć, a jeśli przed zaśnięciem zostałbyś nieodpowiednio wymiziany, rano znalazłabym na kołdrze mokry dowód Twojego zdegustowania. I wiesz co? Nawet nie oberwałbyś za to kapciem...

Trzymaj się, Synku. Pamiętaj, że nadal bardzo Cię kochamy i tęsknimy za Tobą - bo czas nie leczy ran, on nas tylko do nich przyzwyczaja... Aha, a Kuba niech lepiej o Ciebie dba i dobrze się Tobą opiekuje, bo rozliczę go bezlitośnie z każdego zaniedbania!

Kocham Cię

A.

kikin - Czw 26 Sty, 2017 19:27


Morri - Czw 26 Sty, 2017 20:13

:aniolek:
Cynamon - Czw 26 Sty, 2017 20:46

Aluś jesteś wspaniała i dzielna! :kiss:
Nuria - Czw 26 Sty, 2017 21:59

Przepiękne słowa.. aż się popłakałam..
Basik - Pią 27 Sty, 2017 12:32

:hug:
BEATA olag - Pią 27 Sty, 2017 12:39

:aniolek:
brynia - Sob 28 Sty, 2017 23:05

:hug:
jaggal - Pon 08 Maj, 2017 19:20

Syneczku,

zaczął się maj, chociaż pogoda nie bardzo na to wskazuje - byłbyś zachwycony tym, ile kropel spływa po szybach (zawsze bardzo Cię oburzało, że nie możesz ich złapać) i puka o parapet (ile się naśmiałam z Twoich warowań przy oknie za każdym razem, gdy po drugiej stronie dudniła ulewa...). Drzewa zielone, powietrze ma zupełnie inny zapach, wszystko jakoś tak odżywa, nabiera energii...

A Ciebie nie ma.

Zastanawiasz się czasem, jak by to wyglądało, gdybyś został z nami? Miałbyś już rok. Byłbyś duży, pewnie większy niż Dżender i Pasiuk - ale smukły, zwinny. Straciłbyś może trochę z dziecięcego rozbrykania na rzecz młodzieńczej zadumy, ale nadal bez wahania rzucał się w pogoń za piłeczką czy myszką, polował na piórka i patyki. Byłbyś nieodmiennie uroczym i rozkosznym, a do tego pięknym chłopakiem, od dziecka się na takiego zapowiadałeś - lśniącobiały, z aksamitnymi czarnymi łatkami, z których od razu w oczy rzucała się ta na grzbiecie, ta w kształcie serca. I kochałbyś człowieka jeszcze bardziej niż kiedyś, tuliłbyś się, zagadywał...

Zawsze, kiedy patrzę na Buddę, myślę o Tobie. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie Cię zapomnieć. I czy kiedykolwiek wybaczę sobie te chwile, które mogłam z Tobą spędzić, a nie spędziłam. Gdybym wiedziała... ale w końcu jeśli płacono by nam za każde "gdyby", bylibyśmy milionerami, czyż nie? Echsz. Nie musieliśmy być milionerami, było nam dobrze tak, jak było...

Strasznie tęsknię, Synku. Nawet jeśli to już nie boli w taki sam sposób, jak kiedyś, nawet jeśli ta rana się zabliźniła, to nie zmienia faktu, że blizna jest i zostanie na zawsze. Bo razem z Tobą umarł kawałek mnie.

Kocham Cię. Nigdy nie przestanę.

A.

saszka - Pon 08 Maj, 2017 19:27

:cry:
Basik - Pon 08 Maj, 2017 19:36

Jaggal'u... :hug:
Cynamon - Pon 08 Maj, 2017 20:54

Alicja aż mi się łezka zakręciła czytając to... :cry2: ja miałam podobnie po odejściu Ogonka [*] którego mam w awatarze oraz Cynamona [*] dlatego też jego imię jest moim nickiem. Zawsze będą w moim sercu, tak jak i inne koty, które znałam osobiście a już ich nie ma :( Często wracam do nich myślami...
wiedźma - Pon 08 Maj, 2017 21:44

I ja siedzę i chlipię. Nasza Chycha przeprowadziła się do Biskupic rok przed nami. Niestety w narożnik działki, pod wielki kamień w kształcie serca. A ja dalej z nią rozmawiam. Pokazuję dwóch psocących następców i naszego trzymiesięcznego szkraba, który też pewnie już by się oglądał za jej ogonkiem.

Przytulam Cię mocno :pociesza:

kat - Pon 08 Maj, 2017 21:59

:pociesza:
tajga - Pon 08 Maj, 2017 22:13

Rok temu został zabity mój kot wychodzący. Każda strata jest nie do ogarnięcia. Trafiając do Was, cieszę się, że się przekonałam , że nie jestem nienormalna płacząc czytając takie posty.
Alicjo (przywiozłaś mi Lenkę, stąd pozwalam sobie tak napisać), Jolly Jumperek nadal żyje . W Twoim sercu :serce:

Morri - Pon 08 Maj, 2017 22:59

Alu :hug:
kikin - Wto 09 Maj, 2017 08:39

:pociesza:
BEATA olag - Wto 09 Maj, 2017 18:04

:cry:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group