Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: jaggal
Pon 17 Paź, 2016 12:13
Lolek
Autor Wiadomość
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Sob 28 Mar, 2015 22:27   

Pytałam, czy mam tę skórę czymś jeszcze smarować, psikać, ale wet podał jej tylko ten zastrzyk i poparł pomysł kąpieli. Imaverol - zapamiętam i zasugeruję wetowi. Muszę wyleczyć tego biednego kota, bo jak jej nie pomogę, to nikt tego nie zrobi - tu biega naprawdę sporo niczyich kotów.
Czytałam trochę o grzybicy, staram się uważać. Wszystkie ubrania po kontakcie z kotką zmieniam, ręce myję stale (lekka obsesja) i sprzątam w jej pomieszczeniu preparatem odkażającym. Mam nadzieję, że się nie przeniesie, choć mam na ciele kilka świeżych zadrapań, więc droga do zakażenia jest łatwiejsza. Poza mną nikt jej nie dotyka, Lolek widział ją z daleka.

Co do Lolasa - nie miał badanego kału, wg lekarza kaszel jest mokry (zresztą to słychać) i pochodzi z krtani. Podczas odkasływania wyraźnie coś mu w środku jeździ. Zawsze po antybiotyku mu przechodziło :neutral: Wet stwierdził, że nie będzie go więcej męczył antybiotykiem, skoro płuca są ok, więc mam wypróbować te leki wykrztuśne. Kot nie jest zadowolony :) Pluje.
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Pon 30 Mar, 2015 22:34   

No można się pochlastać, pierwsza sterylizacja i niepowodzenie! Okazało się, że kotka nie miała macicy, czyli była już kiedyś poddana zabiegowi. Żadnych śladów, blizn na brzuszku, uszko nie cięte ... Niepotrzebnie była rozcinana :yyy: Badało ją dwóch wetów, mam do nich zaufanie, widocznie takie rzeczy się niestety zdarzają... Jutro ją odbieram z lecznicy.

Obstawiam, że widocznie kiedyś miała dom, ponieważ jest BARDZO przyjacielska, przymilna, wręcz tuli się do człowieka, zasypia na kolanach, korzysta z kuwety. Musiała go stracić bardzo dawno, jest strasznie wychudzona, ten grzyb na sierści, początkowa płochliwość. Ucieka na widok człowieka, ale kiedy go poobserwuje i widzi, że się jej nie goni, nie straszy, sama podchodzi i nie chce się odkleić.
Co mam zrobić, będę ją leczyła w domu, mam jedno wolne pomieszczenie i zobaczymy.

Lolek średnio zadowolony, waruje pod łazienką gdzie obecnie przebywa kotka, osykują się przez otwory w drzwiach.
Kiedy niosłam ją wczoraj na rękach na piętro domu gdzie jest właśnie ta jej łazienka, Lolek cały czas mi towarzyszył, szedł przy nodze jak pies, wielkimi źrenicami wpatrując się w Tolę (takie imię dostała).
Byłoby nam wszystkim łatwiej, gdyby Loluś przekonał się trochę do kociej towarzyszki. Na razie przez 4-6 tygodni do czasu wyleczenia grzyba na odległość, ale potem? Mam nadzieję, że może Lolek nie jest takim do końca jedynakiem, tylko dotychczas nie miał na tyle czasu, żeby przekonać się do ewentualnego kociego towarzystwa. A jeśli nie to chyba ją ogłoszę, bo taka kotka nie może trafić na ulicę, zginie. Choć marne szanse na dom - 9 letnia bezzębna panna z zaćmą. Bura. Ech.
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17287
Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 30 Mar, 2015 22:54   

Marcotta, załóż wydarzenie na FB lub nawet profil koteczki - rób zdjęcia, pisz co u niej! Od razu. Ostatnio znalazł się dom dla 10 letniej kotki
_________________
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
 
 
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Pon 30 Mar, 2015 23:05   

Pewnie tak zrobię, z Szarunią się udało, może i Tola znajdzie dom. To, że jej nie wypuszczę już postanowione. Tylko muszę ją wyleczyć i zrobić testy na FIV i FeLV. Oprócz grzyba jest też pewnie maksymalnie zarobaczona.

A zdjęcia zrobię później, na razie nie jest zbyt piękna, oprócz pyszczka (też zresztą zaatakowanego przez grzyb).
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
Eva 

Wiek: 39
Dołączyła: 23 Wrz 2014
Posty: 9091
Skąd: POZNAŃ
Wysłany: Pon 30 Mar, 2015 23:11   

głupio zabrzmi- ale to wlasnie te "nie-piekne" zdjecia dają najwieksze szanse na dom...
_________________
nie mogę, Kot na mnie leży.
 
 
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Pon 30 Mar, 2015 23:17   

Ok, skoro tak, to zdaję się na wasze doświadczenie w temacie :) Jutro porobię fotki, choć trudne to zadanie z kotem, który najchętniej zawisłby na szyi człowieka w roli kołnierza.
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17287
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 31 Mar, 2015 00:28   

Marcotta, historię przedstawiać należy od początku :) Nie zwlekaj :)
_________________
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
 
 
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Sro 10 Cze, 2015 00:33   

Dawno nie zaglądałam :)
Lolek czuje się świetnie, pozdrawia (tzn. nie pozdrawia, bo trochę z niego taki udzielny książę, który łaskawie pozwala się kochać, żeby po chwili zmienić zdanie). W tej chwili pracujemy nad wprowadzeniem nowej kici do rodziny, miała być do adopcji, ale nie wyobrażam sobie oddania jej komukolwiek. Czyli dwa koty. Lolek jak wiadomo, adoptowany był jako jedynak, więc łatwo nie jest :neutral:
Próbuję książkowej socjalizacji, są dni spokojne, obojętne, ale są też dni, kiedy Lolek reaguje agresją od razu, długa droga przed nami.
Bywa też tak:



Czy jest jakaś szansa? Jak myślicie? Kocham ich oboje, choć są tak różni :serce:

Jeszcze zdjęcia Lolka:

przed rozpoczęciem dewastacji krzewu (uwielbia się ocierać o ten właśnie krzaczek, bawi się nim, połamał już parę gałązek):


szczęście w ogrodzie (wychodzimy prawie codziennie):


Na deser Tola, naprawdę cudowna kotka:
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
Cynamon 

Dołączyła: 16 Maj 2013
Posty: 3401
Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 10 Cze, 2015 09:45   

Trzymamy kciuki za dokocenie :good: Warto próbować, może się uda i w końcu będzie z nich zgrany dwupak :)
DS do którego wyadoptowałam koteczkę Kitty (miała wtedy ok 6 m-cy) praktycznie pół roku czekał na dogadanie się kotek.
Rezydentka ma około 7-8 lat i od zawsze była jedynaczką, jednak udało się i obecnie koteczki nawet często śpią ze sobą razem :love: Ale ich pańcia odwaliła kawał mega dobrej roboty, przez pierwsze tygodnie spała równo pół nocy z jedną kotą i potem z drugą i tak w ciągu dnia, też równo dzieliła je czasem i powoli je przyzwyczajała do siebie np w trakcie jedzenia czy karmienia :)
Także zawsze jest nadzieja :)
 
 
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Czw 30 Lip, 2015 14:05   

Dawno nie pisałam co u nas :) Po czterech miesiącach dokocenie mogę uznać za udane, koty nie atakują się (tylko czasami, niezbyt agresywnie, nie gryzą się), potrafią spać obok siebie na naszym łóżku, biec wspólnie do kuchni, nawet obwąchiwać swoje pyszczki, o ogonach nie wspominając.
Potrafią też czasem pogonić jeden za drugim i spoliczkować się nawzajem, ale bez krzyku kota obdzieranego ze skóry, jak to bywało dotychczas.
Jest jeden szkopuł, który mnie martwi i kładę to na karb przyjęcia kici do domu - Lolkowi zdarza się znakować moczem różne przedmioty :neutral: Ale nie na chybił trafił. Są to: świeżo uprane, wyschnięte rzeczy (ułożone na kupce do złożenia); plastikowy kosz lazienkowy z ciuchami do prania; karton wypełniony kartkami, makulaturą; pudło z kopertami bąbelkowymi; tapczan mojej mamy (w pokoju, gdzie Lolek nigdy nie przebywa, nie leży, za to leżało na tym tapczanie właśnie pranie na kupce) i ostatni wybryk Lolka - nasze torby podróżne, złożone na korytarzu po przyjeździe z wakacji kilka dni temu.
W sumie obstawiam dwie przyczyny - nowe, obce zapachy (wakacje, płyn do płukania tkanin) i nowy kot w domu.
Na szczęście nie robi tego często, prania już tak nie zostawiam, walizki wypiorę i schowam na strych, kartony z makulaturą zlikwidowałam i kupiłam mu dziś Feliway, może to coś da :neutral:
Szczęście w nieszczęściu, że te siki nie śmierdzą mocno amoniakiem.
Macie jakieś pomysły, co tu jeszcze zrobić?

A, dodam, że podczas wychodzenia na spacery również znaczy wszelkie krzaczory, gdzie tylko wyczuje zapach okolicznych kotów.
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17287
Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 30 Lip, 2015 14:59   

Zachowanie Lolka bardzo przypomina mi zachowanie mojej rezydentki, Luny.
Co pomaga?
Obróżka feromonowa - ale ta pomogła tylko raz
Poświęcenie koty odpowiedniej ilości czasu sam na sam - łącznie z zabawą :)
_________________
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
 
 
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Czw 30 Lip, 2015 15:12   

Staram się stawiać go na pierwszym miejscu, pieścić, głaskać, gonię się z nim wieczorami (bo to lubi najbardziej, prowokuje, czai się). Do pieszczot nie jest taki pierwszy i chętny, on najwyżej pozwala łaskawie się kochać, choć moim zdaniem jest bardzo wrażliwym kotem, który pozuje na niedostępnego.
Po naszym powrocie z wakacji przywitał mnie ugryzieniem :) Ale już na drugi dzień domagał się większej ilości pieszczot niż zawsze :) Lolek zdecydowanie nie jest nakolankowy, ale musi być stale w pobliżu mnie - obok, ale blisko. Śpi jak pies, obok naszego łóżka.
Będę go dalej dopieszczać, broń Boże nie krzyczę, nie karcę! Poczekam na te feromony, zobaczymy. Niezależnie od tego, czy sika czy nie i tak go kocham, tylko przyznam, że trochę mnie stresuje ta sytuacja. Pocieszające, że dzieje się to rzadko.

Wrzucę przy okazji nowe zdjęcia.
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17287
Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 30 Lip, 2015 15:18   

U nas pomogło utworzenie rytuału - oboje z Przemem wpuszczamy Lunę do łazienki, kiedy idziemy się myć. Nie zawsze jest zainteresowana, ale kiedy jest, prawo wstępu ma tylko ona ;) Oczywiście następuje wtedy branie kota na ręce i tulenie ::
_________________
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
 
 
marcotta 

Wiek: 44
Dołączyła: 06 Paź 2014
Posty: 77
Skąd: Robakowo k. Poznania
Wysłany: Pią 25 Wrz, 2015 23:21   

Dwa kolejne miesiące minęły, zbliża się rocznica wspólnego mieszkania z Lolkiem (13.10).



Z Tolą nadal się gonią, ale nie ma już awantur


Bukę też potrafi sobie ustawić


Te oczy :)


Pozdrawiamy :)
_________________
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17287
Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 25 Wrz, 2015 23:25   

Ten to miał szczęście :serce:
_________________
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
x
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]