Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: brynia
Wto 07 Mar, 2017 08:05
Molly
Autor Wiadomość
kikin 

Dołączyła: 12 Gru 2013
Posty: 7938
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 07 Mar, 2017 17:40   

od Pani Alicji, która nie zdążyła zaadaptować Molly :(

Dzień dobry,

Dziś wyjątkowo czułam, że dostanę wieści o kotach. Czułam, że wiążące. Los bywa okrutny, ale musimy być silni. Nawet śniłam dziś, że Molly była ukryta w szafie, a inny kot podszedł do nie i ocierał się głową.
Bardzo mi przykro, tym bardziej, że już czekałam na małą przylepę. Najgorsze jest, że nie miała swojego ukochanego domu, choć z całą pewnością w DT bardzo o nią dbano. Każdy kot i pies powinien mieć swojego człowieka.
Proszę przekazać wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy się z nią zżyli. Od jak dawna chorowała?
Tam gdzie jest, przynajmniej nie czuje bólu.
_________________
Moje Tymczaski kochane :love: Lilianka, Della, Dakota, Alaska, Carlos, Santana, Sherlock, Watson, Koko, Bertil, Penelopa, Ebba, Alabama, Nebraska, Dastan, Tristan, Grafit, Kismet, Buffon, Bonucci, Okaka, Zaza, Tymek, Melisa, Fiesta
 
 
Marianna 

Dołączyła: 10 Lut 2017
Posty: 1027
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto 07 Mar, 2017 19:09   

Piękna wiadomosc :love:
 
 
żabcia 

Wiek: 60
Dołączyła: 30 Kwi 2016
Posty: 125
Skąd: Swarzędz
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 00:16   

Może i byliśmy tylko DT, ale dla nas wszystkie sierściuchy są nasze i tak samo kochane.
Jest ciężko. Nie spodziewałyśmy się, że wrócimy do domu same. Mamy nadzieję, że nasza Czarnuszka (Molly) hasa sobie teraz razem z naszą Kasią, która odeszła od nas prawie rok temu.
_________________
Violetta
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17269
Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 00:34   

żabcia napisał/a:
Może i byliśmy tylko DT, ale dla nas wszystkie sierściuchy są nasze i tak samo kochane.
Jest ciężko. Nie spodziewałyśmy się, że wrócimy do domu same. Mamy nadzieję, że nasza Czarnuszka (Molly) hasa sobie teraz razem z naszą Kasią, która odeszła od nas prawie rok temu.
To nie jest tak, ze jest się tylko DT... Kocha się przecież te koty jak swoje... Doskonale wiem, jak rozdziera taka strata... Rozdziera też śmierć podopiecznego, który trafił już do DS... Dwójka moich już nie żyje... Drucik i Ozzy... Ale mimo to nigdy nie powiem, że nie było warto... Dacie radę, żabcia!
 
 
Marianna 

Dołączyła: 10 Lut 2017
Posty: 1027
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 06:24   

DT jest czasem wyjątkowym - trzeba dać dużo serca i włożyć masę pracy w Stworzenie, które pojdzie dalej w świat...
Szczere ukłony dla wszystkich DT :aniolek:
 
 
agula.s 

Dołączyła: 08 Gru 2016
Posty: 378
Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 13:46   

Molly słoneczko słodkie tak mi przykro. Biegaj szczęśliwie za Tęczowym Mostem.
Żabciu wyrazy współczucia, wszystkie domy tymczasowe zasługują wyłącznie na podziw za to co robią. Wiem, że kochacie wszystkich swoich podopiecznych.
Nie mogę uwierzyć, że to się stało...
 
 
BEATA olag 

Wiek: 52
Dołączyła: 17 Sie 2014
Posty: 4939
Skąd: Piątkowo / Poznań
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 13:49   

Wiem co przechodzicie, ja tylko chodziłam miziać koty w szpitaliku, w tym wyjątkową Zuri.
Z Jej śmiercią nadal nie mogę się pogodzić...
Ale bez nas bidy nie dadzą sobie rady, musimy być silni.
 
 
MISIEK 
Misiek

Dołączyła: 17 Kwi 2016
Posty: 2300
Skąd: Swarzędz
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 16:58   

Nie bardzo wiem co napisać bo żadne słowa nie oddadzą jak przykre i niesprawiedliwe jest to co spotkało Molly, kotka o szmaragdowych oczach, ubranej w jedwabistą czerń.

Na pytanie czy kotka od dawna chorowała odpowiem, że nie. Tak naprawdę było to dla nas wielkie zaskoczenie, bo przecież kotek wcześniej nie chorował i był taki młodziutki.
W styczniu zauważyliśmy, że kotka gubi sierść na uszkach i ma temperaturę 39,6 C. Udaliśmy się na wizytę do weta. Rozpoznanie było, że kotka najprawdopodobniej jest zestresowana dużą ilością kotów w domu. Molly dostała szampon na uszka i tabletki na odporność. Ponadto dostała swój pokoik na wyłączność.

Wydawało nam się, że rozpoznanie jest słuszne, gdyż ostatnio bardzo nie lubiła naszego rezydenta i warczała na niego. Stąd ten stres i podwyższona temperatura.
Coś jednak nie dawało nam spokoju. Przecież Molly na poczatku była taka prokocia i lubiła Funcika. Poza tym była miła w stosunku do pozostałych współlokatorów.
Dziwiło mnie troszkę, że nie pozwala się dotykać przy tylnej części ciała. Nawet powiedziałam o tym weterynarzowi. Jednak reakcja weterynarza nie sugerowała, że ma to jakieś znaczenie, bo przecież nie każdy kotek lubi być głaskany po brzuszku lub jak mu się pod ogon zagląda.
Po trzech tygodniach Molly dostała gorączkę 39.9 C. W nocy mierzyłam jej jeszcze ze cztery razy temperaturę. Mierzyłam nawet dwoma termometrami, bo miałam wrażenie, że termometr nie mierzy dokładnie. W ciągu dwóch następnych godzinach temp spadła do 39 potem do 38,5 i znów rosła. Pojechaliśmy do weterynarza. Pani weterynarz, gdy zobaczyła brzuszek Molly i dopasowała to do wywiadu (upieraliśmy się, że z kotem dzieje się coś złego i nie jest to stres) zaleciła USG. Badanie USG i kolor pobranej próbki świadczyły o nieuleczalnej chorobie FIP. Weterynarz nie dawał jej żadnej szansy. Chociaż miałam nadzieję, że to pomyłka badania potwierdziły diagnozę.

Zastanawiam się czy bardzo cierpiała przez ten miesiąc. Wiedząc, że koty cierpią w milczeniu zastanawiam się jak bardzo ją bolało i czy mogłam coś wcześniej zauważyć czy zrobić. Nawet gdybyśmy prawidłowo zdiagnozowali Molly za pierwszym razem to i tak nie udałoby się jej wyleczyć. Pocieszyć się mogę, że ostatnie trzy miesiące Molly spędziła w łóżku lub na półeczce. Miała swoje miejsce, gdzie było ciepło, bezpiecznie i oczywiście z pełną miseczką czegoś dobrego.

Gdy nasza pierwsza kotka umarła nasz weterynarz powiedział do nas, że miała szczęście, że do nas trafiła. Gdy choroba spowodowała paraliż kotka, ta na wolności umarłaby z głodu lub zostałaby zagryziona przez inne zwierzę. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie ile kotów wolnożyjących umiera właśnie tak; powoli, cierpiąc, gdzieś w jakiejś zimnej norze bez szans na złagodzenie bólu lub napełnienia brzuszka. Dopiero wtedy do mnie dotarło, że gdy mijałam koty na ulicy (o ile w ogóle je zauważałam) nigdy nie zastanawiałam się skąd są, jaka jest ich historia i jaka przyszłość je czeka. Jak łatwo jest przejść obojętnie. Jak łatwo odwrócić się od kota chorego, starego, brzydkiego, bezdomnego. W końcu sercu nie żal tego czego nie widzi. Gdy pędzimy do pracy, a koty są pochowane w swoich kryjówkach, ilu z nas zastanawia się ile z nich właśnie umiera. A umierają czasem z bardzo błahych powodów. I tak zostałam wolontariuszem fundacji. Nawet, jeśli pomogę tylko jednemu bezdomnemu kotu w znalezieniu domu lub otoczę opieką w jego ostatnich chwilach to wiem, że temu konkretnemu kotu właśnie podarowałam cały świat. Udowodniłam, że jeden statystycznie nic nie znaczą kot jest wyjątkowy i jedyny. Wyjątkowy dla mnie. Molly była właśnie jednym z tych kotów.
 
 
kat 

Dołączyła: 18 Mar 2013
Posty: 15132
Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 17:07   

Misiek :pociesza:
 
 
żabcia 

Wiek: 60
Dołączyła: 30 Kwi 2016
Posty: 125
Skąd: Swarzędz
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 17:33   

Córcia trafiłaś w samo sedno. Nic dodać nic ująć. :placz:
_________________
Violetta
 
 
Morri 

Dołączyła: 24 Maj 2010
Posty: 17269
Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 17:58   

:hug:
_________________
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
 
 
Marianna 

Dołączyła: 10 Lut 2017
Posty: 1027
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro 08 Mar, 2017 22:17   

Ale pięknie napisałaś Misiek :(

To moze dodam swoje dwa krótkie słowa, jeśli można.
Gdyby mi ktos pół roku temu powiedział, ze członkiem naszej rodziny zostanie kot to bym sie postukała w czoło. Ale pózniej nadszedł 21 stycznia i znalazłam Was a tutaj zobaczyłam Marianne i Molly. Czułam, ze to jest ten moment, kiedy miejscem w sercu i w ciepłym domu chcemy z Maksem podzielić sie ze zwierzakiem.
Tak sie ułożyło, ze w nasze progi trafiła Marianka. Ale nigdy o Molly nie zapomniałam, zaglądałam i kibicowałam i myslalam, ze moze kiedy bedzie pora na drugie futro - Ona ciagle tu bedzie. Ale jak widać Los bywa przewrotny :( (
Bardzo mi smutno z powodu Molly :( i jestem przekonana ze była z Wami szczęśliwa. Dziękuje! :serce:

Ps. Przepraszam, ze sie wtryniam w wątek :-(
 
 
MISIEK 
Misiek

Dołączyła: 17 Kwi 2016
Posty: 2300
Skąd: Swarzędz
Wysłany: Czw 09 Mar, 2017 21:17   

Marianna napisał/a:
Ale pięknie napisałaś Misiek :(

To moze dodam swoje dwa krótkie słowa, jeśli można.
Gdyby mi ktos pół roku temu powiedział, ze członkiem naszej rodziny zostanie kot to bym sie postukała w czoło. Ale pózniej nadszedł 21 stycznia i znalazłam Was a tutaj zobaczyłam Marianne i Molly. Czułam, ze to jest ten moment, kiedy miejscem w sercu i w ciepłym domu chcemy z Maksem podzielić sie ze zwierzakiem.
Tak sie ułożyło, ze w nasze progi trafiła Marianka. Ale nigdy o Molly nie zapomniałam, zaglądałam i kibicowałam i myslalam, ze moze kiedy bedzie pora na drugie futro - Ona ciagle tu bedzie. Ale jak widać Los bywa przewrotny :( (
Bardzo mi smutno z powodu Molly :( i jestem przekonana ze była z Wami szczęśliwa. Dziękuje! :serce:

Ps. Przepraszam, ze sie wtryniam w wątek :-(


nie przepraszaj, twoje zdanie jest równie ważne ;-)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
x
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies.
Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]