Marianna
Dołączyła: 10 Lut 2017 Posty: 1027 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 09 Paź, 2017 23:03
Trzymamy kciuki za przeprowadzkę i adaptacje!!!
_________________ Hemingway mawiał: „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego”, dlatego też z Marianną i Kreską gościliśmy Izaurę i Leonsję, a wcześniej Dramata Niezłomnego oraz Kostka ❤
Dołączyła: 06 Maj 2016 Posty: 344 Skąd: Poznań-Rataje
Wysłany: Wto 16 Sty, 2018 10:40
Co nowego u Hiacynty?
Nasza łaciata piękność przeszła ostatnio zabieg usunięcia korka woszczynowego (już sama nazwa brzmi okropnie, więc lepiej nie pytajcie o szczegóły 😛 ) Mam nadzieję, że teraz jej problemy z oczkiem i uszami skończą się raz na zawsze... Póki co, Hiacynta wraca do formy, tuląc się - niestety nie do mnie 😞 Hiacynta okazała się bowiem niezbyt wierna i zapałała miłością do mojej współlokatorki... Ja zeszłam na drugi plan, kiedy kupiłam jej tor z piłeczką, bo ona ogólnie lubi piłeczki, to wzgardziła, kiedy upiłam jej hamak na kaloryfer (bo lubi spać za TV, a że mamy nowy, to wolałam żeby zmieniła miejscówkę(, też wzgardziła 😞 Jedynym pocieszeniem jest to, że Hiacia regularnie zajmuje jej łóżko i Anna musi spać w nogach, bo kiedy kota zaśnie, to nie ma szans, żeby ją przełożyć. I dobrze, jakaś kara za bycie powodem zdrady być musi Poza tym Hiacynta jest straszną kłamczuchą, bo kto nie przyjdzie do domu, to woła go do kuchni, żeby nakarmił kota 😀 Nic dziwnego, że mało przypomina tamto zabiedzone chuchro, które do mnie trafiło, jest puchata, okrąglutka i waży już ponad 4 kilo!
A poza tym naprawdę jest idealna, mega grzeczna, niczego nie niszczy, nie łazi po wyżynach, nawet jedzenia zostawionego przez nas nie ruszy. Tylko nadal się chowa, boi się być brana na ręce 😞 Ale jak już ją złapie to się nie wyrywa ani nic, tylko czeka, aż ją wymiziam. Nawet mam wrażenie że się wtula i przytula i jak to trwa za długo, to dopiero wtedy chce zejść.
To naprawdę najsłodsza kota na świecie. Przekonacie się o tym, fotki w drodze! 😉
Dołączyła: 06 Maj 2016 Posty: 344 Skąd: Poznań-Rataje
Wysłany: Wto 23 Sty, 2018 17:27
No i tak to zazwyczaj wygląda rano jak szukam kota...
Cóż począć, muszę pogodzić się z tym że Królowa Domu wybrała sobie nowego tymczasowego właściciela
Wzorem swojej rodzinki (KLIK), Hiacia też uwielbia rozmowy przez telefon, ale nie głos po drugiej stronie, a reaguje na to jak mówię ja. Wystarczy głośniejsza moja rozmowa, a Królowa przybiega zobaczyć co się dzieje!
Zaczyna się miziać, rozkładać, tak jakby czuła że ja się denerwuje i chciała mnie uspokoić.
Wygląda to mniej więcej tak:
Tutaj akurat byłyśmy w trakcie robienia projektu, rozmawiałyśmy dość żywo i Hiacynta postanowiła zapobiec ewentualnej kłótni
W ogóle w ten dzień Hiacię dopadła głupawka, bo zaczęła się z nami bawić długopisem, mam filmik!!
AKTUALIZACJA: Hiacynta przekonała się do hamaka!!!! Mam dowody, zdjęcia na dniach
Dołączyła: 06 Maj 2016 Posty: 344 Skąd: Poznań-Rataje
Wysłany: Pon 05 Lut, 2018 12:31
No i hamaczek się przyjął
Po kilku próbach wsadzania i głaskania, kot zdecydował że opuszcza swoją dotychczasową miejscówkę w postaci naszego, a jakże inaczej, fotela na rzecz hamaczku.
W końcu ma blisko do gołębi, które często przesiadują na parapecie, więc jak któryś obudzi Królową Domu swoim gruchaniem, to ma możliwość ich przestraszenia, co mam wrażenie sprawia jej olbrzymią przyjemność
Po kolejnej wizycie u weta okazało się że błona bębenkowa na którą nachodził korek woszczynowy zrosła się. Od razu widać że kotu to bardzo ciążyło. Zdecydowanie więcej biega, częściej pokazuje sama że chce się bawić, bawi też się "żywiej".
Ataki na wędkę są też ostrzejsze. Widzicie te uszy?
Dołączyła: 06 Maj 2016 Posty: 344 Skąd: Poznań-Rataje
Wysłany: Pon 26 Mar, 2018 11:00
Królowa cały czas rządzi cały czas ustawia wszystkich po kątach. Tutaj denerwuje się na gołębie za oknem, one są ulubioną rozrywką Hiaci.
Polecam zwiększyć głośność
Poza tym, dokazuje, bawi się, ale coraz mniej potrzebuje głasków i miziania....
Z Hiacynty zrobił się kociak, nie dorosła kocica, może odbija sobie stare czasy, gdy nie domagała zdrowotnie. Taka palma jej czasem odbija:
Rzadki widok, bo Królowa nie lubi paparazzi.
Teraz jesteśmy na etapie nauki przychodzenia do ludzia.
Hiacynta do tej pory przychodziła tylko wtedy, kiedy ona tego chciała.
Kupiliśmy Cosmę jako przysmak, możecie sobie wyobrazić że Królowa nie miała ochoty tego ruszyć?
Finalnie zasmakowało i teraz próbujemy dawać jej za każdym razem jak przyjdzie do nas zawołana
Jestem baaaaardzo ciekawa czy uda nam się przywrócić miziaka, czy może Hiacynta zostanie już kotem, który ceni swoją niezależność..
Jak sądzicie?
Dołączyła: 06 Maj 2016 Posty: 344 Skąd: Poznań-Rataje
Wysłany: Pon 04 Cze, 2018 11:58
Było nas mniej, ale to przez moje obowiązki, teraz wreszcie mogę dać znać co u nas słychać.
Wariot...
Niestety, ale powyższy filmik wcale nie oznaczał że kotu odbiło..
Tu zaczynało coś się dziać
Hiacię coś złapało... Ale totalnie nie wiadomo co.
Od jakiegoś czasu walczymy z uszami, non stop coś tam się pojawia, czego nie powinno być. Dodatkowo, pazury od ostatniego czyszczenia znowu zarosły jakimś nalotem.
Weterynarz stwierdził że pora odizolować łapki od uszu, zakładając kołnierz...
No i po tygodniu, kiedy wyczyściłam pazury, w uszach nic się nie działo, zdjęliśmy kołnierz, wszystko wydawało się być w porządku...
Aż tu pewnego ranka wstaje, a na podłodze mnóstwo kłaków......
Patrzę, a Hiacia wylizała sobie szyję na całej długości na grubość jej języka, policzki jakby spuchnięte i wyłysiałe, a łapki czerwone od nadmiaru lizania
Z powrotem w kołnierz i w te pędy do weterynarza.
Lek przeciwświądowy, leki przeciwgrzybicze no i wracamy do domu...
Jednak bez odpowiedzi, co jej się dzieje, bo po prostu nie wiadomo
Jeden, drugi tydzień na lekach, odnotowujemy poprawę, szyjka zarasta, oczka, uszy, łapy w porządku. JEST! Mamy pozwolenie na ściągnięcie kołnierza, jednak Pani Wet zawiązała jej szyjkę, w razie gdyby coś się działo.
No niestety, po nocy znowu pełno futra (choć mniej niż za pierwszym razem). Oceniam straty:
szyja ponownie wylizana (na grubszym obszarze), na głowie strupek z ledwo co zaschniętą krwią i znowu przerzedzone policzki. Teraz siedzi cały czas w kołnierzu. Wczoraj jak na chwilę go zdjęłam to znowu wylizywanie szyi poszło w ruch...
Podejrzenie: grzybica lub alergia....
I teraz w sumie nie wiadomo co gorsze...
Ogromnie brakuje mi, że nie możemy się pobarankować.
Jedyna, pozytywna wiadomość:
Hiacynta na 100% nie ma FIV!
Mam nadzieję że lada moment wróci taki kociak:
Trzymajcie kciuki, przydadzą się...
_________________ DT--->DS: Mieta Wildecka...
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 05 Cze, 2018 00:43
Hofi, a jak teraz wygląda? Poprosimy aktualne zdjęcia
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]