Kolejne zgłoszenie od stale współpracującej z nami Karmicielki: kot na działkach, cały zaropiały, skóra i kości, modli się przed miską... Podjęta próba łapania uwieńczona sukcesem - kot był już tak słaby, że po prostu pozwolił się wziąć na ręce i włożyć do transportera...
Informacje z lecznicy nie napawają optymizmem: katastrofa, mamy nadzieję, że przeżyje, oczywiście hospitalizacja... Nasz nowy podopieczny to kastrowany, dojrzały kocur, totalnie oswojony (nikomu tak naprawdę nie udało się go osłuchać - tak głośno i uporczywie mruczy;) Stan uzębienia okazał się jego głównym problemem - porządek w paszczy już na szczęście zrobiony! Prawie dwa tygodnie spędził w lecznicy; kiedy już wydawał się ustabilizowany i wypuszczono go ze szpitala (oczywiście trafił do nas - bo gdzieżby indziej - na działki???) przyszedł kryzys - tak mocna anemia, że ratunkiem dla życia była tylko transfuzja krwi... Póki co się udało - jutro mamy kontrolne badania, oby parametry czerwonokrwinkowe zaczęły rosnąć...
To jest kolejny kot - na bank! - podrzucony, domowy, który po prostu nie radzi sobie na tej wychwalanej wolności:(((( Brak słów...
Cudowny czarnulek, nie ma końca w głaskaniu, mógłby być pewnie 24/7.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Jest mocno tak se... W czwartek jedynie hematokryt był nieco poniżej normy, reszta parametrów czerwonokrwinkowych ok, ale leukocytoza na poziomie 30 tys. - co okazuje się normą - tak organizm reaguje na jednak obce białka... Ale gdyby jednak Anatol sobie nie poradził z własną szalejącą odpornością - trza by wkroczyć z antybiotykiem - dlatego w sobotę była kolejna kontrola - no i szok - prawie powrót do stanu z poniedziałku:(((( No dobra, hematokryt 16 - ale to tak naprawdę alarm... Nie wiemy, co się dzieje, czekamy na wynik rozmazu, oby to nie jakaś autoagresja, bo nie poradzimy sobie... Apetyt wczoraj jeszcze super, dziś nieco gorszy, ale mięsko wciągnięte.
Po wizycie u okulisty optymistyczne wieści - koci katar leczony jak najbardziej prawidłowo, jednak częstotliwość zakraplania trza zwiększyć - do 10 razy
Jutro znowu kontrola...
Wyniki jeszcze gorsze... Zwiększamy dawkę sterydu, rozmazu ciągle brak Jest naprawdę źle - nie dosyć, że szpik nie produkuje nowych krwinek, to jeszcze niszczy te już istniejące... Naprawdę zaczęłam się bać, że nie poradzimy sobie... Na przekór wynikom Toluś przybrał już do 3 kg, ma apetyt... Dlatego trudno uwierzyć, że jego stan jest tak poważny...
A tak sobie razem leniuchowaliśmy podczas transfuzji:
Sinusoida - i to trójramienna:/
Najważniejsze, że układ krwiotwórczy zaskoczył - no po prostu wydarłam się dziś w gabinecie z radości - zresztą nie tylko ja Gdyby spadł - realna stałaby się groźba eutanazji...Wynik nie jest spektakularny, ale hematokryt skoczył do 19, czyli SUPER!!!!! Ale, a raczej ALE, mamy też dwa inne wzrosty:
1. Lipaza z 50 do stówy!!!! Doktorka aż wysłała krew do laboratorium zewnętrznego (które potwierdziło wynik) - no ale jak miało nie podskoczyć, skoro Anatol dostaje bardzo wysoką dawkę sterydu - żeby przeżyć (miało to ograniczyć autoagresję szpiku - no i ograniczyło...)
2. Leukocytoza znowu się pojawiła - niewysoka, ale ponad 20 tys. jest.
A zatem wdrożono metronidazol na trzustkę (cholerstwo masakryczne, ale na zapalenie trzustki takie galopujące nic innego nie zadziała) oraz synulox w iniekcji - na szczęście chłopak wszystko dzielnie łyka i nadstawia się na zastrzyki - no bo przecie jak człowiek jest to jest wszystko, co najważniejsze...
Generalnie Anatol wygląda super, ma apetyt, myje się zawzięcie (!), apetyt mógłby być lepszy, ale nie przesadzajmy - tyje (dziś lekarka pochwaliła tłuszczyk na brzuszku ), tylko kupy trochę glajdowate, no ale przy tej lipazie to powinno się z niego lać...
Czyli obraz zewnętrzny z wynikami absolutnie nie trzymają się kupy (no ale te kupy takie se, więc może o to chodzi;) Dobra, głupio żartuję, ale nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo się cieszę:))))) *
a tu jeszcze fotka z przetaczania:
* niestety cały czas w podświadomości mam pamięć o tych wszystkich kotach, którym się poprawiało przed Końcem...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 06 Mar, 2019 15:59
Olu mam nadzieję, że ta poprawa będzie dalej następować i to ku wyzdrowieniu a nie ku końcowi
Mocno trzymamy kciuki za Anatola
I rozumiem Twoją radość, też cieszę się ogromnie!
Oby już było tylko lepiej!
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Nie Olu, tak nie może być znowu, Anatol musi wyjść na prostą, ma w sobie tyle potrzeby miłości, że musimy Mu ją dawać przez długie lata, a podświadomość ... wyrzuć do kosza, niech ją wezmą i spalą. Mocno trzymam kciuki a czarno - szaro - bura rodzina moja mocno trzyma łapki za Anatola
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
I znowu w dół:( Hematokryt o dwie jednostki, stan zapalny constans... W poniedziałek kolejne badanie krwi oraz usg.
A ja ciągle nie wierzę patrząc na zachowanie Tolusia, że jest dwoma łapkami po drugiej stronie...
Ja też nie wierzę i mam nadzieję, że te dwie łapki wrócą do tych dwóch tutaj, mocno trzymamy kciuki.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]