Pewnego styczniowego dnia pojawił się na osiedlu wśród dokarmianych kotów. Budzący respekt biało - rudy olbrzym bez oporów podchodził do miski z karmą. Nie był w dobrej formie, miał zaropiałe oczy i był niemiłosiernie brudny. Pewnego dnia leżał na osiedlowej ulicy przy krawężniku... Nie wiadomo, co się stało, prawdopodobnie został potrącony przez samochód. Dobra dusza zajmująca się kotami na osiedlu podeszła do niego z duszą na ramieniu - była przekonana, że kocur nie żyje. Na szczęście wstał i chwiejnym krokiem pokuśtykał w bezpieczną w jego mniemaniu odległość. Jeszcze tego samego wieczoru podjęto próbę złapania kota, ale ani podbierak, ani chwytak obsługiwane przez dyżurującego pracownika schroniska dla zwierząt nie dały rady... Kocur był zbyt sprytny i kuśtykając i co chwilę pokładając się uciekał po całym osiedlu. Zniknął na prawie tydzień, było jasne, że już się nigdy nie pojawi... Ale nie.... Królewicz na trzech łapkach zaczął znów wędrować po osiedlu. Od razu wolontariuszka podjęła decyzję, żeby pomóc złapać kocura, ale wieczorna akcja nic nie dała. Łobuz obwąchał klatkę - łapkę i to wszystko. Przez następny miesiąc dzielnie unikał złapania, aż w końcu złapał się na.... nasączone walerianą chusteczki pozostawione w klatce - łapce. Po prostu wszedł do klatki i się wytarzał w walerianie. No i nie było wątpliwości, co do imienia - mamy Waleriana
Obecnie kocur jest już po badaniach: wyniki badania krwi - bez zarzutu, ujemne FiV i Felv. Przy okazji znieczulenia do kastracji został zrobiony porządek w paszczy - usunięto trzy połamane kły, a ostał mu się tylko jeden górny Wykonano również rtg uszkodzonej przedniej łapy i okazało się, że stawu łokciowego właściwie nie ma. Obecnie Walerian jest w trakcie konsultacji ortopedycznej i planowania zabiegu - artrodezy.
Po kilku dniach Walerian był już jakby czystszy i mniej straszny, ale nadal miał opinię nieobsługiwalnego dzikusa
Walerian nie jest taki straszny, na jakiego wygląda On po prostu bardzo się boi... Często straszy, syczy i prycha, ale tak naprawdę lubi głaskanie i pozwala nawet podać sobie antybiotyk w iniekcji
No i lubi jeść. Niedługo będzie miał ksywę Walerian - pusta miska
Ostatnio zmieniony przez saszka Sob 30 Wrz, 2023 23:52, w całości zmieniany 4 razy
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 22 Maj, 2020 10:33
piękny
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
W czwartek Walerian przeszedł operację zwichniętej łapy. Zwichnięcie było bardzo stare, ortopeda obawiał się, że po otwarciu łapy nie uda się wykonać zespolenia, tak jak zaplanował, ale poszło wszystko dobrze, płytka została przymocowana śrubami do kości. Teraz tylko trzymamy kciuki, żeby wszystko się dobrze zrosło i żeby było czucie w łapie.
Walerian został na noc w klinice, musi być pod stałą kontrolą. Mam nadzieję, że jutro wróci, bo reszta kotów z niepokojem patrzy na pustą klatkę w łazience
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 05 Cze, 2020 12:01
Mocno trzymamy kciuki
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Walerian jest już w domu. Do klatki wszedł jak do najbezpieczniejszego miejsca na świecie i ułożył się na swoim ulubionym kocyku. Dr Starczewski spędził przy operacji łapy Waleriana ponad 3 godziny, a pooperacyjne zdjęcie rtg jest imponujące: tytanowa płytka i.... 14 śrub. A na zewnątrz skóra jest spięta niezliczoną ilością metalowych zszywek. Po takiej operacji ból podobno jest ogromny i dlatego oprócz antybiotyku i leku przeciwzapalnego dostaliśmy Tramal...
Walerian ma apetyt - był strasznie głodny, miskę opróżnił w mig. Nawet nie przeszkadzał mu w tym kołnierz. Niedługo będą zdjęcia - dzisiaj nie chciałam już tym męczyć Waleriana.
Ostatnio zmieniony przez magda Sob 06 Cze, 2020 11:07, w całości zmieniany 1 raz
Walerian leży, odpoczywa i je... dużo je Widać, że jest obolały, ale 2 razy dziennie wjeżdża mięcho nadziane Tramalem i jest lepiej. Chłopak jest na tyle uprzejmy, że pozwala wszystko przy sobie robić w klatce. Jeszcze trzy dni temu nie wyobrażałam sobie siebie z głową w klatce, w której siedzi Walerian Ale nie chcę go wyciągać, żeby nie uszkodzić łapy, więc czyszczenie i zakraplanie oczu i zastrzyki się odbywają w apartamencie Waleriana. Przy okazji oczywiście musi być głaskanie
Walerian dzisiaj był na kontroli - łapka pięknie się goi Pan doktor był bardzo zadowolony
Łapka wygląda lepiej, już nie jest tak obrzęknięta.
Zdjęcie pooperacyjne mówi samo za siebie
.
Walerian chroni swoją nową łapkę i układa się tak, żeby jak najmniej bolała.
W poniedziałek zauważyłam na lewym boku ranę o średnicy max. 2 cm. Przy okazji zapytałam, co to może być, bo wiedziałam, że na pewno Walerian sam sobie tego nie zrobił, bo cały czas ma kołnierz. Wet chwycił sierść koło rany i ta sierść została mu w palcach... W ten sposób Walerian ma duży, rozogniony kawał skóry zamiast sierści Prawdopodobnie jest to reakcja polekowa na penicylinę, którą kocur przyjmował po operacji. Zostały też pobrane próbki do badania i w piątek będziemy wiedzieć, czy to alergia, czy może coś innego..
Ranę trzeba przemywać kilka razy dziennie, co niestety niezbyt podoba się Walerianowi
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 10 Cze, 2020 09:19
Nieustanne kciuki za Waleriana i za Was
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Łapka Waleriana goi się bez problemów, za tydzień w piątek będzie miał usunięte zszywki. Wszystko wskazuje na to, ze w łapce zostało zachowane czucie, bo Walerian używał jej przy zabawie myszką skropioną... walerianą
Rana Waleriana już wygląda lepiej i wszystko wskazuje, że powodem zniszczenia skóry jest jednak alergia na składnik antybiotyku. Codziennie trzeba ją przemywać rivanolem, nie ma w tym momencie żadnych oznak zakażenia, ale w czasie wizyty doktor ostrzegał, że może niestety w jednym miejscu pojawić się martwica...
Miejmy nadzieję, że będzie wszystko dobrze i chłopak nie będzie musiał już poddawać się żadnym zabiegom, smarowaniom, spryskiwaniom, przemywaniom i zastrzykom i będzie mógł się oddać zaprzyjaźnianiu się z człowiekiem Już teraz czasem przyjaźnie zagaduje i patrzy bez szaleństwa w oczach
Walerian musi jeszcze mieszkać w klatce ze względu na łapę, ale już teraz zakolegował się z fundacyjną Meluzyną Mała kładzie się przed jego klatką i sobie gadają
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 14 Cze, 2020 22:26
Na martwicę dobrze sprawdza się maść Iruxol. Magda, może zapytaj doktora, czy nie warto by jej już wdrożyć.
Walerianowi w miejscu rany zrobił się twardy strup i kilka dni temu wyglądało to tak, jak widać na zdjęciu:
Lekarz zalecił do smarowania Iruxol i jest już lepiej: brzegi strupa się unoszą i widać nową, zdrową skórę. Przy okazji wizyty okazało się, że Walerian hoduje w uszach grzybka Świerzbowiec zniknął, ale grzyb się rozgościł... Już po dwóch dniach podawania Oridermylu widać było, że kocur czuje ulgę i uszy już tak nie swędzą - wcześniej próbował się drapać, ale drapał tylko... kołnierz.
W piątek Walerian miał wyjęte zszywki z łapy. Wszystko się ładnie zagoiło i za dwa tygodnie jedziemy na kontrolny rtg. Ale już widać, że łapa działa, na zdjęciu widać, że podpiera się nią.
No i jeszcze jedna dobra wiadomość - Walerian pozwala się głaskać i.... mruczy Jeszcze niedawno, gdybym włożyła rękę do klatki, to bym ją straciła , a teraz sam nadstawia głowę do głaskania Przy pielęgnacji rany chłopak jeszcze się denerwuje, ale nie jest to już agresja i machanie łapami, tylko pomruk niezadowolenia
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]