Dawno nas nie było oj dawno...
Niestety złośliwość rzeczy martwych oraz Lew nie dają zbyt wielu możliwości.
U Lessy dieta trwa. Bardziej o nią dba najmniejszy członek rodziny niz reszta, gdyż potrafi sprawić, że mama i kotki śniadanie jedzą dopiero o 13... Lessa sobie jednak radzi i nie daje za wygraną. Dieta dietą ale jeszcze jest miska rezydentki, która niegdy wszystkiego nie zje i zawsze coś dla niej zostawi
Jednakże efekty diety są, Lessa coś tam zrzuciła, gdyz wzrosła jej aktywność. Gania rezydentkę na wszystkie strony! Tak... zabawa to jest to!
Ponadto Lessa nadal jest cudownie miziająca się. Przy wczorajszej wigilijnej kolacji nawet przy osobie obcej stwierdziła, że nudno jest ciągle siedziec na drapaku i postanowiła objawić się światu
Zdjęcia będa niebawem i Lessa pokaże światu nowe miejsce gdzie uwielbia spędzać czas, gdy nikogo nie ma w pobliżu... Co to może być? Ktoś zgadnie?
_________________ "friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Jeszcze niespełna rok temu, gdy Lessa do mnie przybyła nie sądziłam, że powiem, że jest to CUDOWNY KOT! NIESAMOWITA!
O kotach istnieje wiele przesądów, a dotyczących kotów i kobiet ciężarnych i małych dzieci to już ogrom... koty zarażają chorobami, wbijają sie małym dzieciom w szyję i czego tam jeszcze nie robią. Gdy w 2016r powiedziałam swojej babci i nie tylko, że jestem w ciąży pierwsze co usłyszałam to "ale teraz musisz oddać koty, zabiją dzieciątko" "bo moja znajoma, miała znajomą..." i wiele innych historii ale któż ich nie zna!
Moje doświadczenia z kotami są zgrubsza inne. Mając niejednego kota w domu, a będąc DT bywało ich naraz kilka jakoś nie złapałam tej strasznej "odkociej" choroby zwanej toksoplazmozą. Choroba straszna ale łatwiej są złapać z innych źródeł niż kot.
Gdy urodził się Lew nie wiedziałam jak będzie. W domu były wówczas 3 koty (jednego Babcyjki sie nie obawiałam ) ale już mega charakterna rezydentka (kto poznał ten wie) i niepewna Lessa dawały do myślenia. Na krótko. Od samego początku, gdy Lew płakał Lessa zawsze była przy nas. Nawet w nocy gdy byliśmy zamknięci w sypialni a Lew płakał to Lessa zawsze była przy drzwiach. Do dnia dzisiejszego gdy płacze dłużej niż minutę (w jego przypadku to długo) Lessa zaraz przy nim jest, odwąchuje główkę i sprawdza czy wszystko dobrze. Obojetnie czy jest na podłodze, na przewijaku czy gdzieś indziej. Kontrola musi być!
Wczoraj Lessa przeszła samą siebie. Lew zaczął etap ząbkowania co powoduje, że płacze więcej. Będąc na macie na podłodze próbowałam go jakoś uspokoić ale średnio mi to wychodziło. Po jakimś czasie czuje na plecach dziwne "uderzenie" a byłam sama w domu. Obracam się a to Lessa naskoczyła na mnie przednimi łapkami jakby chciała powiedziec "hej kobieto! zajmij się nim. On płacze!" oczywiście nie odeszła daleko. Była obok i patrzyła co robię. Gdy się uspokoił odeszła spokojna. Oczywiście wielką ilość mizianek musiała dostać! Lessa rozwaliła mnie tym na łopatki. Jeszcze kilka dni temu mówiłam do TŻ`ta, że jestem ciekawa, czy jakby Lwowi coś się działo to Lessa by nas poinformowała...i chyba tak! Pokazała to wczoraj!
Dziś zaskoczeń było więcej. Lew spokojny bawi sie na podłodze na macie to ja poszłam do łazienki (czasem czasu na to jest brak) słyszę zaczyna się denerwować i krzyczy do zabawki. Luz. Mija chwila i wychodzę z łazienki, patrzę do salonu... a tam Lessa liże Lwa po głowie i próbuje go uspokoić! Myślałam, że się popłaczę! Gdy mnie zobaczyła, spokojnie się oddaliła. Później Lew bardzo płakał a ja musiałam się na cito ogarnąć by iść z nim do lekarza, poszłam do łazienki-gdzie indziej mogłam?-a Lessa stała w progu i patrzyła się na mnie, aż z niej nie wyszłam...
Może sama się czegoś doszukuje i tłumacze jej zachowania ale jak interpretowac je inaczej? Lew potrafi 40min(!) leżeć na brzuchu i bez ruchu patrzeć jak Lessa się myje...
Ona jest niesamowita, cudowna!
_________________ "friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
Oj tak. Ciąża + koty = 5000 "dobrych" rad od ciotek. Mnie i Pana Męża maltretowały godzinę, zanim zmęczony małżonek na hasło o alergii z premedytacją wykorzystał tekst wypatrzony na tym forum: "oddamy dziecko, koty były pierwsze". Z tego miejsca serdecznie za tekst dziękujemy - zamknął ciotkom buzie nader skutecznie. Toksoplazmozy nie złapałam, a z naszej dwójki kotów kotka okupuje mój 38-tygodniowy brzuchol przy każdej możliwej okazji, mrucząc przy tym niemiłosiernie
_________________ "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Jeszcze niespełna rok temu, gdy Lessa do mnie przybyła nie sądziłam, że powiem, że jest to CUDOWNY KOT! NIESAMOWITA!
O kotach istnieje wiele przesądów, a dotyczących kotów i kobiet ciężarnych i małych dzieci to już ogrom... koty zarażają chorobami, wbijają sie małym dzieciom w szyję i czego tam jeszcze nie robią. Gdy w 2016r powiedziałam swojej babci i nie tylko, że jestem w ciąży pierwsze co usłyszałam to "ale teraz musisz oddać koty, zabiją dzieciątko" "bo moja znajoma, miała znajomą..." i wiele innych historii ale któż ich nie zna!
Moje doświadczenia z kotami są zgrubsza inne. Mając niejednego kota w domu, a będąc DT bywało ich naraz kilka jakoś nie złapałam tej strasznej "odkociej" choroby zwanej toksoplazmozą. Choroba straszna ale łatwiej są złapać z innych źródeł niż kot.
Gdy urodził się Lew nie wiedziałam jak będzie. W domu były wówczas 3 koty (jednego Babcyjki sie nie obawiałam ) ale już mega charakterna rezydentka (kto poznał ten wie) i niepewna Lessa dawały do myślenia. Na krótko. Od samego początku, gdy Lew płakał Lessa zawsze była przy nas. Nawet w nocy gdy byliśmy zamknięci w sypialni a Lew płakał to Lessa zawsze była przy drzwiach. Do dnia dzisiejszego gdy płacze dłużej niż minutę (w jego przypadku to długo) Lessa zaraz przy nim jest, odwąchuje główkę i sprawdza czy wszystko dobrze. Obojetnie czy jest na podłodze, na przewijaku czy gdzieś indziej. Kontrola musi być!
Wczoraj Lessa przeszła samą siebie. Lew zaczął etap ząbkowania co powoduje, że płacze więcej. Będąc na macie na podłodze próbowałam go jakoś uspokoić ale średnio mi to wychodziło. Po jakimś czasie czuje na plecach dziwne "uderzenie" a byłam sama w domu. Obracam się a to Lessa naskoczyła na mnie przednimi łapkami jakby chciała powiedziec "hej kobieto! zajmij się nim. On płacze!" oczywiście nie odeszła daleko. Była obok i patrzyła co robię. Gdy się uspokoił odeszła spokojna. Oczywiście wielką ilość mizianek musiała dostać! Lessa rozwaliła mnie tym na łopatki. Jeszcze kilka dni temu mówiłam do TŻ`ta, że jestem ciekawa, czy jakby Lwowi coś się działo to Lessa by nas poinformowała...i chyba tak! Pokazała to wczoraj!
Dziś zaskoczeń było więcej. Lew spokojny bawi sie na podłodze na macie to ja poszłam do łazienki (czasem czasu na to jest brak) słyszę zaczyna się denerwować i krzyczy do zabawki. Luz. Mija chwila i wychodzę z łazienki, patrzę do salonu... a tam Lessa liże Lwa po głowie i próbuje go uspokoić! Myślałam, że się popłaczę! Gdy mnie zobaczyła, spokojnie się oddaliła. Później Lew bardzo płakał a ja musiałam się na cito ogarnąć by iść z nim do lekarza, poszłam do łazienki-gdzie indziej mogłam?-a Lessa stała w progu i patrzyła się na mnie, aż z niej nie wyszłam...
Może sama się czegoś doszukuje i tłumacze jej zachowania ale jak interpretowac je inaczej? Lew potrafi 40min(!) leżeć na brzuchu i bez ruchu patrzeć jak Lessa się myje...
Ona jest niesamowita, cudowna!
O jej... cudownie. Lessa królową wśród kocich opiekunek
Mało ostatnio piszemy bo niestety mamy regres u Lessy z zachowaniem... znaczny regres.
Powodem tego jest jej odrobaczenie.
Gdy widziała, że bierzemy rezydentkę i coś dajemy do pyszczka to już czuła, że coś się święci.
Bo tego stopnia, że ukazała nam się Lessa sprzed roku gdy do nas przyszła..
Mimo, iż podejść było kilka, każde kolejne było coraz gorsze...
Kot odrobaczony ale mam nadzieję, że chwilowo bądź przez dłuższą nas nie lubi...
Mam nadzieję, że niebawem jej to minie... Nawet do Lwa nie podchodzi jak wcześniej..
smutno mi strasznie, że tak się obraziła. Ale kotecka trzeba odrobaczyć a Mibelmax w karmie się nie sprawdził...
Więc czekamy, aż minie czarnulce foszek...
_________________ "friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 20 Lut, 2017 00:00
Kurciak, moze w Jej przypadku lepiej stosować Broadline na kark...
U nas różnie..
po odrobaczeniu dośc długo musieliśmy się wkupywać w łaski Panny Lessy.
udało się. Po dłuższym czasie przyszła do nas na mizianki.
Jednakże wystarczy mała zmiana, np kilkudniowa nieobecność albo albo dłuższa wizyta gości aby Lessa znów sie wycofała.
Są dni, kiedy myslimy, że kurcze, jest już tak super by stwierdzić, że jest gotowa aby szukać domku na zawsze a za chwilę mamy wycofanie.
Nie wiem dlaczego tak sie dzieje, że ten poziom zaufania wobec ludziów jest tak zmienny.
Co do dzieci. Lwa uwielbia, kładzie się koło niego, bawi jego zabawkami a ostatnio byli u nas znajomi z innym maluchem, niewiele straszym od Lwa a ona nawet łapkę wyciągnęła-bez pazurków a jednak.
Apetyt dopisuje-choć u niej z tym nigdy nie było problemu
Dziś... mruczała... gdy... .... czesałam ją furminatorem
pierwszy raz go nie pobila
_________________ "friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]