Jest tak piękna, że na jej widok nawet znawcy kotów na chwilę tracą mowę - ma puszyste długie futro i szlachetny pyszczek, przywodzące na myśl rodowody i puchary z wystaw. A do tego to rzadkie szylkretowe umaszczenie... Królowa wybiegów, jak nic! Niestety, jedynym wybiegiem, jak znała od urodzenia, była ulica, w dodatku bardzo dla kotów nieprzyjazna, pełna głodu niebezpieczeństw i chorób, dziesiątkujących przychodzące tam na świat kocięta. Dla niej "radość życia na wolności" skończyła się "tylko" infekcją oka, tak poważną, że trzeba ją było złapać, aby je usunąć. Nie przyjęła tego z zachwytem, pojawiły się nawet plotki, jakoby była dzika i agresywna - rzeczywiście, po wypuszczeniu z transportera zaczęła dziko łasić się i agresywnie rozdawać całusy. No cóż, dzikość jak widać ma wiele twarzy... Bardzo ogniście protestowała natomiast przeciwko zamknięciu jej w klatce, do tego stopnia, że pół Poznania miało okazję podziwiać jej głos. Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy jak najszybciej znaleźć jej dom tymczasowy.
Jest piękna, jest szlachetna, dzielna i doskonale wie, czego chce (głasków, głasków i jeszcze raz głasków). A jeśli dodać do tego imponujące możliwości wokalne, to nie dziw, że dostała imię mitycznej walkirii - Sigrun.
Pierwsze chwile w domu tymczasowym Sigrun, zwanej wcześniej Witaszką:
I kilka(naście) ciekawostek z pierwszych dni Sigrun w domu tymczasowym:
- jest zwinna jak łasiczka i łazienka to dla niej zbyt mało - wymknęła się z niej drugiego ranka, dostała więc swój pokój, co zdecydowanie poprawiło jej humor (i uciszyło koteczkę)
- mała wygląda na 6 miesięcy a ma ok. 4 lat... i jest super chuda (przyczyną może być następny punkt)
- jedzenie nie jest zbyt ważne - ważne jest głaskanie
- nic nie jest ważniejsze niż GŁASKANIE (no, może drapanie)
- w temacie socjalizacji: dla innych kotów Sigrunka ma tylko miłość, miłość i więcej miłości; syczysz? to Cię zbarankuję. buczysz? daj buziaka!!
- Sigrunka nie potrafiła się bawić, a wręcz bała się zabawek(przez pierwsze 4 dni)
- za to nie bała się odkurzacza, tylko chciała go bić, za to, że jej przeszkadzał
- generalnie jest jeden sposób, żeby miała ochotę zjeść mokrą karmę; suchą pochrupie jeszcze w ciągu dnia, ale żeby zjadła mokrą trzeba... no nie zgadniecie... tak, głaskać. I wtedy mała wsuwa.
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Sigrunia ma się dobrze. Chrupie swoją ulubioną suchą karmę, powoli przybiera na wadze i równie powoli przyzwyczaja się do wygodnego życia. Bo jedno to być miziakiem i lubić ludzi, a drugie żyć całe życie na dworze... i dopiero poznawać wygody mieszkania. Dopiero od kilku dni mała przychodzi na łóżko, układa się w pościeli i zakopuje w kocyku, ale już widać, że teraz już z tego nie zrezygnuje nadal jej ulubioną rozrywką jest patrzenie przez okno, choć mamy mocnego kandydata na objęcie prowadzenia i są to wszelkiego rodzaju piórka, które są jej ulubioną zabawką
Zdjęcia z pierwszych dni u nas i pierwszego szamania mięska:
generalnie kota zdjęć bardzo nie lubi i musiałam się, że tak powiem, pokładać, żeby je zrobić...
a i tak sobie poszła zaraz, kudłacz mały:
a swoją drogą mała jest niejadkiem. Najchętniej je suchą karmę i mięsko, ale nie kurczaka, nie wołowinę, na razie smakowały jej tylko kaczka i królik... ot, wybredne podniebienie
Ostatnio zmieniony przez brynia Sob 06 Sie, 2016 11:18, w całości zmieniany 1 raz
smakowały jej tylko kaczka i królik... ot, wybredne podniebienie
fiu, fiu dobrze ma ślicznotka u Ciebie
No, cóż, trochę tak a trochę to jest wybór między młotem a kowadłem.. bo mała zje albo takie miesko albo gourmeta czy innego felixa. Sucha jej ciągle też mieszam - purizon z purina żeby chciała jesc, bo MUSI jeść, jest tak chuda i jeszcze ma średnie wyniki z krwi
Odkryła dość niedawno wspaniałe miejsce, jakim jest łożko i śpi z nami co noc w nogach. Przychodzi też poudeptywać poduszkę, co jak się okazało jest bardzo, bardzo zajmującym zajęciem...
Dziś w nocy i rano Sigrun miała być na czczo, więc rano okazywała swoje niezadowolenie. Najpierw przyszła i mruczała. Potem miaukała i mruczała. Następnie wsadzała nam łepek pod ręce, udeptywała nogi i głośno mruczała w ucho. A na koniec... przyniosła nam zabawkę do łożka i czekała z nią i trącała, super słodziak
Oczko ma się również dobrze, już nawet nie musimy go przemywać.
Niestety dziś na badaniu USG dowiedzieliśmy się, że wygląd nerek potwierdza wyniki badań krwi - nie są one zdrowe... Ale z drugiej strony Sigrun od kiedy znalazła się u nas ożywiła się, jest bardziej "żwawa" ale też je normalniej, pije normalniej i normalniej się załatwia, więc jesteśmy bardzo dobrej myśli.
Tymczasem idziemy pobawić się i pomiziać, a później obrobić odratowane foteczki, żeby móc je pokazać wszystkim
Sigrunia nam się rozhasała
mniej ją obchodzą głaski, mniej inne koty, teraz najważniejsza jest ona - zabawka ze skórzanymi paskami!
Mała sprytnie wykminiła sobie, że jak będzie ją przynosić w zębach, to ktoś się z nią w końcu pobawi... No i miała rację Zdobyła też już wszystkie parapety w domu i wszystkie odkryte i pokrywane legowiska (łącznie ze zwiniętym śpiworem w szafie), niczego się już nie boi - wcześniej czuła się komfortowo tylko w małym pokoju. A żebyście widzieli jak przybiega jak usłyszy zabawę...
Dodatkowo, proszę państwa, od kiedy Mała zajada się Purizonem, przytyła już 0,5 kg!! Aż Pani Weterynarz pochwaliła. Nie zmienia to faktu, że ciągle czuć na koteczce jej wszystkie kostki...
Zdjęcia jeszcze z pierwszego tygodnia u nas:
a tak kicia wygląda w calej okazalosci:
Normalnie kot wystawowy
Ale zanim się jej porobi zdjęcia trzeba zrobić to:
W sumie jak się już porobi zdjęcia to też. I w trakcie też...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]