Jesienny poranek, zaspany wolontariusz podjeżdża pod szpitalik na dyżur lekowy - pod drzwiami stoi jakaś kobieta: Dzień dobry, ja tu już kiedyś byłam, pomogliście mi z karmą, teraz mam takiego biednego chorego kotka, leczony, ale kompletnie bez efektu, nie mam auta, żeby tylko zbadać - no to dobry, niedoświadczony wolontariusz pojechał z kotem do weta... Kiedy okazało się, że kot w kwiecie wieku, kompletnie bezzębny, prawie łysy, a resztki futra zrudziałe, charczący i karłowaty i trzeba go leczyć, karmicielka stwierdziła, że przecież ona leków nie będzie podawać, nie ma gdzie trzymać, oczywiście klatki też nie ma gdzie postawić, czyli kot trafi z powrotem na działki... Nie trafił - zasilił naszych podopiecznych, w związku z czym mamy już 130 kotów na stanie:/
Ale pozostawienie tej 10-letniej kotki na dworze równałoby się wyrokowi śmierci - weterynarz powiedziała nam to wprost... Po wielu wizytach mamy komplet wiedzy: hipowolemia, mnóstwo zrostów na płucach po przebytych zapaleniach, nadczynność tarczycy... Nużyca była tylko efektem całości - jej i całej gromady pasożytów już się pozbyliśmy.
Ochotka uwielbia inne koty, człowieka - JESZCZE nieco mniej, ale przecież całe swoje życie nie miała szansy poznać go bliżej - pracujemy, by to się zmieniło!
PS Niestety nie mamy wizualizacji pierwotnego stanu koteczki - cały czas wierzyliśmy, że po wyprowadzeniu na prostą będzie można ją wypuścić... Tak wyglądała po miesiącu leczenia.
Ostatnio zmieniony przez Niebieska Sob 27 Lis, 2021 18:06, w całości zmieniany 3 razy
Ochotka to najbardziej kotolubny zwierz w naszym stadzie - dogaduje się ze wszystkimi, każden ją lubi, żaden się nie boi - tu w towarzystwie Jeżyka i Stefcia:)
Ochotka zaliczyła ostatnio wizytę u weta - zaczęła się jakoś dziwnie, tak jakby "napadowo" wylizywać, a następnego dnia wyczułam na grzbiecie, w okolicy ogonowej, dwa strupki... Ponadto od kilku dni miała katar, niby immunodol trochę pomógł, ale tym bardziej zmobilizowało mnie ten fakt do działania...
Wiedziałam, że nie będzie łatwo - i nie było;) mam rany szarpane na całej ręce, ale tylko przez własną głupotę - kto to widział, żeby niechętnego koteczka łapać be kocyka??? No ale jak już załapałam to nie puściłam - Ochotka znalazła się w transporterze, ale narobiła takiego rabanu, że zleciało się całe kocie towarzystwo, żeby ją uratować - i dowiedziałam się wtedy, że kotka ma swojego osobistego rycerza - kiedy ją pakowałam, z tyłu poczułam takie stukanie jakby - po wszystkim odwracam się, a tam Miodek, cały nastroszony, syczący wali mnie łapą Tak, proszę Państwa, ten sam słodki Miodzio, oaza łagodności i przymilności, czarujący sprzedawczyk, który za głaska od obojętnie kogo pójdzie z tym kimś na koniec świata Ten kot dał mi wciry, a później miał focha przez całe 5 minut
A Ochotka - no cóż - przyjmuje hołdy od innego...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 06 Mar, 2019 16:19
Cudna koteczka
A że charakterna po tylu latach na wolności, no nie ma się co dziwić
Tulaski dla Ochotki i dużo zdrówka
Ochotka w wersji mitologicznej - jako Hydra Lubońska
Ostatnio znowu nam trochę kicha, ale to normalna utrata odporności po sterydzie - Ochocia musiała go brać przez dłuższy czas ze względu na prosówkowe zapalenie skóry, którego się nabawiła... Steryd odstawiony już tydzień temu, świądu i wylizywania póki co - odpukać! - nie zauważono!Oby tak dalej!
Ochotka staje się coraz odważniejsza - wczoraj w nocy przeżyłam szok, że Praksia wskoczyła do łóżka, gdzie rozwalił się Dżidżi (ta para działa na siebie jak płachta na byka - w obu konfiguracjach) - kiedy jednak ta niby-Praksia ułożyła się obok rudzielca i zaczęła głośno mruczeć aż usiadłam - i wtedy mój kreci wzrok rozpoznał Ochotkę - i przeżyłam jeszcze większy szok
Rano koteczka tak jak całe stado czeka w sypialni, zawsze już sprawdza, kto przyszedł (Nocek do tej pory się dematerializuje w takiej sytuacji)... No po prostu dumnam z małej
A to ostatnia ulubiona miejscówka Ochotki - i nieważne, że jest zajęta - ta kocia kruszynka zawsze znajdzie odrobinę wolnej (a jak nie to zajętej) przestrzeni, by się wcisnąć!
A my znowu walczymy z zapaleniem górnych dróg oddechowych:/ Po kilku dniach antybiotyku jest gigantyczna poprawa - po prostu smark się zdematerializował;) No ale tak objawia się obniżona odporność kotki potęgowana podeszłym wiekiem, zmianami w płucach, generalnie: długoletnim bytowaniem na działkach... Przy okazji zrobiliśmy badanie krwi - i to jest niesamowite - ta kocia seniorka ma wyniki niemal idealne (tylko jeden parametr nieco obniżony)!!! Bardzo się cieszymy zwłaszcza z prawidłowego jonogramu - w przypadku hipowolemii to bardzo istotne. A najfajniejsze jest to, że mimo falstartu z transporterem (po prostu zwiała mi z niego:/) Ochocia pozwoliła po minucie podejść do siebie znowu i ze spokojem wziąć w ręce (no dobra, w rękawicach, ale prób drapania nie zauważono )
I jak ktoś ma wątpliwości, czy nastoletni kot się bawi, to proszę luknąć:
Po chorobie nie ma już śladu! Na wszelki wypadek suplementujemy jeszcze, by podnieść odporność...
A Ochotka coraz bardziej się spoufala... z kotami Następny przyczółek zdobyty!
No dobra - z ludźmi też! Poniżej to wcale nie ręka któregoś z domowników! No ale wolontariusza, więc swój jakby nie było
No i znowu mamy smarka:(((( Niestety wiek i lata na wolności zrobiły swoje, standardowa suplementacja odporności nie daje rady... Pewnie nie obędzie się bez antybiotyku (to już trzeci raz w przeciągu kilku miesięcy). Być może seria zylexisu pomogłaby, ale to koszt prawie 200 zł...
Bidna kicia, na wolności już by jej nie było
No i jesteśmy po trzeciej dawce specyfiku - jakby lepiej - na nieuzbrojone ucho nawet! Doktorka zaleca jeszcze jeden strzał po tygodniu - waham się, bo dziś Ochocia ze strachu przed ładowaniem do transportera posiusiała się:(((((
Ale tak jest obstawiana po powrocie, więc w ogóle nie wiem, czy dam radę ją porwać spod tej męskiej kurateli...
No to nie ma innego wyjścia, trzeba Doktorkę do Ochotki sprowadzić Zdrówka dla czarnej śliczności
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Tak jest - Ochotka dostała nawet 4 dawki - i owszem, katar zniknął - na 2 tygodnie Znowu pociąga nosem, póki co wypływ jest wodnisty, ale pewnie za czas jakiś (tą porą roku pewnie za niedługi) pojawi się ropa... Rozmawiałam już wstępnie z laryngologiem o rynoskopii, ale chyba spróbujemy jeszcze z posiewem - choć stosowaliśmy już niemal wszystkie antybiotyki... Tak bardzo chciałabym oszczędzić naszej drobince tak dalekiej wyprawy i gigantycznego stresu...
A na fotce zdecydowana mniejszość naszego stada - dwie pannice - jedynie Ochotce nasza hrabini Prakseda pozwala na jako takie spoufalanie się;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]