Wielokropek w podtytule... No bo jak nazwać uczucia matki, która rodzi raz za razem, kilkukrotnie w ciągu roku, martwe dzieci? Do tego dochodzą cierpienia fizyczne, bo przecież gruczoły produkują mleko, którego nie ma komu wypić... Ta sytuacja w końcu zostaje nam zgłoszona i ostatecznie (po perturbacjach o imieniu Brutus) kotka trafia do weterynarza. Wiedząc, że najbardziej prawdopodobny ojciec dzieci Zahary (a także jej ojciec/brat - martwe płody są bardzo często skutkiem chowu wsobnego) jest FIV pozytywny - poprosiliśmy o wykonanie testów - obyło się niestety bez miłej niespodzianki - test wyszedł dodatni:( Dodatkowo Zahara cierpi na lambliozę, co jest dość męczące w aspekcie faktu, że kotka to mistrzyni w pluciu na odległość tabletkami;)
Zahara jest bardzo spokojną, nieagresywną, ale przestraszoną kotką; dużą (pokrewieństwo z Brutusem bankowe)! Mamy nadzieję, że zmieni się to po wyjściu z klatki, a to nastąpi pod dwoma warunkami:
1. pozbycie się pasożytów - to raczej - w bliższej lub nieco dalszej przyszłości, ale jednak - pikuś;)
2. dom tymczasowy... I znowu wielokropek, bo ten to nawet nie majaczy na horyzoncie...
Dziś Zaharka postanowiła pokazać "odmłodzoną" wersję siebie - kota szalała za wędką! Nawet ręka człowiecza pakująca się do klatki i podbierająca miseczkę z jedzeniem, robiąca jakiś raban zmiotką i szufelką nie była taka straszna i wkurzająca, jeśli w zasięgu wzroku była WĘDKA Dąbrówka była Zaharą bardzo zaciekawiona (co miłe, zaciekawienie obu pań sobą nawzajem przebiegło bez syków i pacanek łapkami, za to z wymianą spojrzeń). Zaha robi wrażenie niedostępnej i próbuje czasem straszyć, ale powoli przyzwyczaja się od obecności człowieka i każdy dzień przynosi miłą Zaharową niespodziankę. Oby tak dalej, panno Zaharo
Zahara powoli odzyskuje spokój duszy i równowagę. Chwile, kiedy jest radosna i bawi się, są bezcenne. Wyrozumiałość, cierpliwość i miłość to klucz do serca buraski.
Nasza kochana Zahara awansowała do wyjścia z klatki w kocim biurze
Kupy ok, relacje z kociastymi też ok To po co ma być zakratowana oj tak
Nawet dodam, że Zahara robi noski eskimoski z jednym z kocurków ;D zgadnijcie którym ;p
Ale trafiłam z tym Ryżykiem? Bo jak tak, to organizatorka konkursu coś się ociąga w oferowaniu mi kotka w nagrodę i odczuwam z tego powodu niepokój!
BTW Stopień pokrewieństwa Brutusa z Zaharą został ostatecznie ustalony? Albowiem jeśli to matka lub siostra, to może jednak lepiej, żeby znalazła sobie kogoś innego
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Ale trafiłam z tym Ryżykiem? Bo jak tak, to organizatorka konkursu coś się ociąga w oferowaniu mi kotka w nagrodę i odczuwam z tego powodu niepokój!
BTW Stopień pokrewieństwa Brutusa z Zaharą został ostatecznie ustalony? Albowiem jeśli to matka lub siostra, to może jednak lepiej, żeby znalazła sobie kogoś innego
No zobacz jak na przetrzymanie Ciebie wzięłam tak nasza ostoja spokoju Ryzulek no chyba nie podejrzewaliscie Lęborka
Ale trafiłam z tym Ryżykiem? Bo jak tak, to organizatorka konkursu coś się ociąga w oferowaniu mi kotka w nagrodę i odczuwam z tego powodu niepokój!
BTW Stopień pokrewieństwa Brutusa z Zaharą został ostatecznie ustalony? Albowiem jeśli to matka lub siostra, to może jednak lepiej, żeby znalazła sobie kogoś innego
No zobacz jak na przetrzymanie Ciebie wzięłam tak nasza ostoja spokoju Ryzulek no chyba nie podejrzewaliscie Lęborka
No suspens pierwsza klasa
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Zszka... kolejna bura kulka w naszej fivkarni Piękna dama o pełnych kształtach
Zaharka jeszcze nie przyjaźni się z nami, ale jesteśmy na dobrej drodze i kroczek po kroczku zbliżamy się do siebie. Niezawodnym narzędziem do skracania odległości jest wędka, za która Zaszka szaleje i czasem zapomni, że miała trzymać się z daleka
Zaszka ostatnio mnie zaskoczyła Poznałyśmy się całkiem niedawno, w zasadzie dopiero co. Przy pierwszym spotkaniu, Zaharka raczej omijała mnie, chodziła wzdłuż ściany i spoglądała ukradkiem, z kolei prz drugi spotkaniu w ogóle się mną nie przejęła... zajęła wygodna miejscówkę i nie wzruszyło jej wcale to, ze akurat tamtędy przechodzę
To prawda, Zahara robi coraz większe postępy. Już nie boi się tak jak na początku. Ciągle jest ostrożna i nieco nieufna, ale już pewniej porusza się po pokoju w obecności człowieka i z zainteresowaniem nas obserwuje wyczekując na swoją porcję jedzonka
Dotknęłam noska, pogładziłam po pleckach Niestety nie udokumentowałam, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że choć Zaszka była zdziwiona moim spoufalaniem się, to nie uciekła, nie pacnęła, nie syknęła, ani w ogóle się nie wystraszyła... Tylko się zdziwiła, tak samo z reszta jak ja Kiedy wyciągałam rękę nie sądziłam, że mi się uda
Zaharka nasza kochana rozkręca się coraz mocniej. Przebywa już na widoku praktycznie cały czas. Zagląda ukradkiem co robimy w biurze. Niestety gwałtowne ruchy ja nadal paraliżują, i wtedy ucieka. Aby po chwili znowu się wyłonić i znowu patrzeć czy przypadkiem miski nie napełniamy jedzonkiem które Zaharka bardzo lubi oj bardzo
Chodzą słuchy, że nawet za bardzo
Stoję ja sobie w fundacyjnej kuchni i nakładam jedzenie do miseczek. I nagle zza pleców słyszę miaukniecie.
Niby nic niezwykłego, tam ciągle jakieś futro pogania opieszałych wolontariuszy .
No to odwracam się ze słowami, że no przecież spieszę się i jeszcze tylko chwila. I nagła zawiecha.
Patrzę, oglądam i oczom nie wierzę. Stoi sobie za mną jakby nigdy nic Zaharka, wpatruje się we mnie i "MIAŁ MIĄŁ - szybciej człowieku bo ja głodna"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]