Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

Kocie pogaduchy i pytania do Fundacji - jak się dokocić?

Przezroczysta - Sob 25 Wrz, 2010 16:14
Temat postu: Akceptacja nowego kota, zapalenie gardła, złość i agresja
Witam
Od 7 dni mam nowego lokatora- 5 tygodniowego Kocurka Tofika. Moja Kiciucha (7lat) jest b strachliwa. Sprowadziłam młodego do domu z myślą o niej bo nie miała towarzystwa a teraz się bardzo boję... Kiedy nas nie ma za radą weta oba są odizolowane, tym bardziej że młody ma katarek... Fakt, kontakt obu kotów jest stopniowo coraz lepszy:

1dzień sb- młody podbiegł do rezydentki a ona zgłupiała, zwiała i zaczęła syczeć. w ten dzień prawie nie była w tym samym pokoju (zwiała na balkon). Staram się wymieniać zapachy (to w inne dni też), tj głaszczę najpierw 1 potem 2, nie zaniedbuję staruszki, wręcz przeciwnie zawsze do niej jako do 1 podchodzę, ale ona nie ma chęci na zabawę i marudzi.

W nocy młody śpi zamknięty w łazience, gdzie ma kuwetę, zabawki, jedzonko, legowisko itp. Staram się też pilnować w dzień jak biega wolny by się nie pchał do kuwety rezydentki oraz do jej misek. Z różnym skutkiem. Bałam się, że staruszka zacznie sikać po kątach z nerwów i wnosiłam ją do kuwety, ale na szczęście póki co robi do kibelka

2 dzień ndz- Kotek nadal podbiega do staruszki. Ona nadal syczy i gada, ma focha, syczy nawet na nas, zmniejszył się dystans, tj są oba w tym samym pokoju.

3 dzień pn- wszyscy pracujemy na rano więc młodzik w nocy w łazience, ok 6 z 20 min zabawy i znów w łazience do 14. na szczęście bawi się sam ze sobą. Po południu kotek jak zawsze zbliża się do rezydentki, ona syk i gardłowe odgłosy, ale sama podchodzi czasem b blisko- ok 20 cm nawet mniej, potem charczy i syczy i zwiewa. młody dąży do kontaktu. biega za nią, obserwuje. Kiciucha jego też. Wg mnie to był dobry znak, że są tak blisko.

4 dzień wt- do 14 jak zawsze zamknięty, potem jak wcześniej bawi się sam albo próbuje do Kiciuchy podchodzić. raz podleciał za blisko i ona zaczęła strasznie charczeć aż się zakrztusiła, potem się uspokoiła. od teraz wydaje mi się że inaczej charczy. Albo mam już zwidy i omamy, bo ona wcześniej prawie żadnych dźwięków nie wydawała. odległość zmniejszyła się ale nie wiele, już nie zauważalnie. młody chce i jest odważny. Parę razy dostał łapą po głowie bez pazurków i się nie zraził ALE MARTWIĘ SIĘ ŻE W KOŃCU SIĘ ZRAZI A KICIUCHA BĘDZIE ZBYT STRACHLIWA BY SAMA NAWIĄZAĆ KONTAKT.

5 dzień śr- po 14 młody biega i się bawi, chwilami jak zawsze łazi za Kicią. Ona w ten dzień b mało zjadła, z reguły wieczorem dosypuję jej chrupki kocie, a teraz zostało od rana?! Poza tym próbowałam jej dać kiełbasy, whiskas saszetkę i NIC. Zjadła 1 mikro kawałek i 1 łyżeczkę jogurtu. Boję się, że ją gardło boli od tego charczenia a nie wiem jak mam jej pomóc na to bez weta (ona b się boi weta wręcz panicznie). Rezydentka siada pod balkonem i chce by ją wypuścić (wg mnie za zimno i się przeziębi więc ograniczam, tym b że boję się o to gardło).

6 dzień czw- Kiciucha ma zapalenie gardła i krtani, 5 dni zastrzyki. Jest rozdrażniona. Próbowała mnie ugryźć bo ją chciałam spod łóżka wyjąć. Chyba boli ją tyłek od zastrzyku.
Młody nie rozumie i łazi za nią krok w krok. Plus to, że zaczęła jeść.

7 dzień pt- tak jak wczoraj, z tym, że Kicia ciut mniej wkurzona chodzi. Za to jawnie prezentuje swoje niezadowolenie.

8 dzień sb- Kiciucha obrażona, chwilami się młodym interesuje, ale często ucieka i się chowa. Nawet z nami nie chce być. Nawet głaskanie jej nie pomaga, próbowała dziabnąć i na mnie syczy :( smutno mi. Młody podchodzi jak zawsze, ma chęci. Kiciucha czasem go ignoruje, czasem daje mu po głowie a czasem ucieka w kąt z fochem. Czy to jak się zachowuje wobec mnie, że gryźć próbuje, syczy, nie chce się bawić i nawet nie mruczy (kiedyś zawsze mruczała jak była głaskana)... Czy mam wyluzować i dać jej spokój?

MARTWIĘ SIĘ I NIE WIEM CO ZROBIĆ BY GO ZAAKCEPTOWAŁA, TYM BARDZIEJ ŻE ONA POTRZEBUJE TOWARZYSTWA I RUCHU (OTYŁA). CO JAK JUŻ MŁODY NIE BĘDZIE SPAŁ W ŁAZIENCE I PRZEBYWAŁ TAM JAK NAS NIE MA?
CZY WG WAS JA PANIKUJĘ, BO I TAK JUŻ SĄ POSTĘPY MIĘDZY NIMI?
MOŻE MAM KUPIĆ FEROMONY CZY COŚ?
CO ZROBIĆ BY REZYDENTKA SIĘ MNIEJ BAŁA?
MŁODY TAK BARDZO DO NIEJ CHCE ((( CO JEŚLI SIĘ ZRAZI?
ZACZYNAM MYŚLEĆ ŻE ZNÓW CHCIAŁAM DOBRZE I WSZYSTKO SPIEPRZYŁAM ((

pantea - Sob 25 Wrz, 2010 17:08

Nie martw się... koty potrzebują czasu. To dopiero 7 dni, a czasem trwa tygodnie zanim koty się dogadają. Chociaż może tak byc, że nie pokochaja sie nigdy ale ułożą sobie wzajemne relacje.
To że twoja kota jest chora na pewno utrudnia im zaprzyjaźnienie się.

Bądź cierpliwa i jeżeli nie robia sobie krzywdy to pozwalaj im na częsty kontakt (chociaż jeżeli coś nie tak ze zdrowiem to może poczekaj, aż będzie wszystko OK)

pola - Sob 25 Wrz, 2010 17:14

Sprawa wygląda w ten sposób-

Rezydentka jakiś czas była sama, gdzie cała uwaga była poświęcona jej i nagle pojawił się mały szkrab, który zaczepia stateczną kotkę. Porządek został lekko zburzony. Jednak nie martw się... Jedne kociaste potrzebują mniej czasu, inne troszkę więcej, aby zaakceptować przybysza, z kolei jeszcze inne zaczynają po prostu tolerować "obcego" na swym terenie.
To wymaga odrobinę cierpliwości, więc proszę się w nią uzbroić :wink:

To normalne, że panikujesz, ale spokojnie... Z tego co opisujesz relacje powolutku, bardzo powolutku poprawiają się :)

marinella - Sob 25 Wrz, 2010 18:50

bez paniki
dogodaja sie tylko sie nie stresuj i daj im sie poznać

Przezroczysta - Sob 25 Wrz, 2010 18:54

teraz pytania:
1. Zamykamy kociaka w łazience na noc i jak pracujemy. wg weta póki kicia chora to tak robić mamy dalej... więc chcę jeszcze poczekać. ale czy ja mogę zostawić oba koty same w domu nie odizolowane na 8 godzin??
2. Co z tym, że okazuje mi agresję jak czasem chcę ją pogłaskać? Zostawić w spokoju i przeczekać focha?

Conwalie - Sob 25 Wrz, 2010 19:32

Cześć
Opisana sytuacja(prócz kwestii zdrowotnych) to odbicie lustrzane tego co się działo w moim rodzinnym domu po wprowadzeniu małego kociaka do kocicy(nawet różnica wiekowa podobna). Kotka się na nas po prostu obraziła- podejście na odległość metra do niej kończyło się warczeniem; maluch to w ogóle mógł zapomnieć żeby się zbliżyć i pobawić. Nie zraził się i próbował... Kotka, mimo iż trwało to trochę czasu(zdecydowanie dłużej niż tydzień), w końcu zaakceptowała młodego. Nie zapałały jednak do siebie wielką miłością. Jednakże jakaś nić przywiązania się zawiązała- zdarzało się im spać bliziutko siebie czy czasem bawić choć no powiedzmy bez szału(ale nie lubiły jak, któreś znikało na dłużej... raczej wolały być w tym samym pomieszczeniu). Ludziowatym Miśka w końcu też przebaczyła :) Z tego co piszesz u Ciebie są widoczne postępy więc kwestia czasu kiedy to wszystko się unormuje. Co do tego jak długo małego izolować... no niestety taka mądra nie jestem- za mało doświadczenia chociaż z tego co pamiętam to u nas ta izolacja trwała bardzo krótko- z tydzień(kotka miała gdzie uciec przed małym- wysokie szafki, więc nie czuła się przyparta do muru).
Będzie dobrze :)

marinella - Sob 25 Wrz, 2010 21:35

ja bym po wyzdrowieniu nie izolowała wcale :: serio serio
Przezroczysta - Nie 26 Wrz, 2010 09:35

Dziś sama robię Kici zastrzyki, żeby nie jechać do weta. Trzymajcie kciuki. Wczoraj zdarzył się mały cud. Kicia rezydentka chwilę się ze mną pobawiła jak dawniej. Z 5 min ale pierwszy raz od tygodnia.
Przezroczysta - Nie 26 Wrz, 2010 21:37

Postanowiłam od dziś na noc nie izolować młodego, będzie zamykany tylko na 8 godzin do 14 jak nas nie ma. W następnym tygodniu planuję zostawiać go niezamkniętego. W tym tygodniu Kiciucha dojdzie do siebie po zapaleniu gardła a młody przejdzie kolejne odrobaczenie. Napiszcie czy to ma sens.
Katka - Nie 26 Wrz, 2010 22:52

ja czegos nie rozumiem...izolujesz małego bo duza jest chora tak?? to nie am chyba sensu skoro i tak jakiś czas mają ze sobą kontakt :roll: jak sie mają pozarazac to zrobią to i przez chwilę. jeśli izolujesz je dlatego ze sie bojsz o ich kontakty to robisz im chyba dodatkowy stres...ja zawsze idę an zywioł...musi byc tochę zadymi i krzyków zeby po paru dniach była współpraca :)
marinella - Pon 27 Wrz, 2010 09:38

Katka napisał/a:
jeśli izolujesz je dlatego ze sie bojsz o ich kontakty to robisz im chyba dodatkowy stres...ja zawsze idę an zywioł...musi byc tochę zadymi i krzyków zeby po paru dniach była współpraca :)

podpisuję się obiema ręcami ;)

Przezroczysta - Pon 27 Wrz, 2010 18:27

W sumie macie rację, ale weterynarz powiedział, żeby w tym tygodniu jeszcze po izolować małego, tym bardziej, że w tych godzinach nie ma żadnego człowieka w domu ;/ Martwię się o gardło Kiciuchy, ona ciągle syczy i boję się podrażnienia za szybko po chorobie.
Katka - Pon 27 Wrz, 2010 19:43

ale Ty nie za bardzo masz wpływ na kontakty kotów...co najwyzej mozesz je rozdzielić a wydaje mi sie, ze Twoja interwencja moze je co najwyzej jeszcze bardziej zdenerwować :) zwierzeta nie są głupie...nie często dochodzi miedzy nimi do krwawych porachunków :twisted: no i przeciagasz trochę socjalizacje :roll:
Ja osobiscie widze sens izolacji tylko wtedy kiedy jedno jest chore...ale wtedy to juz nie an chwile tylko na okres zdrowienia....

Przezroczysta - Wto 28 Wrz, 2010 17:07

Któryś z kociambrów ma rozwolnienie i jak nas nie było już 2 t=raz narobił na fotel i podłogę (pech chciał, że to moja mama zastała a nie ja). Co zrobić? Dawać tylko suchą karmę i wodę?
marinella - Wto 28 Wrz, 2010 17:29

a czym je karmisz?
musialabys zwrócić uwagę ktory ma biegunke

fuerstathos - Wto 28 Wrz, 2010 21:24

skąd masz malucha i czy przechodził wcześniej kwarantannę?

ustal, który kot ma biegunkę i udaj się z nim do weta
zwykle w przypadku biegunek zalecana jest monodieta (np. gotowany kurczak)

Przezroczysta - Czw 30 Wrz, 2010 21:48

Ustalono: BIEGUNKĘ MIAŁ MŁODY BO WYPIŁ PEŁNĄ MISKĘ MLEKA KICIUCHY. odstawiłam całkiem mleko i mokrą karmę i jest ok.
Dziś byłam u weta z młodym. Ma zapalenie spojówek dlatego tak kicha i ropieją mu oczy. Dostał krople. To może być też kaliciwiroza, ale jeśli tak to ma bardzo łagodne objawy.
Dziś młody I raz został sam w domku z Kiciuchą bez nadzoru. Mieszkanie nawet całe heheh. Od wczoraj młody ze szczególną radością bryka za rezydentką, łapie ją za ogon, trąca, ucieka i tak może długi czas. Na to rezydentka wskakuje na fotel i z góry próbuje go zdzielić łapą. Młody nie zraża się nawet jeśli oberwie. Jak tylko staruszka się odwróci to jest to samo. Bez krwi i sierści na szczęście, Kiciucha nie jest agresywna za bardzo.

marinella - Czw 30 Wrz, 2010 23:29

Przezroczysta napisał/a:
Dziś młody I raz został sam w domku z Kiciuchą bez nadzoru. Mieszkanie nawet całe heheh. Od wczoraj młody ze szczególną radością bryka za rezydentką, łapie ją za ogon, trąca, ucieka i tak może długi czas. Na to rezydentka wskakuje na fotel i z góry próbuje go zdzielić łapą. Młody nie zraża się nawet jeśli oberwie. Jak tylko staruszka się odwróci to jest to samo. Bez krwi i sierści na szczęście, Kiciucha nie jest agresywna za bardzo.


jesli starsza nie syczy to moim zdaniem obserwujesz pierwsze zabawy :)

Przezroczysta - Pią 01 Paź, 2010 23:08

dziś młody próbował dobrać się do cyca Kiciuchy heh, mleka by się chciało...
Przezroczysta - Wto 12 Paź, 2010 10:04

Relacje jakby stanęły w miejscu. Młody bryka i denerwuje Kiciuchę. Kiciucha już zdaje się wyzdrowiała po zapaleniu gardła, ale młody gdzieniegdzie za mocno ją ugryzł i ma np strup na tyłku... Młody miał zapalenie spojówek- od weta dostaliśmy krople Tobrosopt. Wet mówił, że katar może mieć właśnie od spojówek. Ale spojówki już ok a on ciągle kicha a ja się martwię- czasem to cała seria kichnięć, bez gęstej wydzieliny tej co była na początku jak miał chore oczka, teraz nos jest czysty albo wydzielina jest lekko wodnista. Martwię się co to. Czy ktoś z Was spotkał się z tym?
marinella - Wto 12 Paź, 2010 12:24

ja bym poszła na konsultacje do innego weta
serio

Katarzyna - Pią 15 Cze, 2012 00:08
Temat postu: Kłopoty z asymilacją kotów
Piszę w imieniu mojej koleżanki, która nota bene, czasem pomagała naszym wolontariuszkom w łapaniu kotów i to ona znalazła ekspresowo domek dla małej kotusi ściąganej z drzewa na ul. Mickiewicza w zeszłym roku.

Koleżanka ma dwie swoje kilkuletnie kotki-samice, które ze sobą żyją dobrze.
Zimą wypatrzyła głodnego kota na Jeżycach, zgarnęła go oczywiście z ulicy, umieściła w zaprzyjaźnionym ciepłym magazynie. Wyleczyła, odkarmiła i jak to bywa, nie miała serca wypuścić, tym bardziej, że kot zdecydowanie proludzki.
Kot okazał się kotką, został niedawno wysterylizowany i wprowadzony do domu. No i tutaj się zaczęło...niestety.
Nowa kotka ma syndrom pustej miski, je swoje porcje i wyjada rezydentkom, a jak nie chcą po dobroci oddać, to są łapoczyny, rzucanie się na "stare" koty.
Rezydentki przebywają głównie na antresoli, nowy kot na dole mieszkania. Jedna z rezydentek chowa się za szafki, właśnie teraz tam siedzi i nie chce wyjść, posiusiała się tam....
Dzisiaj po powrocie do domu, koleżanka zastała na podłodze kłęby futra tej kotki, która siedzi właśnie za szafą...
Na Feliwaya nie reagują, zamówione zostały krople Bacha.
Macie jakieś pomysły na załagodzenie sytuacji?
Koty są razem jakieś chyba 2 tygodnie lub więcej.
Z góry dziękujemy za pomoc.

kiniek - Pią 15 Cze, 2012 06:16

Żaneta kiedyś wspominała o nacieraniu kotów kocimiętką lub walerianą żeby tak samo pachniały.
Jak długo one już są razem?

gdzieś był podawany link do behawiorystki - może warto by się odezwać

Kri - Pią 15 Cze, 2012 08:01

Podstawowa zasada: im większy dostęp do dóbr, tym mniejsze ryzyko wystąpienia agresji - niech rozstawi więcej misek z jedzeniem i piciem. Niech koniecznie sprawdza czy nowy zadzior nie kontroluje dostępu do kuwety(może stąd siusianie za szafkami), najlepiej jeśli jeszcze jedną dostawi. Dobrze by było zorganizować więcej miejsc odosobnienia, bezpiecznych kryjówek.
No i trzeba dać im czas a jeśli się nie poukładają, to należy znaleźć nowy dom terrorystce.

Mogą jeszcze kompresy familiaryzacyjne robić.

Kri - Pią 15 Cze, 2012 08:04

I niech się bawi ze wszystkimi. Niech "stare" koty nie czuja się zaniedbane.

Kiedy koty na siebie warczą, to ich nie głaskać dla uspokojenia, bo to wzmacnia zachowanie. Przestać głaskać, przestać się interesować zwierzem.
Jak się tłuką to interwencja w postaci np. rzucenia poduchą, niech nie wkłada między nie łap, bo może zdrowo oberwać. Niby oczywiste ale w emocjach może chcieć wkraczać między kocury.

Katarzyna - Pią 15 Cze, 2012 12:37

Dzięki za pomysły.

Kocimiętka i waleriana nie działa.
Behawiorystka znaleziona na Miau, przesłała krople Bacha.
Koty są razem od 3 tygodni.
Michy z jedzeniem rozstawione są: dla rezydentek, które "dziubią" jedzenie na antresoli, nowy kot ma na dole. Miski zostaną dodane. Kuwety są w takim samym rozmieszczeniu.
Z głaskanie w czasie warczenia, wiedzą, nie głaszczą, czekają, aż sie kłet uspokoi.
Nowy kot nie jest zasadniczo agresywny.
Właściwie wcale nie jest, tylko wyjada z misek rezydentek jak sie dostanie na górę.
Sytuacja wygląda następująco.
Nowy kot wchodzi na antresolę, rezydentki warczą, rzucają kocim mięsem i zaczynają uciekać. Nowy kot goni uciekające, tamte się boją, zwiewają dalej, nowy jak widzi, że coś ucieka, to goni....i tak dalej. Aczkolwiek naocznie stwierdzono, że ten co goni, nie ma agresji w oczach, raczej chce się bawić.
Dzisiaj w nocy poszedł był sobie na antresolę i rano nie tylko nie było żadnych kocich zwłok, zalegającego oderwanego futra, ale też żadnych odgłosów paszczowych ::
Krople mają dotrzeć dzisiaj.
Rezydentki to Ruskie niebieskie...może charakterna rasa?
Trzymcie kciuki i jak ktoś ma jeszcze jakieś pomysły, to poprosimy.
Za dotychczasowe uwagi i chęć pomocy bardzo dziękujemy! :kiss:

Kri - Pią 15 Cze, 2012 13:33

A te incydenty tylko na antresoli?
Ja bym nie karmiła "do woli", tylko restrykcyjnie i chowała żarcie po posiłku. Lepiej nie trzymać na wierzchu punktu zapalnego. Karmienie w miejscach oddalonych,czyli np. abisyny na antresoli a nowa, gdzieś na dole.
A poza tym z tego co teraz piszesz, to wydaje mi się, że to abisyny mają kłopot a nie nowa.
Jak wyglądają ich stosunki poza karmieniem?
Przebywają w jednym pomieszczeniu? Są okresy obojętności, czy co się widza, to włączają agresję?
Ja bym im zrobiła wieczorek zapoznawczy, wsadziłabym nową do transportera żeby bojączki mogły sobie ją z zewnątrz obwąchać + jednak kompresy familiaryzacyjne.
A nowa jest młoda, to bawić się chce, to zaczepia. Muszą jej zorganizować atrakcyjne środowisko - nowe zabawki.
A dla kogo tego Bacha i z jakim wskazaniem zamówili?

Katarzyna - Pią 15 Cze, 2012 18:00

Zadzwonię do Ciebie Kri, bo za dużo by gadać.... :)
greenkitty - Sro 30 Sty, 2013 15:26
Temat postu: dokocenie płochliwej kotki - prośba o opinię
Witam serdecznie, bardzo proszę o radę :)

Prawdopodobnie trafię do działu pytaczy nierozgarniętych, i to być może za podstawową niewiedzę... ale kogo pytać, jak nie osób, które przecież mają tak ogromne doświadczenie w obserwowaniu relacji nowych podopiecznych.

Mam 6-cio letnią kotkę, Liskę, sterylizowaną. Niestety, i ku mej radości, niezwykły charakter . A chciałabym dokocić... no i waham się. Chciałabym dobrze i dla nowego/nowej kici, i dla rezydentki.

Na poprzedniego towarzysza zareagowała przy poznawaniu buczeniem, lamentem, chowaniem się, strachem..musiały etapowo, osobno siedzieć, i przemiły, kochający Miciu, najpierw w łazience kilka dni, potem pokoje jako osobne terytoria... pokochała go, ale po kilku miesiącach, a my w tym okresie nie raz "odczepialiśmy diabełka"- Miciu szedł ją przytulić, albo troszeczkę podgryzać, tak miłośnie, a Liska, jak to ona, nie zawsze chciała, i darła z niego kłaki.
Baliśmy się o Micia, aż okazało się, że.. dobrze się bawi i potarmoszony wręcz leci za nią. posiedzieć, obok nastroszonego Lisiego wypłosza.
Miciu odszedł nagle, na wstrząs po lekach, 3 mies temu. Liska chodzi po domu, czasem woła..

Co robić? Wprowadzić nowego, licząc, że lubi ...początkowe interakcje?
Czy dać spokój, i wierzyć, że Lisce będzie dobrze?
Obchodzi mnie wyłącznie dobro podopiecznych - moje zdanie jest takie, że nie wolno zostawiać kota samego, ale normalnie rozum tracę, żeby nie zbłądzić ..

Proszę, pewne tyle razy już to widziałyście, doradźcie coś :modly:

Nosferatu - Sro 30 Sty, 2013 16:48

Dokocić, dokocić. Zawsze dwa lepsze niż jeden! Poza tym piszesz, że jednego kota już zaakceptowała więc tym bardziej powinno być ok. Proponowałabym kociaka albo młodziaka, żeby się na spokojnie ustawiły :wink: wycia i syczenia nie unikniesz, moja kotka do teraz wyje na tymczasy jak na początku podchodzą za blisko ale potem już jest ok. I tak jak piszesz na początek powoli, osobno żeby kotki nie stresować. Dopóki się krew nie leje to nawet jak sobie napacynkują po mordach co nieco to będzie dobrze ::
greenkitty - Sro 30 Sty, 2013 17:00

Nosferatu, dziękuję za opinię.
Do mnie w tej panice to widzisz, tak właśnie trzeba wyraźnie i przykładowo.
Za małe mam doświadczenie :)

greenkitty - Sro 30 Sty, 2013 17:01

edit: wysłałam podwójnie wiadomość
marinella - Sro 30 Sty, 2013 17:59

ja bym też dokacała kociakiem lub jakimś młodym
i dała dużo czasu na ustalenie relacji

fuerstathos - Sro 30 Sty, 2013 19:49

marinella napisał/a:
ja bym też dokacała kociakiem lub jakimś młodym


młode i nie domunujące
taka np. Dalia się nie nadaje

greenkitty - Sro 30 Sty, 2013 21:22

marinello, cudna jest Dalia, i faktycznie jak mówisz w wątku ładnie stoi, że na kocice syczy :) ale pod drzwiami bosko grzebie, słodka spryciula :lol:
Emocjonujące oczekiwanie na ustalenie relacji z Lisią jest pewne, i gdy tak patrzę na te jej właśnie zmrużone, migdałowe oczęta, zaczynam wierzyć, że taak, potrzebny jest jakiś młody...może facet ?

A poważnie, raźniej mi teraz, gdy tak piszecie, no zamotałam się jak kto głupi , hem, hem w behawiorach :cool: :: .

greenkitty - Sro 30 Sty, 2013 21:28

no masz i fopa, o Dalii odpisała mi fuerstathos - :oops:
fuerstathos - Sro 30 Sty, 2013 21:36

greenkitty napisał/a:
no masz i fopa, o Dalii odpisała mi fuerstathos - :oops:


powiem szczerze - Dalia to kanalia ;)
z wiekiem jej się pogarsza

jest cudownym słodziakiem w stosunku do człowieka, świetnie dogaduje się z Jo
ale inne kocice zaczyna mi gnębić :( jeszcze dzieciak, a już chce rządzić
stanowczo nie nadaje się do domu z samicą

greenkitty - Sro 30 Sty, 2013 21:48

Ech, po Lisce naocznie nic nie widać - po pierwsze, przy obcych kota nie ma, bo się schowa, co jest potwierdzone - gdy wyjechaliśmy, znajomy namiętny kociarz przychodził "posiedzieć z kotami rano wieczorem" ( gdyż jak już wiadomo jestem panikarą i zmusiłam niewinnego człowieka :cool: ) - no to wyszła pokazać się RAZ :roll: .
Po drugie, z niej diabełek wyłazi tylko gdy nadepnie ją drugi kić na odcisk :wink: .

Conwalie - Czw 31 Sty, 2013 13:41

Pewnie nie jest tak zawsze, ale i w domu rodzinnym i u mnie kocurki są jakby w stanie więcej znieść u kotek wrednego zachowania. Nawet jak z moją małą wredotą pojechałam do rodziców gdzie dorosły kocur już był sam więc teoretycznie mógł się czuć szefem to ze świętym spokojem znosił fakt, że małe upierdliwe ciągle skacze mu na kark i z zamiłowaniem wgryza mu się w grzbiet, szyję, uszy...(nawet jak podrosła to się to nie zmieniło). Nowy koci chłopiec jest mega rozrabiaką, ale w relacjach międzykocich to on szybciej ustąpi kotce i mimo że się tłuką co chwila to jeszcze jej nic nie zrobił a szpony ma jak skalpele(Lili za to musi mieć obcinane bo nie ma poważania dla nikogo i niczego). Każdorazowo przy dokacaniu(i u mnie i u rodziców) były na początku fochy- u mnie właściwie tylko ze strony rezydentki bo Młody cały się do niej garnął(tylko ja i Łukasz mu przeszkadzaliśmy:D).
greenkitty - Czw 31 Sty, 2013 14:31

o to, to, żeby on do niej zagadywał, nawet jak ona nie chce, bo przecież ona na początku nie wie, że chce jednak :wink:
dzięki, Conwalie :) , fajną masz tą rezydentkę, taka zaradna dziewczyna :wink:

taki młody to może i więcej będzie zaczepiał, ale o ile będzie mniejszy, to ona go nie będzie tak się bała; Miciu od wejścia był ciut większy / Liska jest drobna, to przychodziła go obejrzeć tylko gdy spał, z miseczek wyjeść, do kuwety mu nasikać, wiecie, takie tam, cichociemne subtelne akcje.

Nosferatu - Czw 31 Sty, 2013 21:25

Też myślę, że kocury mają większą dozę tumiwisizmu :lol: baby to zawsze focha zapuszczą o byle co albo i dla zasady :evil: więc łatwiej będzie facetowi znieść raz po mordzie od kotki, niż na odwrót ::
mirlo_blanco - Pią 14 Cze, 2013 09:06
Temat postu: jak się dokocić?
Słuchajcie, rzecz niebywała, dokocenie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.
Gdzieś tam w głowie miałam wizję towarzysza dla swojej kocianej, ale jak kiedyś pisałam, nie jest to sprawa łatwa i temat odpuściłam.
Wczoraj okazało się, że zamieszkam w mieszkaniu z kocim prezentem.
I nie mam kompletnie pomysłu z czym to się je.
Kocur, bo o kocurze mowa, włości się w mieszkaniu ( w którym będę mieszkać od lipca) już ponad 6 miesięcy, więc jakby nie patrzeć, rezydent pełną parą.
Moje futro będzie zabrane za fraki na nowe i to już z kotem.
Dla wszystkich stres ogromny, dlatego proszę poradźcie, jak zmniejszyć stres zwierzakom i jak przeprowadzić łączenie, żeby nie zrobić zwierzakom krzywdy?

może jeszcze krótka charakterystyka:

rezydent: kocur syberyjski, kastrowany, 5 lat, 9 kilo futra, podobno obojętny na inne koty, przyjazny i trochę ciapowaty. W sumie to też wycofany i trochę stłamszony przez małe dziecko. Przeważnie chowa się na antresoli i złazi z niej dopiero jak się w domu zrobi ciszej. Brałam gada na ręce, bez problemu dał się wymiziać, ba! nawet mruczał.

moja kociasta:

5 lat, 5 kilo futra, sterylizowana, kontakt z kotami sporadyczny, dwa kontakty bezproblemowe, jeden problemowy- syczała na wszystkich i na wszystko, każdego kota atakowała. Że tak powiem kot po przejściach, miewa zapalenia pęcherza na tle nerwowym. Często wycofana i we własnym świecie, przeważnie się ożywia jak ktoś przychodzi w gości, wtedy szaleje, bawi się i stara się być w centrum zainteresowania.

warunki do dokocenia:

2 pokoje, antresole, do dyspozycji futer balkon, kuwety i miski każde swoje, więc warunki na rozdzielenie jak najbardziej.

jak czegoś nie dopisałam, a jest istotne, to dopiszę.

macie jakieś pomysły?

marinella - Pią 14 Cze, 2013 09:24

Cytat:
Dla wszystkich stres ogromny, dlatego proszę poradźcie, jak zmniejszyć stres zwierzakom i jak przeprowadzić łączenie, żeby nie zrobić zwierzakom krzywdy?


ja mam zawsze jedną radę : nie separować, nie wtrącać się w koty, nie stresować się, dać im czas
im mniej podchodów i cudów tym szybciej sie koty dogadają a jak się mają nie dogadać to i tak zadne zabiegi nie pomogą

mirlo_blanco - Pią 14 Cze, 2013 09:27

czyli puścić kocianą po prostu i niech się sprawy same poukładają?
marinella - Pią 14 Cze, 2013 09:42

ja bym tak zrobila
ewentualnie jeśli Twoja jest nerwowa i cięzko znosi przeprowadzki to dałabym jej dzień góra dwa żeby się przyzwyczaiła do nowego miejsca i trzymała w jednym pokoju

choć mi sie pewnie nie chciało kombinować i byłabym ciekawa jak się koty zachowająu
mnie zdrowe koty były zawsze puszczane na zywioł i w zasadzie dwa razy musiałam odeseparować bo walki były krwawe ale sadzę ze tak samo byłoby krwawo jakbym separowała
reszta po sykach i wrzaskach szybko się orientowała o co kaman

mirlo_blanco - Pią 14 Cze, 2013 09:52

w sumie to oba koty będą zestresowane tak samo, bo jedno w nowe miejsce, a drugie zostanie samo i jeszcze będzie rumor i obcy ludzie, no bo jakoś te rzeczy trzeba ulokować.
Miałam pomysł, żeby jak pył przeprowadzkowy opadnie, wsadzić kocianą do mniejszego pokoju z jej kuwetą i zostawić otwarte drzwi, rezydent też pewnie prędko nie zejdzie z antresoli, więc mam cichą nadzieję, że jako towarzysze niedoli, będą zbyt zaaferowane tym co się dzieje, żeby skakać sobie do gardeł :wink:
A jeszcze mam takie pytanie techniczne, bo niby kota muszą zostawić i takie tam, ale co jak im się kiedyś odwidzi? Czy mam spisać jakiś papier przejęcia kota, czy wystarczy, że pójdę do weta i założę mu na siebie książeczkę, ewentualnie zaczipuję?

marinella - Pią 14 Cze, 2013 09:54

mirlo_blanco napisał/a:
Czy mam spisać jakiś papier przejęcia kota


nie zaszkodzi

a potem wet czip i ksiazeczka

mirlo_blanco - Pią 14 Cze, 2013 09:58

a są jakieś wzory takiego "zrzeczenia", czy mam coś sama kombinować?
Nie wiem, czy dostanę od nich książeczkę zdrowia, bo nie wiadomo, gdzie ona jest.
Nie chciałabym sytuacji, że nagle komuś się odwidzi i na podstawie książeczki będzie mi pyszczył. Niestety ludzie są różni i trzeba brać na to poprawkę.

marinella - Pią 14 Cze, 2013 10:46

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4814987
mirlo_blanco - Pią 14 Cze, 2013 12:22

dzięki, wklepię sobie do worda i będę miała ze sobą :)
Conwalie - Pią 14 Cze, 2013 12:36

Pominę temat zostawiania kota :roll: Super, że decydujesz się go przygarnąć :good:
Nie separować, czy separować- tu lepiej się zdać na bardziej doświadczonych;) Ja miałam okazję zaobserwować 3 przypadki poznawania się kotów- 2 dorosły z maluchem i 1- raczej już dorosłe(moje własne:D ). Co mi się narzuca to zapewnienie każdemu z kotów miejsca gdzie się będzie czuł w miarę bezpiecznie. Kocurek- antresola skoro tam głównie przebywał a dla kotki jakieś jej ulubione legowisko, które wg mnie powinno być tam gdzie Ty będziesz spała- żeby oba miały swoje bazy wypadowe;). U nas koty upatrzyły sobie transportery jako miejsca bezpieczne(szczególnie jak jeszcze na nich rozłożony kocyk, że ledwo widać którędy tam wejść. Nie lubią być do nich pakowane oczywiście ani podróży, ale gdziekolwiek potem jesteśmy to jednak transportery są dla nich taką miejscówką "swojską". Na początku było tak z Lili a potem Młody podobnie zaczął robić jak z nami zamieszkał. Lili też właśnie przez początkowy okres dokacania spała w tak przygotowanej kryjówce.
Myślę, że jesteś świadoma, iż powrót do normalności dla tych dorosłych kotów może potrwać długo, ale na pewno będzie warto:) Powodzenia:)

mirlo_blanco - Pią 14 Cze, 2013 13:22

Conwalie, dzięki za wyczerującego posta.
Po przeczytaniu wszystkich postów i przeanalizowaniu plan mam taki:

-wprowadzić się
-wstawić kuwetę, miski, legowiska kocianej do małego pokoju z moimi rzeczami
-ulokować samą zainteresowaną w małym pokoju i dać jej czas na ochłonięcie
-jak wyżej tylko z drugim kotem i w salonie
-zrobić korytarz neutralnym i powoli mieszać zapachy kotów
-zostawić im otwarte drzi, aby same mogły wyjść lub w razie co, wrócić do siebie
-czekać na rozwój wydarzeń

Wydaje mi się to najrozsądniejszym wyjściem.
Każde będzie miało swój kąt, a jak bedą chciały wyjść, to drzwi bedą uchylone.

Kwestię zostawienia kota też pominę.
Najważniejsze to wyprowadzić koty na prostą. Wiem, że to potrwa, ale tak jak piszesz, będzie warto :)

A może właśnie tak miało być? :wink:
Czas pokaże.
Mieszkanie jest na tyle komfortowe, że spokojnie, jeśli nie ze sobą, to obok siebie mogą funkcjonować.
Narazie nic nie zakładam, zobaczymy jak to wszystko się potoczy.

marinella - Pią 14 Cze, 2013 13:54

bardzo dobry plan według mnie :)

i witam bliską sąsiadkę
się grunwald zasiedla ::

mirlo_blanco - Pią 14 Cze, 2013 14:10

marinella, liczymy, że nas odwiedzisz, jak już bitewny pył opadnie :P

plan też mi się wydaje ok, chyba najważniejsze to zastosować zasadę: nie wtrącać się i nic na siłę ;)

mirlo_blanco - Pią 28 Cze, 2013 23:49

udało się! :)
prawnie Wasza Wysokość vel Lucyfer jest od dzisiaj mój :banan:
jeszcze nam zostanie zacipowanie i założenie książeczki :D
W niedzielę "dzień pojednania". Jaśniepaństwo zostaną sobie oficjalnie przedstawieni :cool:

Morri - Sob 29 Cze, 2013 00:28

:ok: czekamy na relację i trzymamy kciuki :ok:
mirlo_blanco - Sob 29 Cze, 2013 00:39

niestety z relacją będzie ciężko, może coś skrobnę w poniedziałek, bo idę na banicję internetową, jak się nie uda pożyczyć od kogoś, to wrócę dopiero pod koniec lipca :neutral:
w niedzielę Wasza Wysokość zostanie obfotografowany (o ile się da ;) ) to zajrzę przelotem i coś skrobnę ;) Narazie cieszy mnie fakt, że zrzeczenie przeszło bezproblemowo.
Skleciłam z kilku różnych wzorów. Jak kotoś by potrzebował mogę podesłać :)

mirlo_blanco - Nie 30 Cze, 2013 18:00

Nie ma to jak net w telefonie ;) z relacji na zywo: moje futro obieglo mieszkanie z postawionym ogonem. Lucyfer sie obrazil i siedzial na szafie. Potem byly syki na podlodze a moja pokazala lapa gdzie jest miejsce intruza. nastepnie przeszli do bitwy na wzrok i syki. A z mojego futra to kawal malpy. Lucyfer pogodzil sie chyba ze ma w domu sfochana babe i gruchal do niej przymilnie. Ona zas przepedzala go pokazujac migdalki. Kiedy Lucyfer uciekl, ona biegla za nim z podniesionym ogonem aby zaraz powtorzyc zabieg przepedzania od nowa :D jak narazie idzie lepiej niz myslalam. Odpuscilam sobie zabiegi z separowaniem. Jak pisala marinella co ma byc to i tak bedzie. Im dalej w las tym futra zmniejszaja odleglosc od siebie :) oby im sie to utrzymalo. Cos czuje ze Jego Wysokosc straci swoj piedestal. Kociana go rowno ustawia ;)
marinella - Nie 30 Cze, 2013 19:12

mirlo_blanco napisał/a:
Odpuscilam sobie zabiegi z separowaniem.
:lol: :ok:
Morri - Nie 30 Cze, 2013 19:18

:ok: :turla:
mirlo_blanco - Pon 01 Lip, 2013 09:01

Jestesmy po pierwszej nocy ;) jak narazie wszystko idzie w dobrym kierunku. I tak jak pisalam- Lucyfer musi sie pogodzic z utrata piedestalu. W tym zwiazku to Kociana gacie nosi :D on sie gimnastykuje na wszystkie sposoby zeby zaczela sie z nim bawic, a ona z kolei patrzy sie na niego jak na podrzednego robaka :D sykow coraz mniej i oby do przodu ::
mirlo_blanco - Wto 02 Lip, 2013 12:22

jestem w szoku... łączenie zakończone, futra trzymają sztamę i uprawiają Wielką Pardubicką po całym mieszkaniu! Mizianki, kulanki i baranki na okrągło. Nawet bym nie pomyślała, że tak to się wszystko ułoży. A co do mojej kocianej...Problemy przeszły jak ręką odjął. Chodzi dumnie po mieszkaniu, futro wróciło do normy. Bawi się wszystkim co w łapy wpadnie. Chyba powinnam podziękować losowi za taki obrót spraw! :banan: i oby nic się nie zmieniło, a było tylko lepiej :oops:
Kri - Wto 02 Lip, 2013 12:44

:brawo:
mirlo_blanco - Wto 02 Lip, 2013 12:55

strasznie się cieszę, że tak to wszystko wyszło.
Mam trochę zdjęć, ale łączę się przez telefon i nie mam jak wrzucić na serwer.
Chyba, że marinella będzie tak miła i wrzuci, bo na maila mogę wysłać :D

marinella - Wto 02 Lip, 2013 12:59

wyślij
wrzucę

mówiłam że jak sie człowiek nie stresuje to koty też się lepiej zaprzyjaźniają ;)

kat - Wto 02 Lip, 2013 13:06

Super wieści :banan: :banan: :banan:
Conwalie - Wto 02 Lip, 2013 13:24

Świetne wiadomości. Takiego pozytywnego obrotu spraw pomimo dodatkowego stresu ze zmianą miejsca zamieszkania to tylko pozazdrościć. Czytałam posty i tak se myślałam, że napiszę uspokajająco, że u nas też pierwsze zabawy przebiegały z sykiem i warczeniem kotki a gruchaniem kocurka(panowie to jednak mają przekichane) a tu na końcu widzę, że po zawodach :: Teraz nie pozostaje nic innego jak się wygodnie rozsiąść i obserwować jak kociambry wywalają chatę do góry nogami :twisted:
mirlo_blanco - Wto 02 Lip, 2013 13:40

marinella, poszły focie :D
kat, to cud! tylko taki świecki :D
Conwalie, hahahha, dokładnie :D dziś całą noc była Wielka Pardubicka, ale wolę to, niż jęki Kocianej :D ja nadal nie mogę uwierzyć, że tak to się wszystko poukładało, a jeśli im się to utrzyma, to tylko skakać z radości.

W weeked będzie osiatkowany balkon, więc Futra będą się mogły plażować na kafelkach :cool:

marinella - Wto 02 Lip, 2013 14:13

https://picasaweb.google.com/113244064653171495975/KotyMirlo?authkey=Gv1sRgCJKl0IbJ2ru0Ag

:)

mirlo_blanco - Wto 02 Lip, 2013 20:17

dzięki marinella :D
kiniek - Wto 02 Lip, 2013 21:52

no i piękne zaskoczenie, poszło gładko jak po maśle :D
mirlo_blanco - Wto 23 Lip, 2013 10:43

halo, halo ;)
u nas powoli, czasem jest spokój, a czasem futro lata :roll: mamy osiatkowany balkon i pełen lans na futra w dziecięcym łóżeczku :twisted:
zbiorczo, koty dostały nazwę: Foki ;)
Dziś jest dzień budowlany- foczarnia dostanie drapako-wieżę własnej produkcji :cool:

Morri - Wto 23 Lip, 2013 10:49

mirlo_blanco napisał/a:
halo, halo ;)
u nas powoli, czasem jest spokój, a czasem futro lata :roll: mamy osiatkowany balkon i pełen lans na futra w dziecięcym łóżeczku :twisted:
zbiorczo, koty dostały nazwę: Foki ;)
Dziś jest dzień budowlany- foczarnia dostanie drapako-wieżę własnej produkcji :cool:

fotki :tup:

mirlo_blanco - Wto 23 Lip, 2013 10:55

Morri, to trzeba będzie marinellę zmolestować ;) bo ja nadal bez netu :(
Morri - Wto 23 Lip, 2013 11:29

mirlo_blanco napisał/a:
Morri, to trzeba będzie marinellę zmolestować ;) bo ja nadal bez netu :(
nie śmiałabym :oops:
mirlo_blanco - Wto 23 Lip, 2013 13:08

:twisted:
Marianna - Pią 17 Mar, 2017 13:26
Temat postu: Dokocenie...
Czy zechcielibyście się podzielić ze mną wskazówkami praktycznymi odnośnie dokocenia?
Znam teoretyczne zasady "socjalizacji z izolacją", ale mimo wszystko cenne byłyby wskazówki/triki/pomysły, które pomogą Futrom i nam przejść ten stresujący okres.

Wiadomo, ze czas to kwestia względna, ale po czym rozpoznam, że to już moment kiedy można poznać Futra bezpośrednio? Czy inwestować w obróżki?

doradźcie proszę :modly:

kikin - Pią 17 Mar, 2017 13:38

nie inwestować, przynajmniej nie na początku, bez sensu,
jak się okaże że będą potrzebne to wtedy kupić

jeżeli jest możliwa izolacja na początek to fajnie, dać kotom czas na wymianę zapachów,

ale przede wszystkim to pozytywnie się nastawić :good: :good: :good:

Eva - Pią 17 Mar, 2017 13:40

ależ proszę Cię bardzo :)

dokocenie Veroną i Parmą:
http://forum.kocipazur.or...p=111036#111036

dokocenie Opornikiem:
http://forum.kocipazur.or...p=139991#139991

dokocenie Buniałką:
http://forum.kocipazur.or...p=143192#143192

dokocenie Milagros:
http://forum.kocipazur.or...p=160913#160913

dokocenie Opal i Pompim:
http://forum.kocipazur.or...p=199061#199061

w każdej historii inaczej, raz lepiej, raz gorzej, czasem z obróżkami dla rezydentów, czasem z całą paletą wyciszaczy, czasem na żywioł. wzdłuż wszerz i nazad wszystkie metody przerobione. Nie ma zasady, kluczowe są kocie charaktery.
Wobec osobowości Twojego kandydata na dokocenie - ryzyko powikłań minimalne jak na moje oko :ok:

Eva - Pią 17 Mar, 2017 13:43

a, i jeszcze dokocenie Wiedźmina ;)
http://forum.kocipazur.or...p=197810#197810

Marianna - Pią 17 Mar, 2017 14:00

Eva napisał/a:
Wobec osobowości Twojego kandydata na dokocenie - ryzyko powikłań minimalne jak na moje oko :ok:


Ciii... ;-)
Kandydat mniej mnie martwi niż Rezydentka z szaleństwem w oku :lol: :twisted:

Prześledzę zaraz wszystkie wątki. Dla Was - doświadczonych to ja wiem, że to mały pikuś :roll: Ale dla mnie to jednak wyzwanie...
Mam nadzieję, że ten ocean miłości da obu Futrom poczucie, że są kochane jednakowo i dla obu starczy i pełnych misek, i świeżych żwirków, i rąk do miziania :cool: Oby, oby...

Eva - Pią 17 Mar, 2017 14:10

to nie tak, że dla nas to pikuś - pamiętaj, że jesteśmy fanatykami ;) więc właśnie my przejmujemy się bardziej. Szczególnie, jeżeli chodzi o kota i narażanie go na sytuacje stresowe, bo wiemy, czym to grozi, orientując się dobrze w chorobach odstresowych.
Tak jak pisze kikin, trzeba się dobrze nastawić i dopóki się kocia krew nie leje - nie przeszkadzać. Koty często porozumiewają się lepiej między sobą niż z ludziem. Pomagać - jak najbardziej, ale ze spokojem.

Marianna - Pią 17 Mar, 2017 14:23

Eva napisał/a:
to nie tak, że dla nas to pikuś - pamiętaj, że jesteśmy fanatykami ;)


Bossshhhheeee ;-) z kim ja gadam :twisted: :P :aniolek:
A tak poważnie jak mawiał Hemingway „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego” :twisted: więc wiecie :cool:

Techniczne pytanie: czy nowy Domownik może mieszkać na poczatku w łazience bez okna? Czytałam w kilku miejscach, że tak, ale przecież jemu tam ciemno będzie, a jak zostawię światło to zamiast dobrej karmy będę finansować Eneę :twisted:
Mamy zamykany duży pokój (kuchnia niestety otwarta, a w pokoju Młodego jest tyle małych drobiazgów do połknięcia, że przeraża mnie myśl o zostawieniu w nim Futra bez nadzoru), ale to jest centrum dowodzenia Marianny. Czy łazienka jest ok czy pomyśleć o pokoju Maksa?

Wybaczcie dopytywanie, ale ja już tak mam, że zanim działam w danym temacie ze spokojem :cool: to muszę sobie w głowie ułożyć teorię. A potem... to już tylko serducho ;-)

Eva - Pią 17 Mar, 2017 14:29

Marianna napisał/a:
Czytałam w kilku miejscach, że tak, ale przecież jemu tam ciemno będzie, a jak zostawię światło to zamiast dobrej karmy będę finansować Eneę


a kojarzysz fakt, że kocie oko na takie właściwości, że widzi w ciemności? ;)
nie zamartwiaj się tak :serce: wszystko będzie ok :)
techniczna odpowiedź: tak, może :ok:

kat - Pią 17 Mar, 2017 14:32

Można ewentualnie zostawić kotu jakąś lampkę led, taką za kilkanaście złotych - na baterię.
Albo takie kule ledowe - w jysk chyba były ostatnio za 15zł. :)

Marianna - Pią 17 Mar, 2017 14:38

Eva napisał/a:
a kojarzysz fakt, że kocie oko na takie właściwości, że widzi w ciemności? ;

Ja się nie martwię tym, że nie trafi do miski ;-) tylko tym, że będzie Mu smutno :lol:
Ja wiem, nadaję się na leczenie ;-)

kat napisał/a:
Można ewentualnie zostawić kotu jakąś lampkę led, taką za kilkanaście złotych - na baterię.

Ooo! Fajny pomysł!

kat - Pią 17 Mar, 2017 14:38

Mi jak do tej pory, nie udało się tylko jednego kota wprowadzić do stada: http://forum.kocipazur.org/viewtopic.php?t=2618
Ale charakter to On miał...
Z wszystkimi innymi było lepiej lub gorzej, ale potrafiły funkcjonować zgodnie w stadzie.
Tylko Kenia i Oleńka bywały czasem zestresowane kociakami, bo miały dość małej szarańczy ;) Ale nawet jak nie było jakieś przyjaźni, to wieczorem i tak wszystkie pakowały się do łóżka ze mną ;)
Sposób - ja stosuję dwutygodniową kwarantannę w zamkniętym pomieszczeniu, a potem wypuszczam i daję kotom czas na dogadanie. Nie ingeruję, dopóki krew się nie leje (tylko w przypadku Mikusia). Nawet jak koty pacają się łapa, maja się same dogadać. Syki tez nie robią na mnie wrażenia. Kuwety tak rozstawiam, żeby jeden kot nie mógł jednocześnie zastawić wejścia do więcej niż jednej kuwety.

Eva - Pią 17 Mar, 2017 14:41

Marianna napisał/a:
Ja wiem, nadaję się na leczenie ;-)


::
:hug: :hug:

einfach - Pią 17 Mar, 2017 14:44

Jak mi się udało Trolla zsocjalizować, to przypuszczam, że wy nie będziecie mieli żadnego problemu :D

Trzeba kotom dać czas i pozwolić dogadać się po swojemu :)
No i dac obydwojgu swoje miejsca - kryjówki, wysokie punkty na które mogą uciec itd.
Ja zależnie od kota, izoluję od kilku dni do 2 tygodni. Ale najkrócej zdarzyło mi się izolować tylko jedną noc (pełną kociego krzyku ;) )

Marianna - Pią 17 Mar, 2017 15:15

einfach napisał/a:
Jak mi się udało Trolla zsocjalizować, to przypuszczam, że wy nie będziecie mieli żadnego problemu :D


:aniolek:

BTW co sądzicie na temat Feliway i Felisept? :roll:
Warto czy nie? Czy to w ogóle działa?

kat - Pią 17 Mar, 2017 15:25

U mnie te do kontaktu nie działały...
Ale obróżki się fajnie sprawdzały...

Marianna - Pią 17 Mar, 2017 15:26

kat napisał/a:
U mnie te do kontaktu nie działały...
Ale obróżki się fajnie sprawdzały...


OK :cool: jak będzie przedłużała się niepewność co do wzajemnych relacji to wtedy wrócę do tematu.

bartasm - Nie 21 Maj, 2017 21:29
Temat postu: Dokocenie - kilka pytań
Witam, jakiś czas temu adoptowaliśmy z FKP przecudną kicię- Seti... i jak można było się spodziewać na jednym kocie się nigdy nie kończy :)

Z racji, że to nasze pierwsze dokocenie (do którego właśnie się przymierzamy), chcielibyśmy zasięgnąć wiedzy, jak powinniśmy się przygotować do tematu.
- kuweta - wystarczy jedna, czy każdy kot powinien mieć swoją?
- jak z miskami? lepiej, żeby każde miało swój zestaw?
- transporter mamy dosyć spory, ale widząc jak wygląda pakowanie Seti do obecnego to nie wyobrażam sobie żeby włożyć najpierw jednego łobuziaka, a potem drugiego... a co dopiero oba naraz
- metraż mieszkania - obecnie mieszkamy z dziewczyną w kawalerce 28m2 (okna i balkon zabezpieczone) tylko zastanawiamy się, czy nie jest to za mała przestrzeń dla dwóch kotów
- i w sumie najważniejszy temat jakiego kota szukać - Seti jest aniołkiem, nigdy nie fuknęła na nas, jeżeli coś jej nie pasuje to się wycofuje, by po chwili znów wrócić do człowieka. Jest nieziemskim przytulasem i wiecznie zabiega o jak najwięcej uwag wystawiając łapki i pomiaukując co chwila. Boi się nowych osób i jak ktoś do nas wpada to pierwsze 3-4h nie ma kota zupełnie, dopiero po takim czasie usiądzie sobie i będzie z daleka nas obserwować wszystkich. Gdy była w DT ponoć była trochę zdominowana przez rezydenta i czasem nawet jej się oberwało. Jakiś czas temu wpadł do nas znajomy ze swoim kotem - fuknięć z jej strony nie było końca i z dużą rezerwą traktowała przybysza nie zbliżając się do niego bliżej niż na 2-3 metry. Czy przy adopcji drugiego kociaka jest szansa na jakieś spotkania zapoznawcze? Żeby zobaczyć jak koty na siebie zareagują? Może warto wziąć urlop i takiego potencjalnego kociaka przygarnąć na dzień/dwa żeby wybadać sytuację?

Tak jak mówię, pierwszy raz będziemy się dokacać- chcemy być przygotowani i dobrać Seti kociaka, który z nią będzie się dobrze czuł i wzajemnie, a nie żeby walczyły ze sobą.

Wszystkie sugestie mile widziane!

Morri - Nie 21 Maj, 2017 23:09

Od początku - każdy kot powinien mieć swoją miskę :) Co do kuwet złotą zasadą jest tyle kuwet ile kotów + jedna. Choć bywa, że ta dodatkowa nie jest potrzebna.
Transporter - ja często wożę po dwa koty w jednym, ale mam ich też więcej niż 1. Osobiście doradzałabym mieć na wszelki wypadek osobny.

Jakiego kota wybrać? Przede wszystkim skonsultowałabym się z byłym dt Seti.
Z tego, co piszesz stawiałabym na:
-kota w podobnym wieku
-absolutnego pacyfistę
-raczej kocura w typie potulnego barana ;)
-niekoniecznie miziaka w stosunku do ludzi, ale bardzo prokociego

2-3 dni wspólnego zycia nie dadzą Ci zadnej odpowiedzi - koty układają ze sobą relacje znacznie dłużej :)

Metraż nie jest za mały, ale czasem warto zainwestować w urozmaicenie przestrzeni w górnych partiach - jakaś dodatkowa półka, wysoki drapak :)

Neda - Pon 22 Maj, 2017 10:16

Poza tym, jeśli któryś z kotów na początku źle reaguje na przybysza, to warto rozważyć socjalizację z izolacją, przenoszeniem zapachów, stopniowym oswajaniem rezydenta z obecnością innego kota na jego terenie. Wy macie kawalerkę, więc jeśli chcielibyście skorzystać z tej opcji, to w grę wchodziłaby zapewne tylko łazienka.
RudaMaruda - Sro 24 Maj, 2017 15:00

Już rozmawiałam z ds Seti, jakby co :) W każdym razie powtórzę też tutaj: kot powinien być absolutnym kocim pacyfistą i nie powinien przejawiać żadnych oznak agresji. Seti, zaatakowana przez naszego rezydenta, siknęła pod siebie. Była przez niego tłamszona i prana, gdy mu się coś nie podobało. Była nieszczęśliwa i nie mogła się rozwinąć tak, jak to zrobiła w DS. Z tego też powodu jej nie zatrzymaliśmy, bo zależało mi i wciąż zależy na jej dobru :) Każdy kot, który przejawia dominujące cechy w jej przypadku całkowicie odpada. Towarzysz dla Seti powinien być typowo uległy, może być starszy niż Seti, ale w naszym przypadku różnica prawie 6 lat się nie sprawdziła. Wydaje mi się jednak, że to ze względu na charakter Sir Kota, chociaż starsze koty również mogą próbować małą ustawiać, a ona, znając ją przez te kilka miesięcy, raczej się da ustawić i może nie czuć się komfortowo. To kot, który szybko odpuszcza, chociaż nie jestem pewna, czy tym razem może się nie postawić, bo widziałam, że Was kocha i nie jestem pewna, czy nie będzie próbowała Was bronić przed nowym kotem na początku ;)
Kociaka absolutnie bym nie brała, bo nie wiadomo, co z niego wyrośnie, może wyjść duża-mała cholera jak z naszego zaadoptowanego Teo. Teo wcale taki młody nie był, od początku przejawiał dominujące zachowania, ale po adopcji wyszło szydło z worka i jest małym szatanem, zaczepno-obronnym. Na jego przykładzie powiem, że Seti by zdominował od razu, tak jak to zrobił Sir Kot. I to niekoniecznie w dobrym sensie.

Reasumując: postawiłabym na kota w podobnym wieku, absolutnego pacyfistę bez skłonności do dominacji nad stadem. Płeć obojętna, liczy się charakter. Na początku mogą być syki i walki, ale odpowiednio przeprowadzona socjalizacja powinna ułatwić kotom poznanie się. Ostrzegę, że Seti może syczeć i uciekać na początku. Nie powinna sikać, u nas siknęła raz i tylko w sytuacji poważnego zagrożenia, gdy rezydent złapał ją tak mocno, że nie dało się ich rozdzielić. Seti jak się boi to ucieka, na ten przykład Sir Kot jak się boi to atakuje. Powinniście też wziąć takiego, który woli schodzić z drogi niż doprowadzać do konfrontacji.

W każdym razie jeżeli chodzi o socjalizację, to najlepiej będzie zamknąć nowego kota w łazience na pierwszy dzień, później go głaskać za pomocą szmatki (Seti też), wymienić im zapachy. Pozwolić kotom zapoznać się z zapachami. Później dopiero można próbować ze swoim widokiem, ale jeżeli dobierzecie charakter kota odpowiednio, to powinno pójść gładko. U nas socjalizacja nie była potrzebna w przypadku Teo, od razu zaczęły się prać i ustawiać, a następnego dnia była miłość. Czasami trwa to dzień, czasem tydzień, niestety.

kat - Sro 24 Maj, 2017 16:06

Ja już widzę kandydata - Filip Leszczyński :)
bartasm - Sro 24 Maj, 2017 16:45

Dziękujemy wszystkim za odpowiedzi i powiem, że już przy pierwszej adopcji zastanawialiśmy się dość poważnie nad Filipem i teraz temat wraca :)
Marianna - Sro 24 Maj, 2017 19:15

bartasm napisał/a:
Dziękujemy wszystkim za odpowiedzi i powiem, że już przy pierwszej adopcji zastanawialiśmy się dość poważnie nad Filipem i teraz temat wraca :)


:banan:

RudaMaruda - Czw 25 Maj, 2017 10:25

Jeej <3 Ale super! Zastanówcie się dobrze, poznajcie Filipa i koniecznie dajcie znać :) <3 Moja mała Seti już jest taka duża, będzie miała kumpla :D
magda_r - Czw 05 Lip, 2018 11:35

Hej, potrzebuję porady odnośnie "krótkoterminowego dokocenia".
Na czas wyjazdu moich rodziców (i po rozmowie z Kat) zdecydowałam się na wzięcie Arizony do siebie na 2 tygodnie, żeby nie krążyć całymi dnami i nie zaniedbać żadnego z kotów. Arizona funkcjonowała wcześniej w grupie kotów i jakoś się z nimi dogadywała. Z kolei o Grażynce nie wiedziałam nic.
Arizona od paru dni ma obróżkę feromonową i pierwsze 24h w nowym miejscu spędziła zamknięta w osobnym pokoju. Dziś rano wymieniłam kocyki i zdecydowałam się na test i uchyliłam delikatnie drzwi, tak żeby nie miały ze sobą fizycznego kontaktu, ale żeby się widziały i czuły. Najeżyły się, krzyczały, warczały i rzucały na drzwi. W pewnym momencie Grażynka agresję próbowała przenieść na mnie i mnie zaatakować.

Czy, Waszym zdaniem, powinnam jeszcze próbować je połączyć, czy nie ma sensu ich stresować i po prostu wypuszczać z pokoi na zmianę?

kat - Czw 05 Lip, 2018 11:48

Ja bym sobie odpuściła łączenie, skoro to mają być tylko krótkie wakacje, a jest taka agresja miedzy nimi.
MISIEK - Czw 05 Lip, 2018 12:00

Lepiej nie łączyć Arizonki na dwa tygodnie
MISIEK - Czw 05 Lip, 2018 12:01

Tak jak Kat mówi, jeśli to są tylko dwa tyg to lepiej nie łączyć kotów i nie stresować ich bardziej ;-)
magda_r - Czw 05 Lip, 2018 13:11

Dzięki dziewczyny, odpuszczę.
Ale teraz chociaż wiem, jak Grażynka reaguje na drugiego kota w domu

Morri - Sro 11 Lip, 2018 17:53

magda_r napisał/a:
Dzięki dziewczyny, odpuszczę.
Ale teraz chociaż wiem, jak Grażynka reaguje na drugiego kota w domu
wiesz tylko jaka jest jej pierwsza reakcja ;) a bardzo wiele kotow reaguje podobnie, mimo ze są w sumie kotolubne:)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group