Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

Znalazły dom - Rodzeństwo z Lecha

Cynamon - Sro 27 Sie, 2014 23:11
Temat postu: Rodzeństwo z Lecha
Szylkretowa kotka i na razie jej 3 kociaki są już u nas :tan:
Koteczka jest zestresowana nowym miejscem ale nie jest agresywna. Mogłam do niej podejść na odległość jakiś 20-30 cm nie syczała przy tym, ani nie kładła uszu po sobie :wink:
Rudy kociak to facecik i jest największy :: .
Szylkretowa koteczka i czarna również panienka :aniolek:
Oczka najgorzej wyglądają u małej szylkrety reszta lepiej.
Oczka zostały przemyte rivanolem z wodą przegotowana, bo tylko to miałam pod ręką.
Pazurki igiełki obcięte :banan:



Link do zdjęć: https://plus.google.com/u/0/photos/110103969880165520044/albums/6052682284176988561

Morri - Sro 27 Sie, 2014 23:12

:good:
Kri - Czw 28 Sie, 2014 04:52

Cudnie, że są już bezpieczni! :hug2:
A teraz dawać foty. :)

kikin - Czw 28 Sie, 2014 06:40

:banan:
Cynamon - Czw 28 Sie, 2014 10:49

Kri, prawie 50 fot przesyłałam już ledwo patrząc na oczy przed 2 w nocy :twisted: Także czekam na dodanie :)
Są zdjęcia przed oczyszczeniem oczu i uszu oraz po i w trakcie przycinania pazurków ::

Cynamon - Czw 28 Sie, 2014 10:51

Morri, rozmawiałam z karmicielką, to czarne co się nie złapało to chłopiec. Ona wczoraj tam jeszcze koło północy szukała i dziś już dwa razy na sporym obszarze jednak ani widu ani słychu :neutral: mówiła, że kociak był bardzo rezolutny, w dobrym stanie i możliwe, że ktoś go zabrał ( w lepszej opcji ) lub że dorwał go jakiś pies :?
Czekamy, może jeszcze się znajdzie...

Kri - Czw 28 Sie, 2014 10:52

To czekamy, chociaż cierpliwość nie jest naszą mocną stroną. :P
paula_kropcia - Czw 28 Sie, 2014 10:55

Cynamon napisał/a:
prawie 50 fot przesyłałam już ledwo patrząc na oczy przed 2 w nocy Także czekam na dodanie

taka ilość na raz, zajmie chwilę :twisted:

Cynamon - Czw 28 Sie, 2014 10:57

paula_kropcia, wiem przekonałam się na własnej skórze ... :evil: bo za pierwszym razem dodałam ponad 60 zdjęć i dopiero w trakcie dodawania wyskoczył komunikat że więcej niż 50 załaczników nie przejdzie i dodawałam od nowa :twisted:
brynia - Czw 28 Sie, 2014 15:59

Cynamon napisał/a:
paula_kropcia, wiem przekonałam się na własnej skórze ... :evil: bo za pierwszym razem dodałam ponad 60 zdjęć i dopiero w trakcie dodawania wyskoczył komunikat że więcej niż 50 załaczników nie przejdzie i dodawałam do nowa :twisted:
Weź jeszcze pod uwagę, że adresat na gmailu nie otrzyma przesyłki większej niż 25MB niezależnie czy będzie to 50 załączników czy 1.
Cynamon - Czw 28 Sie, 2014 19:06

brynia, to już od dawna biorę pod uwagę :P bo nie raz miałam większe wiadomości i potem wysłałam jeszcze i jeszcze raz :P
Co do kociaków, to oczka czarnej wyglądają bardzo ładnie, szylkretki fatalnie :neutral: rudego średnio :? Przemywałam im dziś oczka 3 razy, zaraz zamierzam jeszcze raz.
Koteczka już ładnie je i siedzi z małymi w kartonie, nie jest agresywna i nawet nie fuknęła jak zabierałam jej małe na czyszczenie oczek. Fajna kicia nawet z niej. ::

paula_kropcia - Czw 28 Sie, 2014 19:50

zdjęcia już są wrzucone.
kotekmamrotek - Czw 28 Sie, 2014 20:41

czy cos wiadomo na temat ostatniego malucha???
marinella - Czw 28 Sie, 2014 20:42

cisza
Kri - Czw 28 Sie, 2014 20:46

:?
Cynamon - Czw 28 Sie, 2014 21:20

Szkoda malca, miejmy nadzieję, że jednak spotkała go ta lepsza opcja ...
Martwego go w końcu nigdzie nie znalazła ... jeszcze ... smutno.

Małe dziś ładnie bawiły się przy mnie :aniolek: Już nie siedzą tylko schowane w kartonie ale śmiało wychodzą :) A czarna zjadła nawet troszkę chrupek dla malców ::
Oto one:



edit brynia: zmniejszyłam zdjęcie

Cynamon - Czw 28 Sie, 2014 21:21

I mamusia :serce: która jak na razie jest bardzo łagodna i pozwala sobie zabierać małe nawet spod nosa ::



edit brynia: zmniejszyłam zdjęcie

Ania Z - Czw 28 Sie, 2014 21:23

Ale piękna kocica :love:
monka - Czw 28 Sie, 2014 21:30

Mamuśka widzę, że jednak też próbowała się wydostać :lol:



Piękna ona jest:



Rudy będzie miał branie jak nic:



Cynamon - Czw 28 Sie, 2014 21:34

Rudy jest jak na razie najbardziej wojowniczy i syczący :twisted:
Ta czarna jest przesłodka :aniolek: jak ją zobaczyliśmy to pierwsze co było: o mała Czarnobka od Czarnobusia a to od Czarnobyla :love:
A szylkretka najodważniejsza ::

monka - Czw 28 Sie, 2014 21:36

Cynamon napisał/a:
Rudy jest jak na razie najbardziej wojowniczy i syczący :twisted:


A w sumie widać po minie, że jeszcze nieprzystępny, ale to się szybko zmieni :cool:

Lunix - Czw 28 Sie, 2014 22:10

Jak pacze na minę rudego to stwierdzam że on nie jest w nastroju do pływania :diabel: moje rude ma bardziej radosną minę :diabel:
A teraz na serio, matka jest piękna :love: już widać po kim młode takie śliczne :P niech się tylko ostatnie odnajdzie to będzie git...

Kri - Pią 29 Sie, 2014 07:26

Mamuśka obłędna! :love:
Cynamon - Pią 29 Sie, 2014 13:07

Wiadomość z ostatniej chwili :!:

Sprostowanie na prośbę pani, która zajmowała się kociakami 6 tyg. Kociak się sam nie znalazł, tylko karmicielka go znalazła w krzakach.

Znalazł się czwarty kociak :hura: :banan: Za jakieś pół godziny jedziemy po niego i od razu do weta, bo mały długo był bez matki i jedzenia.
Trzymajcie kciuki za maleństwo! :aniolek:

Kurciak - Pią 29 Sie, 2014 13:11

mnóstwo kciuków!!!!!!!!
kat - Pią 29 Sie, 2014 13:17

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
kotekmamrotek - Pią 29 Sie, 2014 13:23

ale git!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! juz miałam czarne mysli.....
daj znak, co tam z maluchem i czy matka go zaakceptowała
kto go wyniuchał?

kikin - Pią 29 Sie, 2014 13:23

HURA!!! ::s
moorland - Pią 29 Sie, 2014 14:02

Dziwne, ze tak się oddalił, ze aż na Inflandzka zaszedł, musi być mocno straumatyzowany.
Kri - Pią 29 Sie, 2014 14:06

:aaa: :aaa: :aaa:
paula_kropcia - Pią 29 Sie, 2014 14:15

moorland napisał/a:
Dziwne, ze tak się oddalił, ze aż na Inflandzka zaszedł, musi być mocno straumatyzowany.


może jakieś dzieci albo inni ludzie go przenieśli kawałek i potem już tylko się oddalał.

kat - Pią 29 Sie, 2014 14:24

A to na pewno ten sam kociak?
marinella - Pią 29 Sie, 2014 14:30

kat napisał/a:
A to na pewno ten sam kociak?


dokładnie :twisted:

Cynamon - Pią 29 Sie, 2014 19:53

marinella, kat, to na bank ten kociak :cool: jeszcze zanim się odnalazł karmicielka opisała jego wygląd i jest tak jak mówiła :D Zresztą młody Doakes ( czyt. Dołks :: ) tak był szczęśliwy, że wrócił do rodzeństwa, że nawet po zastrzykach mruczał na maxa :D
Każdy z kociaków dostał po dwa zastrzyki i przyjęły to bardzo grzecznie :aniolek:
W poniedziałek jedziemy na kontrolę i zostawiamy mamcie na sterylkę - tak doradził Konieczny i po tygodniu mówi, żeby ją wypuścić bo widać, że się kocica stresuje a małe już są na tyle duże, że mogą jeść same. Zresztą mówi, że jak one mają takie oczka to lepiej dla nich i dla kocicy żeby je oddzielić, skoro ona i tak ma wrócić na miejsce bytowania. Również powiedział, że mamuśka jest piękna i nie wygląda na agresywną :aniolek:
Koteczki i mamcia są pewnie bardzo zmęczone, bo przedzieraliśmy się przez całe miasto w największych korkach ale już są razem :serce:

Claudia - Pią 29 Sie, 2014 21:31

O, a ja dzisiaj u weta widziałam maluszki i prześliczną mamusię :D Trzymam kciuki za całą gromadkę :)
Cynamon - Pią 29 Sie, 2014 21:33

Dołks został opatrzony jak reszta rodzeństwa :: Pazurki przycięte, uszka wyczyszczone oczka zakroplone wykupionymi z zalecenia weta kroplami i jeden kleszcz unicestwiony :twisted:
Jutro wyjeżdżamy i wrócimy w niedziele wieczorem ale profesjonalna i sprawdzona opieka przyjdzie do znajdujących się u nas w sumie 7 cudownych kociambrów :love: Ach ile stworzeń do kochania :serce:

Cynamon - Wto 02 Wrz, 2014 19:27

Całe rodzeństwo pięknie korzysta z kuwety :: :: :: ::
Ładnie wcina też kocie chrupki, oczka wyglądają już jak zdrowe :)
Kotki szaleją z zabawkami i ze sobą nawzajem :lol: W sprawie socjalizacji widać postępy :D choć na razie za często tam nie wchodzimy, bo jednak mamuśkę to stresuje. Wczoraj jak weszłam dać jeść i pić to zaczeła takie susy robić, że bałam się że coś jej się rozejdzie po tej sterylce ale dziś u weta oglądaliśmy brzuszek jak spała i ranki praktycznie nie widać :cool:

misiosoft - Nie 07 Wrz, 2014 22:31

same rewelacyjne wieści :)
Kri - Pon 08 Wrz, 2014 06:38

Gicior :tan:
Cynamon - Sro 10 Wrz, 2014 15:52

A teraz mała prezentacja już z imionami :) :

Kovu:



Zira:



Sari:



Zdjęcia Dołksa niebawem :wink:

edit brynia: podmieniłam zdjęcia na mniejsze, duże na picasie

Essi - Sro 10 Wrz, 2014 16:28

Ale mają żałosne minki przy tym obcinaniu pazurków ;) Słodziaki! :serce:
brynia - Sro 10 Wrz, 2014 17:41

Proszę pamiętać o ograniczeniach dotyczących zdjęć. :patyk:
Cynamon - Sro 10 Wrz, 2014 18:56

brynia, :oops: :oops: :oops: :oops: wybacz :bow:
hanna - Czw 11 Wrz, 2014 09:15

Pikne tylko brać i kochać
Cynamon - Czw 11 Wrz, 2014 16:15

Maluszki dziś kolejny raz miały obcięte pazurki :: Zniosły to całkiem dobrze :aniolek:
Potrafią też bawić się wędką i latają za nią z szybkością światła :shock2: Tylko Kovu jeszcze troszkę cykorzy :lol: Wszystkie kociaki też poza rudaskiem pięknie mruczały podczas toalety i zakraplania oczu :aniolek: Cudowne kociaki z nich rosną :serce: :serce: :love: :love:

Nosferatu - Czw 11 Wrz, 2014 16:19

Zira :jebanewalentynki: przepadłam
Cynamon - Pią 12 Wrz, 2014 10:11

Doakes :love:


Kri - Pią 12 Wrz, 2014 10:57

Śliczny :love:
kikin - Pią 12 Wrz, 2014 11:07

przystojniacha ::
Cynamon - Czw 18 Wrz, 2014 22:07

Jutro jedziemy z maludami do weta na kontrolę oczek i może na szczepienie :wink:
Kociamberki zjadły pięknie antybiotyk z kurakiem :aniolek: choć na początku z pasztecikami RC dla kociaków im nie podchodziło.
Wszystkie pięknie bawią się wędką, przy czym latają z prędkością światła :: kulają się, wskakują na siebie i robią salta w powietrzu :turla: Co do kwestii mruczenia Kovu już też traktorzy na maxa :love: :: Jednak Dołksik i tak przegania wszystkich, starczy go dotknąć i już mruczy :love:

filo - Nie 21 Wrz, 2014 21:20

Dzieci się przeprowadziły. Dwa już rozrabiają. jeden na kolanach, jeden ciągle nie wylazł z transportera. Doroślaki na punktach obserwacyjnych. Przed nami noc.
Kri - Pon 22 Wrz, 2014 08:01

filo napisał/a:
Przed nami noc.


I co, pospaliście?

filo - Pon 22 Wrz, 2014 09:31

Ja tam spałam. Co do reszty, to nie wiem, bo spałam :twisted:

Ulubiona figura kociaków to grzbiecik i nastroszone futerko. Ulubiony dźwięk to syczenie. Doroślaki się ich boją :rotfl2:

kikin - Pon 22 Wrz, 2014 10:04

filo napisał/a:
Ja tam spałam. Co do reszty, to nie wiem, bo spałam :twisted:

Ulubiona figura kociaków to grzbiecik i nastroszone futerko. Ulubiony dźwięk to syczenie. Doroślaki się ich boją :rotfl2:


a jak Łasiu szef?

filo - Pon 22 Wrz, 2014 10:17

Łasik nerwowy. Próbuje tatusiować, a maluchy syczą, więc coś mu nie pasuje. Musiałam na noc mocno przygarnąć, żeby zasnął.
filo - Sro 24 Wrz, 2014 14:08

Pierwsze stresy opanowane. Tak samo jak i całe nowe terytorium wraz z kuwetami i miskami. Trzy sztuki spały dzisiaj ze mną.
Jesteśmy wszędzie, wleziemy wszędzie, cały świat należy do nas :twisted:
A tak poważnie, to to są jeszcze naprawdę maluśkie kociaczki. Do adopcji będą się kwalifikować za kilka tygodni, jak podrosną. Ale rezerwować można już teraz :D

Ayla - Sro 24 Wrz, 2014 18:23

Jak się mają kociaczki? Może tak jakieś aktualne zdjęcia albo filmik? Dla wszystkich kociaczków słodkie buziaki!!!!
Cynamon - Sro 24 Wrz, 2014 19:58

Oto filmik z przed tygodnia, także całkiem aktualny :cool:

link: https://www.youtube.com/watch?v=fE6DCXWpgbY

filo - Czw 25 Wrz, 2014 12:41

Osiągnęliśmy dziś w nocy stan 4 kociaków w jednym łóżku z człowiekiem i 2 innymi kotami. Spać się nie dało tak gło§no mruczały :lol:
Cynamon - Czw 25 Wrz, 2014 13:03

filo, Wspaniale! :aniolek: tylko pozazdrościć! :: tyle kociej miłości :love: :love: :love: U nas własnie udało się osiągnąć stan, że wszystkie już cudownie mruczały nawet cykor Kovu i oczywiście Dołks najglosniej :D buziaki i głaski dla Was :kiss:
Ayla - Nie 28 Wrz, 2014 18:07

Czy cała czwórka rodzeństwa jest jeszcze razem? Czy Kovu nadal taki mało przyjazny?
filo - Pon 29 Wrz, 2014 09:27

Kocięta są razem i będą jeszcze razem przez następne kilka tygodni. Kocięta powinny spędzić ze sobą przynajmniej pierwsze trzy miesiące życia, bo to pozwala na ich dobrą socjalizację. One cały czas potrzebują siebie. Śpią razem, bawią się razem, testują na sobie wzajemnie użycie zębów i pazurów.
Co prawda w domu, gdzie teraz mieszkają, robią totalny bałagan, ale ze względu na ich dobro trzeba to jakoś przeżyć :roll:

filo - Nie 05 Paź, 2014 21:03

Kocie dzieci miały dzisiaj bliskie spotkanie z ludzkimi dziećmi. Wszyscy żywi. Stwierdzam, że kocięta mają potencjał pomimo przerażenia w pierwszej chwili :cool:
kikin - Pon 06 Paź, 2014 07:06

filo napisał/a:
Kocie dzieci miały dzisiaj bliskie spotkanie z ludzkimi dziećmi. Wszyscy żywi. Stwierdzam, że kocięta mają potencjał pomimo przerażenia w pierwszej chwili :cool:


potwierdzam ::

filo - Pon 06 Paź, 2014 15:35

Urośliśmy:
Zira


Sari


Kovu


Dołks z białym futerkiem pod paszkami


spanie zbiorowe z gardłem Dołksa na pierwszym planie:


edit brynia: podmieniłam zdjęcia na mniejsze, duże na picasie

Kri - Pon 06 Paź, 2014 16:16

Ale słodziaki. :love:
Kurciak - Pon 06 Paź, 2014 18:48

ale fajowy pakiet! :aniolek:
kotekmamrotek - Pon 06 Paź, 2014 20:06

Dołks jak pisklak - daj jeść, daj jeść:)
Cynamon - Wto 07 Paź, 2014 12:45

Filo one są przecudowne :love: :love: :love: Ale bym je schrupała :kiss:
filo - Sro 08 Paź, 2014 09:43

Cynamon napisał/a:
Filo one są przecudowne :love: :love: :love: Ale bym je schrupała :kiss:

One Ciebie by schrupały. Mają ostre ząbki i robią z nich użytek. Zwłaszcza jeśli zwęszą mięso ::

Cynamon - Sro 08 Paź, 2014 23:35

filo, ja obecnie od chrupania mnie mam Arni :: więc na razie wystarczy :P Ale Dołks jest przecudowny i od początku go z Marcinem uwielbiliśmy :serce: Choć reszta też wspaniała :love:
filo - Pią 10 Paź, 2014 11:59

Jak się śpi w jedynym łóżku z całą czwórką oraz Tenorem i rezydentem Łasikiem?


Tak:


kikin - Pią 10 Paź, 2014 12:20

trzeba większe łóżko kupić, jak się chce mieć tyle kotków :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:



filo - Pon 13 Paź, 2014 09:39

Policz kotki :roll:


kikin - Pon 13 Paź, 2014 10:04

jak Mała Lechitka się czuje po tym ciężkim weekendzie?
filo - Sro 15 Paź, 2014 21:56

Z pamiętnika domu tymczasowego:

Wróciłam w piątek po długim dniu do domu. Tak już mocno po 22. Koty się kłębią, bo głodne, a ja już ze spóźnionym refleksem, bo zmęczona, więc chwilę mi zajęło stwierdzenie, że jednego kota brakuje. Wszystkie światła w mieszkaniu na maksa i latarka w rękę. Szukałam na czworakach, po wszystkich kątach. Znalazłam Sari leżącą w transporterze w ciemnym końcu. Mała leżała i nie reagowała. Była gorąca. Wyciągnęłam ją i zmierzyłam temperaturę - ponad 40 stopni. Pojechałyśmy od razu do weta na nocny dyżur. Mała u weta wyglądała tak:

Dostała leki i wróciłyśmy do domu. Było po drugiej, a ja musiałam o szóstej wstać. Położyłam ją sobie koło głowy w łóżku i przysnęłam. Rano mała leżała i się patrzyła. Podstawiłam miskę, polizała. Musiałam wyjść. Jak tylko mogłam, to wróciłam. Mała leżała. Zachęcona wstała, przeszła się do miski. Więcej powąchała niż zjadła i poszła się znowu schować do transportera. Zaglądałam do niej co chwilę. Spała, albo się we mnie wpatrywała. Na jedzenie nie przychodziła, co pod nos podstawiłam, to tylko polizała i nic. Kolejną noc ponownie wyrzuciłam rezydenta z najlepszej miejscówki w łóżku i położyłam tam małą. Budziłam się co chwilę, żeby sprawdzić, czy żyje. Po piątej była zimna. Chwila grozy. Ale poruszyła się. Dopiero po chwili zorientowałam się, że zsiusiała się pod siebie i leży w mokrym, dlatego ma zimne futerko. Przełożyłam ją i ogrzałam. Sama wstała i poszła w inne miejsce. Znowu ledwie polizała podstawione jedzenie, wypiła tylko śmietankę. Musiałam wyjść z domu. Wracając kupiłam kurczaka i śmietankę. Tyle czasu minęło, że nie było opcji, jak nie zacznie porządnie jeść, to będę karmić. Ale na mój widok się podniosła, zrobiła krok i zaczęła mruczeć. Sama poszła do kuwety, a potem przyszła coś zjeść. Chodziła wyraźnie osłabiona ostrożnymi krokami i wracała spać. Wieczorem już nawet zareagowała chętnie na zabawkę, choć nie miała siły bawić się z rodzeństwem. Sama przyszła do łóżka na noc. W poniedziałek rano zjadła, choć było widać, że jeszcze jej siły nie wróciły. Wieczorem już się bawiła. W wtorek to już była normalna Sari, a dzisiaj szaleje razem z rodzeństwem.
Uroki życia z kociakami...

Nadira - Sro 15 Paź, 2014 22:27

Tulimy was obie i niech mała zdrowieje! :love:
Lunix - Sro 15 Paź, 2014 22:37

Ale co miejscówkę na poduszce podkradła to jej ;)
Morri - Sro 15 Paź, 2014 23:45

Serce mi stanęło, gdy przeczytałam, że zimna :patyk:
A co wet orzekł? Wirus jakowyś?

filo - Sob 18 Paź, 2014 22:29

Sari dzisiaj się nudzi, bo rodzeństwo nie chce się z nią bawić. Trójka Lechitów została zaszczepiona i przesypia cięższą stronę życia. Sari musi poczekać na swoje szczepienie, bo tak szybko po chorobie nie można szczepić.
Kri - Nie 19 Paź, 2014 08:03

Najważniejsze, że mała odżyła po tym syfie.
filo - Czw 23 Paź, 2014 10:49

Doaks już pakuje plecaczek i szykuje się do przeprowadzki. W nowym domku będzie miał koleżankę persicę.
Zira i Kovu będą mieli wizytę w poniedziałek. Mam nadzieję, że wszyscy ładnie się zaprezentują.
Tylko malutkiej Sari nikt nie wypatrzył. Może dlatego, że ona taka malutka?

filo - Pon 27 Paź, 2014 23:18

Transporter z Lechitami na pokładzie waży 7,7 kg :roll:
kikin - Wto 28 Paź, 2014 11:23

a co z PA Kovu i Ziry?
Cynamon - Czw 30 Paź, 2014 14:28

filo napisał/a:
Transporter z Lechitami na pokładzie waży 7,7 kg


Pięknie rosną dzieciaczki :serce: a najgorsze, że taki tu mam nędzny net, że nawet na zdjęcia nie mogę sobie ich popatrzeć aktualne :( I pewnie nie zdążę zobaczyć Dołksika, bo w szpitalu posiedzę jeszcze tydzień :evil:
filo wygłaskaj drobinki ode mnie :kiss:

filo - Czw 30 Paź, 2014 22:51

To już nie są drobinki :roll: Właśnie roznoszą mi chałupę. :obled:
Wisienka - Nie 02 Lis, 2014 19:11

Witamy :)

Po tej stronie nowy dom stały Doaksa :) .
Pierwsze godziny mijają spokojnie.
Kocurek pospał, zjadł, zadbał o toaletę, a teraz zajmuje się oglądaniem filmu razem z nowym Panem :) :



Jedynie naszej rezydendce średnio co 30 minut zdarza się werbalnie wyrazić swoje niezadowolenia, ale nie przestajemy jej obłaskawiać ;)

edit brynia: zamieniłam link na zdjęcie

kikin - Nie 02 Lis, 2014 19:17

:good:
BEATA olag - Nie 02 Lis, 2014 20:46

Po przeprowadzce do nowego domku tymczasowego...
Zira - jak można było się domyślić najodważniejsza. Po kilkunastu minutach zaczęła się bawić na drapaku, przechodzić przez tunel, oraz gonić za uciekającą myszką. Jestem dumna - dała się pogłaskać i tak głośno terkotała, że pozostała dwójka ukazała się światu. Był oczywiście smakołyk, który najpierw zjadła Zira a potem zaciekawiony sytuacją Kovu. Kocurek prześliczny ale na razie nieufny, zjadł karmę i w pewnej odległości obserwował bawiącą się Zirę. Po chwili przekomarzał się z szylkretkową pięknością. Sari - niestety schowała się w skrzyni podłóżkowej wyściełanej poduszkami - jestem dobrej myśli - to przecież dopiero trzy godziny od kiedy jest z nami.

Morri - Nie 02 Lis, 2014 21:07

A jak rezydenci? :)
Morri - Nie 02 Lis, 2014 21:12

Wisienka napisał/a:
Witamy :)

Po tej stronie nowy dom stały Doaksa :) .
Pierwsze godziny mijają spokojnie.
Kocurek pospał, zjadł, zadbał o toaletę, a teraz zajmuje się oglądaniem filmu razem z nowym Panem :) : https://plus.google.com/photos/117916475166780849977/albums/6077172631716202321?authkey=CObomOH5sp_GVQ

Jedynie naszej rezydendce średnio co 30 minut zdarza się werbalnie wyrazić swoje niezadowolenia, ale nie przestajemy jej obłaskawiać ;)


rezydentka też w końcu zaakceptuje malucha :good: przerabiam to z każdym nowym kotem w domu tymczasowym :)

BEATA olag - Pon 03 Lis, 2014 20:00

Morri napisał/a:
A jak rezydenci? :)


Rezydenci: Cosia fuka fuka a Stefanek przygląda się z zainteresowaniem. :D

Maluchy noc spędziły spokojnie śpiąc w nogach, tylko nad ranem Sari zwymiotowała :(
Jesteśmy po wizycie u weta, w najlepszej kondycji jest Kovu :lol: w najgorszej bidulka Sari.
Jutro ponowna wizyta tym razem już z próbką kału,żeby sprawdzić czy to nie wina robaków.
Pobrałyśmy specjalistyczne karmy dla delikatnych brzuszków, puszka zniknęła w mgnieniu oka, aż miseczki wędrowały po pokoju ::
Kovu jest prawdziwym śpiewakiem gadułą, uwielbia przemawiać nad ranem, jeszcze nie rozszyfrowałyśmy co dokładnie oznaczają jego pieśni :aniolek:
Przed chwilą miała miejsce super zabawa, wędka z ptaszkiem fruwała po całym pokoju wraz z ganiającymi za nią trzema maluchami :tan: :jesc:

Eva - Pon 03 Lis, 2014 20:15

:love: :love: :love:
Wisienka - Wto 04 Lis, 2014 08:57

Nowe wieści z domu stałego Doaksa :)

Doaks jest przuroczy, żywy i tulasty.
Nasza rezydentka persica ma jednak trudności z docenieniem jego walorów.
To jednak dopiero trzeci dzień, więc dajemy sobie ze spokojem czas :) .

Martwi mnie tylko to, że mimo dobrego apetytu i ładnych kupek, Doakes zwymiotował wczoraj dwukrotnie.
Cały dzień bawił się w najlepsze przeszkadzając w pracy Człowiekom w odizolowanym pokoju, a w momencie otwarcia drzwi i ujrzenia naszej rezydentki zdenerwował się i zwymiotował.

Zastanawiam się, czy jako, że reszta rodzeństwa będzie badana pod kątem robaków, to my też nie powinniśmy jechać dzisiaj to weterynarza i dać się doktorowi obejrzeć???

marinella - Wto 04 Lis, 2014 09:00

Wisienka napisał/a:
Zastanawiam się, czy jako, że reszta rodzeństwa będzie badana pod kątem robaków, to my też nie powinniśmy jechać dzisiaj to weterynarza i dać się doktorowi obejrzeć???


nie zaszkodzi

Cynamon - Wto 04 Lis, 2014 10:04

olag, Już u nas zaszczepiliśmy w maluchach miłość do zabawy wędką :: Kovu na początku się trzymał z daleka ale po kilku zabawach zaczął też się bawić :D Niesamowicie to wyglądało jak cała czwórka latała prawie w powietrzu za myszką :lol:
Sari była od początku najmniejsza, a Zira bardzo odważna no i Dołksik mruczak i przytulak ogromny :love:
Co do robalków to jak były jeszcze u nas zostały odrobaczone ale warto sprawdzić każdy trop, choć te wymioty mogą też być reakcją na stres.
Trzymam kciuki za całą czwórkę :kiss: Myślami jestem z Wami :aniolek:
P.S. Nie mogę się napatrzeć jak dzieciaki szybko rosną :shock: :)

filo - Wto 04 Lis, 2014 10:30

Dzieciaki były mocno zarobaczone na początku. Zostały dwa razy odrobaczone, ale to nie gwarantuje, że jeszcze coś w nich nie siedzi.
BEATA olag - Wto 04 Lis, 2014 12:01

filo napisał/a:
Dzieciaki były mocno zarobaczone na początku. Zostały dwa razy odrobaczone, ale to nie gwarantuje, że jeszcze coś w nich nie siedzi.


Wiemy, wiemy Marcin wczoraj to samo powiedział ;) Pozwolił mi nawet dotknąć brzuszków podczas badania i faktycznie u dziewczynek coś tam się "przelewało" twardego, dzisiaj kupa do badania i wszystko się wyjaśni :D

Wisienka - Wto 04 Lis, 2014 19:25

Nasz Maluszek dostał dzisiaj na dodatek biegunki ... Zadzwoniliśmy do Lecznicy Akademickiej, do której regularnie chodzimy z naszą rezydentką Nelą. Powiedziano nam, że ponieważ Mały jest bardzo rozbrykany i energiczny nie ma sensu przyjeżdzać. Na razie trzeba podać Nifuroksazyd 3x0,5 ml w syropie i za 3 dni:

(a) przyjechać z Małym, jeśli nic się nie zmieni
lub
(b) dostarczyć jedynie kupkę, kiedy będzie miała korzystniejszą do badania konsystencję.

Syrop (ku rozpaczy) Doaksa podajemy i z wyczekiwaniem spoglądamy w kuwetę :P .

filo - Wto 04 Lis, 2014 19:38

Teraz to ja się autentycznie martwię. U mnie pawi nie było, a brzydka kupa zdarzała się, ale jedna na pełną kuwetę po 10h mojej nieobecności i to tylko w dniach po jedzeniu mokrego z puchy.
BEATA olag - Czw 06 Lis, 2014 11:29

Ponowne badania kału wykazały,że są robaki w brzuszkach (jaja nicieni zostały znalezione w kale)
Podawanie antybiotyku maluchom to istna tragedia :diabel: -krew się lała strumieniami tata musiał mnie opatrzeć a ja tatę. Na koniec wyciągnęliśmy wędkę zgody i maluchy biegały do upadłego ::

Eva - Czw 06 Lis, 2014 11:57

olag napisał/a:
rew się lała strumieniami tata musiał mnie opatrzeć a ja tatę


polecam owijanie Kota ręcznikiem/kocem - wtedy mała łajza nie ma możliwości pochalstania pazurami :twisted:

Wisienka - Czw 06 Lis, 2014 23:20

My też zawitaliśmy dzisiaj do weta.
Zarówno rezydentka jak i Doaksik dostali solidną porcę preparatów na robaki.
Wyniki badania kału Doaksa będą jutro - dam znać, czy wyszło to, czego się spodziewamy.

Zastanawiam się tylko, czy my również powinniśmy iść do lekarza?

Od przyjścia Doaksa wielokrotnie go całowałam i bynajmiej nie myłam rąk po każdym głaskaniu.
Macie może jakieś doświadczenia w tej kwesti?

Kolejnym problemem jest nasza Rezydentka. Doaks bardzo chciałby się z nią zaprzyjaźnić. Zagaduje ja, stara się być blisko niej. Dzisiaj u weta próbował się w nią nawet wtulać. A on jak syczała, tak syczy.
Pani weterynarz nas postraszyła, że jak to w tej chwili tak wygląda, to przyjaźni na całe życie z tego nie będzie. Czy zgodnie z Waszymi doświadczeniami rzeczywiście nie ma szans na choćby dobre koleżeństwo ( czyli coś więcej niż tolerowanie)?

kikin - Pią 07 Lis, 2014 08:06

ja bym jednak uzbroiła się w cierpliwość i dała im więcej czasu na dogadanie :good:
kotekmamrotek - Pią 07 Lis, 2014 08:24

zdecydowanie - moje paskudy dwie zaczęły sie dogadywać po trzech miesiącach - tzn. Tekla przestała polować na potulną Praksię - śpią już nawet w jednym łóżku, a wcześniej to często leciałam na ratunek, bo taki był wrzask - zatem - cierpliwości!!!!
Cynamon - Pią 07 Lis, 2014 11:10

Na wszystko potrzeba czasu i czasami delikatnej pomocy człowieka ;) Kitty obecnie Baba potrzebowała ponad pół roku żeby zaakceptowała ją rezydentka Jaga, do jej przyjścia przez ponad 5 lat jedynaczka.
I tu wspaniale sprawdziła się nowa pani Baby, od początku spędzała po równo czas z każdą z kotek do tego stopnia, że przez pierwszy miesiąc wstawała o 4 w nocy i robiła zmianę i drugą część nocy spała z drugą kotką, żeby żadna nie była zazdrosna. U niej o tyle było ciężko, że rezydentka na początku tak nie lubiła małej, że nie mogły one przebywać same w jednym pomieszczeniu, bo kończyło się groźnymi atakami. A teraz koteczki śpią już razem :love: :aniolek:
Także będzie dobrze, jestem tego pewna :: Zwłaszcza, że Dołksik ma wspaniałe usposobienie :aniolek: :serce:

filo - Pią 07 Lis, 2014 14:04

Wisienka napisał/a:
Zastanawiam się tylko, czy my również powinniśmy iść do lekarza?

Od przyjścia Doaksa wielokrotnie go całowałam i bynajmiej nie myłam rąk po każdym głaskaniu.
Macie może jakieś doświadczenia w tej kwesti?

Jeśli myliście ręce po sprzątaniu kuwety, to raczej nie było szansy na złapanie czegoś od zwierzaka.

BEATA olag - Sob 08 Lis, 2014 20:41

Sari, Zira i Kovu. Święta trójca rozrabiaków. Ale dzisiaj napisze tylko o Kovu. Albo inaczej mówiąc – o Premierze. To Tata, który „ma Alzheimera”, tak go nazywa. Nie jest w stanie zapamiętać ich imion, więc ponazywał je po swojemu. Tak by łatwiej było mu je spamiętać. Kovu jest rudy, więc nazwał go Premierem. I nie pytajcie mnie dlaczego. Grunt, że teraz pamięta już jego imię.
Premier jest największy z trójki – waży już ponad dwa kilogramy. Ale jest i najbardziej nieufny. Takie niedotykane jajo.
Przygotowanie go do wyjścia do weterynarza, to była cała operacja logistyczna. Najpierw należało go nakłonić do przyjścia do dużego pokoju. Potem pozamykać drzwi do garderoby i sypialni. A wtedy nasz inteligent wyczuł pismo nosem i się zaczęło. Sprint pod stół, spod stołu na krzesło, z krzesła – myk – pod nogami i za fotel. A potem naokoło fotela biegał Tata błagając „stój Premierze…” a Premier uciekał tak szybko, aż wyprzedził Tatę o całe okrążenie. I wtedy Tata go złapał.
Ale Premier jest i najbardziej zaczepny. Zaczepia pozostałe dwa maluchy i zachęca do zapasów. Raz jednego, raz drugiego, a czasami to nawet kotłują się na raz w trójkę tworząc trójkolorowy przekładaniec.
Ba! Próbuje już nawet przełamać lody ze starszymi Rezydentami. Delikatnie, powoli, podchodzi do Stefana i są już po pierwszych obwąchaniach.
I do tego z niego jest niezły śpiewak-gaduła. Gdy chce zaprotestować przed złapaniem – miauczy. Gdy woła rodzeństwo – popiskuje. Gdy broni swojej miseczki – prychnie. A czasami po prostu staje i miauczy takim prawdziwym, kocim, tęsknym MIAU… Może tęskni już za prawdziwym nowym domkiem ?

Nadira - Sob 08 Lis, 2014 22:20

olag napisał/a:

Przygotowanie go do wyjścia do weterynarza, to była cała operacja logistyczna. Najpierw należało go nakłonić do przyjścia do dużego pokoju. Potem pozamykać drzwi do garderoby i sypialni. A wtedy nasz inteligent wyczuł pismo nosem i się zaczęło. Sprint pod stół, spod stołu na krzesło, z krzesła – myk – pod nogami i za fotel. A potem naokoło fotela biegał Tata błagając „stój Premierze…” a Premier uciekał tak szybko, aż wyprzedził Tatę o całe okrążenie. I wtedy Tata go złapał.

:rotfl: :rotfl: :rotfl:

Morri - Nie 09 Lis, 2014 21:39

olag napisał/a:
A potem naokoło fotela biegał Tata błagając „stój Premierze…”

padłam :turla:

Wisienka - Nie 09 Lis, 2014 22:20

U nas już lepiej :)
Badania kału nie wykazały życia wewnętrznego w naszym maluchu :)
Profilatycznie przeleczamy jednak wszystkie futra w domu :P

Doaks (zwany obecnie Hlynurem (i nie ja to wymyśliłam... )) czas spędza na rozrabianiu i usilnych próbach przekonania do siebie naszej Rezydentki. Nela jak na wytworną persicę przystało, pozostaje nieugięta. Patrzy na biedaka z góry i nie zauważa go do momentu, w którym nie zajdzie jej drogi, albo nie spróbuje się bawić którymś z JEJ elementów wyposażenia domu.

Obserwujemy i czekamy :D

Morri - Nie 09 Lis, 2014 22:57

Nela, nie bądź górą lodową! ;)
BEATA olag - Pon 10 Lis, 2014 08:45

ZIRA
Zira to kotka o umaszczeniu likaona. Z tego powodu, oraz swojego Alzheimera, Tata woła więc na nią po prostu Lilka. Lilka jest największym przytulakiem, największym pieszczochem i największym marzeniem każdego, kto jest spragniony małego przyjaciela. Przytuli się, nastawi kark do głaskania, podstawi bródkę do drapania, otrze o nogi. A to wszystko okrasi jeszcze serenadą gruchania, arią mruczenia, koncertem burczenia. Ufna, otwarta i kochająca. Oddać ją do adopcji będzie trudno – takie domowe ciacho… taka uwodzicielka. Niestety dla wszystkich chętnych na kocią miłość, a na szczęście dla jej tymczasowych domowników, Lilka jest jeszcze w trakcie odrobaczania i jeszcze przynajmniej przez tydzień, dwa, trzy, swoim mruczeniem i gulgotaniem będzie mogła topić nasze serca…

A jak ktoś chce posłuchać skromnej dawki świerszczenia Lilki, to tu jest mała próbka…
https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be

Cynamon - Pon 10 Lis, 2014 09:22

Coś wspaniałego! :serce: Przyznaję Zira od małego była mruczakiem na maxa zaraz po Dołksiku :love:
kat - Pon 10 Lis, 2014 10:31

Ale fajnie :)
Dodałam do playlisty fundacyjnej

m_adzik - Pon 10 Lis, 2014 10:59

Klinkęłam w link, otworzyła się dodatkowa karta w przeglądarce. Nagle coś zaczyna świszczeć. Rozglądam się jak ten dureń po całym pokoju, czy mi co nie wleciało w nocy.. i nagle zdaję sobie sprawę, że to Zira z głośników :shock:
BEATA olag - Pon 10 Lis, 2014 17:13

Cieszę się, że jest coraz lepiej - kochane miziaki
marinella - Pon 10 Lis, 2014 17:50

m_adzik napisał/a:
Klinkęłam w link, otworzyła się dodatkowa karta w przeglądarce. Nagle coś zaczyna świszczeć. Rozglądam się jak ten dureń po całym pokoju, czy mi co nie wleciało w nocy.. i nagle zdaję sobie sprawę, że to Zira z głośników :shock:


nieźle daje :lol: :lol: :lol:

BEATA olag - Wto 11 Lis, 2014 08:16

SARI
Sari – trzecie i ostatnie kociątko z rodzeństwa. I kolejne, którego imienia Tata nie potrafi spamiętać  Jednakże tu się inwencja Taty skończyła i woła ją w sposób baaaardzo wymyślny – po prostu Czarna 
Czarna-Sari to najmniejsza z trójki kociaków. Podczas gdy Kovu/Premier ważył ponad 2kg, czarne maleństwo ważyło zaledwie 1kg. Kiedy do nas trafiła, była malutka, leciutka, zaspana i przytulna. Ale kiedy dostała antybiotyk i tabletki odrobaczające, nadal pozostała malutka (w porównaniu z rodzeństwem), lecz przytyła już 200g, wcale nie jest już zaspana i dużo rzadziej bywa przytulna. Teraz z niej narodziła się czarna diablica. Nagle się okazała szplinem. Wszędzie wskoczy, wszędzie się wdrapie, wszędzie zajrzy. Wysoki stojak/drapak ? Już jest na górze. Wysoka szafka kuchenna z miseczką jedzenia dla dorosłych kotów ? Zaraz wskoczy i sprawdzi, co takiego jadają duże koty. Parapet ? Może i złośliwie nazywają mnie pchłą, ale kto by odpuścił sobie możliwość wyskoczenia na balkon za dorosłymi kotami.
Przedtem gdy byłam chora, byłam przytulana, głaskana. Teraz na przywilej popieszczenia mnie trzeba sobie zasłużyć  Teraz ja dyktuję warunki, na których wolno mnie pogłaskać. Teraz wolno mnie głaskać i drapać tylko, wtedy:
1) gdy śpię
2) gdy jem
3) gdy sama po to przyjdę
4) albo na przykład teraz, gdy leżę zmęczona po szaleństwach zabawy – jak fajnie gdy mnie muskają po szyjce…
Bo ja juź jestem duzią kotką. Ciolaź więksią. Miau.
https://www.youtube.com/w...eature=youtu.be

kotekmamrotek - Wto 11 Lis, 2014 21:44

:lol:
BEATA olag - Sro 12 Lis, 2014 21:07

ZIRA SARI KOVU
Jest noc. Coś mnie obudziło, więc wstaję. Po ciemku tuptam i słyszę gdzieś narastający ni to warkot, ni to pomruk… Jak aborygeńskie didgeridoo. Dźwięk mruczy, drży, drąży i faluje. Przystaję i przysłuchuję się skąd dobiega ten odgłos. To tu w domu… chyba od fotela… Po cichutku podchodzę.. i w niewyraźnej poświacie księżyca widzę. Na fotelu na boku leży Premier/Kovu. A przy jego brzuchu leżą Czarna/Sari oraz Lilka/Zira. Obie wpięte w brata jak w mamę i go ssące, ugniatające łapkami. A ten hipnotyzujący, falujący dźwięk to pomruk szylkretowej Lilki.
Kociakom brak jeszcze chyba mamy… Jak dobrze, że mają jeszcze siebie. I brata, który w tak niecodzienny sposób im zastępuje mamę.

kotekmamrotek - Sro 12 Lis, 2014 21:26

:shock:
TAKI MALUDA?????

filo - Sro 12 Lis, 2014 21:36


Morri - Sro 12 Lis, 2014 22:49

olag napisał/a:
ZIRA SARI KOVU
Jest noc. Coś mnie obudziło, więc wstaję. Po ciemku tuptam i słyszę gdzieś narastający ni to warkot, ni to pomruk… Jak aborygeńskie didgeridoo. Dźwięk mruczy, drży, drąży i faluje. Przystaję i przysłuchuję się skąd dobiega ten odgłos. To tu w domu… chyba od fotela… Po cichutku podchodzę.. i w niewyraźnej poświacie księżyca widzę. Na fotelu na boku leży Premier/Kovu. A przy jego brzuchu leżą Czarna/Zira oraz Lilka/Sari. Obie wpięte w brata jak w mamę i go ssące, ugniatające łapkami. A ten hipnotyzujący, falujący dźwięk to pomruk szylkretowej Lilki.
Kociakom brak jeszcze chyba mamy… Jak dobrze, że mają jeszcze siebie. I brata, który w tak niecodzienny sposób im zastępuje mamę.

Moje dziewczyny (Sara, Luna i Tygrys) też tak robiły - mimo, że na pewno nie zostały za wcześnie odłączone od matki. Dość szybko jednak im przeszło, bo udającej matkę, Sarze przestało się to podobać :roll:

BEATA olag - Sro 19 Lis, 2014 20:54

SARI
Krzątam się po domu. Takie tam domowe prace: trochę porządków, trochę zmywania. W tle słyszę baraszkujące kociaki. Tupoty, tętent pędzących bawołów, popiskiwania zagryzanych myszy, rumor padających ciał. Normalne odgłosy grzecznie bawiącego się rodzeństwa. W pewnym momencie słyszę… ciszę. Każdy kto ma małe dziecko wie, że cisza jest oznaką jakichś” kłopotów”. Słowo cisza w tym przypadku nie jest właściwym określeniem. Bo wśród panującej ciszy słychać delikatny szelest… materiału ? Wychylam się z kuchni. Z gromadki przed chwilą szalejących pędraków nie widać nikogo. Żadnego ruchu. Prawie żadnego. No i jak się przypatrzyć, to maluchy też widać – tylko że się nie ruszają to i się nie rzucają w oczy. No i ruch jakiś również jest. To suszarka z praniem się rusza. Tak niemrawo. I to w nią są wpatrzone maluchy. Podchodzę bliżej, patrzę… Obok suszarki stoi koci drapak z półeczką. Stoi jak widać za blisko. Czarna weszła na półeczkę, z półeczki przeskoczyła na suszarkę, a tam… Tam dosychało prześcieradło. Kotek, nawet mały kotek, to nie piórko, nie puszek. Prześcieradło ustąpiło pod ciężarem kotka, zapadło się z kotkiem między raszki, spadek prześcieradła ograniczyły klamerki… i w ten sposób koteczek wpadł w pułapkę. Znalazł się jakby w baaaardzo głębokim hamaku. Gdy podeszłam do suszarki zobaczyłam wpatrzone w siebie zafrasowane ciemne oczęta, wyzierające ze skonfudowanego czarnego pyszczka. To była Czarna Sari. Wisiała kilka centymetrów nad ziemią, w wąskim materiałowym kanale, na tyle głębokim, że nie sięgała na górę suszarki i na tyle śliskim, że każda próba wyjścia kończyła się zjechaniem z powrotem na dół hamaczka.

Taka czarna kuleczka wyjęta z niespodziewanego więzienia, potrafi wyrazić wdzięczność puszystym wtuleniem się. Ale to nie jest wdzięczność na długo. Po minucie brykała już z powrotem po podłodze.

Lunix - Sro 19 Lis, 2014 21:09

uśmiałam się :love: cudownie relacjonujecie ich brykanie , dziewczyny :love:
kat - Sro 19 Lis, 2014 22:32

Lunix napisał/a:
uśmiałam się :love: cudownie relacjonujecie ich brykanie , dziewczyny :love:


Zgadzam się w stu procentach :)

misiosoft - Czw 20 Lis, 2014 09:24

Lunix napisał/a:
uśmiałam się :love: cudownie relacjonujecie ich brykanie , dziewczyny :love:


zgadzam się!! poprosimy więcej takich opowieści :) no i trzeba było jeszcze zdjęcie zrobić w tym hamaczku :)

BEATA olag - Czw 20 Lis, 2014 09:43

:aniolek:
BEATA olag - Czw 20 Lis, 2014 09:46

ZIRA SARI KOVU

Każdy rodzic wie, że małe dziecko sięga po wszystko co znajdzie się w zasięgu jego rączek. A każdy właściciel małych szczeniaczków i kociąt wie, że cokolwiek znajdzie się w zasięgu ich działalności zostanie polizane, pogryzione, wynuplane, porwane…


Siedzę ci ja sobie zadowolona z życia przed telewizorem, rozkoszuję się chwilą czasu wolnego – tym między pracą zawodową, gotowaniem, praniem a sprzątaniem kuwety. Z kuchni dochodzi pobrzękiwanie sztućców. I to jest dziwne, wszak wszyscy domownicy siedzą właśnie obok mnie.

Do tego kątem oka widzę cichy cień przemykający pod ścianą. Acha, tajnos-agentos są w akcji. Podnoszę więc w górę swoje cztery litery.

Obiekt numer jeden namierzony – to Premier Kovu. Pod ścianą przemyka ze swoją najnowszą zdobyczą. Najwidoczniej dokonał abordażu kuchni i teraz umyka z nagrodą – gąbką do zmywania. Wysoka szafka ? Dla rudego-ninja to żadna przeszkoda.

Obiekt numer dwa również namierzony – to szylkretowy likaon Lilka-Zira. Zdobyła szturmem blat kuchenny i teraz kontempluje swoje szczęście wylizując łyżeczkę. Stąd ten szczęk oręża kuchennego.



Pozostaje jeszcze obiekt numer trzy… – namierzony! Kochana… malutka Czarna-Sari oszczędziła kuchnię. Zadowoliła się jedynie zwiedzeniem stołu i zabraniem z niego gumki do włosów. Albowiem nic tak nie dodaje urody dziewczynie jak twarzowa… albo w tym przypadku raczej – mordkowa – fryzura.

BEATA olag - Czw 20 Lis, 2014 09:49

misiosoft napisał/a:
Lunix napisał/a:
uśmiałam się :love: cudownie relacjonujecie ich brykanie , dziewczyny :love:


zgadzam się!! poprosimy więcej takich opowieści :) no i trzeba było jeszcze zdjęcie zrobić w tym hamaczku :)


hamaczek / berecik - teraz jest okupowany przez Rezydentkę, ale Trójca czyha za rogiem oj czyha

misiosoft - Czw 20 Lis, 2014 09:53

:: gąbki do zmywania rządzą!! u nas to też numer 1 wśród porwań ;)
Cynamon - Czw 20 Lis, 2014 11:32

Motek choć już nie dzieciak to w swoim DS do tej pory wywleka zawartość zlewu: druciak, siko do herbaty w kształcie kulki - w końcu wyglądem to prawie jak zabawka :twisted:
A Arni w kuchni zdobywa najwyższe półki ( a kociczka ma około 3 lat - ale do stateczności jej daleko :: ) te pod samym sufitem i uwielbia wylizywać kubki :shock: talerze :roll: No po co nam zmywarka :lol:
Ach ta kocia natura :aniolek:

kotekmamrotek - Czw 20 Lis, 2014 11:47

a no własnie - co tam u Motka i MAriny????
Lunix - Czw 20 Lis, 2014 12:26

Cynamon napisał/a:
uwielbia wylizywać kubki talerze No po co nam zmywarka


moi rodzice mają takie dwa koty - jeden ma 14 lat, drugi rok. też nie wiem po co trzymają w domu zmywarkę :roll: ::

Ayla - Nie 23 Lis, 2014 18:43

Przeuroczy styl prowadzenia dziennika! :P Niemały talent literacki. :banan: A kociaki - słodka łobuzeria. Właśnie też doświadczam poznawania świata i granic mojej odporności przez ponad 4-ro miesięcznego przytulako - gryzako - ćwierkacza Kajtka (lustrzane odbicie Kovu) . Czteroletni mieszkańcy (Max i Lena ) od niemal 2 miesięcy mają przymusowe "zajęcia ruchowe" - biegi i skoki. :sado: Zira jest urocza ale Sari budzi morze czułości.
Eva - Pon 24 Lis, 2014 08:56

Kovu już w swoim domu? :banan: czyli balkon zabezpieczony :banan:

:ok:

Cynamon - Pon 24 Lis, 2014 11:14

Cynamony czekają z niecierpliwością na wiadomości jak Kovu radzi sobie w nowym domku no i z dziećmi ;)
kotekmamrotek - Pon 24 Lis, 2014 12:57

i czy czasem nie potrzebuje wsparcia rodzeństwa :wink:
kat - Pon 24 Lis, 2014 22:34

Takie zdjęcie otrzymałyśmy po godzinie od wyjścia z nowego domu Kovu :)



misiosoft - Wto 25 Lis, 2014 10:06

super :)
kotekmamrotek - Wto 25 Lis, 2014 11:42

:aniolek:
Morri - Wto 25 Lis, 2014 12:33

wypasiony drapak :)
BEATA olag - Sro 26 Lis, 2014 18:42

Zira i Sari
Małe kotki niektóre rzeczy robią odruchowo, instynktownie. Jak to się mówi – mają to wyssane z mlekiem matki. Wiele jednak rzeczy dopiero się uczą. Albo na własnych błędach – kosztem guzów i siniaków. Albo biorąc z kogoś (tu: z innego kota) przykład.
Od pewnego czasu Czarna Sari oraz Lilka Zira przypatrywały się naszej rezydentce – Czarnej Hrabinie Sabinie de Humorek – co też ta stateczna dama porabia w łazience. Gdy dumnym krokiem wkracza do pokoju kąpielowego, dystyngowanym susem znajduje się nagle na umywalce, siada zgrabnie koło kranu i znacząco spoglądając na domowników czeka. Miauknie. Podrepcze chwilę w miejscu. Aż któraś z tych niedomyślnych dwunożnych istot skojarzy fakty: kot – umywalka – kran (czyli woda) i odkręci kurek. Z krystaliczną, chłodną, pyszną wodą. Woda w żadnej miseczce nie smakuje tak, jak ta z kranu.
Maluchy najpierw pokonały pierwszy stopień trudności – nauczyły się wskakiwać na umywalkę. Niby to nie jest aż tak wysoko, ale… umywalka jest wąska i czasami zdradziecko ślisko.
Potem drugi stopień – dwunożne istoty. Żeby kranik ciurkał, najpierw muszą one pokojarzyć co-nie-co. A jak każdy futrzak wie, nie są one tak inteligentne jak chociażby zwykły dachowiec.
W końcu kranik odkręcony, woda ciurka i … mokro !!! Zira pierwsza sprawdziła co się tak mieni na dnie umywalki i poczuła, że ma mokre stópki. Tak się przypatrywała kryształowym kropelkom toczącym się po dnie, że aż zaczęły spadać jej na głowę. Sari w tym czasie zrobiła stójkę opierając się na kranie, który się przez to przekręcił i oblał grzbiet siostry. Hyc! Zira szybko uciekła z umywalki.
Sari siadła na rancie i się patrzyła… patrzyła… patrzyła… Co też Hrabina robiła, gdy już wreszcie kranik ciurkał ? Wąchała wylewkę… Sari więc powąchała… dotknęła noskiem… języczkiem... woda ! Jeszcze raz języczkiem… Pyyyyszna. I piła… piła… piła. Tymczasem Zira na dole zdążyła się już otrząsnąć z wody, wylizać prawie do sucha i patrzyła co siostra robi na górze. Zaciekawiona znowu wskoczyła. Podeszła do wylewki i… woda! Zaczęła lizać strużkę wody. Ale o ile Sari robiła to zgrabnie – jak dama – jakby całe życie nic innego nie robiła, o tyle Zira robiła to jak ostatnia mamałyga. Za mocno wsuwała główkę pod strużkę – woda lała się jej na pyszczek – aż zaczynała prychać. Na głowę – aż zaczynała wyglądać jak mokra kura. Na oko – które zamykała ale pić nie przestawała. Na łapki – bo zaaferowana ześlizgiwała się do umywalki.
Tak, mamy teraz dwie kolejne miłośniczki źródlanej wody. Nową małą hrabinę – pijącą z gracją i wdziękiem. I dziamdziaka – szylkretowego gapcioszka, który nie mogąc powstrzymać się przed korzystaniem z łazienkowego źródełka, przypłaca to za każdym razem mokrym futerkiem.





edit brynia: zmniejszyłam zdjęcia

BEATA olag - Sro 26 Lis, 2014 18:54

Ayla napisał/a:
Przeuroczy styl prowadzenia dziennika! :P Niemały talent literacki. :banan: A kociaki - słodka łobuzeria. Właśnie też doświadczam poznawania świata i granic mojej odporności przez ponad 4-ro miesięcznego przytulako - gryzako - ćwierkacza Kajtka (lustrzane odbicie Kovu) . Czteroletni mieszkańcy (Max i Lena ) od niemal 2 miesięcy mają przymusowe "zajęcia ruchowe" - biegi i skoki. :sado: Zira jest urocza ale Sari budzi morze czułości.


Dzięki, zgadzam się w 100% co do dziewczyn. Robią wszystko razem - jedzą, piją, śpią i terkoczą miziając się do nas. Gorzej jest z Rezydentką Hrabinią Coco.

Morri - Czw 27 Lis, 2014 23:55

uwielbiam tu zaglądać po nową porcję kocich opowieści :love:
kat - Pią 28 Lis, 2014 00:13

Mamy też dobre wieści od nowych opiekunów Kovu :)
Oczywiście nie przekażę ich takim pięknym stylem, jak olag, ale może chociaż w skrócie:
Kovu na swoją bezpieczną przystań wybrał sobie... drapak :shock:
Jak jest na drapaku, to daje się głaskać, wystawia brzuszek do miziania, mruczy.
Tam też ucieka, jak Go wystraszy np. jakiś hałas.
Oczywiście szybko też załapał, kto karmi i nową opiekunkę obdarza ocieraniem się o Nogi, szczególnie gdy nakłada jedzenie do miseczki ;)
W nocy śpi w łóżku, a każdą swoją wizytę w kuwecie poprzedza miaukiem ;)
Chyba się całkiem dobrze odnalazł w nowym domu.

misiosoft - Pią 28 Lis, 2014 09:56

kat napisał/a:
Mamy też dobre wieści od nowych opiekunów Kovu :)
Oczywiście nie przekażę ich takim pięknym stylem, jak olag, ale może chociaż w skrócie:
Kovu na swoją bezpieczną przystań wybrał sobie... drapak :shock:
Jak jest na drapaku, to daje się głaskać, wystawia brzuszek do miziania, mruczy.
Tam też ucieka, jak Go wystraszy np. jakiś hałas.
Oczywiście szybko też załapał, kto karmi i nową opiekunkę obdarza ocieraniem się o Nogi, szczególnie gdy nakłada jedzenie do miseczki ;)
W nocy śpi w łóżku, a każdą swoją wizytę w kuwecie poprzedza miaukiem ;)
Chyba się całkiem dobrze odnalazł w nowym domu.


super :) czuje się jak u siebie :)

BEATA olag - Pią 28 Lis, 2014 11:39

Morri napisał/a:
uwielbiam tu zaglądać po nową porcję kocich opowieści :love:


:kwiatek:

Morri - Pią 28 Lis, 2014 13:03

misiosoft napisał/a:
kat napisał/a:
Mamy też dobre wieści od nowych opiekunów Kovu :)
Oczywiście nie przekażę ich takim pięknym stylem, jak olag, ale może chociaż w skrócie:
Kovu na swoją bezpieczną przystań wybrał sobie... drapak :shock:
Jak jest na drapaku, to daje się głaskać, wystawia brzuszek do miziania, mruczy.
Tam też ucieka, jak Go wystraszy np. jakiś hałas.
Oczywiście szybko też załapał, kto karmi i nową opiekunkę obdarza ocieraniem się o Nogi, szczególnie gdy nakłada jedzenie do miseczki ;)
W nocy śpi w łóżku, a każdą swoją wizytę w kuwecie poprzedza miaukiem ;)
Chyba się całkiem dobrze odnalazł w nowym domu.


super :) czuje się jak u siebie :)
:good:
BEATA olag - Pon 01 Gru, 2014 11:47

ZIRA I SARI
Wiem, że już kiedyś pisałam, iż przy małych kociakach trzeba mieć jak przy małych dzieciach oczy naokoło głowy. I ani na moment nie wolno ich spuszczać z oczu. A cisza jest oznaką albo ich snu albo, przewrotnie, brojenia. Pisałam i trudno. Najwyżej się powtórzę.
Późna jesień to okres, gdy łatwo o przeziębienie. Tak i w ten weekend. Przeziębiłyśmy się i by dojść do siebie siedziałyśmy w domu. A Tata, tak całkiem po dżenderowemu, wziął na siebie domowe obowiązki. Przynajmniej te pozadomowe domowe obowiązki. Wziął dosłownie -€“ biorąc w ręce siatki i poszedł na zakupy. W końcu przyszedł. Rzuciłyśmy się więc do rozpakowywania toreb, worków, siatek i siateczek. Tata jak każdy umęczony życiem mężczyzna rzucił się w objęcia fotela a my chore (nie tylko z lenistwa) rozlokowałyśmy zakupy. Przez chwilę nikogo nie było w kuchni i gdy wróciłam… scena jak z horroru… po podłodze pełzł woreczek… To pełzł… to się zatrzymywał… szeleścił. Na brzegu kuchni z zainteresowaniem przypatrywała mu się Lilka-Zira. Przechylając ze zdziwieniem głowę -€“ w takiej pozycji zapewne lepiej widać.
Zebrałam w sobie odwagę i podeszłam cichutko i ostrożnie do torby. Uniosłam ją lekko a tam… No tak. Powinnam to była przewidzieć. W kuchni nie było nas może z minutę, może nawet pół. Na blacie zostały woreczki po zakupach oraz siateczka z… wątróbką. Blat kuchenny, jak każdy kociak o tym wie, to terra incognita, którą należy poznać, eksplorować i zdobyć. Bez względu na wszelkie przeciwności. Te pół minuty Czarna-Sari musiała wykorzystać na błyskawiczne wejście do kuchni, skok na blat i atak na woreczek. Z woreczka wyciągnęła jedną wątróbkę, którą zrzuciła na podłogę a zeskakując za nią, musiała za sobą ściągnąć pusty woreczek. Teraz stałam z tym woreczkiem w dłoni, a przede mną siedział na płytkach Czarny Charakter z wątróbką w zębach.
I to by było na tyle tym razem.

hanna - Pon 01 Gru, 2014 12:04


misiosoft - Pon 01 Gru, 2014 12:26

::
misiosoft - Pon 01 Gru, 2014 15:57

http://kwejk.pl/obrazek/2164295/co-ten-kot.html
Essi - Pon 01 Gru, 2014 16:58

Sprytne koteczki! ::
BEATA olag - Wto 02 Gru, 2014 08:58

misiosoft napisał/a:
http://kwejk.pl/obrazek/2164295/co-ten-kot.html



zaraz przypomina mi się nasz bokser Gustaw - jak żył to taki sam numer z choinką wysmyczył
nie przemyślałam i na choince zawiesiłam pierniczki i czekoladowe w złotkach cukierki :lol:

BEATA olag - Nie 07 Gru, 2014 15:15

SARI
Wiem, że moi opiekunowie czasami tu nas opisują. Dzisiaj sama postanowiłam coś opowiedzieć. Jedzenie i picie dostajemy w miseczkach. Ale najbardziej lubię pić prosto z kranu. Zawsze gdy ktoś idzie do łazienki, ja idę za nim, bo wiem, że wtedy odkręci kran i będę mogła się napić pysznej, świeżej i zimnej wody. Trasę pod kran znam już na pamięć. Skok na deskę sedesową, potem na rant umywalki, przejść pod kurek i stamtąd sięgać do wylewki. Mogłabym robić to z zamkniętymi oczami a na koniec tylko wystawić języczek i chłeptać orzeźwiająca wodę.
Nie wiem po co i dlaczego, ale ludzie wstają wyjątkowo wcześnie – wtedy, kiedy jest jeszcze ciemno. Tak było i wówczas. Lilka-Zira jest strasznym śpiochem i jeszcze drzemała. Ja natomiast, jak tylko opiekunka rano wstała, zeskoczyłam z naszego legowiska i razem poszłyśmy po ciemku do łazienki. Po co ? Po to, co właśnie przed chwila napisałam – napić się pysznej wody. I tutaj mała dygresja – nie wierzcie we wszystko co mówią. A w każdym razie nie w to, że koty widzą po ciemku. Dlaczego ? O tym już zaraz.
Po wejściu do łazienki pani stanęła i się obróciła, co bardziej poczułam niż w tych ciemnościach zobaczyłam. Kocim ruchem więc ją minęłam, wskoczyłam na deskę sedesową… No właśnie. Miałam wskoczyć. Właściwie to nawet skoczyłam tylko, że w miejscu gdzie miałam się odbić ku umywalce… nie było deski !!! I zamiast się odbić, poczułam jak nadal spadam… a potem ogarnęła mnie zimna i mokra ciemność. Ciemność jest tu kluczem do całej sytuacji, bo ona była i przed i po. Teraz jednak było jeszcze dodatkowo mokro, zimno, ślisko, duszno… Próbowałam się cofnąć, ale cały czas tkwiłam w tym czymś, stojąc na przednich łapkach, a tylne wciąż mi się ześlizgiwały. Wtedy poczułam, że ktoś mnie chwyta za tylne łapki i pod brzuszek, a ja mogłam wreszcie wziąć pełen wdech.
- MIAU !!!! – rozdarłam się rozpaczliwie.
- SARI SIEROTO !!! – krzyknęła pani budząc resztę domowników.
Zresztą ku mojej hańbie. Bo zaraz zapaliło się światło, a łazienka zaroiła się od wszystkich: i Ziry, i Stefana, i Sabiny, i opiekunów.
- Ta sierota wskoczyła do sedesu – pani tłumaczyła pozostałym, dlaczego wyglądam jak mokra kura.
- Dobrze, że zanim usiadłaś a nie po tym jak wstałaś – filozoficznie skomentował pan i poszedł jeszcze spać.
- No i dobrze, że nie spuściłaś wody mamo – ziewając dodała dziewczynka.
Ha! Czyli nie dość, że jestem mokra, zziębnięta, zhańbiona to mam jeszcze mieć powody do bycia szczęśliwą ?!

marinella - Nie 07 Gru, 2014 15:32

olag napisał/a:
- Dobrze, że zanim usiadłaś a nie po tym jak wstałaś – filozoficznie skomentował pan i poszedł jeszcze spać.
- No i dobrze, że nie spuściłaś wody mamo – ziewając dodała dziewczynka.


umarłam :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:

z ciekawości
o której to było ?

paula_kropcia - Nie 07 Gru, 2014 16:57

poległam :rotfl: :rotfl: :rotfl:
BEATA olag - Nie 07 Gru, 2014 18:13

około 5 rano - tak mnie zawsze budzą aniołki :twisted:
misiosoft - Nie 07 Gru, 2014 20:28

czaaad :)
Lunix - Pon 08 Gru, 2014 09:09

::
BEATA olag - Sro 10 Gru, 2014 09:31

I… jak Ikar, czyli latający kot Zira

Nie od dzisiaj wiadomo, że najbardziej smakuje owoc zakazany. A jednym z takich owoców w naszym domu jest chodzenie po blacie kuchennym. I zupełnie nie wiem dlaczego. Blat to wszakże miejsce wielce interesujące. W końcu na podłodze, gdzie łaskawie pozwalają nam chodzić, nie znajduje się zwykle talerzyka z okruszkami, noża wymazanego białym serem, albo deski z pokrojoną wędliną. Blat kuchenny to w ogóle bardzo fascynujące miejsce pełne wielu smakowitych zapachów i ciekawych smakołyków. I tylko te dwunożne istoty, nadużywające swojej siły, psują każdą zabawę przeganiając nas nie tylko z blatu.
Tak było też tym razem. Wskoczyłam sobie ci ja na szafkę w kuchni, a z niej na blat. Kontemplowałam właśnie własne szczęście wylizując z masła sztućce na talerzyku, gdy tuż za sobą usłyszałam dwunożną marudę.
- Zira !!!
To była opiekunka. Ja nie wiem kto jej pozwolił mówić do mnie per „Ty”. Brudzia mleczkiem z jednej miseczki nie piłyśmy. Tak się zdenerwowałam tą impertynencją, tym tonem, no i - €“ tu się przyznam - nie to, żebym dawała się tak bezszelestnie podejść, ale tak, po prostu mnie tym razem zaskoczyła. Podskoczyłam więc nieco zbyt nerwowo i odruchowo skoczyłam na szafkę. I z tego całego zdenerwowania zapomniałam, że tym razem stałam na drugim końcu blatu, trochę dalej niż zwykle od szafki. I chociaż baaaardzo wyciągnęłam przed siebie łapki, to zabrakło mi trochę do szafki. Może nawet trochę bardziej niż trochę.
W każdym razie wyprężona jak struna zobaczyłam tylko jak poziom szafki umyka mi w górę a ja rozciągnięta jak struna testuję prawo grawitacji. Tyle, że zdążyłam wyciągnąć pod siebie łapki. Jedną wylądowałam na krawędzi jednej miseczki z suchą karmą, drugą na krawędzi drugiej, a trzecia wpadła mi do miseczki z wodą. W górę poleciały jak z procy ziarna karmy oraz struga wody. Miauknęłam tylko z wściekłością i pobiegłam pod łóżko wylizywać mokrą łapkę i grzbiet. Za sobą zaś słyszałam:
- Zira ! Ty afrykański łobuzie ! Ty likaonie! Kto to teraz posprząta ?!

Jak to kto - pomyślałam liżąc łapki â€- jasne, że Ty. Nie trzeba mnie było przestraszyć.

paula_kropcia - Sro 10 Gru, 2014 09:36

:rotfl: zlecę ci chyba pisanie w moim wątku również :) ekstra :)
kikin - Sro 10 Gru, 2014 09:38

olag napisał/a:
I… jak Ikar, czyli latający kot Zira

Nie od dzisiaj wiadomo, że najbardziej smakuje owoc zakazany. A jednym z takich owoców w naszym domu jest chodzenie po blacie kuchennym. I zupełnie nie wiem dlaczego. Blat to wszakże miejsce wielce interesujące. W końcu na podłodze, gdzie łaskawie pozwalają nam chodzić, nie znajduje się zwykle talerzyka z okruszkami, noża wymazanego białym serem, albo deski z pokrojoną wędliną. Blat kuchenny to w ogóle bardzo fascynujące miejsce pełne wielu smakowitych zapachów i ciekawych smakołyków. I tylko te dwunożne istoty, nadużywające swojej siły, psują każdą zabawę przeganiając nas nie tylko z blatu.
Tak było też tym razem. Wskoczyłam sobie ci ja na szafkę w kuchni, a z niej na blat. Kontemplowałam właśnie własne szczęście wylizując z masła sztućce na talerzyku, gdy tuż za sobą usłyszałam dwunożną marudę.
- Zira !!!
To była opiekunka. Ja nie wiem kto jej pozwolił mówić do mnie per „Ty”. Brudzia mleczkiem z jednej miseczki nie piłyśmy. Tak się zdenerwowałam tą impertynencją, tym tonem, no i - €“ tu się przyznam - nie to, żebym dawała się tak bezszelestnie podejść, ale tak, po prostu mnie tym razem zaskoczyła. Podskoczyłam więc nieco zbyt nerwowo i odruchowo skoczyłam na szafkę. I z tego całego zdenerwowania zapomniałam, że tym razem stałam na drugim końcu blatu, trochę dalej niż zwykle od szafki. I chociaż baaaardzo wyciągnęłam przed siebie łapki, to zabrakło mi trochę do szafki. Może nawet trochę bardziej niż trochę.
W każdym razie wyprężona jak struna zobaczyłam tylko jak poziom szafki umyka mi w górę a ja rozciągnięta jak struna testuję prawo grawitacji. Tyle, że zdążyłam wyciągnąć pod siebie łapki. Jedną wylądowałam na krawędzi jednej miseczki z suchą karmą, drugą na krawędzi drugiej, a trzecia wpadła mi do miseczki z wodą. W górę poleciały jak z procy ziarna karmy oraz struga wody. Miauknęłam tylko z wściekłością i pobiegłam pod łóżko wylizywać mokrą łapkę i grzbiet. Za sobą zaś słyszałam:
- Zira ! Ty afrykański łobuzie ! Ty likaonie! Kto to teraz posprząta ?!

Jak to kto - pomyślałam liżąc łapki â€- jasne, że Ty. Nie trzeba mnie było przestraszyć.


:rotfl: :good:

BEATA olag - Sro 10 Gru, 2014 09:44

dzięki, jakoś mózg trzeba wysilać
misiosoft - Sro 10 Gru, 2014 10:08

świetne :: uwielbiam Twoje wpisy :: no i to oczywiste, że przez Ciebie ten bałagan, nie trzeba było na kotka krzyczeć ;)
BEATA olag - Sro 10 Gru, 2014 10:30

:lol: [quote="misiosoft"]świetne :: uwielbiam Twoje wpisy :: no i to oczywiste, że przez Ciebie ten bałagan, nie trzeba było na kotka krzyczeć ;)

:)

marinella - Sro 10 Gru, 2014 15:44

biedny kotek, pomoczył łapki :twisted:
BEATA olag - Sro 17 Gru, 2014 11:07

ZIRA
Nocny pijak

Znacie to uczucie, jak człowiek czasami budzi się w nocy i czuje potrzebę pójścia do łazienki ? To uczucie niebywałej szczęśliwości, że coś Ciebie obudziło. I właśnie taka szczęśliwa poczłapałam w środku nocy do toalety. Nauczona poprzednim doświadczeniem - €“kąpielą Ziry w ciemnościach -€“ tym razem zapaliłam światło. Zasiadam ci ja na tronie i co widzą moje oczęta ? Z pokoju wyłania się… Zira ! Oślepiona przez światło, niepewnym krokiem, ze zmrużonymi oczami podchodzi, mija mnie, zbliża się do kuwety i… skacze. Zaspany śpioszek za słabo się odbija, nie dolatuje do daszku kuwety i zaczyna się z niej ześlizgiwać. Przednimi łapkami jest już na kuwecie ale tylne wraz z ciężka pupa wiszą i ciągną do podłogi. Zaczyna drapać łapkami próbując się nimi odepchnąć, coraz szybciej, lecz mimo to zsuwa się na podłogę. Drugi skok jest lepiej wymierzony i ląduje na daszku kuwety. Siada zmęczona, oczka przymknięte, głowa się kołysze. Spogląda śpiącymi szparkami w górę na umywalkę. Acha, pewnie chce iść się napić z kranu. Skacze i.. znowu za słabo się odbiła. Spadła z hukiem na kuwetę ! Ziewa. Głowa jej się buja na boki. Schodzi z kuwety i wraca do pokoju. Wszystko przez panią, która wprowadziła ją w błąd nocnym wstawaniem. Przecież do rana jeszcze daleko. Wraca spać. Z piciem lepiej poczekać do rana. Mia… auuuu chrrrr…..

misiosoft - Sro 17 Gru, 2014 11:09

:tan:
ale musiała pociesznie wyglądać :)

Eva - Sro 17 Gru, 2014 11:12

olag napisał/a:
ZIRA
Nocny pijak


:love: :love: :love:

BEATA olag - Sro 17 Gru, 2014 11:18

misiosoft napisał/a:
:tan:
ale musiała pociesznie wyglądać :)


i do tego ten irokez...

BEATA olag - Nie 21 Gru, 2014 15:15

ZIRA I SARI
Chuligański sojusz ponadpokoleniowy
Już kilka razy pisałam tutaj o tym, że cisza oznacza iż dzieci (również te kocie) coś nadzwyczajnego spsocą. A to kolejny dowód.
Limonka i Alanek to najnowsi nasi wychowankowie. A Zira i Sari to przy nich już podrostki. I tak jak w szkole ostatnie klasy gonią koty, czyli maluchy z klas młodszych, tak i tutaj starszaki – Zira i Sari prychają i fukają na młodziaków czyli nomen-omen – koty. I te im ustępują, przemykają po kątach, chowają się w rogach – zupełnie jak w szkole na dużej przerwie. A pamiętacie jak w szkole pierwszaki w obawie przed koceniem nie chodzą do toalety ? Tak i tutaj zobaczyłam, jak Sari fuka na Alana i nie pozwala mu skorzystać z „publicznej” kuwety. Jak pierwszoklasista popędził do swojego pokoju i tam skorzystał z kuwety dla „maluchów”. A co! Porządek, hierarchia i kolejność dziobania musza być zachowane.
A teraz wracamy do ciszy, która w pewnym momencie zaczęła dźwięczeć mi w uszach jak alarmowy dzwonek. Jeżeli przed chwila słyszałam rumor i tupot nagich stópek a teraz nic nie słyszę, to znaczy, że kociaki nie robią nic, czy też robią NIC o czym by chciały żebym wiedziała ? Pełna złych przeczuć cicho zakradłam się do pokoju dziecinnego i zobaczyłam…
Na stoliczku leżała rolka papieru toaletowego, który uprzednio używałam do wytarcia wody, która rozlały z miseczki. Teraz leżała ale na podłodze. A w zasadzie leżała nie tyle rolka, ile jej resztka. Większość rolki była już albo rozwinięta na podłodze – jej jeden koniec szarpał Alan; albo zawinięta wokół szyi Ziry, albo tworzyła kokon wokół Limonki. Część była poszarpana na drobne kawałki a większość nosiła na sobie jeszcze ślady zębów.
Tyle zdążyłam zobaczyć nim wśród kociaków zapanował mały popłoch. Nie wiem na czym to polega, ale zarówno dzieci, szczeniaki, jak i małe kociaki doskonale wiedzą, kiedy robią coś, czego nie powinny robić. Gdy to robią, są zwykle cichutkie – by nikt ich nie złapał. A jak już ktoś je nakryje – wówczas zmykają szybko gdzie pieprz rośnie. Takoż było i tym razem. Na podłodze nagle się zakotłowało. Jak kukułka w zegarku tak Alanek błyskawicznie zniknął pod łóżkiem. Zira jak w kreskówce pogalopowała najpierw w miejscu, a gdy wreszcie złapała przyczepność z podłogą pokłusowała zygzakiem między moimi nogami i ścianą. Jedynie Limonka przez dłuższą chwilę mocowała się z krepującymi ja pasami papieru toaletowego, po czym wyrwała się z ich objęć i także zniknęła – pod fotelem. Popatrzyłam na pobojowisko z papieru toaletowego jakie pozostawiły na podłodze po sobie kociaki i pomyślałam – interes po prostu do d…y.

misiosoft - Pon 22 Gru, 2014 09:43

szaleństwo... osiwieć idzie z taką ekipą :)
BEATA olag - Pon 22 Gru, 2014 19:40

misiosoft napisał/a:
szaleństwo... osiwieć idzie z taką ekipą :)


a ile radości jak rozterkotane zasypiają przy nas :aniolek:

BEATA olag - Wto 30 Gru, 2014 19:07






:love:

kikin - Wto 30 Gru, 2014 19:58

Sari
misiosoft - Wto 30 Gru, 2014 20:00

ooo, ale genialna czerń na drugim zdjęciu :) hipnotyzująca
Cynamon - Wto 30 Gru, 2014 21:50

olag, A jakieś wieści od Kovu i Dołksa ??

Kurcze nie mogę się napatrzeć na te dwie piękności :serce: a takie z nich maleńkie kuleczki u nas były :love: Cudnie widzieć, że u nich dobrze :aniolek:

marinella - Wto 30 Gru, 2014 23:42

Ja dziś rozmawiałam z Piotrem od Doaksa
mały jest rozrabiak :: ale wszystko gra

BEATA olag - Czw 01 Sty, 2015 19:15

Cynamon napisał/a:
olag, A jakieś wieści od Kovu i Dołksa ??

Kurcze nie mogę się napatrzeć na te dwie piękności :serce: a takie z nich maleńkie kuleczki u nas były :love: Cudnie widzieć, że u nich dobrze :aniolek:


My mieliśmy tylko Kovu - wszystko w porządku. Aktualnych wiadomości nie mamy, raczej musimy się sami dopytywać.

BEATA olag - Czw 01 Sty, 2015 19:26


SARI ZIRA

Przebojowa młodość


W domu mamy dwóch rezydentów i cztery sierotki czekające na rodzinę. Sierotki to kilkumiesięczne kociaki - przebojowe, rozbrykane, żywiołowe. I jak to młodzież -€“ nie uznające żadnych autorytetów z wyjątkiem autorytetu siły i szybkości.

A rezydenci to koty cokolwiek starsze i przez to całkiem stateczne. W głowie im już nie stoi ganianie się, brykanie, skoki, przewroty i szarpanie za ogony. I jak to starsze koty mają też już swoje narowy.

Najstarsza jest kotka -€“ hrabina-Coco. Humorzasta istota. Obecność kociej młodzieży traktująca jak dopust Boży, osobistą obrazę i niezasłużoną złośliwość życia.

O rok młodszy od niej jest Stefan-pustelnik. Osobnik jak najbardziej lubiący samotność, rutynę i spokój. A jeżeli już szaleństwo, to tylko odrobinę, tylko na własnych warunkach i tylko w gronie dobrze sobie znanym i zaakceptowanym. Jak już zaakceptował EU.Geniusza i polubił z nim zabawy – EU.Geniusza polubiła również rodzina adopcyjna -€“ i Gieniu odszedł do nowego domu. Jak już przyzwyczaił się do rudego Kovu -€“ to i dla tego znalazła się nowa rodzina. Teraz oswoił się do Sari. Właściwie to Sari go oswoiła. Na szczęście dla niego w naszym domu nie ma prokuratora, bo wspólne spanie i przytulanie się z nieletnią Sari mogłoby się skończyć dla Stefana jakimś paragrafem albo i pobytem w kozie.

Przytulanie - przytulaniem, ale wszelkie sentymenty w przypadku kota idą na bok, gdy w grę wchodzi jakiś smakowity kąsek lub atrakcyjna zabawka. I tutaj na jaw wychodzi przewaga młodości nad statecznym wiekiem.

Stefan jako kot mający swój świat ma swój ceremoniał dotyczący jedzenia. Najpierw na widok miseczki z jedzeniem musi się trochę poobcierać, poósemkować między nogami, odejść-powrócić raz i drugi, powąchać z trzy razy miseczkę i ewentualnie zacząć z niej jeść. I wszystko było dobrze, póki w domu nie było młodzieży. Ale od kiedy Stefan nie jest już sam w domu, samo nie jest również jego jedzenie. Mimo iż młodziaki pierwsze dostają jeść, to są one jak bezdenne jamochłony. Są w stanie pochłonąć każdą ilość pożywienia. Rzucają się nie jakby w pyszczkach nie miały nic od tygodnia. Jakby to miał być ich ostatni posiłek w życiu. Albo jakby miseczka miała zaraz odjechać do krainy „żegnam”. W takim towarzystwie konsumpcja posiłków to zawsze walka o ogień, o byt i o przeżycie. A jedzenie niespieszne oznacza po prostu niejedzenie. Czasami jesteśmy więc zmuszeni karmić Stefana indywidualnie. Ale tu odzywa się drugi problem: Stefan boi się zamknie tych drzwi. Taka mała kocia fobia. Co więc robi dbający o kota szurnięty właściciel ? Karmi go podtykaną pod pyszczek miseczką, dłonią lub łyżeczką. A co robi wtedy kocia młodzież ? Stara się zakolegować z jedzeniem przed Stefanem. Alan staje więc na łapkach aby zajrzeć do miseczki trzymanej przy pyszczku Stefana. Zira przykleja się mu z boku do pyszczka próbując wlicza się bokiem w jedzenie. A Sari paraduje mu raz po raz pod brodą z wysoko uniesionym sztywnym ogonem. Tak sztywnym, że aż odsuwającym mu głowę na bok od miseczki. A wtedy szybki zwrot do tyłu i łaps z miseczki chaps. I po jedzeniu Stefana.

Na Sabinę maluchy mają natomiast inny patent. Sabina wściekła jest na nie za samo ich istnienie: wszędzie na nie syczy, mruczy i prycha. A już najbardziej przy jedzeniu. W końcu broni swojej miseczki. Wtedy może nawet pacnąć takiego małego natręta łapką po nosie.

Ostatnio dostała jakiś smakołyk do miseczki. Nie chcąc go jeść wśród kociej menażerii, chwyciła go w pyszczek i odeszła z kociego baru jakieś półtora metra obok. Maluchy jak już pisałem nie mają respektu przed wiekiem. Porzuciły więc swoje miseczki, krok w krok odeszły na bok wraz z Sabiną i siadły wianuszkiem naokoło niej. I tiptopkami coraz bliżej się przysuwały do niej. A Sabina coraz bardziej nerwowa i zirytowana, zamiast szybko zjeść swój smakołyk, stężała nad nim mrucząc. W pewnym momencie nie wytrzymała już tego napięcia nerwowego i rzuciła się do najbliżej stojącego niej Alanka. Alanek odskoczył a w momencie gdy Sabina była zwrócona ku niemu Sari chwyciła kawałek smakołyka lezącego na podłodze. Sabina słysząc coś za sobą odwróciła się, zobaczyła małą złodziejkę i skoczyła ku niej. Jednak przez to odsłoniła swoje jedzenie od strony Ziry, która skorzystala i chwyciła kolejny kawałek, Sabina skoczyła ku niej, a wtedy Alan się zbliżył chwytając kolejny kawałek. Sabina coraz bardziej wściekle sycząc rzuciła się znowu do niego. A wtedy z jej tyłu podbiegła najmniejsza Limonka, chwycił ostatni kawałek i odwracająca się Sabina mogła już tylko zobaczyć jej uciekający ogonek. A na podłodze został już tylko wilgotny ślad po smakołyku, trochę smakowitego zapachu i wspomnienie po smakowitym niespełnieniu. Zamarła. Przestała syczeć. Ogon jej opadł. Stała tak jeszcze chwilę i dumnym a sztywnym krokiem jak niepyszna odeszła do innego pokoju.

I jak tu nie wierzyć tym, którzy mówią o kompletnym upadku obyczajów i braku szacunku dla starszych. Koszszszmar…

Cynamon - Pią 02 Sty, 2015 11:33

Biedni rezydenci :pociesza:
a z młodzieżą nigdy nie było łatwo nie tylko kocią ;) :cool:

kiniek - Pią 02 Sty, 2015 11:55

dewiza wszystkich kocich podlotków to "jedz, baw się i szalej - nie pytaj co dalej" Krzysi nawet można by to na tyłku wytatuować :lol:
a starszyzna? no cóż lekko nie ma z taką szarańczą ::

BEATA olag - Pią 02 Sty, 2015 19:08

Cynamon napisał/a:
Biedni rezydenci :pociesza:
a z młodzieżą nigdy nie było łatwo nie tylko kocią ;) :cool:


oj masz rację

Morri - Nie 04 Sty, 2015 20:01

No, niedoczekanie - Stefan kotem statecznym? Toż to brat Kanso - a ten jest pierwszy do gonitw z maluchami ;)
Moja rada - karmić maluchy osobno, a rezydentom pozwolić na ich rytuały ;)

BEATA olag - Sro 07 Sty, 2015 12:26

Morri napisał/a:
No, niedoczekanie - Stefan kotem statecznym? Toż to brat Kanso - a ten jest pierwszy do gonitw z maluchami ;)
Moja rada - karmić maluchy osobno, a rezydentom pozwolić na ich rytuały ;)


Kasiu przecież tak robimy - inaczej biedak tak by się zestresował że...
To jest delikatny egzemplarz (nie dam sobie powiedzieć). Chyba ilość dzieciaków go przytłacza. Jego ulubienicą z całej czwórki jest Zira.

Morri - Wto 13 Sty, 2015 22:40

olag napisał/a:
Morri napisał/a:
No, niedoczekanie - Stefan kotem statecznym? Toż to brat Kanso - a ten jest pierwszy do gonitw z maluchami ;)
Moja rada - karmić maluchy osobno, a rezydentom pozwolić na ich rytuały ;)


Kasiu przecież tak robimy - inaczej biedak tak by się zestresował że...
To jest delikatny egzemplarz (nie dam sobie powiedzieć). Chyba ilość dzieciaków go przytłacza. Jego ulubienicą z całej czwórki jest Zira.
:good:
Kanso bardzo pomogła w podbudowaniu własnego ego obróżka feromonowa - miał ją tylko raz, ale to, co wtedy sobie wypracował, utrzymało się do dziś :)

BEATA olag - Nie 18 Sty, 2015 08:21

Włochate szpliny
Znacie te momenty w życiu, gdy czujecie, że przestajecie kontrolować sytuację ? Gdy nie panujecie nad tym co się dzieje ? Gdy nie macie wpływu na to, co zdarza się i to cyklicznie ? W takim przypadku większość z nas stara się unikać tego, udać w bezpieczne miejsce, wrócić do azylu jakim jest najczęściej dom.
Ale gdy TO właśnie dzieje się w waszym domu ? Gdy pozostaje wam tylko bezsilnie patrzeć no to samo, co się rozgrywa codziennie. Gdy możecie jedynie pozostać biernymi obserwatorami. A mając w domu gromadkę rozbrykanych kociąt jest się na to po prostu skazanym. I to bezapelacyjnie.
TO się dzieje codziennie. TO się zdarza każdego wieczoru. Późnego wieczoru. Zwykle dobrze po 22. I w niektóre ranki. Wczesne poranki. Tak między piątą a szóstą. I jeżeli mieszkasz w bloku, i to nie nad piwnicą, tylko nad jakimiś ludźmi, to z drżeniem serca za każdym razem zastanawiasz się: kiedy sąsiad przyjdzie do Ciebie ze skargą. Albo pójdzie naskarżyć do Spółdzielni. Albo za zakłócanie ciszy nocnej naśle na Ciebie Policję.
Scenariusz zawsze jest ten sam. Siedzisz zmęczony na kanapie. Albo leżysz już w łóżku zasypiając. A może nawet już zasnęłaś. I wtedy nagle przez pokój przemyka błyskawica: czarna, szylkretowa. To zależy kto jest tym razem liderem tego wyścigu. Bo to o wyścig właśnie chodzi. Taki sam, jak te nocne, nielegalne, miejskimi ulicami. Tylko w tym wypadku mieszkaniowymi bezdrożami.
Nagle więc przez pokój przemyka błyskawica. A dwa kroki za nią następna – jedna lub dwie. Ze strasznych tupotem – wyobraź sobie silniki Harley-Davidsona z turbodoładowaniem, pracujące na najwyższych obrotach i pozbawione tłumików – taki mniej więcej hurkot małych stópek towarzyszy kocim wyścigom. Mknie przez pokój, skok na fotel, odbicie o oparcie i już wraca tą samą trasą. Różnokolorowym korowodem przemyka do sąsiedniego pokoju i na chwilę milknie. Po chwili wybucha ze zdwojoną energią znowu mknąc przez pokój, skok na fotel, lądowanie na parapecie i… w tym momencie zamiera w bezruchu. A za nim na podłodze zamiera peleton. Nagły skok nad głowami kocich obserwatorów i rozmyty korowód mknie znowu przez pokój, przedpokój, aż znika w najdalszym pokoju… na chwilę tylko. Bo znowu z niego wypada, przebiega iskrą przez wszystkie pomieszczenia. Czarny lider skacze na siedzisko fotela – pogoń jest już tuż za nim. Ale on w tym momencie odbija się od oparcia i ponad głowami zamarłego z wrażenia stadka, wywijając w powietrzu salto z obrotem przelatuje za nimi i nie zwalniając ani na chwilę wypada z pokoju. Stadko z lekkim opóźnieniem startuje i rusza w pogoń za liderem. Po chwili…
I tak z 10…15 minut. Bez przerwy. Co wieczór. I w niektóre ranki. Codziennie.
I jak tu narzekać na normalność ?







kat - Nie 18 Sty, 2015 12:23

Padlam ;)
U mnie dzieje się to samo, chociaż kociąt brak...

Nadira - Nie 18 Sty, 2015 20:29

A ja myślałam, że tylko mnie martwi dobrostan sąsiadów z dołu... XD
Morri - Nie 18 Sty, 2015 23:49

Niektórym kotom nie przechodzi to z wiekiem ;)
Na szczęście sąsiadka z dołu ma psa, który wyje do wtóru dzwonom pobliskiego kościoła - siłą rzeczy jest więc wyrozumiała ;)
Ale u mnie biegi w godzinach nocnych nie mają miejsca raczej - koty dostosowały się do naszego rytmu życia :)

BEATA olag - Nie 25 Sty, 2015 14:03

Miłość nie zna ograniczeń

Są takie momenty w życiu człowieka, gdy pragnie być sam. By nikt mu nie przeszkadzał i dał chociaż te trzy minuty samotności. To te chwile, gdy udaje się tam, gdzie i król chadza piechotą. Po prawdzie to taki Ludwik XIV nawet w takich chwilach nie bywał sam, a wokół niego nawet wówczas kręciło się kilkunastu ordynansów, lokajów, szambelanów i najbardziej zaufanych dworzan, to podsuwających królewski stolec, to podcierających królewski za… STOP! Tu zakończymy tę dygresję podsumowując, że Ludwik XIV był jednak w tym względzie raczej wyjątkiem niż regułą.

Wracając do meritum -€“ udawszy się w niedzielny poranek TAM GDZIE I KRÓL CHADZA PIECHOTĄ, oczekiwałam chwili spokoju, samotności i skupienia (położywszy akcent zwłaszcza na to ostatnie słowo). Ledwo jednak zasiadłam na tronie, do salonu łaziebnego weszła za mną Zira. Ziruńka była wczoraj na sterylizacji i większą część dnia najpierw przespała, potem przeleżała, potem jeszcze posnuła się smętnie po domu chwiejnym krokiem, ukoronowawszy koniec dnia cierpiętniczym snuciem się po domu z ciągnięciem za sobą grechocącej wędki. Teraz już w widoczny sposób bardziej ruchliwa, acz jeszcze zaspana, nie bacząc na to gdzie jesteśmy, wskoczyła mi na kolana podsuwając się pod moją rękę. Odskupiłam się od razu i przystąpiłam do czynności ślizgowo-głaszczących grzbiet domowego Likaona. Odmówić dziewczynie w takim czasie? To nie mieć serca. Czochrałam ją więc za uszkami, gładziłam po grzbiecie od karku po ogonek, drapałam pod szyjką. Młoda się rozterkotała, rozciągnęła, nieomal rozpłynęła na moich kolanach. A ja… a ja nie miałam po prostu serca zdjąć jej z kolan. Siedziałam więc w tej jakże jednak mało królewskiej pozie myśląc: jakie to szczęście, że nie ma już wychodków i sławojek i przynajmniej nic mi nie podwiewa tam, gdzie plecy się kończą i przybierają mniej dostojną nazwę.


Eva - Nie 25 Sty, 2015 15:41

:brawo: dla Ziry ;)
BEATA olag - Nie 25 Sty, 2015 18:11






misiosoft - Pon 26 Sty, 2015 09:57

::
Essi - Pon 26 Sty, 2015 12:09

Slodziaki! :)
BEATA olag - Pon 26 Sty, 2015 13:33

Essi napisał/a:
Slodziaki! :)


i do tego piękne

BEATA olag - Sro 28 Sty, 2015 06:21

Spaaaać !!!

Pewnie nie raz zmęczeni po całodniowym bieganiu marzycie aby się tylko położyć i zasnąć. I kiedy wreszcie już zdążyliście powiesić ostatnie pranie, pozmywać, przygotować obiad na następny dzień, położyć spać dziecko, porozmawiać z ciocią Halinką, która koniecznie dzisiaj musiała opowiedzieć Ci co się jej ostatnio śniło, i gdy nadchodzi ta chwila, gdy położywszy się w łóżku przykładasz wreszcie głowę do poduszki, wtedy zwykle gdzieś za ścianą zaczyna się jakaś impreza, czyjeś imieniny albo piętro wyżej spóźniony majsterkowicz zaczyna wiercić w ścianach dziury.

A jeżeli to nie bezmyślny sąsiad nie pozwala Tobie zasnąć ? Jeżeli to śliczny futerko wiec?

Kładziesz się, zamykasz oczy i słyszysz.. szur-szur… szur-szur… Zerkasz… To Sari piękna czarna o oczach jak z jantaru dorwała kawałek papieru i walczy z nim jak z wyimaginowanym wrogiem. Podrzuca, przydusza, pcha, czai się na niego. Zamykasz oczy i próbujesz zasnąć.

Do papierowego szurania dołącza się w tym momencie turlający grechot. Krrrr….. krrr… Znowu zerkasz… To Zira dorwała gdzieś kawałek surowego makaronu i właśnie bije rekord świata w turlaniu na czas. Zamykasz oczy i próbujesz zasnąć.

Szur-szur… krrr… krrr… Tu wkrada się rumor padającego ciała. Podrywasz głowę z poduszki i patrzysz… to trzeci kot odnalazł zabawkę-myszkę. Poluje na nią. Łapie by po chwili porzucić. Zaczaić się i znowu złapać. A w tle szur-szur i krrr… krrr… Kładziesz głowę na poduszce, zamykasz oczy i próbujesz zasnąć. Powoli odpływasz…

I wtedy budzi Cię tętent. Zerkając nerwowo kątem oka dostrzegasz ciemny kształt zygzakiem mijający Sari z papierkiem, Zirę z makaronem i Sabinę z myszką. To kolejny kot włącza się do gdy, tym razem trenując biegi. Odbija się od fotelu, zawraca i znika w przedpokoju. Nikt go nie goni, ale on znowu wraca, slalom, odbicie i powrót.

Sari szur-szur. Zira krrr… krrr… Sabina hyc na myszkę. A Stefan patataj… patataj… Ja chyba zwariuję… Gdyby nie to, że to mój własny dom, to powiedziałabym, że to dom wariatów… Zaraz dostanę kota…

misiosoft - Sro 28 Sty, 2015 10:27

:: ::

poduszka na głowę, mocno przycisnąć i spać ;)

Eva - Sro 28 Sty, 2015 10:32

ale żeby kota? tak poduszką? ;)
misiosoft - Sro 28 Sty, 2015 10:37

oj tak, pamiętam jak raz w nocy się obudziłam i przerażona zobaczyłam, że mój TŻ śpi na poduszce pod którą jest stłamszona Fionka. Okazało się, że zrobił to ponieważ mała postanowiła dawać mu milion dowodów miłości: liżąc, całując i podgryzając po twarzy, a on wsadził ją pod poduszkę i przycisnął, żeby mógł spać ;)
BEATA olag - Sro 28 Sty, 2015 11:07

a propos Słodkie Ciężary
Dziewczyny gdy idą spać to Zira zazwyczaj jest pierwsza w "bereciku" - zdjęcie powyżej - zawsze się martwię jak Sari się do niej gramoli, że jest już za ciężka i tą pierwszą przygniecie.
Ale dzielnie śpią razem :aniolek: - chyba musi im być wygodnie...

Morri - Sro 28 Sty, 2015 14:05

olag :jebanewalentynki:
BEATA olag - Sro 28 Sty, 2015 15:01

Morri napisał/a:
olag :jebanewalentynki:


:serce:

brynia - Sro 28 Sty, 2015 20:01

olag napisał/a:
a propos Słodkie Ciężary
Dziewczyny gdy idą spać to Zira zazwyczaj jest pierwsza w "bereciku" - zdjęcie powyżej - zawsze się martwię jak Sari się do niej gramoli, że jest już za ciężka i tą pierwszą przygniecie.
Ale dzielnie śpią razem :aniolek: - chyba musi im być wygodnie...

Wygodnie i cieplutko. Grunt, żeby berecik wytrzymał ;) znam takie 6-kilowe kocury co na kanapkę śpią w hamaku.

BEATA olag - Sro 28 Sty, 2015 21:11

brynia napisał/a:
olag napisał/a:
a propos Słodkie Ciężary
Dziewczyny gdy idą spać to Zira zazwyczaj jest pierwsza w "bereciku" - zdjęcie powyżej - zawsze się martwię jak Sari się do niej gramoli, że jest już za ciężka i tą pierwszą przygniecie.
Ale dzielnie śpią razem :aniolek: - chyba musi im być wygodnie...

Wygodnie i cieplutko. Grunt, żeby berecik wytrzymał ;) znam takie 6-kilowe kocury co na kanapkę śpią w hamaku.


:lol:

BEATA olag - Nie 01 Lut, 2015 07:36

Na smuteczki – koteczek
Zima to czas depresyjny. W inne pory roku też czasem depresja się może przytrafić, ale to właśnie zimą najczęściej się nam żyć odechciewa. I to tak bez powodu. Bo ani mąż taki okrutny, ani praca taka wstrętna, ani życie takie straszne – po prostu – szarówka, krótki dzień, brak słońca… I już nam się robi jakoś tak smutno, przykro, przygnębiająco. Ani nie potrafimy powiedzieć dlaczego, ani czemu. Jedne wówczas leczą chandrę kupując piętnastą parę butów w odcieniu nude. Inne kupują dużą latte z tiramisu, brownie i napoleonką jednocześnie.
Ale jak ktoś nie chce przytyć, a nie ma środków na kolejne zakupy, to jak ma się pozbyć zimowej chandry ?! Jak to jak?! Postarać się o przyjaciółkę, choćby taka jak Zira
Kładę się spać smutna i zdołowana, a wtedy przychodzi Zira. Nie potrzeba dzwonić, nic mówić. Ona po prostu podchodzi, patrzy tym swoim szczerym wzrokiem – jak by chciała powiedzieć – spoko stara, wiem o co chodzi; wiem jak to jest. I sama podchodzi pod rękę – jak by mówiła – pogłaszcz, jedwab moich włosów Cię odtresuje.
Głaszczę więc przymilny grzbiet, a on się pręży. Głową sama naprowadza, abym sięgała od uszu aż po ogonek. Leżąc łapkami wkręca żaróweczki. Pazurki się pokazują i znikają jak za włącznikiem on/off. Terkocze jak wyciszona pralka mrucząca mantry kociej miłości. Na chwilę przestaję głaskać a wtedy ona wstaje, podchodzi do mojej głowy i nie przestając terkotać, składa kociego całusa na moim oku. Kładzie się tuż przy mojej głowie, cały czas uspokajająco terkocząc. Kładę na niej rękę kiziając ją po grzbiecie i za uszkami. Aż zasypiam. W mruczeniu i terkocie. A depresja? Rano po niej ma już ani wspomnienia.




BEATA olag - Pon 02 Lut, 2015 19:32

Kocia noga
Na boisko wybiega kocia drużyna. Piłkę tradycyjnie prowadzi pierwszy zawodnik. Dzisiaj piłką jest plastikowa zakrętka, a rozgrywającym… pardon – rozgrywającą – Sari. Zawodnicy nie czekają na gwizdek sędziego, którego i tak nie ma. Gra zaczyna się od pierwszego momentu dotknięcia zakrętki.
Sari żywo rusza pchając przed sobą koreczek. Tuż za nią następuje Zira tylko o nos wyprzedzając Stefana. Sari zgrabnie podaje koreczek z lewej łapki do prawej i z prawej do lewej. Dryblując posuwa się szybko do przodu. Ale Zira i Stefan nie odstępują jej o krok czyhają na najmniejszy błąd Sari. Ta nerwowo rozgląda się na boki – to błąd… Błąd! Straszliwy błąd! W chwili gdy zerka w prawo na Stefana, odsłania swój lewy bok a na taki właśnie błąd czekała Zira. Skokiem z prędkością błyskawicy dosięga nakrętki wyłuskując ją z łap Sari jak orzeszka z łupinki.
Teraz Zira prowadzi. Tuż za nią czujnie drepcze Stefan, ze wzrokiem uważnie utkwionym w fancie, a Sari została z tyłu. Cios, tak – cios, utrata zakrętki to był dla Sari cios. Ale w sekundę pozbierała się po nim i już podąża za liderką. Teraz ona czeka na błąd Ziry. Jakikolwiek, który pozwoli przejąć jej i odzyskać żółtą koszulkę lidera.
Ale, ale… Sari nie jest z tych, którzy biernie czekają na zrządzenie losu. Swój los bierze w swoje łapki. Od czego jest słynny koci spryt i legendarna podstępność czarnowłosych. Przebiegając niby to przypadkiem uderza w leżący z boku trasy papierek, który przelatuje tuż przed nosem Ziry. Tak, to było genialne zagranie na kocim instynkcie. Zira nie mogąc się powstrzymać porzuca na chwilę zakrętkę rzucając się za papierkiem. Nawet Stefan robi skok w jego kierunku. A Sari tylko na to czekała… Chwyta zakrętkę lewą łapką, podaje ją do prawej, ciałem robi zwód i już pędzi w drugą stronę pokoju. Zira aż jęknęła nad swoim gapiostwem. Ale to spóźniony żal. Teraz pozostaje jej tylko znowu nieodstępowanie siostry ani o krok i śledzenie grechocącego koreczka, którym Sari żonglując swoimi łapkami jak mistrz świata, prze niepowstrzymanie do przedpokoju… Tak…. Tak… Proszę Państwa… Sari mistrzem!

kat - Pon 02 Lut, 2015 22:14

Boski opis :)
Kurciak - Wto 03 Lut, 2015 00:37

hmm... mnie zastanawia jeden fakt. Kim jest NARRATOR?
Pisarz? dziennikarz? polonista? a może bibliotekarz?!
NVM opisy bezbłędne!

P.S.

czy ktoś kiedyś myślał o wydaniu książki z cyklu "Jeden dzień z życia kociego wolontariusza"?
Z takim polotem byłby to hit! ::

BEATA olag - Wto 03 Lut, 2015 05:59

::
misiosoft - Wto 03 Lut, 2015 09:18

:: ::
BEATA olag - Nie 08 Lut, 2015 09:18

Trójkącik niespełnionych pragnień
Podobno gdzie dwóch Polaków tam trzy opinie i cztery partie. Podobno. Przy kotach to „podobno” jest jeszcze bardziej. W końcu koty są jak kobiety – zmienne. A gdy w domu jest kilka kotów, to mamy pełen przegląd kocich humorów, nastrojów, upodobań, partii, koterii, konstelacji, …
Zira to panienka jeszcze. W głowie jej tylko figle i psoty. Najchętniej ganiałaby się z siostrą, skakała po meblach, zaglądała do zlewu, na blacie kuchennym szukała zdobyczy. Ot, niesforny kociak. Ale w domu mamy również dorosłego rezydenta – Stefana – koci autystyczny przypadek. Nie lubi zmian, nowości… Ale gdy kogoś (jakiegoś kota) polubi, bawiłby się tylko z nim, o niego ocierał, przy nim przebywał. I tu zaczyna się konflikt interesów. Stefan się za Zirą ugania, przewraca zachęcając do zabawy. W kocich zalotach, leżąc, przednimi łapkami chwyta jej głowę a tylnymi lekko ją po głowie kopie. Niegdyś z EU.Geniuszem kopali się pełni szczęścia na zasadach wzajemności. Dzisiaj Zira protestuje piszcząc i zbulwersowana ucieka. A Stefan pozostaje sam, pełen zdziwionego zaskoczenia.
Wieczorem sytuacja się zmienia. To Stefan szuka spokojnego azylu by udać się na łono Morfeusza. A tym razem do akcji wkracza Sari. Niby to też jeszcze siedmiomiesięczna panienka ale już podlotek. Wskakuje za Stefanem na fotel, wylizuje mu uszy, przytula się na łyżeczkę. Stefan znudzony i zirytowany poddaje się chwilę takim zalotom. Jeżeli się szybko skończą – zasypia. Jeżeli są zbyt natrętne – ucieka. A Sari zostając sama na fotelu, patrzy za nim smutna, jakby z wyrzutem mówiła – czy ja coś źle zrobiłam ?
I tylko stara rezydentka Sabina, siedząc na podwyższeniu i zerkając na wszystkich wyniośle, na to wszystko mruczy zirytowana: O tempora! O mores! O felis!

BEATA olag - Sro 11 Lut, 2015 22:01

Młodzież
Każdy, nie tylko rodzic, zna to uczucie na widok małego dziecka: tkliwość, czułość, opiekuńczość, zachwyt, potrzeba przytulania, całowania. Tak samo reagujemy na widok małych kociaków – chcielibyśmy je schrupać, zagłaskać i zacałować.
Ale mijają lata i ze słodkiego oseska wyrasta pryszczaty szczun albo piegowaty podlotek. I co ? I szlag zaczyna człowieka trafiać na widok porozrzucanych skarpetek, spodni i koszulek walających się po podłodze, czy śniadania od tygodnia zieleniejącego w plecaku. A do tego ciągłe odpyskowywanie falsetem czy piskliwe prychanie. Jednym słowem – czar gdzieś prysł.
Wyobraźcie więc sobie teraz kocią młodzież. Pokój usiany nicianymi myszkami, kulkami papieru, porozrzucanymi zabawkami. W łazience przed kuwetą plaża, a ty w roli ciecia szalejesz z miotłą. Idziesz do kuchni, otwierasz lodówkę i już słyszysz tętent głodomorów. Obracasz się i mówisz do nich:
- A wy tu czego szukacie ?
Zira ma Cię w nosie i milcząco wpatruje się w otwartą lodówkę. Ale wtedy czarna pyskulicha Sari odpowiada:
- Au, au, ao u !
- Co mówisz ?
- Ou, ou, au, a…
- Musisz tyle gadać ?
- Au, au, ou, o… - i staje na tylnych łapkach zaglądając do lodówki
- Nie jesteś za bezczelna ?
- Ou, aa…
Sari musi mieć ostatnie słowo. Jak każdy podlotek. Jak szczuny. Jak młodzież. W sumie różnią się tylko tym, że jedne mają futerko a drugie nie.







misiosoft - Czw 12 Lut, 2015 09:26

jak przystało na młodzież - ciągle głodna, zje wszystko w każdej ilości.
BEATA olag - Czw 12 Lut, 2015 20:56

DZIEWCZYNY W PRZYSZŁYM TYGODNIU IDĄ DO DS - :banan: :banan: :banan:
Essi - Czw 12 Lut, 2015 21:00

Super! :good:
misiosoft - Pią 13 Lut, 2015 09:02

rewelacja!!
BEATA olag - Nie 15 Lut, 2015 12:28








BEATA olag - Sob 21 Lut, 2015 17:32

Herbatka z kotkiem
Z pewnością niejeden z Was został „wychowany” przez kota lub psa w kwestii porządku. Albo przynajmniej słyszał o tym, jak przybycie zwierzaka do domu, „zmienia” niektóre zwyczaje domowników. Że kończy się czas wystawki z butów i trzeba je chować do szafki – bo „ktoś” je obsika albo obgryzie. Że wszelkie gumki i wstążki - pozostawione na wierzchu - znikną, by ewentualnie kiedyś odnaleźć się w kącie pod łóżkiem. Że jedzenie na talerzu zostawione bez nadzoru skosztuje zaraz futrzany czteroślad. Itp.
Nam nikt do buta nie nasikał, ale już widzieliśmy milusińskich memlajacych sznurowadła pozostawionych beztrosko butów. Gumki do włosów regularnie odzyskujemy z ulubionych kocich skrytek. A o napastowaniu kuchni przez kociaki już nie raz pisaliśmy.
Ostatnio jednak zaczęliśmy znajdować w różnych miejscach torebki po herbatach. Jak ? Jeszcze nie wiedzieliśmy. Ale wiedzieliśmy skąd. Tata ma (właściwszym słowem teraz jest – miał) zwyczaj zostawiania w zlewie torebek po herbacie. Cóż, nawet chodzący ideał nie jest doskonały.
Znalazłszy więc kilkukrotnie w różnych miejscach domu woreczki po herbacie postanowiliśmy złapać złoczyńcę na gorącym uczynku. Tata jak zwykle zrobił herbatę, woreczek wrzucił do zlewu i udał się do pokoju. Ale tym razem fotel ustawił tak, by na oku mieć kuchnię. Po jakimś czasie zobaczyliśmy kotkę w barwach komandosa udającą się do kuchni. Jak gdyby nigdy nic, zajrzała do jednej miseczki, potem do drugiej, z trzeciej schrupała trochę karmy, potem pobawiła się miseczką z wodą – rozlewając ja wokoło, napiła się parę łyczków. I gdy wydawało się już, że to zwykły głodny komandos w barwach ochronnych, wtedy nagle wskoczyła na szafkę i zajrzała do zlewu. Po chwili odwróciła głowę a w zębach trzymała trofeum – woreczek po herbacie. Zeskok, sus, bieg – i zadanie specjalne wypełnione. A my już wiemy. Tajemniczy herbaciany ninja to Zira.

misiosoft - Pon 23 Lut, 2015 09:50

:: ::
BEATA olag - Pon 23 Lut, 2015 11:17

Sari i Zira jutro przeprowadzają się do swojego nowego domu.

Są niesamowite, kochane, KOCIAKI IDEALNE (tradycyjnie mam mokre oczy jak to piszę).

Będą na pewno szczęśliwe bo Osoba, która je przygarnia jest pozytywnym odbieraczem miziakowych kocich baranków.

kikin - Pon 23 Lut, 2015 11:18

:banan:
Cynamon - Pon 23 Lut, 2015 20:44

olag, ostatnie dwa dzieciaczki, które z krzaków wytargaliśmy z Natalia i Marcinem wędrują do swojego domku stałego :serce:
Ech a takie maleńkie to było z oczkami pełnymi ropy (zwłaszcza Zira) a teraz już piękne młode panny :cool:
Trzymamy kciuki! :good: i przesyłamy ciepłe myśli dla olag :kiss:

BEATA olag - Wto 24 Lut, 2015 06:08

pod każdym względem śliczne, pamiętam jaka Sari była malutka i przykurczona jak do nas przyszła...
super, że siory razem znalazły dom

BEATA olag - Sro 25 Lut, 2015 14:21

Dziewczyny Sari i Zira już w nowym domku.

Zira w bezpiecznej odległości obserwowała otoczenie ale gdy w ruch poszedł mega laser przybrała pozę - przyczajony tygrys ukryty smok.

Agentka w afrykańskich barwach chciała złapać wszystkich laserowych intruzów :lol:

Sari zasnęła w nogach swojej nowej mamuśki

Jestem pewna - będzie dobrze :serce:

Eva - Sro 25 Lut, 2015 14:28

:serce: :serce:
BEATA olag - Sro 25 Mar, 2015 20:41

SARI I ZIRA

Uprzejmie donoszę, że dziewczyny w 100 % zaaklimatyzowały się w nowym domu.
Człowiekowa mama jest szczęśliwa - Amber (Zira) na dźwięk porannego dzwonka pędzi do niej i stawia do pionu miziakowatymi, wilgotnymi buziakami. Minime (Sari) łóżkowy przytulak, wyczekuje gdy zgasną światła by przytulić się i słodko zasnąć przy swoje Pani.[/i]

Cynamon - Sro 25 Mar, 2015 21:05

Wspaniałe wiadomości! :serce:
A pomyśleć, że łapaliśmy je i były równie dzikie jak ich mama :P
No i proszę jaki potencjał w nich drzemał :wink: ::

Morri - Sro 25 Mar, 2015 23:19

Wspaniale :good:
misiosoft - Czw 26 Mar, 2015 09:31

super :)
kat - Sro 07 Gru, 2016 12:27

Doaks pozdrawia z ds :) I jego towarzyszka Nela też pozdrawia ;)












Cynamon - Pią 22 Gru, 2017 01:13

A wiadomo co u reszty rodzeństwa ??

Foty piękne! :)

BEATA olag - Sro 14 Mar, 2018 12:06

Sari i Zira mają się świetnie. Miziakowatość i gadatliwość jeszcze bardziej się rozkreciła, nie wspominając o świerszczokotowatości Zirki. Jak na światowe damy przystało podróże samolotem nie są dla nich problemem. W drugim domu zagramanicznym mają stworzoną super wolierę. Co by świeżość powietrza łyka pełnymi płuckami.
kat - Sro 14 Mar, 2018 14:07

:serce:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group