Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

Znalazły dom - Płotka, Tuńczyk, Pirania i Delfina

jaggal - Sro 17 Sie, 2016 14:06
Temat postu: Płotka, Tuńczyk, Pirania i Delfina
Podpoznańska miejscowość, para ludzi, dokarmiająca koty. Wśród nich znajduje się niesterylizowana kotka - wskutek jednoznacznie wyrażonej niechęci państwa do rzeczonego zabiegu, wkrótce matka czwórki maluchów. Jakiś czas później pan zaczepia wolontariuszkę, która wcześniej bezskutecznie rozmawiała z nim o sterylizacji - chciałby pożyczyć transporter. Przyciśnięty do muru przyznaje, że nie stać go na karmienie tylu futer, więc chce wywieźć cztery kociaki "do gospodarza". Co prawda ów gospodarz jest raczej wyimaginowany, bo pan się z nikim na przejęcie kotów nie umówił, no ale "przecież na wsi koty zawsze potrzebne i zawsze sobie poradzą".

Cztery niespełna czteromiesięczne kociaczki, niesterylizowane, oswojone, ufne i garnące się do człowieka. Jak mogą sobie poradzić?
a) rozszarpią je psy/lisy/inne koty
b) wpadną pod koła samochodu albo innego pojazdu
c) umrą z głodu lub choroby
d) ktoś zastrzeli je z wiatrówki/utopi/zakatuje
e) przeżyją i dadzą życie kolejnym maleństwom, którym grozić będzie, że a) rozszarpią...

I gdyby nie to, że cudem zwolniło się miejsce w szpitaliku, tak pewnie by się stało. Na szczęście dzięki pomyślnemu zrządzeniu losu, maluchy trafiły do nas. Troszkę wystraszone, ale oswojone, zwinne, śliczne i zdrowe jak ryby... Ryby... ryby?

Płotka, delikatna burasia o przepięknej, jasnej oprawie oczu:


Delfina*, domagająca się atencji i uwagi, posiadaczka białej plamki na nosku:


Pirania, która drapieżne ma tylko imię... i może trochę też urodę:


Początkowo wzięty za Makrelę, jedyny chłopak wśród rodzeństwa, Tuńczyk:


Smyki na ZDJĘCIACH i FILMACH.

* tak, wiemy, że delfin to ssak, a nie ryba, no ale gdy próbowaliśmy nazywać ją np. Flądrą, to krzyczała tak, że musieliśmy się poddać...

einfach - Sro 17 Sie, 2016 14:11

jakie one śliczne wszystkie... :serce:
jaggal - Sro 17 Sie, 2016 14:17

Na żywo są dużo ładniejsze - i bardziej intrygujące. Pirania, poza tym, że jest trikolorką, ma niesamowitą różowo-czarną kreskę wokół oczu, a pozostała trójka, mimo iż na pierwszy rzut oka to takie ot burasie, ma na sobie masę subtelnych akcentów w rozmaitych odcieniach kasztanu, brązu, karmelu, rudości i złota...
einfach - Sro 17 Sie, 2016 14:22

Nie chcę nic sugerować, ale Pirania wygląda jakby wiedziała co to szacunek ludzi ulicy...
jaggal - Sro 17 Sie, 2016 14:25

Mam w domu dziesięć kotów, opanuj się :D
saszka - Sro 17 Sie, 2016 14:39

Ale fajne imiona (poza Delfiną)! Ciekawe, kto je wymyślił :P
jaggal - Sro 17 Sie, 2016 14:57

Ten, kto weźmie całą czwórkę na DT? :aniolek:
kikin - Sro 17 Sie, 2016 16:29

saszka napisał/a:
Ale fajne imiona (poza Delfiną)! Ciekawe, kto je wymyślił :P


czemu Delfina nie zostałą Szptotką :marudzi: :placz:

Delfina - jak dziecko z patologicznej rodziny, niczym Brajan, Jesicka i inne takie :eee:

einfach - Sro 17 Sie, 2016 16:37

kikin napisał/a:
saszka napisał/a:
Ale fajne imiona (poza Delfiną)! Ciekawe, kto je wymyślił :P


czemu Delfina nie zostałą Szptotką :marudzi: :placz:

Delfina - jak dziecko z patologicznej rodziny, niczym Brajan, Jesicka i inne takie :eee:


No nie przesadzałabym... https://pl.wikipedia.org/wiki/Delfina_(imi%C4%99)

ale i tak - SZPROTKO WRÓĆ!

kikin - Sro 17 Sie, 2016 16:38

einfach napisał/a:
kikin napisał/a:
saszka napisał/a:
Ale fajne imiona (poza Delfiną)! Ciekawe, kto je wymyślił :P


czemu Delfina nie zostałą Szptotką :marudzi: :placz:

Delfina - jak dziecko z patologicznej rodziny, niczym Brajan, Jesicka i inne takie :eee:


No nie przesadzałabym... https://pl.wikipedia.org/wiki/Delfina_(imi%C4%99)

ale i tak - SZPROTKO WRÓĆ!


no przecież przeżyję tę Delfinę, ale uzewnętrzniłam się :cool:

jaggal - Sro 17 Sie, 2016 17:03

ja się nie upierałam przy Delfinie, niestety Szprotka już była...


specjalnie dla Ciebie następną większą bandę nazwiemy odpowiednio: Dżesika, Brajan, Wanesa i Kryszczen :twisted:

BEATA olag - Sro 17 Sie, 2016 18:18

małam okazję maluchy wymiziać
piękne, słodkie tulilulki, ryksają gdy nie podchodzi się do nich i nie mizia...




kikin - Sro 17 Sie, 2016 19:06

jaggal napisał/a:
ja się nie upierałam przy Delfinie, niestety Szprotka już była...


specjalnie dla Ciebie następną większą bandę nazwiemy odpowiednio: Dżesika, Brajan, Wanesa i Kryszczen :twisted:


:jebanewalentynki:

saszka - Sro 17 Sie, 2016 19:11

Zamiast Delfiny mogła być Sardynka, ale nieeee, jaggal się uparła :P
jaggal - Sro 17 Sie, 2016 19:13

go away. i koniec offtopu imionowego!
Morri - Czw 18 Sie, 2016 15:26

Połączyłam dziś dziewczynom klatki, żeby miały więcej przestrzeni :)
Przez chwilę jednak musiały siedzieć w jednej. Faktycznie wyglądają razem jak ławica ;)


Wspólny posiłek po połączeniu rodziny :)

KASIAIKRZYS - Czw 18 Sie, 2016 16:20

Ale Słodziutkie tylko je schrupać :P
catta - Czw 18 Sie, 2016 16:21

Jakie ładne tygrysice :)
BEATA olag - Nie 21 Sie, 2016 20:35

super pomysł z połączeniem klatek
BEATA olag - Pon 22 Sie, 2016 09:31

teraz powinno być ok

fotki milusińskich przed połączeniem klatek










Chitos - Pon 22 Sie, 2016 09:34

Buuu nie widzę zdjęcia :(
jaggal - Pon 22 Sie, 2016 09:45

Jakby im jeszcze ze cztery klatki dodać, to i tak byłoby mało... :) Dziewczynki są bardzo energetyczne, ciekawe świata i aktywnie pchają się na zewnątrz, gotowe wypłynąć na suchego przestwór oceanu :P Wszystkie cztery są rozmruczane i przytulaśne, najbardziej nieśmiała jest Delfina (ale jednocześnie najgłośniej krzyczy), najodważniejsza i najbardziej ciekawska - Makrela. Takie słodkie koteczki, idealnie nadają się na pierwsze tymczasy... ;)
jaggal - Pon 22 Sie, 2016 17:41

Tego, no.

Jak się okazuje, straszny potwór dżender nam także nabruździł i cóż... Makrela okazała się Tuńczykiem!

Cotleone - Pon 22 Sie, 2016 17:46

:shock:
jaggal - Pon 22 Sie, 2016 17:49

Historia została naprostowana, żadnej Makreli nigdy nie było! :aniolek:
jaggal - Pon 29 Sie, 2016 11:09

Dzieciaki zaliczyły wizytę u weta, któren to wet je obejrzał, obadał, zaszczepił i zaczipował. Jak to zniosły?

Pirania: uciekać, uciekać i jeszcze raz uciekać! Transporter jest otwierany - uciekać, kładą mnie na stole - uciekać, wbijają mi igłę w kark - uciekać! Uciekaaać!

Płotka: ojeeej, ale tu dużo miejsca! Ojej, tu są ręce! Omnomnom, pogryziemy! Aaale fajnie... AAAAUUUĆ, CO TO COŚ ROBI W MOIM KARKU?! MORDUJĄĄĄ, BRONIĆ SIĘ DO KRWI OSTATNIEJ!!!

Delfina: kocham cię, buziak, kooocham cię, buuuziak, purr purr purr, koooocham cię, buuuuziak, purr purr purr, aaaa, boli, buziak z gryzem, nie będę już purrczeć, niemniej cię koooocham!

Tuńczyk: o, miejsce. O, ludzie. O, coś mi robią. O, miejsce. O, ludzie. O, znów do transportera?

Ofiar nie było.

BEATA olag - Pon 29 Sie, 2016 11:13

Delfina - :love: , reszta ekipy oczywiście też :D
jaggal - Nie 04 Wrz, 2016 10:39

Ha, jeśli dobrze pójdzie, to połowa rybek niedługo odpłynie nam do DT, ale o tym na razie ciiicho... ;)
Hith - Pon 12 Wrz, 2016 11:31

Delfina i Płotka są u nas już piąty dzień. Szybko się zadomowiły - odnalezienie się w nowym pomieszczeniu nie zajmuje im więcej niż kilka minut. Płotka jest w takich sytuacjach trochę bardziej zachowawcza, Delfina zwiedza z większą pewnością siebie i szybciej włazi w różne miejsca.
Dziewczyny są strasznie przylepne, po jedzeniu obowiązkowa sesja tulenia/udeptywania/głaskania – jak człowiek musi coś zrobić i od razu tego nie ma, to dopominają się jak o jedzenie :) A dopominają się zabawnie, bo poza miauczeniem wydają z siebie krótkie dźwięki, coś pomiędzy śmiechem a kaszlnięciem :D („khem, khem! Miało być głaskanie!).
Jedzenie wciągają jak odkurzacze niezależnie od tego, co im się podstawi pod nos – próbują też żreć ludzkie palce (obie, a zwłaszcza Płotka, powinny mieć na drugie Pirania…).

Delfina mocniej potrafi się dopominać o uwagę, ale bywa mniej śmiała, czasem stoi i czeka aż się ją weźmie na kolana, zamiast wejść sama. Płotka nie ma hamulców i jak chce, to po prostu się gramoli ::
Jak to kociaki, są rozbrykane, trudno je porządnie zmęczyć, zwłaszcza że łapska mają długie, więc biegi i skoki im nie straszne. Człowiek ma wrażenie, że nic, tylko je karmi i zabawia ;)

(na przybycie panienek zostały umoszczone legowiska... a i tak okazało się, że hitem jest zlew :P )


Hith - Pon 12 Wrz, 2016 11:33

Trochę Delfiny:




Hith - Pon 12 Wrz, 2016 11:36

I Płotka:




misiosoft - Pon 12 Wrz, 2016 12:01

zdjęcie Delfiny z wędką - i ten obłęd w oczach ::
kotekmamrotek - Pon 12 Wrz, 2016 18:21

poproszę skróta - po czym Jej rozpoznajecie?
Hith - Wto 13 Wrz, 2016 10:03

Delfina jest ogólnie jaśniejsza, Płotka bardziej ciemnoszara z wyraźniejszymi pręgami. Delfina ma rude łatki na tułowiu, Płotka jedną rudą łatkę na ogonie. Delfina różową łaciatą poduchę w tylnej łapce, Płotka w przedniej. Płotka ma bardzo wyraźne jasne ramki wokół oczu i wyraźniej obrysowany nos, Delfina jaśniejszy nos z białą kropką na górze i delikatniej obrysowane oczy :)
jaggal - Wto 13 Wrz, 2016 10:04

Hith napisał/a:
Delfina jest ogólnie jaśniejsza, Płotka bardziej ciemnoszara z wyraźniejszymi pręgami. Delfina ma rude łatki na tułowiu, Płotka jedną rudą łatkę na ogonie. Delfina różową łaciatą poduchę w tylnej łapce, Płotka w przedniej. Płotka ma bardzo wyraźne jasne ramki wokół oczu i wyraźniej obrysowany nos, Delfina jaśniejszy nos z białą kropką na górze i delikatniej obrysowane oczy :)


no właśnie, jak można nie zauważyć tylu różnic na pierwszy rzut oka :P

BEATA olag - Wto 13 Wrz, 2016 10:06

piękne kociaki i super fotki
Hith - Wto 13 Wrz, 2016 10:14

Z kolei rezydentki to dwa czarne dachowce... można do nas przychodzić na ćwiczenia "znajdź 10 różnic" ::
jaggal - Wto 13 Wrz, 2016 10:21

Hith napisał/a:
Z kolei rezydentki to dwa czarne dachowce... można do nas przychodzić na ćwiczenia "znajdź 10 różnic" ::


proste - jednego widać, a drugiego nie! :dumnazsiebie:

Hith - Wto 13 Wrz, 2016 10:44

Kurcze, zapomniałam o najważniejszym: Delfina głośniej krzyczy :P
jaggal - Wto 13 Wrz, 2016 10:52

to jest tak charakterystyczne, że zawsze umyka ;)
kotekmamrotek - Sro 14 Wrz, 2016 16:33

teraz to na bank je rozpoznam :: nawet na pół rzutu oka!
Hith - Czw 15 Wrz, 2016 12:48

Teatrzyk Ławica przedstawia sztuczkę ze znikającym kotem :)

jaggal - Czw 15 Wrz, 2016 12:52

TO MAGIA! :D
BEATA olag - Czw 15 Wrz, 2016 12:54

::
Hith - Czw 15 Wrz, 2016 14:00


Jeszcze jeden filmik, chyba drugi dzień u nas :)
Masaże odbywają się regularnie: ostatnio idę do łazienki, zapalam światło, a tam masowanie odchodzi w zlewie. Koty przerwały na sekundę, popatrzyły na mnie, zawróciłam, zgasiłam światło, poszłam umyć ręce do kuchni. Chyba powinnam pukać :D

BEATA olag - Czw 15 Wrz, 2016 14:14

aha,
to ja tak mam z Ebusią i jej łazienkowym piciem z kranu - królowa pije, służba idzie do kuchni

jaggal - Czw 15 Wrz, 2016 15:34

A tymczasem Tuńczyk i Pirania siedzą w klatce dalej...

Oboje mają już wyraźnie dość i bardzo chcieliby móc podbijać świat, zwłaszcza Tuńczyk, który nie przegapi żadnej okazji, żeby smyrgnąć między nogami i zakosztować wolności ;) Pirania, do niedawna najbardziej nieśmiała z całej czwórki, po zniknięciu sióstr bardzo się rozkręciła i coraz śmielej domaga się od człowieka swojej porcji uwagi i miłości, bo miłość to coś, co oboje uwielbiają - można głaskać, można tulić, można miziać, jest mruczenie, łaszenie i podtykanie pod rękę pluszowych grzbiecików...

Tylko ta klatka, echsz, tylko cały czas ta klatka.

Cotleone - Czw 15 Wrz, 2016 18:17

Hith napisał/a:
Teatrzyk Ławica przedstawia sztuczkę ze znikającym kotem :)


Kanapa ma to do siebie, że często się kończy w nieodpowiednim momencie. No nie współpracuje i co robić?

Hith - Pią 16 Wrz, 2016 07:40

jaggal napisał/a:
A tymczasem Tuńczyk i Pirania siedzą w klatce dalej...

No tak sobie przypominam o tym zawsze jak małe brykają po domu i mają się gdzie rozpędzić i smutno mi :( Mam nadzieję, że coś się dla nich znajdzie (albo dla dziewczyn, bo zwolni się wtedy miejsce u nas).

Zwłaszcza że patrząc na to jak rosną w oczach i rozpiera je energia, tylko patrzeć jak ich rodzeństwo zaraz rozsadzi klatkę :P

jaggal - Nie 18 Wrz, 2016 11:02

A do tego Tuńczyk i Pirania to była ta większa dwójka... Strach się bać!
Hith - Wto 20 Wrz, 2016 20:43

Dobrze, że upały już minęły, bo ostatni tydzień wyglądał głównie tak:


Hith - Wto 20 Wrz, 2016 20:45

Kiedy zlew ciut stracił na znaczeniu, jest więcej siedzenia na łóżku i tulenia się do człowieka (Płotka) lub udawania, że siedzi się jak człowiek (Delfina) :)


Cotleone - Wto 20 Wrz, 2016 20:49

No i widać, że Delfinie całkiem wygodnie :wink:
Prześliczne są,a tak w ogóle ja uwielbiam prążkowane tygrysy ::

Hith - Sro 21 Wrz, 2016 11:48

Chyba wygodnie, bo siedziała tak kilka minut (zdążyłam pójść po telefon i zrobić zdjęcie ;) )
A fajne są, bo nie dość, że tygrysy, to tu łatka, tam rudy prążek, no i obie mają dwukolorowe wąsy, czarne przy przyszczku, białe od połowy - tutaj dobrze widać ::

Hofi - Sro 21 Wrz, 2016 12:02

Śliczne są! :love:
Hith - Sro 21 Wrz, 2016 13:14

Rezydentki są rybkami zainteresowane, ale gówniarze jak to gówniarze, trochę wkurzają narzucaniem się, więc są regularnie ofukiwane.

Ale właśnie weszłam do kuchni i oczom moim ukazał się taki obrazek: mały tygrys i duży czarny kot, ramię w ramię, na kuchennym blacie. Płotka włamała się do puszki z przysmakami i chyba zyskała nieco w oczach starszej "siostry". Smarkacze jednak mogą być przydatne :P

Hith - Nie 25 Wrz, 2016 18:20

Siostrzane mycie - od tego nie ma ucieczki! Jak Płotka się uprze, to Delfina musi być wyczyszczona :D

A także "Sztuczka ze znikającym kotem, część druga" (ale czy ostatnia?)

jaggal - Pon 26 Wrz, 2016 11:51

Dziecioły słodkie takie :love:
Hith - Wto 27 Wrz, 2016 16:16

jaggal napisał/a:
Dziecioły słodkie takie :love:

Najsłodsze na świecie <3 Nie myślałam, że mogą być jeszcze bardziej przylepne, ale po tych trzech tygodniach wyszło z nich więcej słodyczy. Włażą na kolana, opierają się łapkami o klatę, żeby otrzeć się noskiem o nos albo tryknąć głową o podbródek. Delfina próbuje robić "papużkę" (jak siedzę na krześle, wchodzi na ramiona i przytula się do szyi). Jak budzę się w nocy, widzę obok siebie dwa kłębki (albo jeden duży zamotany kłębek), najchętniej cały czas byłyby przy człowieku. Oczywiście w przerwach od jedzenia, bo to wygrywa ze wszystkim i jak tylko poczują żarcie, dostają małpiego rozumu :P

I przesypiają całą noc. Normalnie kocie ideały. Ale jutro wizyta u weta, więc może zmienię zdanie ;)

Danielajli - Czw 29 Wrz, 2016 17:56

Tuńczyk i Pirania w domu tymczasowym!!!

Wybaczcie, że razem z narcyzem nie napisałyśmy od razu, ale byłyśmy zajęte mizianiem, karmieniem, ściąganiu ze stołu i wyciąganiem z kosza na śmieci ;)

Pierwsze chwile Rybek u nas były standardowe – woow przestrzeń, oj jakieś koty syczą to uciekamy, ohoho chcesz nas dotknąć? Dobre żarty.

Tuńczyk co prawda szybciej dał się złapać na nasze niunianie i został wymiziany dość szybko. Pirania, jak na prawdziwa młodą niezależną kobietę przystało, biegała wszędzie byleby nigdzie za długo nie zostać i nie dać się schwytać.

Rezydentki je ofukały, ale na tę chwilę już się dotykają, leżą obok siebie a to wszystko bez rozlewu krwi czy wyszczerzaniu pięknego, drapieznego uzębienia.

Bardzo szybko się okazało, że Tuńczyk jest przeogromnym miziakiem. Na początku oczywiście z dystansem, ale już w trzecim dniu spał w łóżku z narcyzem. Generalnie to cudowne kocie – domaga się miziania, wyczekuje jedzenia, ale nie jest natarczywy. I to spojrzenie kota ze shreka. Nawet fakt, że namiętnie upodobał sobie unicestwianie gąbek do zmywania jest bardziej zabawny niż uciążliwy. Niestety cały czas ma problem z kupą poza kuwetą. Zdarzyło się już że jednak zaufał kuwecie, ale niestety to był tylko raz. Także jesteśmy w trakcie sprawdzania żwirku, umiejscowienia kuwety, czystości kuwety itd.

Pirania natomiast przeszła błyskawiczną i bardzo ciekawą transformację. Przez pierwsze dni osobiście miałam problem z jakimkolwiek dotknięciem jej. Układała się blisko którejś z nas i obwąchiwała dłonie, ale nic więcej. Zaczęliśmy więc przekupywać ją smaczkami, piórkami, piłeczką. Kiedy zorientowała się, że Tuńczyk darzy nas sympatią, chętniej zaczęła podchodzić. W momencie pisania tego posta, ja jestem wygnieciona i wymruczana, a Pirania leży mi pod pachą. Także chyba lody przełamane ;)

Ciekawostka: Pirania, mimo że z początku nie śmiała, od samego początku wykazuje gigantyczną potrzebę zabijania piórek. Ale wiecie, nie że gonienia ich, polowania czy zabawy. Jak już złapie je w pyszczek, to ucieka jak najdalej i z odgłosem pierwotnego myśliwego zabiera się do egzekucji. Ale swojej prawdziwej natury przytulasa nie jest w stanie ukryć :D

Za kilka dni idziemy na kolejne szczepienia. Musimy jeszcze trochę poobserwować kupy, bo z jakiegoś powody ciągle są pół miękkie. Ale poza tym Rybki dokazują i kłócą się z rezydentkami z dużą energią.

Narcyz w następnym poście zamieści zdjęcia, bo ja chyba nie umiem ;)

No i generalnie cześć wszystkim! Mam nadzieję, ze okażemy się porządnymi wolontariuszkami :wink:

narcyz - Czw 29 Wrz, 2016 18:13

Ja również dołączam się do przywitania Danielajli ^^
Tuńczyk i Pirania w domu tymczasowym - ciąg dalszy, czyli... Zdjęcia :)


Pirania i Tuńczyk upodobali sobie zwinięty za kanapą dywan jako wspaniałe miejsce do spania i grania w chowanego :)

Pirania na początku była bardzo czujna...


Ale teraz zamieniła się w prawdziwego miziaka :)


Pirania i wspomniane piórka :) tutaj szykuje się właśnie do ataku ^^


I jeszcze jedna sprawa - Tuńczyk jest zachwycony kuchennym dywanikiem :)

saszka - Czw 29 Wrz, 2016 18:27

Jakie piękne rybki :love:
kikin - Pią 30 Wrz, 2016 07:18

Witajcie Witajcie :D :D :D :D :D :D :D :D
narcyz - Sro 05 Paź, 2016 19:16

Wczoraj Pirania i Tuńczyk były ze mną na naszej pierwszej wspólnej wyprawie do weterynarza :)

Wiedziona doświadczeniami z rezydentkami spodziewałam się, że zapakowanie do transportera będzie kłopotliwe, ale... Rybki pozytywnie mnie zaskoczyły i nie było z tym problemu :) Dopiero w drodze do weterynarza Pirania zdecydowanym miauknięciem dała znać, że jednak nie podoba jej się ta wyprawa. Maluchy względnie grzecznie dały się zaszczepić - Tuńczyk z ciekawością wyszedł z transportera, Pirania wyjrzała trochę niepewnie, ale nie wydawała się bardo przestraszona :) Zastrzyki obydwi rybki przyjęły spokojnie - tylko Tuńczyk bardzo chciał wgryźć się w mój palec, ale ogólnie obyło się bez syknięć i nerwów ^^

Tuńczyk odnosi sukces w korzystaniu z kuwety, bo już od czterech dni nie zdarzyło mu się do niej nie trafić :wink: Z uwielbieniem przysypia w butach, dlatego koniecznie trzeba uważać na niego, kiedy wieczorem idziemy korytarzem bez zapalonego światła. Pirania staje się coraz bardziej przytulaśna :love: aż trudno uwierzyć, że jeszcze na początku pobytu u nas była bardzo nieśmiała

Tuńczyk kontynuuje utrudnianie porannego wstawania, a teraz dołączyła do niego Pirania i razem wdrapują się na mnie już po tym, kiedy zadzwoni budzik i pora szykować się do pracy :)









Morri - Sro 05 Paź, 2016 19:30

A co pomogło na problemy z kupą?
narcyz - Sro 05 Paź, 2016 20:27

Przede wszystkim pilnowałyśmy czystości kuwet. Jak jesteśmy w domu, to wszystie są na bieżąco sprzątane :) . Pilnujemy też tego, żeby miał przynajmniej dwie kuwety do wyboru, nawet jeśli na noc jest w pokoju którejś z nas.
Testujemy, czy ma jakieś kuwetowe preferencje typu wielkość, czy głębokość, ale póki co korzysta ze wszystkich kuwet :)

Morri - Sro 05 Paź, 2016 21:26

to się Wam czyścioszek trafił :lol:
Hith - Czw 06 Paź, 2016 15:43

Super, że Pirania i Tuńczyk już nie w klatce! :love:

Płotka i Delfina też były ostatnio u weterynarza. Drogę zniosły dzielnie, wypakowanie na stół również. Delfina najgorzej znosi odbieranie godności. Dała się obejrzeć, obmacać, ale WTEM: termometr w tyłku. I darcie japy na całą przychodnię, jakby kota zarzynali. Potem już na każde dotknięcie było miauczenie i trochę się wyrywała przy zastrzyku, trzeba było dawać na dwa razy. Płotka zastrzyk zniosła dzielnie, nawet nie mrugnęła - za to termometr... podobnie jak siostra. Tylko cichsze miauknięcia, nie takie na całą przychodnię, tylko cichsze i żałosne. Przy drugiej próbie wskoczyła mi w ramiona i mierzenie temperatury odbyło się w ten sposób ;)

Nie wiem, co jest w tych taboretach, ale i rezydentki i małe je uwielbiają (kiedy to piszę, każda rybka śpi na jednym taborecie). Razem też jest fajnie, zwłaszcza jak się odkryje, że można prosić o jedzenie, jednocześnie siedząc na siostrze ::


Przy zabawie nóżki przeplecione - niestety skłonienie kotów, żeby obróciły się do zdjęcia jednocześnie przerasta moje możliwości ;)

Na koniec Płotka na kolankach (dziwne pozy czasem wybiera, no ale co ja mogę)

kikin - Pią 07 Paź, 2016 09:57

ja się cały czas zastanawiam czy ostatnio foto to real czy fotomontaż :lol: :lol: :lol:
Hith - Pią 07 Paź, 2016 11:32

kikin napisał/a:
ja się cały czas zastanawiam czy ostatnio foto to real czy fotomontaż :lol: :lol: :lol:

Najprawdziwsza prawda! ;)

Nie wiem, co mają z tym siadaniem, ale często tak robią. Ostatnio odkryły filmy i gry komputerowe - jak gram siadają czasem w drugą stronę, oparte plecami o mnie i śledzą, co się dzieje na monitorze... takie maluchy, mam nadzieję, że to nie za wcześnie :lol:

Danielajli - Sro 19 Paź, 2016 09:14

*Wybaczcie, że zdjęcia znowu będą później, ale te najnowsze jeszcze nie zostały ologowane :) *

Trzeci tydzień Rybek u nas i już wiadomo, że każde z nich ma swojego ulubionego człowieka :D Pirania okupuje moje łóżko, kolana, podpachy, a także ciągle serwuje mi buziaczki. Natomiast Tuńczyk swoim coporannym mruczandem przeszkadza narcyzowi w szykowaniu się do pracy. Dodatkowo, biorąc pod uwagę zamiłowanie Tuńczyka do przesiadywania w butach naszego współlokatora, można by jeszcze stwierdzić, że i jego faworyzuje . Ja częściej sama muszę się dopraszać miłości (co oczywiście nie przeszkadza mi aż tak bardzo).

Tuńczyk jest niesamowity z tego względu, że po pierwsze już jest go tak dużo, a jest tak grzecznym kotem, ze można w każdej chwili wziąć go na ręce, da z sobą zrobić wszystko - czy to szal, czy to naramiennik. Ma przepiękną mordkę, a do tego jest prawdziwym dżentelmenem - zawsze dziewczyny najpierw podchodzą do misek.

No chyba, ze mówimy tu puszce. To nie, tutaj nie obowiązują żadne zasady oprócz jednej - naje się ten, kto będzie najszybszy. (Najzabawniejsze jest to, że nasza najmniejsza rezydentka zawsze wygrywa ten wyścig.) Obiecuję, że kiedyś nagram moment, kiedy jednym cmoknięciem budzę trzy bure demony.

Poza tym cały czas nie mogę się nadziwić, że Tuńczyk nie wydaje żadnych odgłosów (oprócz mruczenia). Nie raz widziałyśmy, że otwiera mordkę do nas i chciałby coś zawołać, ale widać, że chyba za bardzo nie umie. Dlatego też, zawsze przed wyjściem z domu musimy liczyć wszystkie koty, bo już raz się nam zdarzyło zamknąć go w szafie na godzinkę.

Pirania konsekwentnie utrzymuje status Miziaka Wielkiego. Też bardzo cicho miauczy, ale jednak słyszalnie i co jest wspaniałe - prawie zawsze jak miauknie, z niewiadomo skąd (no dobra wiadomo, najczęściej z butów) nadlatuje Tuńczyk i sprawdza sytuację miauknięcia - czy likwidacja piórek, czy może jednak jakiś dyskomfort.

Pirania jest również kotem stróżem; zawsze nadzoruje czyszczenie uszu rezydentki, która oczywiście strasznie torturowana daje mi głośno znać o swoim niezadowoleniu. Co prawda, najpierw muszę trochę po przeganiać Piranię, która zawsze usadowi się na patyczkach i wacikach, ale zawsze po czasie siada na skrawku biurka i czuwa.

Co do tego, że Tuńczyk zaczął się interesować Piranią "bardziej" to chyba jednak trochę się zmartwiłam za bardzo, bo przez kilka dni rozdzielaliśmy je na noc i jakoś to wszystko ucichło. Niemniej jednak idziemy w piątek z Tuńczykiem na kastrację, a pewnie w kolejnym tygodniu lub za dwa umówimy się z Piranią.

Ahh, no i Tuńczyk już nie ma żadnego problemu z kuwetą, także śpimy spokojnie :D

Zauważyłyśmy też, że pomimo wielkiej energii Piranii, która nie dopuszcza nikogo innego do zabawek, to jednak ona jest najbardziej dominowana. Tzn. żaden kot nie robi jej faktycznej krzywdy. Najpierw było gryzienie w kark przez Tuńczyka. Prze jedna starszą rezydentkę nadal jest traktowana na dystans a jak tamta się wkurzy, a Pirania akurat jest po drodze to dostanie z łapy. Przez drugą starszą rezydentkę, to wszystkie koty są trzymane na dystans - norma. Najlepiej dogaduje się z moją najmniejszą, tylko też raz się wylizują i śpią na sobie, a raz najmniejsza przewraca ją na plecy i gryzie. Tak jak mówię, nie dzieje jej się krzywda i raczej tez nie panikujemy z tego powodu. Ot obserwacja.

Wiem, ze bez zdjęć to tak sucho wszystko jest. Na razie nam zaufajcie, a fotoreportaż już niedługo ;)

Następny odcinek: Tuńczyk już bez groszków ::

Danielajli - Sro 19 Paź, 2016 09:18

Aha i jeszcze chciałam napisać, ze normalnie zazdroszczę, że Płotka i Delfina przyjmują takie kosmiczne pozycje! :D Jedyną bardziej ekstrawagancką pozą obu naszych Rybek to jak przeskakują się nawzajem jak biegną do mokrej karmy. I w ogóle jest bardzo trudno zrobić im wspólne zdjęcie, bo niby cały czas się nawzajem monitorują, ale jednak każdy ma inne ulubione miejsca.

Także z niecierpliwością czekam na kolejne fantastyczne portrety Dziewczyn <3

Hith - Sro 19 Paź, 2016 13:16

Mogę powiedzieć, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni ustabilizowała nam się już całkiem sytuacja maluchy vs rezydentki: Płotka i Delfina załapały, że Psota nie chce mieć z nimi większej styczności niż okazjonalne styknięcie nosem. Młodziaki nie zaczepiają jej już jak śpi, więc nie musi im dawać w papę ;) Nitkę za to często przyłapujemy na zabawach z młodszymi siostrami - a to przy kartonie, a to w tunelu, było nawet kilka wspólnych gonitw. Z naszych obserwacji wynika, że Delfina ma dużo więcej taktu, jeśli chodzi o kontakt kot-kot i przez to trochę szybciej została zaakceptowana - Płotka to za to taki chłopek-roztropek, od razu ładowała i czasem ładuje się do większych kotów i zdarza jej się "nie widzieć", że nie mają na to ochoty. Kiedy zostaje osyczana albo pacnięta łapą, kompletnie się nie zraża. Spływa to po niej jak po kaczce, siedzi tylko i patrzy z mina niewiniątka wielkimi, zdziwionymi oczami (które działają na człowieków, ale najwyraźniej na koty nie zawsze :: ).
Młodziaki wyraźnie nie miałyby nic przeciwko bliższym kontaktom i ciągle podpatrują co robią Duże Koty. Dzięki temu na przykład nauczyły się popisywać na drapaku - duże robią to po naszym powrocie lub żeby zwrócić uwagę, bo zawsze były chwalone gdy drapały w odpowiednim miejscu - Płotka i Delfina stwierdziły, że też chcą być chwalone, więc po powrocie do domu cztery koty czekają pod drzwiami, żeby się przywitać, po czym lecą na drapaki z miną "Patrz, jaka jestem wspaniała! Chwal! Głaszcz! Zachwycaj się!". No to się zachwycamy. Zwłaszcza, że dzięki temu maluchom już w ogóle nie zdarza się drapać krzeseł czy łóżka ;)

Zastanawialiśmy się jak Delfina i Płotka będą reagować na obcych, ale okazuje się, że niezależnie od tego kto przychodzi do domu, kociaki podchodzą tak samo ufnie jak do nas i tak samo ładują się na kolana i wywalają brzuchy do głaskania (czasem sama nie wiem, czy są takie odważne czy takie głupiutkie :P )
W domu nie da się właściwie siąść i nie mieć zaraz któregoś kota na kolanach - małe najchętniej ciągle siedziałyby na człowieku i się przytulały.
Delfina chętnie asystuje przy programowaniu ;)

Każde śniadanie i inne posiłki jedzone w domu wyglądają jak na zdjęciach niżej. Na początku myślałam, że może chcą wskakiwać zwabione zapachem jedzenia i zaglądać w talerze. Ale gdzie tam, chodzi o to, żeby się przytulić i pogłaskać - kiedy siedzą osobno, często jedna przeskakuje na kolana drugiego człowieka, do siostry, bo wtedy to już w ogóle pełnia szczęścia: nie dość, że człowiek głaszcze, to jeszcze można udeptać i wymyć się z siostrą, a potem zasnąć przytulonym do siebie.



Wieczorami obie przychodzą do łóżka. Pierwsza wdrapuje się zazwyczaj Płotka i układa gdzieś na nogach. Delfina często biega jeszcze po domu, Płotka czasem do niej dołącza i ganiają się przez kilkanaście minut przed snem, a jeśli zostanie w łóżku, Delfina biega po domu sama, z ulubionym czarnym pomponem w pysku (ostatnio również z myszką), do których gada i zawodzi :) Kiedy skończy zabawę, słyszę jak tupta do sypialni, po czym wskakuje obok głowy, żeby chwilę pomruczeć i przytulić się przed snem.

Ogólnie Płotka i Delfina, jak na młodziaki, to kocie aniołki... przez większość czasu. Szatan w nie wstępuje kiedy czują żarcie i zachowują się wtedy jakby nie jadły co najmniej od tygodnia. Drą się na całe gardło, kręcą przy nogach i podskakują. Jedzenie pochłaniają z prędkością światła i to jedyny moment, kiedy izolujemy je od rezydentek, inaczej zjadłyby też ich porcje ;)

Na koniec jeszcze sesja masażu :: (akurat z Płotką, chociaż Delfinek wystawia brzuch równie chętnie - jak zresztą widać na przedostatnim zdjęciu):

Danielajli - Sro 19 Paź, 2016 14:55

I my też już mamy zdjęcia! :D

Nieliczne chwile dziennego, wspólnego wypoczynku.




Tutaj ulubione miejsce wszystkich trzech burasków. Warta Piranii, ale również w przyszłości obiecuję zdjęcie całej trójki. Coś mi mówi, że nawet jakby były wyrośnięte, to by się wszystkie tam upchnęły. Zaznaczam, ze mówimy o dachu lodówki.



Chciałąm najpierw napisać, że Tuńczyk wygląda tutaj jakby próbowaj w jogę. Ale w sumie to jest bardziej jaktaki dorosły mężczyzna co to już przeżył nie jedno, taki wujek Heniek z rudym wąsem.



Instagramowa piękność.





Parapetowy supermodel - akurat podczas przerwy od leżenia wśród aromatów użytego obuwia.







Piraniowe mizianki z najmniejsza rezydentką, która wygląda jak Tuńczyk tylko 1,5 kg mniejsza.




Tuńczyki Nurkujące.



Tuńczyki w potrzasku!


Hith - Sro 19 Paź, 2016 15:13

Widzę, że nurkowanie w zlewie wszystkie rybki mają w pakiecie ::
Danielajli - Sro 19 Paź, 2016 16:46

Totalnie. W ogóle u nas znakiem rozpoznawczym Rybek i mojej najmłodszej są wiecznie mokre skarpetki, bo przecież nigdy nie wiadomo czy nie ma czegoś ciekawego do wyłowienia ze zlewu :D
Hith - Sro 19 Paź, 2016 16:52

Danielajli napisał/a:
W ogóle u nas znakiem rozpoznawczym Rybek i mojej najmłodszej są wiecznie mokre skarpetki

U nas podobnie, skarpetki i ogon :D ...ALE! jak kilka dni temu, po... ekhm... bardzo intensywnym kopaniu w kuwecie musiałam wytrzeć Delfinie łapkę wilgotną ściereczką to jaki był płacz!
Bo zrobiłam kotu MOKRĄ ŁAPKĘ :< Ale jak sama sobie robi, to jest w porządku.

narcyz - Wto 25 Paź, 2016 22:16

I stało się - Tuńczyk już po kastracji. Jak przystało na dzielnego mężczyznę (który posturą niemal już dorównuje ponad rocznej rezydentce), zabieg zniósł bardzo dobrze :)
Odebrałyśmy Tuńczyka dość późno, spodziewając się, że po narkozie będzie mało energiczny. Nic z tych rzeczy! Jak przystało na kota po narkozie, Tuńczyk próbował rozpędzać się, gdy tylko zobaczył otwarte choćby na moment drzwi i... zasypiał po drodze. Następnego dnia Tuńczyk nie pamiętał już o zabiegu, zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawiło się jedzenie.
Pirania, która wcześniej zdawała się szukać brata, gdy ten zniknął na cały dzień, żywo zainteresowała się jego powrotem. A że po kastracji Tuńczyk miał zmarznięte łapki i trzeba było go tulić... to Pirania również nam pomagała, jak widać poniżej :)



A tutaj Tuńczyk w wieczór przed zabiegiem, kiedy dowiedział się, że nie może dostać rano śniadania:



Ostatnie wieczory, dni i poranki Tuńczyk z uwielbieniem spędza na najwyższym punkcie, na który może się wspiąć - na swojej Lwiej Skale. Początkowo nie byłyśmy przekonane, że jest w stanie tam wskoczyć, podpatrzył jednak ten trik u rezydentki i kiedy decyduje się na skok, nie ma sposobu, żeby go zatrzymać. A jako, że jest to miejsce gdzie miejsce zajmuje walizka, Tuńczyk oddaje się jednej z ulubionych kocich rozrywek (która moim zdaniem jest niemal na równi z siedzeniem w kartonie), tzn. spaniu na walizce :)





Poza powyższym, trzeba przyznać, że układy między Rybkami a rezydentkami też wyglądają już znacznie lepiej, a komunikacja w sprawie jedzenia (zwłaszcza tego ukrytego przed nimi) przebiega na wzorowym poziomie :: Apetytu im nie brakuje, a widok puszeczki z jedzeniem, czy mięska budzi w nich prawdziwe tygrysy! Mają też niekończace się pokłady energii do gonitw i zabawy z piórkami :)

Co ciekawe, Pirania chyba zapomniała już o swojej nieśmiałości, bo sama wdrapuje się na kolana. Choć obawiałyśmy się, czy nie będzie nieufna względem gości, kiedy odwiedziła nas koleżanka, Pirania przysiadła przy niej, zaczęła ugniatać łapkami i głośno mrucząc nadstawiała się do głaskania :love:


Niżej jeszcze unikatowe zdjęcia wspólne dwóch Rybek - uchwycenie ich razem nie jest łatwe, bo widok aparatu wciąż wzbudza w nich fascynację: "a co to jest, mogę tego dotknąć pyszczkiem?" :roll:



Cotleone - Wto 25 Paź, 2016 22:22

Cudowne kociaki :love: I ta proszalna mina na ostatnim zdjęciu - przecież nie odmówisz słodkim maluszkom :wink:
Hith - Sob 05 Lis, 2016 14:19

Maluchy chyba znowu urosły - trochę im już tyłki wystają jak śpią razem na półce drapaka ;)

Śpią tak w siebie powtulane bardzo często, na kolanach też najczęściej we dwie. Zastanawiam się, kiedy przestaną się mieścić :) Każdy ludzki posiłek tradycyjnie zaczyna się od ładującej się na kolana Płotki, po chwili podchodzi Delfina i skrzeczy, że też chce. Więc jemy tak sobie we trzy. Pisałam ostatnio, że ludzkie jedzenie kociaków nie interesuje... i było tak do dzisiaj, zero zainteresowania czymkolwiek na naszych talerzach. Ale okazało się, że Płotka nie może się oprzeć, kiedy czuje... hummus z dodatkiem limonki i kolendry. Nie wiem, co o tym myśleć, bo to jedyna rzecz, która nie dość, że ją zainteresowała, to została obdarzona miłością tak wielką, że najpierw miauczała pod szafką kuchni, potem pchała się na stół, a kiedy odwróciłam się na chwilę od stołu, usłyszałam mlaskanie: Płotka wyżerała hummus z pudełka. Wzięłam ją za fraki, zabrałam pudełko, postawiłam kota na podłodze. Odwróciłam się raz jeszcze. Co słyszę? MLASKANIE. Przegapiłam posmarowany kawałek chleba, Płota właśnie go oblizywała. Delfina na szczęście zachowuje się jak zwykły kot i w nosie ma jakieś roślinne dziwactwa, tak więc chociaż połowa rodzeństwa jest normalna ;)

Dziewczyny na drapaku:

Płotka - mistrz drugiego planu:

A tak leżące zastałam je ostatnio po wejściu do sypialni. Przerwały mizianko, spojrzały na mnie zdziwione, wycofałam się po telefon i wróciłam zrobić im zdjęcie :)

Jeszcze trochę Płotki:

Delfina na kolanach:

Delfina odbiera również telefony, kiedy człowieki są zajęte czytaniem:


A na koniec jeszcze historia ze wczoraj:

Siódma rano, budzi mnie cichy głos. Poczta głosowa: "po sygnale proszę zostawić wiadomość, piiiik"... Zrywam się z łóżka. Koty łażą po telefonie i dzwonią po znajomych. Wykonały siedmiominutowe połączenie, nagrały się na pocztę.
Dodam, że telefon jest zablokowany sześciocyfrowym kodem i teoretycznie bez odblokowania da się zadzwonić tylko pod 112, a one przeleciały przez książkę telefoniczną.
Nie mam pojęcia jak im się to udało, a naprawdę, NAPRAWDĘ chciałabym się dowiedzieć :D Widać zabezpieczenia działają tylko na tych, którzy są ich świadomi ;)

kat - Sob 05 Lis, 2016 22:14

Zdolne bestie;) I jakie piękne!
Danielajli - Nie 06 Lis, 2016 23:38

Mówisz, że laseczki nie są zainteresowane ludzkim jedzeniem? Prawda jest taka, że to Pirania przejęła od całego rodzeństwa tę niepohamowaną rządzę skubnięcia wszystkiego co jest na talerzu! Musicie przyznać, że takie poświecenie jest na prawdę godne podziwu i stać na nie tylko najdzielniejsze koty!



A tak serio, to chyba niestety Pirania uczy się od najmłodszej rezydentki i co raz śmielej eksploruje kuchenne blaty, talerze i nasze puste ręce, które oczywiście trzeba sprawdzić - czy aby przypadkiem gdzieś pomiędzy palcami nie ostało się coś dobrego :wink:

Musze przyznać, że mieszkanie z Rybkami jest cudowne, ale trochę mało szalone. Nie posiadają takich ukrytych talentów jak hakowanie telefonów :D Potrafią jedynie kraść serca naszym gościom, ale podejrzewam, że to taki urok całej czwórki.





Pirania staje się co raz bardziej charyzmatyczna. Już nie daje się aż tak dominować przez inne futra. W walce o surowe mięsko jest druga pod względem determinacji zdobycia najlepszego kąska i wierzcie mi, że to najwyższe miejsce na podium jakie mogła zdobyć. Poza tym niezmiennie domaga się miziania, a przez jej temperament żadne piórka nie mają u nas racji dłuższego bytu ;)



Tuńczyk nam wyrósł i tak na razie zostaje, jestem bardzo ciekawa czy urośnie jeszcze większy, bo już teraz zaczynając siódmy miesiąc życia jest takich rozmiarów ja moja półtoraroczna rezydentka. Co raz większy z niego miziak. Serio, już po przełamaniu lodów myślałam, że Rybki bardziej się nie mogą rozprzytulać. Jak bardzo się myliłam. Na ten moment nie ma szans, żebym znajdowała się w jakimś pomieszczeniu bez chociażby jednego z nich.



Dodatkowo kiedyś tam już wspominałam, że Tuńczyk uwielbia wszystkie buty jakie są na wierzchu. Poniżej Obuwnicza Historia Miłosna w jednym akcie.



Pirania idzie w ten czwartek na sterylizację, także podejrzewam powtórkę z rozrywki z kastracji Tuńczyka, tym razem z Tuńczykiem w roli zaniepokojonego rodzeństwa.

Co jednak zabawne po kastracji Tuńczyka i tym samym jego przejściu na karmę "dla dorosłych", pozostałe kocięta (Pirania i rezydentka) stwierdziły że też już są dorosłe ot tak i podsumowując, karma "kitten" jest passe. Ah te dzieci, tak szybko dorastają!



I tyle w sumie na razie. Już zaczynam się stresować, że trzeba będzie Rybki zostawić same w mieszkaniu na święta, jedynie ze sporadycznymi wizytami kontrolnymi. Bo one na prawdę bez ludzi i innych kotów się zanudzą i pewnie zestresują. Mam tylko na dzieje, że takie doświadczenie też się im na coś przyda.

Karton naszego współlokatora, który kochają wszystkie koty bez wyjątku



Tuńczyki rozkminiają sens istnienia



Tuńczyk zastanawia się, czy aby na pewno nadal jest męski, pomimo niedziałających groszków




Pirania odpoczywa po kolejnym polowaniu. Jakże zapracowana dziewczyna!


agusiak - Pon 07 Lis, 2016 07:11

:love:
saszka - Pon 07 Lis, 2016 08:29

Genialne koty i foty :love:
kat - Pon 07 Lis, 2016 08:57

Trzymam kciuki, żeby Rybki do Świąt znalazły już własnego człowieka na całe życie! :)
narcyz - Pon 07 Lis, 2016 09:01

To byłby dla nich na pewno najlepszy prezent świąteczny :love:
Hith - Pon 07 Lis, 2016 14:07

Właśnie wróciłam z Płotką i Delfiną od weterynarza. Obie dziewczyny już po kastracji, wszystko poszło ok :) Trochę się zataczają i podsypiają co chwila, ale jak się budzą, próbują włazić na drapak i krzesła, więc mam je cały czas na oku. Rezydentkom wyraźnie nie spodobał się lecznicowy zapach, więc trochę obfukały transporter i maluchy. Teraz i Nitka (bardziej zakumplowana z tymczaskami) i Psotka co parę minut do nich zaglądają i obwąchują.
Biedne takie rybki, ale dobrze, że mają to już za sobą. No i jutro będą mogły w końcu coś zjeść ;)

BEATA olag - Pon 07 Lis, 2016 14:12

sąsiadka tuli :kiss:
Danielajli - Pon 07 Lis, 2016 14:56

Pewnie za jakieś dwa dni zapomną, że przechodziły jakikolwiek zabieg i będą chciały brykać już na całego :twisted:

A tak się podpytam: mają kubraczki? Albo kapturki? Czy są bez żadnych takich "ochraniaczy"?

Hith - Pon 07 Lis, 2016 15:05

Bez żadnych ochraniaczy, na szczęście nie są potrzebne - ranka jest malutka, dosłownie centymetrowa i szwy śródskórne. Minus jest taki, że bez "syndromu kubraczkowego" małe są dość pewne siebie i co chwila ściągam je z drapaka czy łapię w trakcie przygotowań do skoku na parapet ;)
Danielajli - Pon 07 Lis, 2016 15:18

No tak, wiadomo przecież, ze resztki narkozy najlepiej wyskakać. Trzymam kciuki, że nie czeka Cię bezsenna noc z tego powodu, albo chociaż bezsenna tylko trochę :)
Hith - Pon 07 Lis, 2016 16:00

Dzięki, mam nadzieję, że noc prześpią jak zwykle. Zwłaszcza, że co chwilę padają na ryjek, takie przymułki ;)
Hith - Sro 09 Lis, 2016 13:52

Delfina napędziła nam dziś strachu. Wczoraj wieczorem po kolacji zrobiła się bardzo nieswoja, osowiała, obojętna, kiedy do niej mówiłam, patrzyła jakby przeze mnie. Trochę odżyła przed spaniem, ale w nocy kilka razy zwracała, pokarmem, a potem wodą, i rano wciąż była "dziwna". Pojechaliśmy do weterynarza, okazało się, że jest bardzo odwodniona (wczoraj sporo chodziła do miski z wodą, ale prawdopodobnie wstrzymywała się z piciem wystarczająco, bo było jej niedobrze). Dostała kroplówkę, zbadaliśmy krew, zrobiliśmy usg. Na szczęście na usg nie wyszło nic niepokojącego po kastracji, ale we krwi bardzo podwyższone granulocyty i trochę leukocyty, więc jakiś stan zapalny, tylko nie wiadomo jeszcze co :/
Na pożegnanie mała dostała dwa zastrzyki, które obwieściła światu rozpaczliwym jękiem. Wyraźnie też odzyskała siły po kroplówkowym koktajlu, bo o ile rano przy badaniach było jej trochę wszystko jedno i protestowała zaledwie odrobinę, to przy zawijaniu zawenflonowanej łapy bandażem darła się już jak dawna, zdrowa Delfina. Stan zdrowia tego kota można chyba mierzyć w decybelach :P
Jutro popołudniu druga kroplówka i wyniki biochemii, może dowiemy się trochę dokładniej co jej dolega. Po powrocie do domu na szczęście jest o niebo lepiej niż w nocy i rano, przychodzi się przytulać i nawet trochę próbuje się bawić :) Mam nadzieję, że to nic groźnego.
Płotka za to dzielnie robi za poduszkę do spania i podpórkę pod sztywnawą łapkę, w przeciwieństwie do rezydentek gdzieś ma zapachy z lecznicy - siostra to siostra, nawet jak śmierdzi, to fajnie się poprzytulać ;)

narcyz - Sro 09 Lis, 2016 22:13

biedne maleństwo, dobrze, że już czuje się trochę lepiej! trzymamy za Delfinę kciuki i wszystkie możliwe łapki w naszym domu :hug:
Danielajli - Wto 15 Lis, 2016 12:32

Pirania miała być sterylizowana jutro, ale niestety się biedaczka przeziębiła. Najpierw zaczęła sobie prychać co jakiś czas, potem parskać zaczęła również rezydentka. Pirania sobie kichała od czasu do czasu zawsze, ale ostatnio się to trochę nasiliło i wiadomo, że przed sterylizacją trzeba było wszystko sprawdzić. Okazało się, że rezydentka zdrowa, natomiast Pirania z zapaleniem spojówek, powiększonymi węzłami chłonnymi, spadek odporności widoczny w zaczerwienieniach dziąseł. Pani weterynarz stwierdziła, że trzeba będzie przeczyścić ząbki podczas zabiegu. Oczywiście Pirania nic nie dała po sobie poznać, oprócz tego kichania. Piórka atakowane, do smakołyków biegnie pierwsza, apetyt niezmienny.

Tuńczyk niewzruszony pogodą i panującymi infekcjami wszędzie, jest jeszcze bardziej rozmiziany niż zwykle. Nasz współlokator zaczyna nam go kraść do siebie do pokoju, bo nasz kawaler jest taki rozkoszny i przytulalski :D

Lekarka stwierdziła też, po doświadczeniach Delfiny po sterylizacji, że takie spadki odporności, to chyba Rybki mają już w genach. Przez najbliższy tydzień czekają nas kropelki do oczu, tabletki, podkręcanie ogrzewania i wyłożenie wszystkich możliwych parapetów kocykami. A w poniedziałek wizyta kontrolna.

Hith - Sro 16 Lis, 2016 14:39

Danielajli napisał/a:

Lekarka stwierdziła też, po doświadczeniach Delfiny po sterylizacji, że takie spadki odporności, to chyba Rybki mają już w genach. Przez najbliższy tydzień czekają nas kropelki do oczu, tabletki, podkręcanie ogrzewania i wyłożenie wszystkich możliwych parapetów kocykami. A w poniedziałek wizyta kontrolna.

A przynajmniej połowa Rybek... bo z Płotką jak z Tuńczykiem, póki co nic jej nie bierze ;)

Trzymam kciuki, żeby Pirania szybko wyszła z przeziębienia <3

narcyz - Sro 16 Lis, 2016 21:21

A jak miewa się Delfina? :)

Wczoraj zaczęłyśmy Piranii zakraplać oczy, dziś trzeba było podać pierwszą tabletkę... I trzeba przyznać, że znosi to bardzo dzielnie. Z podawaniem kropel właściwie wcale nie mamy problemów, a jeśli chodzi o tabletki, ręce mamy całe. Po lekach nie zaobserwowałyśmy u Piranii żadnych niepokojących objawów. No i na szczęście apetyt jej dopisuje :wink:

Hith - Czw 17 Lis, 2016 15:27

narcyz napisał/a:
A jak miewa się Delfina? :)

Wróciła do wieczornego biegania po domu z pomponem, więc sądzę, że się poprawiło ::

Wczoraj mieliśmy małe osiągnięcie: pierwszy dzień od tygodnia, w którym nie odwiedzaliśmy z Delfiną weterynarza :) Mała chyba się cieszy, wyraźnie była zmęczona tymi jazdami – ostatnie trzy dni trochę jęczała w transporterku podczas drogi do lecznicy, chyba załapała, że zawsze kończy się na kłuciu dupska. Za to ładowanie kota do transportera w domu odbywa się bez żadnych problemów – w porównaniu do rezydentek, którym zdarza się sprytnie wyczuć sprawę i zupeeeełnie przypadkiem schować pod łóżko, małe są wręcz idealne: wystarczy przynieść transporter, otworzyć, wziąć kota na ręce – posłuchać mruczenia – włożyć do transporterka i zamknąć. Przedwczoraj byliśmy na kontroli, wyniki krwi są dużo lepsze (trochę jeszcze podwyższone niektóre wskaźniki, ale nic czym trzeba by się poważnie martwić), wszystko wskazuje na to, że mógł to być jednorazowy incydent (chociaż trudno na 100% powiedzieć co się dokładnie stało). Delfina przez tydzień będzie jeszcze na antybiotyku, ale już podawanym w domu, w tabletkach, a w przyszłą środę kolejne badanie krwi. Na szczęście obie małe wciągają jak odkurzacze wszystko, co pachnie jedzeniem, więc podawanie tabletek odbywa się bezproblemowo, wystarczy dorzucić do jedzenia albo podać ubrudzoną tabletkę na dłoni i po sekundzie znika :D
O dziwo, na niedyspozycji Delfiny zyskała… Płotka. Przez swoją nietaktowną bezpośredniość Duże Koty spoglądały na nią mniej łaskawym okiem niż na siostrę. Ale kiedy Delfina gorzej się czuła (i więcej spała, i codziennie pachniała lecznicą, co dla rezydentek jest zdecydowanie FUJ), Nitka - chyba z braku laku – zaczęła więcej bawić się i ganiać z Płotką. Wcześniej latały czasem we trójkę z Delfiną, ale sam na sam zdarzało się bardzo rzadko. Za to przez kilka dni przyłapywaliśmy małą i dużą na wspólnym galopowaniu, m.in. kiedy Delfina była w lecznicy, więc chyba kiepskie wrażenie zostało trochę zatarte ;) Delfina, mimo jeszcze nieidealnych wyników zachowuje się normalnie – ma trochę większe pragnienie, ale wszystko zjada, bawi się, ładuje na kolana i mruczy.

No to jeszcze kilka zdjęć:

Małe kilka godzin po zabiegu. Wyglądało to tak, że jedna się przebudzała, półprzytomna gdzieś tuptała - po czym przebudzała się druga, półprzytomnia patrzy "nie ma siostry!" i szła jej szukać w domu. Znajdowały się, szły dalej spać, historia się powtarzała. Popołudniu władowały się razem do tunelu na kaloryferze i gnieździły się tame do wieczora :)

Delfina (chyba zaskoczona zdjęciem) na przytulańsku:

Delfina jeszcze z wenflonem (już wyjęty), nie wiem czy mam gdzieś jakąś fotkę, ale przy usztywnionej łapce używała Płotki jako podpórki. Na szczęście siostra jest wyrozumiała :P

Jeden z wielu przykładów symetrycznego siadania - tu z przeplecionymi ogonkami (ten z rudą łatką jest Płotki):

Delfin w kartonie ::

I na koniec pełnia uzębienia Płotki prezentowana przy ziewaniu :)


Udało mi się nawet zrobić gifa, ale nie wiem jak wstawić, więc linkuję: ziew ::

Eva - Czw 17 Lis, 2016 15:34

Hith napisał/a:
Delfin w kartonie


ale czaderski karton! skąd macie taki? <teżtakikcem> :)

Hith - Czw 17 Lis, 2016 15:42

Eva napisał/a:
Hith napisał/a:
Delfin w kartonie


ale czaderski karton! skąd macie taki? <teżtakikcem> :)

Kilka miesięcy temu dostałam kupon ze sporą zniżką tu i kupiliśmy kotom taki plac zabaw. Parę elementów przeżyło i rozstawiamy im po domu na półkach i podłodze ::

agusiak - Czw 17 Lis, 2016 17:42

Jest przecudny, ale moja Tamira w jedną noc by rozwaliła ::
Danielajli - Wto 22 Lis, 2016 22:18

Wczoraj byłyśmy z Rybkami na kontroli u weterynarza. Pirania z racji swojego przeziębienia, Tuńczyk z powodu ... brudu ;)

Pirania osłuchowo ma się idealnie i parska mniej. Dzielnie znosi zakraplanie oczu, które są już lepsze, ale nadal się glucą trochę bardziej niż powinny, także zakraplamy jeszcze przez najbliższe 2 tygodnie. Tuńczyka natomiast wzięłyśmy na przegląd uszu, ponieważ ja - przewrażliwiona za sprawą mojej najmłodszej, której świerzba leczę od dwóch miesięcy - stwierdziłam, że jego brudne uszy (mimo ich czyszczenia) chcą przekazać mi tę smutną wiadomość, że jednak też to podłapał. Weterynarz pobrała wymaz z ucha; na pierwszy rzut oka stwierdziła, że raczej nic poważnego, ale werdykt otrzymamy jutro.

Z racji tego, że musimy wzmacniać Piranie, co by nie musiała dostawać antybiotyku, serwujemy jej dwa razy dziennie Koktajl Spirulinowy. Przy okazji i Tuńczyk ma okazje kosztować tego nektaru bogów. I mimo tego, że bardzo się nie wyrywają, to jednak okazują swoje niezadowolenie ciągle się wiercąc i co tu dużo mówić - bez regularnego sprzątania to już dawne nasze podłogi wyglądały by jak dno morza - całe w wodorostach.


W tym momencie Rybki chodzą za nami wszędzie, a już w szczególności za mną, bo kojarzą skubane, że to ja najczęściej daję im jakieś dobre mięsko. Nawet najkrótsza wizyta w kuchni jest obstawiona Składem Niepokonanym.

Poniżej: Bura Gangsta we własnej potrójnej osobie.



Co do mięska - Rybeńki nasze najukochańsze nauczyły się "walczyć" o przysmaczki i tak Pirania wyrobiła nadkoci refleks, a Tuńczyk odkrył w sobie alpinistę i uskutecznia swoje nowe zdolności na mojej nodze. Wybaczamy im to ostatnio, bo ze względu na to, że dietujemy rezydentkę, to dietujemy je wszystkie i nasze kociały, przyzwyczajone do ciągle pełnej miski, teraz z niecierpliwością wypatrują pory jedzenia. Pracujemy nad tym, wydaje nam się również, że jak już uporam się z manierami mojej najmłodszej to i Rybki przestaną tak nerwowo reagować na widok jedzenia.

Alpinista podczas przerwy


Tuńczyk jest przemilusi, do granic możliwości. Przychodzi, ugniata, pakuje się na kolana, zasłania serial. Czasami tylko siada i się na mnie patrzy, a czasami przyjdzie z konkretnym zamiarem uzyskania porządnego miąchania. Ale jakież jest to miąchanie! Tuńczyk czasami sprawia wrażanie, jakby chciał być wymiąchany cały i to jak najszybciej i dlatego tak niecierpliwie nadstawia swoje wszystko do miziania. Nie to, że się wyrywa, czy coś mu nie pasuje, tylko nie wie od czego chciałby zacząć, dlatego trzeba miziać i drapać wszystko po trochu, na raz. Pirania jest subtelniejsza. Przychodzi, delikatnie piszczy, co po kociemu oznacza "Nadszedł już czas" i jest zadowolona z każdego najmniejszego głasku.

Tak na marginesie wydaje nam się, że Tuńczyk chyba niedokońca sobie radzi ze swoim rozmiarem - nie jest otyły ani nic, tylko szybko się zaokrąglił i chyba nadal jest zaskoczony. Widać to dobrze podczas zabawy piórkami - rzadko ląduje na czterech łapach. Rzuca,u mu więc ciągle piłeczkę, żeby sobie trochę chłopak wytuptał tego swojego rubensowskiego brzusia.

Rybki bawią się w Rekiny. Polecam dotrwać do końca filmiku, żeby zobaczyć na co tak na prawdę polują ;)




Pirania czaruje gości.



Perfekcyjny Pan Domu sprząta łazienkę.



A poniżej zdjęcie, które można nazwać "Happy End". Moja Danka leżała sobie obok mnie w takiej pozycji, nie ruszając się za bardzo i przez dobre 15 minut Tuńczyk robił podchody, żeby położyć się bliżej, ale żeby jednocześnie nie dostać z białego plaskacza po łbie. I tak z pozycji "chlebowej", kroczek po kroczku przysuwał się niepostrzeżenie, aż w końcu wyłożył się po całej długości i tak poleżeli sobie godzinkę. Nie powiedziałabym, że narodziła się tu jakaś wielka przyjaźń, ale z pewnością jest to progres!



W następnym odcinku: Rybki na Walerianowych Dopalaczach, Tuńczyk w kolejnym filmie - po debiutanckim "Obuwnicze Love Story" - oraz Rybki Syjamskie.

Danielajli - Sro 30 Lis, 2016 11:29

Zaczynając o nieprzyjemnych wiadomości - w naszym stadzie wybuchła epidemia Giradii, co oznacza mniej więcej tyle, że od soboty cały czasz lecimy na szmacie i sprzątamy wszystko. Nasze kociambry generalnie przechodzą wszystko bezobjawowo, oprócz krwi w kupalach, także są w ogóle nieporuszone naszą bieganiną i ożywiają się tylko bardziej podczas dawania tabletek, bo je tak rozpieszczam, że dostają wszystko ukryte w gotowanym kurczaczku. Mocno trzymamy kciuki, że po tej pierwszej terapii już będzie wszystko ok, nie zapeszając, kuwetowe posiadówy wyglądają już coraz lepiej!

Z życia codziennego: okazuje się, że Pirania jest zawodową oszustką jeśli chodzi o (nie)połykanie tabletek. Dlatego mięsko fajnie się sprawdza. Z racji tego, że najmniejsza przywódczyni stada wprowadza nerwową atmosferę przymusu walki o jedzenie, wszystkie kociały rzadko orientują się, że smaczki mają bonus, po prostu wciągają wszystko bez pytania. Oczywiście Pirania jest ekspertem, także zdarza jej się wypluwać tak czy siak lekarstwo. Ale ja nie wiem, czy to chodzi o to, że nie chce przełknąć, czy chcę wyłudzić dodatkowy kawał mięska :)

Poza tym, nowym hobby Piranie jest stanie prze mnie i miauczenie, którym doprasza się o delikatne miąchanie. Nie wiem co ona nagle taka nieśmiała, ale to zawsze ja muszą ją sobie postawić na kolanach, żeby wygłaskać. Zawsze okazuje się, że dokładnie na to miała ochotę, ale nie wskoczy sama tylko miauczy. Może testuję moją znajomość kociego języka po prostu.


Pirania przyłapana na porannej toalecie



Tuńczyk nadal gruby. To znaczy niby weterynarz, nie zwrócił nam na to uwagi, ale nie da się nie zauważyć, że jak na 7 miesięcy to ma tego ciałka.Zaczęłyśmy już mu trochę ograniczać suchej karmy. Poza tym ja nie wiem czy to przez dodatkowy tłuszczyk, czy jakieś takie wrodzone możliwości, ale Tuńczyk czasami nie umie być kotem. Na całe szczęście, jeśli chodzi o wskakiwanie na i zeskakiwanie z wysokości, to ok - profesjonalnie. Ale jak już np. zganiam go ze stołu w kuchni, to potrafi się przewrócić, zahaczyć po drodze o stołek i wylądować nie miękko na boku. Wczoraj jak go przeganiałam ze zwiniętego dywanu, bo wyglądał, jakby przymierzał się do wypróbowania nowej kuwety - to jak się przewrócił na plecy tak został. Musiałam go oczywiście trochę pomiąchać, bo inaczej to byłoby zmarnowany wysiłek z jego strony. Tuńczyk jest taką kochana niezdarą-przylepą.

Ale jak wspominałam w poprzednim wpisie, znajduje czas na bycie aktorem!

Fragmenty komediodramatu pt. "Wirujące piórka", który miał premierę w zeszłym tygodniu. W rolach głównych Rodzeństwo Rybkowskych



oraz zdjęcie z planu najnowszego filmu "Waleriana" z nurtu kina psychodelicznego. Premiera w przyszłym roku. W roli głównej Tuńczyk Downey Sr. i Tuńczyk Downey Jr.



Pirania już prawie wyszła ze swojego przeziębienia, tylko nadal ni epodobają nam się małe glutki, które wychodzą jej z oczu. Pozostajemy więc czujne.

Rybki Syjamskie




Rybki szykują się do snu



Tuńczyk cieszy się słoneczna pogodą


Sjesta!


Hith - Nie 18 Gru, 2016 14:26

No to nasz dwupaczek pojechał dziś do domu stałego :) Mieliśmy wycieczkę z Nadirą i Michałem, bo dom w Gnieźnie, ale Płotka i Delfina dzielnie zniosły drogę. Trochę pomiaukiwały, a potem jedna poszła spać, a druga udeptywała kocyk w transporterze. Na miejscu zaraz zaczęły zwiedzać mieszkanie, z ogonami w górze... pewniaki takie, ale przecież to ich chata, to co się będą chować po kątach ;) Delfina szybko odkryła drapak w sypialni, a Płotka doniczki na parapecie (jedną nawet zdążyła przewrócić - opiekunowie szybko się nauczą, które rzeczy nie powinny stać w zasięgu kota :: ). Jeszcze przed naszym wyjściem któraś zdążyła skorzystać z kuwety, widać że nie mają żadnych wątpliwości co do czego służy.

Bardzo się cieszę, że znalazły dom, ale już mi smutno bez nich... jakoś tak za spokojnie i dziwnie tylko z dwoma kotami. Człowiek to się jednak szybko przyzwyczaja do dodatkowej porcji chaosu i dwóch mruczących kłębków więcej w łóżku.

saszka - Nie 18 Gru, 2016 14:30

Powodzenia, dziewczynki :)
Katarzyna - Nie 18 Gru, 2016 17:33

Powodzenia Maludy! :kwiatek:
misiosoft - Nie 18 Gru, 2016 18:52

Hith napisał/a:
Delfina szybko odkryła drapak w sypialni, a Płotka doniczki na parapecie (jedną nawet zdążyła przewrócić - opiekunowie szybko się nauczą, które rzeczy nie powinny stać w zasięgu kota :: ).


kontrola jakości - to nie powinno tu stać i to nie powinno tu stać i to też nie powinno tu stać ::

powodzenia!

Morri - Pon 19 Gru, 2016 03:13

powodzenia, dziewczyny :good:
BEATA olag - Pon 19 Gru, 2016 10:05

:good: :good: :good:
Danielajli - Wto 20 Gru, 2016 22:56

Trzymam kciuki za nowe rezydentki! :D
Danielajli - Wto 20 Gru, 2016 23:16

Nasze Rybki na ten moment, z niecierpliwością hasają po naszym domostwie, w oczekiwaniu na ich pierwszą poważną podróż, do mojego domu na Święta. Spędzą 2 godziny razem w transporterze w samochodzie - jak do tej pory nie miały większego problemu przebywania razem na takiej małej przestrzeni, także mam nadzieję, że obejdzie się bez większych kryzysów.

Jak na razie, według wszystkich znaków na niebie i ziemii, Giardia została pokonana - dwa kontrolne badania kału były negatywne (wiem, że to akurat nie jest ostateczne potwierdzenie, ale na razie cieszymy się tym małym zwycięstwem). Nadal jednak kontrolujemy sytuację, bo 2 tygodnie po kuracji nadal sporadycznie spotykamy krew w kupalach. Jedna rezydentka została dogłębnie sprawdzona, czy aby to nic innego, druga też będzie badana. Akurat u Rybek tej krwi jest minimalna ilość i rzadko lub wcale - ale i tak jesteśmy czujne. Wet powiedział, że przyczyną może być ogólne wyniszczenie ścianek jelit i teraz będziemy próbować diety jak najbardziej mokrej lub też nawet pomyślimy o opcji weterynaryjnej. Zobaczymy czy sytuacja będzie się pogarszać.

Dzisiaj Pirania była również kontrolnie u weterynarza, jeszcze przed podróżą, bo nadal wychodzą jej glutki z oczu oraz przyuważyłyśmy u niej zwis skórny na brzuchu. Lekarz i chirurg obmacali i na ten moment stwierdzili, że chociaż nie wiedzą bez specjalistycznych badań co to jest dokładnie - na pierwsze obmacanie nie wygląda to na przepuklinę, ani nic bardziej groźnego. Może to być już taka wrodzona właściwość anatomiczna naszej łowczyni. Oczka niby są charakterystyczna dla kotów po przejściach, czy też niedożywionych w kocięctwie, węzły chłonne i osłuchowo bez zarzutu, także na oczka dostała kolejne kropelki plus immunodol do 10 stycznia kiedy to będzie miała wizytę kontrolną. Poza tym, zbliża się już dobry czas na sterylizację, także na pewno trzeba będzie to obejrzeć przy okazji.

Zastanawiamy się też, czy aby nasze Piru Riru nie zaczyna marcować, bo taka się już zaczepialska zrobiła, tak do nas mruczy i każe się miziać, że to już podejrzane. Na razie żadnych oczywistych oznak nie ma - daje nam spać, nie posikuje, nie drepta. Ale coś czuję, że już nas powoli przygotowuje psychicznie.

Frustrujące jest to, że tak chciałam mieć Rybki ogarnięte przed podróżą, a przeoczyłam u Tuńczyka małą opuchliznę przy górnym ząbku. Ale już trudno, jakby się coś działu to w Kaliszu też mają fajnych weterynarzy i to jeszcze bardzo blisko mua :D

A tak poza tym, to całe nasze stado żyje sobie spokojnie. Jest rozpieszczane dobrym mięskiem i miziankami. Ostatnio tylko trochę się wynudziło, bo wpadliśmy w ciąg świąteczno-zakupowy i bez siły wracaliśmy po pracy/uczelni do domu. Same się muszą ze sobą bawić, a że notorycznie gubią piłeczki i myszki, to mają ograniczony repertuar zabawek. Ale już im obiecałam, że wybawię je przez święta - niech mają!

Zdjęcia zamieszczę w kolejnym poście, aczkolwiek Rybeńki jakoś się drastycznie nie zmieniły od ostatnich fotek. Nadal dostojne i piękne. Tzn. na pewno Pirania, Tuńczyk to w sumie co najwyżej piękny i wiecznie wyluzowany pod własnym ciężarem.

Danielajli - Wto 27 Gru, 2016 14:18

***Nadal bez zdjęć, bo mam trochę problem z ustrzeleniem dobrego momentu***

Podróż do mojego domu przebiegła o wiele gorzej niż zakładałam. Rybki mimo tego, że miały sporo miejsca w transporterze, to leżały jedna na drugiej, przyciśnięte do drzwiczek i ciągle wyciągały łapki. Przez calutką podróż musiałam je miziać. Stawiam na to, że przede wszystkim było za ciemno (jechaliśmy wieczorem). Nawet moja rezydentka - weteranka podróży długich i krótkich koniec końców, pierwszy raz w swojej karierze obsikała kocyk w transporterze. Rybki obył się bez takich ekscesów, ale Pirania co jakiś czas piszczała, a obie Rybki raz dawały się miziać i leżały (niby spokojnie), a raz zamieniały się w agresywne pazury.

Na szczęście, będziemy wracać do Poznania krócej i w dzień i na wszelki wypadek zero radia, gdyby to tez im przeszkadzało.

Po wyjściu z transporterów Tuńczyk po 5 minutach już był u siebie, natomiast Pirania wbiła się w ciemniejszy możliwy kąt i sama wyszła dopiero po 15 minutach. Ale musiała sama wyjść, ani piórka, ani mięsko jej nie przekonało.

Na szczęście w tym momencie obie Kociambry są zrelaksowane i mają obcykaną każdą powierzchnię płaską w domu.

Tuńczyk - i to chyba już jest standard - zaliczył w nowym miejscu kupę poza kuwetą i to jeszcze w wykopanej z doniczki ziemi (oczywiście wykopanej własną łapą). Potem powtórzył to również z wersją ciekłą, ale po zabezpieczeniu doniczek folią już nie przejawia takich zachowań.

Oczywiście kwiatki są ulubioną atrakcją Rybek. W Poznaniu, oprócz trawy dla kotów, żadnej innej rośliny na oczy nie widziały (może poza uschnięta paprotką współlokatora, ale jest ona za bardzo nie dostępna dla nich), to też chętnie skubią listki. Ale da się to opanować - Piranię wystarczy zająć czymś innym, np. piórkami, a w przypadku Tuńczyka, przenieść kwiat gdzieś bardzo wysoko, bo za bardzo nie jest zainteresowany skokami na wysokościach.

Przy czterech kotach, o dziwo, choinka cały czas stoi, ani razu nie przewrócona, bez ani jednej brakującej bombki czy zerwanych światełek. Oczywiście zainteresowanie jest - największe ze strony Piranii w kierunku bombek, ale zapobiegawczo bombki są plastikowe, także raczej żadnej tragedii nie będzie.

Całe stadko przeważnie śpi, mają tutaj mniej miejsca do biegania, a i ja niestety myślałam, że będę miała trochę więcej czasu na szalone zabawy. Muszą się narazie zadowolić godziną piórek dziennie.

Nie brakuje im za to miziania. Piranii raczej nie zaczyna się ta ruja - ja po prostu przeszłam z nią na jeszcze wyższy poziom znajomości, który składa się z ciągłego ugniatania mnie, miauczenia na znak prośby o głaskanie, spanie na mnie w różnych konfiguracjach. Ta piękna trzykolorowa cholera przez te dni sprawia, że będę tęsknić za nią jeszcze bardziej! Tuńczyk też zawsze w łóżku i tez zawsze ociera się o wszystkie kończyny - w ogóle na ten moment śpię z całą czwórką na raz <3

Co do stanu zdrowotnego, to Giardie będziemy badać dopiero po nowym roku, ale mój białas cały czas ma krew (chociaż to baaaardzo prawdopodobne, ze to z ogólnego poddenerwowania), a dzisiaj po dłuższej przerwie zauważyła, minimalną nitkę krwi u Tuńczyka. Ale jeszcze żyję bez Giardiowej paniki - w końcu Kociambry przyjechały na nowe miejsce, może im się zdarzyć parę takich incydentów.

Podobnie było, jak zaczęły mi non stop kichać podczas jazdy i oczywiście się zestresowałam, ze może mi się przeziębiły (w trybie ekspresowym), bo Pirania taka delikatna. A w domu to ani parsknięcia najmniejszego nie było.

Po tych nowych kropelkach Pirania już nie ma takich glutkóww oczach, także jest fantastyczny progres. Zwis nadal ma, ale nic się z nim nie dzieje.

Tuńczykowi ta lekka opuchlizna na zębie też się nie pogarsza, ani mu nie przeszkadza.

Podsumowując, jazda była koszmarna, ale już mniej więcej wiem, co Rybkom najbardziej przeszkadza. W domu zaaklimatyzowały się błyskawicznie - u nas w Poznaniu to dopiero po jakiś trzech dniach przestawały się nas bać. No i na szczęście całe stado smacznie spało podczas kolacji wigilijnej, także kocie święta uważam za bardzo udane :D

Danielajli - Czw 05 Sty, 2017 10:29

Niestety nasze Rybkowskie straciły swoją wstępną rezerwację, także nadal są do pokochania!!!

Zawsze w zasięgu łapki <3



Odpoczynek na Tuńczykowej Skale



Zzzzzz



Kontekst: Kociambry został zamknięte w pokoju na czas sprzątania/nakładania jedzenia. Całe trio zasiadło pod drzwiami w oczekiwaniu. "Śnieżynka" stwierdziła jednak, że miejsca pod drzwiami wystarczy tylko dla jednego kota (miała na myśli siebie oczywiście) i zaczęła syczeć, tudzież warczeć. Tuńczyk po trzech miesiącach obcowania z jej temperamentem nadal dał się zaskoczyć i w efekcie próbował wcisnąć się w kąt i stać się niewidzialnym, przy tym zabierając ze sobą swojego małego klona. Tuńczyk oczywiście w dramatycznej pozycji leży pośrodku.


Danielajli - Sro 11 Sty, 2017 11:36

Rybki świątecznie :D


Pirania udaje, że nie interesuje ją choinka.




Bąbelki śpiące po kolacji Wigilijnej.



Tuńczyk Zrelaksowany





I już po powrocie na stare śmieci.








narcyz - Czw 26 Sty, 2017 18:16

Nasze Rybkowskie w dalszym ciągu spragnione miłości, drapania, miziania i głaskania.

Pirania odkrywa w sobie coraz większą duszę śpiewaczki i późnymi wieczorami, kiedy człowiek bezsilnie siedzi nad podręcznikami, potrafi rozmiauczeć się, domagając się głaskania i uwagi. Ale przede wszystkim głaskania. Pirania miauczy chyba najbardziej uroczo na świecie :love:

Tuńczyk natomiast stał się ostatnio mistrzem jeśli chodzi o nurkowanie... W powietrzu. Kiedy na horyzoncie miski z mokrym jedzeniem, Tuńczyk w mgnieniu oka teleportuje się pod nogi i skacze do góry... Nurkując w dół. Mamy nadzieję, że kiedyś uda się nam to nagrać, ale zwykle podawanie mokrego jedzenia wymaga co najmniej dwóch par rąk ;)

Pirania przyłapana na nurkowaniu w pościeli - zawsze dostaje myszkę do zabawy i gubi ją w mgnieniu oka. Myszka, którą bawiła się tutaj zaginęła gdzieś w czasoprzestrzeni.


Może i mało widać, ale podziwiamy, bo takie widoki - trzy koty w jednym kadrze, to jednak rzadkość :)


A tutaj nasza najmłodsza rezydentka atakuje ogon Piranii... Jednak PiriPiri nie jest tym szczególnie przejęta :)


Widzicie tego dostojnego królewicza? :love:


Jak większość kotów, nasze Rybkowskie doceniają walory estetyczne kartonów :cool:


A tutaj już Pirania Triumfatorka - w swoim kartonie


Wspominałam coś o myszkach? Tutaj chyba jedyna zabawka, której Pirania jeszcze nie zgubiła :D Reaguje na nią z wielkim entuzjazmem, bo ostały się jeszcze dwa piórka


Okład z Tuńczyka jest tym, co najbardziej potrzebne :love:

narcyz - Sob 04 Lut, 2017 19:28

Pirania miała być sterylizowana już dawno, ale z racji tego, że cały czas utrzymywało się u niej stan zapalny spojówek, trzeba było zabieg przesunąć. Po drodze nie udało nam się zapisać na zabieg odpowiednio wcześnie... I tak Pirania została wysterylizowana wczoraj.

Nieco obawiałam się wieczoru po zabiegu, niektóre kotki różnie reagują, ale Pirania była chyba najbardziej łagodną kotką po sterylizacji, jaką miałam okazję się opiekować. Jako, że weternarz przykazał założenie jej kubraczka, żeby nie wylizywała sobie rany w domu tak też zrobiłam. Jakież było moje zdziwienie, gdy Pirania bez problemu dała go sobie nałożyć. A słowo daję, kotki nawet w stanie ospałości po narkozie, potrafią z kubraczka bardzo zgrabnie uciekać. Pirania jeszcze z kubraczka nie uciekła, co jest dla mnie osobistym sukcesem/szokiem :)

Jak na kotkę po zabiegu przystało, chciała wchodzić wszędzie, w szczególności wspinać się na szafki, więc chodziłam za nią ile się dało póki nie postanowiła umościć się wygodnie w pościeli, pougniatać dłuższy czas i pójść spać. W międzyczasie było też leżakowanie na kolanach.

Co ciekawe, Pirania nawet w stanie po narkozie reaguje na otwieranie szafki, w której są piórka :P

Tuńczyk za to wczoraj zdawał się dość obrażony za to, że Pirania nie może za nim biegać - swoje urażenie demonstrował tym, że cały wieczór przesiedział w innym pokoju... Ale kiedy dziś rano zakładałam Piranii kubraczek, Tuńczyk przybiegł sprawdzić, co robię i tak już został - leżąc na łóżku i obserwując Piranię :)

Pirania prezentuje swój doskonały profil :)


Drapak? Owszem. Ale wg Piranii do spania :)


I dwukadrowa historyjka obrazkowa ze zdziwioną Piranią w roli głównej. Co zobaczyła?




Tuńczyk obudzony z popołudniowej sjesty :)


A tu już wieczorna drzemka - Tuńczyk przypomina, że kot najlepiej wyciąga złe prądy z komputera :lol:


Tuńczyk skupiony - z mistrzynią drugiego planu w tle ^^


Tuńczyk dał też sobie zrobić zdjęcie jako dorodny chlebek :D

saszka - Sob 04 Lut, 2017 19:33

Ale te rybki urosły! ;)
narcyz - Sob 04 Lut, 2017 19:58

Tuńczyk w szczególności! Dorodny z niego kocur, więc próbujemy mu zapewniać trochę fitness z piórkami :wink:
misiosoft - Nie 05 Lut, 2017 12:50

zdziwiona Pirania - Hit!
Danielajli - Wto 21 Lut, 2017 09:54

Nagrodę dla nagrzeczniejszego i najbardziej bezproblemowego kota po sterylizacji wygrywa..... Pirania Rybkowska! Gratulujemy!


(najlepiej wypoczywa się na jednym małym krześle razem z przybraną siostrą - rezydentką)



Nie zrozumcie mnie źle, Tuńczyk tez był bezproblemowy, ale biorąc pod uwagę fakt, że Piriri musiała nosić kubraczek i nie dostawała nerwicy z tego powodu - bezapelacyjnie to jej przypada to chwalebne miano.

Co prawda wylizywała się niemiłosiernie po wszystkich dostępnych miejscach okołobrzusznych, ale bez większego konfliktu dawała sobie ściągać i zakładać kubraczek dla kontroli szwów. No anioł!



Także tego - Piru Riru już wysterelizowane, wyzdrowiałe i korzystające z uroków bycia dorosłym kocięciem (w sumie to się nic nie zmieniło, ale zawsze to jakaś wymówka, żeby się porządnie ponaparzać z Tuńczykiem - dorosła jest to mogą się turlać po całym mieszkaniu, dramatycznie przy tym miaucząc)



I Tuńczyk i Pirania przechodzą teraz jakiś renesans znajomości z rezydentkami. Na przemian wylizują się i naparzają. Każdy z każdym. Codziennie. Codziennie w mieszkaniu rozlega się dziki pisk Piranii. Sama zaczepia czasami, a i tak kończy się na pisku. Cała czwórka też podzieliła się na dwa sojusze - Piriri z Tuńczykiem Mniejszym i Tuńczyk z Białasem. I tak Para nr 1 przesiaduje razem na krześle, a Para nr 2 rozwala się gdzie popadnie, ale najlepiej to gdzieś na środku korytarza, żeby człowieki musiały specjalnie omijać.



O to jest ulubiona pozycja Tuńczyka do drzemek. Okazało się, że do góry nogami Tuńczyk jest wampirem.





Rybkowskie pozostają bezproblemowymi miziakami. Tuńczyk trochę nam przytył, do ponad 5 kilo. Na szczęście jednocześnie zapałał miłością wielką do piórek (to chyba rodzinne) i ma już rozpisany grafik treningów na każdy dzień.

kikin - Wto 21 Lut, 2017 09:56

:serce:
Marianna - Sro 22 Mar, 2017 10:18

Co słychać u Rybek? Jakie wieści wiosenne? :?: ::
Danielajli - Sro 22 Mar, 2017 14:24

Nasze Rybkowskie Najmilejsze już niedługo pojadą do swoich własnych człowieków! Wszystko już na nich czeka, tylko jeszcze ostatnie wyniki maja robione, żeby było wiadomo, że zdrowe okazy przekazujemy. Poleją się łzy, ale Rybki w pełni zasługują na bycie oczkami w głowie swoich Pańciów. Szerszą relację zdamy po przeprowadzce z pewnością :D
Marianna - Sro 22 Mar, 2017 15:22

Danielajli napisał/a:
Nasze Rybkowskie Najmilejsze już niedługo pojadą do swoich własnych człowieków!


Ależ wspaniałe wieści!! :tan:
PS. Rozumiem, że razem?

Danielajli - Sro 22 Mar, 2017 17:58

Ależ oczywiście, inaczej być nie mogło :D
Marianna - Sro 22 Mar, 2017 19:23

Danielajli napisał/a:
Ależ oczywiście, inaczej być nie mogło :D

:jebanewalentynki:

BEATA olag - Pią 24 Mar, 2017 20:44

Piranio, Tuńczyku - powodzenia w nowym domku :serce: :serce:
Marianna - Pią 24 Mar, 2017 21:01

Powodzenia!!!! :tan:
Liekki - Sob 25 Mar, 2017 08:08

Hejka! Z tej strony nowe człowieki Tuńczyka i Piranii :hura:

Kociaki zaaklimatyzowane, można by wręcz powiedzieć, że czują się już u nas jak rybki w wodzie :tak:
Przyznam, że choć nie są ze mną długo, to już nie wyobrażam sobie bez nich domu, wniosły tyle radości i mruczenia - nie sposób od razu nie oddać im serca.
Za to zdecydowanie opieramy się oddaniu im zawartości lodówki, bo choć te śliczne oczka błyszczą niczym klejnoty gdy tylko w zasięgu wzroku pojawi się puszka, to Tuńczyk zdecydowanie musi zrzucić troszkę z masy.
Jak na razie wprowadzamy ostry reżim, porcjowanie karmy i godziny karmienia , dodatkowo staramy się zmusić go do ruchu, ale Tuńczyk często od łapania piórek woli poszukiwanie nowych miejsc do spania. Trudno się w sumie dziwić, skoro w polowaniach ma konkurencję w postaci Piranii. Nawet się chłopak nie zdąży połapać, że pojawiły się piórka, a Pirania już ma je pod pazurkami - i jak tu wygrać z tak profesjonalną łowczynią? :roll:

<zdjęcie z piórkami>

Oczywiście zwiedziły już wszystkie możliwe miejsca, ale najbardziej chyba kochają parapety.

<zdjęcie - pirania na parapecie>

Choć Tuńczyk nie gardzi też bardziej ograniczonymi przestrzeniami - w końcu najlepiej znaleźć sobie jakieś przytulne miejsce do spania.

<tuńczyk pod stołem i w domku w drapaku>

Pirania jest strasznie rozgadana. Miałczeniem dopomina się pieszczot, jedzenia, albo po prostu upewnia się, że wsystkie człowieki zwracają na nią należytą uwagę gdy z podnesionym ogonem maszeruje przez pokój.
Okazało się, że Tuńczyk też coś nieco potrafi powiedzieć, choć miałczenie w jego wykonaniu brzmi raczej jak narzekanie starszej pani ale jest przy tym tak uroczy, że człowiek od razu zaczyna myśleć cieplej o zaciętych amatorkach wyścigów po wolne miejsce w tramwaju.
Powoli poznajemy też wzajemnie nasze harmonogramy dnia.
Godzina 7.00
- Piri daj jeszcze pospać, jest sobota... jeść no proszę, Piraniaaa... jeść kurde Tuńczyk, Ty te Brutusie? Dobra dobra już wstaję

Marianna - Sob 25 Mar, 2017 08:29

Świetne wieści!! :banan:
narcyz - Sob 25 Mar, 2017 08:48

My już tęsknimy za Rybkami, bo jak tu nie tęsknić za takimi :love: Nawet nasza malutka rezydentka szukała ich cały wieczór!

Bardzo się cieszymy, że Rybkowski duecik tak szybko się zaklimatyzował :) trzymamy kciuki za Rybki na nowej drodze życia ^^

Liekki - Sob 25 Mar, 2017 09:54

Hmm... chyba przypadkiem dodałam jeden post za dużo w trakcie edycji teksu, stąd brak zdjęć no i cóż... mówi się trudno, pierwsze koty za płoty

Hejka! Z tej strony nowe człowieki Tuńczyka i Piranii :hura:

Kociaki zaaklimatyzowane, można by wręcz powiedzieć, że czują się już u nas jak rybki w wodzie :tak:
Przyznam, że choć nie są ze mną długo, to już nie wyobrażam sobie bez nich domu, wniosły tyle radości i mruczenia - nie sposób od razu nie oddać im serca.
Za to zdecydowanie opieramy się oddaniu im zawartości lodówki, bo choć te śliczne oczka błyszczą niczym klejnoty gdy tylko w zasięgu wzroku pojawi się puszka, to Tuńczyk zdecydowanie musi zrzucić troszkę z masy.
Jak na razie wprowadzamy ostry reżim, porcjowanie karmy i godziny karmienia , dodatkowo staramy się zmusić go do ruchu, ale Tuńczyk często od łapania piórek woli poszukiwanie nowych miejsc do spania. Trudno się w sumie dziwić, skoro w polowaniach ma konkurencję w postaci Piranii. Nawet się chłopak nie zdąży połapać, że pojawiły się piórka, a Pirania już ma je pod pazurkami - i jak tu wygrać z tak profesjonalną łowczynią? :roll:



Oczywiście zwiedziły już wszystkie możliwe miejsca, ale najbardziej chyba kochają parapety.



Choć Tuńczyk nie gardzi też bardziej ograniczonymi przestrzeniami - w końcu najlepiej znaleźć sobie jakieś przytulne miejsce do spania.




Pirania jest strasznie rozgadana. Miałczeniem dopomina się pieszczot, jedzenia, albo po prostu upewnia się, że wszystkie człowieki zwracają na nią należytą uwagę gdy z podniesionym ogonem maszeruje przez pokój.
Okazało się, że Tuńczyk też coś nieco potrafi powiedzieć, choć miałczenie w jego wykonaniu brzmi raczej jak narzekanie starszej pani ale jest przy tym tak uroczy, że człowiek od razu zaczyna myśleć cieplej o zaciętych amatorkach wyścigów po wolne miejsce w tramwaju.
Powoli poznajemy też wzajemnie nasze harmonogramy dnia.
Godzina 7.00 rano
"Jeść." Piri daj jeszcze pospać, jest sobota... "jeść." No proszę, Piraniaaa... "jeść." Kurde Tuńczyk, i Ty Brutusie? Dobra dobra już wstaję.
Godzina 3.00 w nocy
"Hej siostra, berek! Próbowałaś już skakać na lodówkę? A może by tak... coś przewrócić?" Tuńczyk, Pirania, dajcie się wyspać.. "Ej, człowiek żyjesz? Nie udawaj, że śpisz, daj jeść!"
I tak sobie funkcjonujemy w tej pięknej rzeczywistości pełnej dźwięków dzwoneczków i powyrywanych piórek i z pewnością wiemy jedno - będzie jeszcze lepiej :cool:

saszka - Sob 25 Mar, 2017 09:58

Powodzenia ;)
Danielajli - Sob 25 Mar, 2017 10:27

Wiedziałam, że olbrzymi urok osobisty obu Rybnych serduszek sprawi, że nawet nocne rozróby nie będą aż takim utrapieniem :D

Trzymam kciuki za dietę Tuńczyka. Nam się niestety nie udało i mam nadzieję, że będziecie bardziej stanowczy.

Powodzenia i buziaki dla kociambr!

BEATA olag - Sob 25 Mar, 2017 20:03

:love: :love:
narcyz - Sro 12 Kwi, 2017 16:57

Pozwolę sobie na małe, choć solidne aktualności z DS naszych byłych podopiecznych :)


Cytat:
rybki są już tak integralną częścią naszego życia, że nawet nie połapałam się kiedy minęły te 3 tygodnie!

Jedno jest pewne, są przecudowne! :) Problemów nie mamy z nimi żadnych - można wręcz powiedzieć, że mnie to nieco zaskoczyło :)
Jeśli chodzi o resztę, to zdążyły zaanektować lodówkę jako jedno z najlepszych miejsc poglądowych i mimo, że czasem siedzą tam wspólnie to nie udało mi się ich jeszcze złapać razem na zdjęciu ;)
Muszę też przyznać, że choć myślałam, że przytulaski, lizanie i ugniatanie to domena Tuńczyka, to Pirania chyba go przebija. Stała się tak przyjazna, że już nawet kawy nie da się czasem wypić w spokkoju, bo musi się wpakować na kolana, nawet teraz gdy piszę tę wiadomość rybki próbują wcisnąć się pomiędzy mnie, a klawiaturę ;)

Jeśli chodzi o wagę Tuńczyka to na razi nie widać poprawy, ale nie damy się zniechęcić i w końcu jakoś go trochę odchudzimy! Pirania aktywnie nam w tym zresztą pomaga zaczepiając brata i zachęcając go do gry w berka. Pomocne okazały się także myszki z kocimiętką, Tuńczyk nie potrafi im się oprzeć i biega z nimi po całym mieszkaniu. Poza tym rybki wykazują też miłość do kartonu, Piri przepada za wskakiwaniem do niego (w końcu to doskonała kryjówka do urządzenia zasadzki na piórka), a jej brat dodatkowo lubi go podgryzać - także mamy z tym trochę sprzątania.

Hith - Sro 03 Maj, 2017 21:40

Takie wieści od opiekunów Płotki i Delfiny:

Cytat:
Dziewczyny mają się bardzo dobrze, właśnie urządzają dzikie harce :) Zdjęć dziewczyn mam tyle, że aż nie wiem które wybrać. Cała nasza rodzina jest w nich zakochana i co chwilę ktoś przywozi im prezenty więc ilością zabawek moglibyśmy zająć naraz dużą kocią bandę. Ogólnie dziewczyny to straszne gaduły i piosenkarki, jak się rozkręca to ciężko je uciszyć:p A ze mnie zrobiła się ze mnie kocia mama na 100% ;)











Słodziaki... aż mi się zatęskniło do tych gadatliwych Rybek :love:

Danielajli - Czw 04 Maj, 2017 08:41

:serce: :serce: :serce:
narcyz - Pią 05 Maj, 2017 19:57

W dalszym ciągu nie potrafię ich rozróżnić i w dalszym ciągu są przepiękne :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love:
Hith - Pią 05 Maj, 2017 20:25

narcyz napisał/a:
W dalszym ciągu nie potrafię ich rozróżnić i w dalszym ciągu są przepiękne :love: :love: :love: :love: :love: :love: :love:

Ja na szczęście w dalszym ciągu potrafię je rozróżnić #dobramatkatymczasowa :: :: ::

narcyz - Pią 04 Sie, 2017 14:30

Pozwolę sobie na wieści z DS Piranii i Tuńczyka - Rybki pozdrawiają ^^

Cytat:
Rybki opanowały każdy możliwy do opanowania element życia, i każdą użytkową powierzchnię płaską (lub prawie płaską). Przyzwyczaiłam się już do rezerwowania przed wyjściem czasu na odkłaczenie ubrań, oraz do wyławiania sierści z kawy, nie mogę już sobie przypomnieć jakie było życie bez tych drobnych uciążliwości, które stale przypominają o obecności kociaków :)
Muszę stwierdzić również, że misja odchudzenia Tuńczyka jest już połowicznie zakończona sukcesem, jestem święcie przekonana, że stracił trochę z wagi (choć to może być iluzja).

Pirania za to podnosi próg okazywanej miłości coraz bardziej, nie dając w zasadzie zapomnieć, że trzeba pomiziać i przytulić i najlepiej od razu nakarmić, bo jak nie to będzie żuć palce. Przy czym nie darowuje sobie również weekendów, więc o spaniu do południa można zapomnieć, chyba, że człowiek umie się całkowicie zakopać pod kołdrą i zignorować chodzące po nim koty. Tuńczyk jest nieco bardziej powściągliwy, chyba, że chodzi o jedzenie, wtedy nie ma przebacz.

Ogólnie rzecz ujmując Rybki są jak zawsze cudowne.


Pirania jak zawsze miziasta ^^


I Tuńczyk zdecydowanie smuklejszy ^^

BEATA olag - Sob 05 Sie, 2017 05:17

:tan:
Hith - Nie 27 Maj, 2018 19:21

Wieści od Płotki i Delfiny:
Cytat:
Hej, przesyłam porcję zdjęć dawnych podopiecznych :) Udało nam się osiatkować balkon, kociaki zadowolone, całe dnie siedzą i obserwują osiedle.
Ogólnie wyrosły z nich ogromne przylepy i miziaki, są mega kochane i co najważniejsze zdrowe :)

W sumie po tym mailu zorientowałam się, że zawsze dostaję w tytule "Płotka i Delfina", ale nie wiem, czy dalej tak mają na imię czy po prostu tak jest adresowane, żeby było wiadomo, o kogo chodzi. Zapytałam, żeby się upewnić i taką dostałam odpowiedź:
Cytat:
Nie zmieniliśmy im imion, te są fajne i oryginalne :) zawsze jak mówimy jak się nazywają to wszyscy robią duże oczy i pytają skąd się to wzięło :D


Poniżej parę fotek, dziewczyny na balkonie, Płotka z kwiatkiem i rozwalona na kanapie (siedzenie w ten sposób im widać zostało) i Delfina w doniczce :aniolek:



[/quote]

BEATA olag - Nie 27 Maj, 2018 19:43

Z cyklu - siadłam se :serce:
Morri - Nie 27 Maj, 2018 20:25

a ten kwiatek to nie jest Difenbachia? :o
Hith - Nie 27 Maj, 2018 23:48

Morri napisał/a:
a ten kwiatek to nie jest Difenbachia? :o

Przyjrzałam się, bo to też była moja pierwsza myśl, ale difenbachia raczej nie, ma inne proporcje i mniej liści jak rośnie.
Ale sprawdzę, co to, żeby mieć spokój, że na pewno nic niedobrego:)

Morri - Pon 28 Maj, 2018 00:42

Hith napisał/a:
Morri napisał/a:
a ten kwiatek to nie jest Difenbachia? :o

Przyjrzałam się, bo to też była moja pierwsza myśl, ale difenbachia raczej nie, ma inne proporcje i mniej liści jak rośnie.
Ale sprawdzę, co to, żeby mieć spokój, że na pewno nic niedobrego:)
ja się na kwiatach w ogóle nie znam ;) Ale niektóre gatunki po prostu pamiętam z domu rodzinnego :) Też nie do końca jestem przekonana, czy to to, ale z drugiej strony jest ileś tam odmian... A pamiętam, że to jest straszne cholerstwo :(
Hith - Pon 28 Maj, 2018 06:37

Napisałam, żeby się upewnić, dam znać :) )
misiosoft - Pon 28 Maj, 2018 08:58

ja się na kwiatkach nie nam, ale ten to mi wygląda jak sztuczny ;) taki jest równiutki i symetryczny...
Hith - Pon 28 Maj, 2018 16:19

misiosoft najlepszy detektyw ::

Dostałam odpowiedź, roślinka sztuczna, kryzys zażegnany. Ale dzięki za czujność :)

Neda - Wto 29 Maj, 2018 07:49

Hith napisał/a:
misiosoft najlepszy detektyw ::

Dostałam odpowiedź, roślinka sztuczna, kryzys zażegnany. Ale dzięki za czujność :)


no właśnie tak pomyślałam jak ją zobaczyłam, że to jakieś fake plant :)

Hith - Wto 29 Maj, 2018 12:16

Neda napisał/a:
Hith napisał/a:
misiosoft najlepszy detektyw ::

Dostałam odpowiedź, roślinka sztuczna, kryzys zażegnany. Ale dzięki za czujność :)


no właśnie tak pomyślałam jak ją zobaczyłam, że to jakieś fake plant :)

Przy tych zbójach to dobre wyjscie :wink: Podczas podpisywania umowy adopcyjnej w nowym domu, jeden z kwiatków omdlał przy Plotce i Delfinie w ciągu pierwszych pięciu minut :P

Morri - Wto 29 Maj, 2018 18:51

Neda napisał/a:
Hith napisał/a:
misiosoft najlepszy detektyw ::

Dostałam odpowiedź, roślinka sztuczna, kryzys zażegnany. Ale dzięki za czujność :)


no właśnie tak pomyślałam jak ją zobaczyłam, że to jakieś fake plant :)
widzisz, jak ja się znam :lol:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group