Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

Znalazły dom - Pan Wells

BEATA olag - Wto 14 Lis, 2017 23:24
Temat postu: Pan Wells
Książe...
Ochronka zwiększyła właśnie swój stan liczebny o kolejnego osobnika. Jest to kocurek znaleziony przy drodze przed kilkunastoma tygodniami. Zabiedzony, zarobaczony, wtedy totalna bida. Teraz Pan Wells dzięki dobrym duszom za nic nie przypomina tamtego wypłosza. Wellsi… Wellsi tylko dla przyjaciół. Dla wszystkich pozostałych książę Wellington.
Wellsi nie jest może arystokratą z urodzenia (złośliwcy mówią, że to zwykły dachowiec z nieprawego łoża), że jego niebieska krew jest taka jak i jego umaszczenie - bure i pręgowane - ale jest arystokratą z przekonania i manier. Jemu się należy. Wszystko się należy. On pierwszy jada z miseczki. Plebs po nim. On zjada tyle ile chce. Plebs tyle, na ile mu książę pozwoli. On rządzi w pokoju, inne koty muszą się go słuchać. Gdy on idzie, inni muszą mu schodzić z drogi. Gdy on się bawi, nikt mu nie przeszkadza. I żadnych poufałości.
Taki jeden chudy, biało czarny, Javier, Hiszpan na niego mówią, chciał się spoufalić z nim, z KSIĘCIEM ! To go pogonił. Pogonił i czarnego takiego, Tupito zwanym. Duży kot. Mógłby zagrozić jego pozycji, która należy mu się przecież z racji bycia arystokratą. Więc też go pogonił. Na wszelki wypadek. Niech zna swoje miejsce. Pogonił też za taką jedną, niezłą czarnulką… Czuszka ją wołają. Ale ma ogonek, że… mrrrr. Ale Czuszka go nie chciała. Nie wie kociczka, głupolek co traci. Ale jeszcze się dowie. Jeszcze ją będzie… miauuuu…
Wellsi, jak na księcia przystało, utrzymuje dobre stosunki z możnymi tego świata, tu z człowiekami. Wiadomo, człowieki są pożyteczne: przynoszą jedzenie, posprzątają pokoje. Książę jest arystokratą i wrodzona dyplomacja mu podpowiada, żeby z tymi człowiekami się pospoufalać. Wellsi wybiega więc rozradowany serdecznie na ich widok, po przyjacielsku się przytuli, po bratersku się poociera, po kamracku pomruczy trochę. To jest właśnie szkoła dyplomacji. Tacy są arystokraci.
A tak w ogóle, czy ktoś nie chciałby do domu arystokraty? Gwarantowany książę Wellington na najwyższym poziomie.

Na tą chwilę Wells zostaje wypuszczany z klatki na czas trwania dyżurów.
Brak akceptacji - chwilowy, ciotka Beata już się o to postara ::

Pan Wells na ZDJĘCIACH i FILMACH

aga_mati - Pon 20 Lis, 2017 18:13

To najbardziej przytulający się kot, najbardziej głodny, najbardziej miziasty. Miałam okazję poznać osobiście tego kociego amanta i wiecie co?
Cudo!! Kto przygarnie Pana Wellsi? :aniolek:

BEATA olag - Wto 21 Lis, 2017 21:34

…i żebrak
Niektórzy mają łeb nie od parady. Pan Wells poustawiał wszystkich tak, że chodzili jak w zegarku. Javier wyszedł do domu tymczasowego. Cicha Zorro wiedziała od początku kto tu jest księciem. Tupito nie wyściubiał nosa spod krzesełka. A Czuszka, która odtrącała książęce zaloty, ponuro przycupnęła w szafie. Tylko Wellingotn radośnie i beztrosko biegał po pomieszczeniu. Obcałowani, obtuleni, wymuskani i z lekka przygryzieni, czuliśmy się przekupywani. Niemniej jednak nie ulegliśmy. Wśród radosnego krzątania nieświadomego księcia, zrobiliśmy przemeblowanie - złączyliśmy dwie klatki, aby zapewnić mu luksusową celę. Na sam koniec weszłam do klatki, Wellsi za mną, ja się wymknęłam, zatrzasnąłem drzwiczki i książę pan pozostał sam w zamknięciu. Po dobrych kilku sekundach zrozumiał co się stało i się zaczęło… Miauuu… miauuu… miauuu… rozpaczliwie protestował. Mraaaauuu…. pokazywał jaka go wielka spotkała niesprawiedliwość. Skoczył nagle na ścianę klatki, wspiął się po niej na druciany strop i tak na chwilę zawisł. Zeskoczył, siadł i patrząc prosto w oczy płakał: buuuu… buuuu…
W tym momencie Tupito podszedł do klatki, Czuszka też wstała i wyprężona zbliżała się. Gdy się upewniły, że Wellsi jest zamknięty, wyraźnie się rozluźniły i spacerem odeszły. Tupito do miski z jedzeniem, a Czuszka wyprężyć się przy drapaku.
Gdy po chwili wychodziliśmy z kociej ochronki, rodzeństwo leżało wyluzowane i rozleniwione wesoło machając ogonkami. Z klatki natomiast odprowadzały nas oczy pełne wyrzutu, żalu i pretensji. Jak my mogliśmy. Jak mogliśmy zrobić to księciu… Jeszcze za drzwiami słyszeliśmy tęskny koci płacz …łaaaał… młaaaał… A nam krajało się serce.



BEATA olag - Pon 27 Lis, 2017 15:05

Miszcz baranków - Pan Wells
Wchodzę do kociej ochronki a u drzwi czeka już gruchający kot, czyli książę Wellington. Eleganckie wąsy i modny pręgowany frak z jedwabiu. Wciskam się by nie próbował uciec na zakazane salony i padam rażona kocia miłością. Zniżam się do łapek jego wysokości i w odpowiedzi na moją czołobitność, na przywitanie książę pan serwuje mi czółko, czyli swoim czółkiem w moje czółko robi barum-barum-tryk. Ociera się o moją twarz, grucha do ucha lewego, prawego i znowu barum-barum-tryk. Wstaję by przedrzeć się nieco dalej od drzwi, ale w powodzi tej wylewnej książęcej czułości łatwe to wcale nie jest. Po dłuższej chwili, gdy jestem już dobre dwa kroki dalej, nieśmiało spod krzesła wychodzi Tupito i również stara się okazać swa radość z mojego przybycia. Wellsi błyskawicznie karci tą niesubordynowaną bezczelność w półsekundowej kotłowaninie, Tupito zmyka jak niepyszny pod krzesło i na parkiecie znowu króluje jedyny w swoim rodzaju książę Pan Wells.
I jak gdyby nigdy nic dostaję kolejne czółko oraz gratis mokrego buziaczka.
Pańska miłość dla wybranych, nie dla kociego plebsu.

Może jakiś bezkoci domek reflektuje na ten jedwab pychy i rozkosz kocich pieszczot ?



BEATA olag - Sro 29 Lis, 2017 09:38

Apinista... ::


i klasycznie - miziak

BEATA olag - Czw 07 Gru, 2017 17:13

Waterloo station

Stało się. Nasz książę, został pojmany. Podstępnie złapany i bez zważania na jego błękitną krew, bezceremonialnie wrzucony do klatki. Jak pospolitego rzezimieszka. A za co ? Za miłościwe panowanie w kociej ochronce ! Zazdrośnicy jedni donieść musieli gdzie trzeba i wygryźli księcia pana z odpowiedzialnej posady.

Na nic się zdały lamenty i śpiewy, kocie zawodzenie i miauczące groźby. Człowieki, te którym Wells zaufał, wynieśli go hen, hen daleko. Ludziska na ulicy oglądali się za nim: „A cóż to za dziecię tam kwili w tym kocykiem okrytym koszyku ?”. A to Wellsi płakał za towarzystwem zostawionym w piwniczce, za utraconym swym księstwem, za karierą piękną, za kocią ochronką.

I wsadzili go do karety, jakby mechanicznej pomarańczy, i wywieźli aż na kraj miasta. A tam… a tam była cna człowieka jedna taka. Poznał ją. Tak, była u niego w kociej ochronce. Widać pani wpadł w oko i.. teraz już wie... Został uprowadzony, porwany... Zakochała się, w nim, jak wielu zresztą, co nie dziwi zważywszy na jego piękno, klasę i elegancję. Zakochała się w nim, ale miłością tak zdesperowaną, że porwała go. Cóż to musi być za uczucia siła! Porwany za młodu! Och! Z miłości uprowadzić księcia Wellingtona!

Niepewny więc jeszcze co do intencji zakochanej człowieki wyszedł z właśnie otwartej lektyki, boć ta nie klatką ale lektyką na miłosną przeprowadzkę się okazała. Obszedł pokój… terkocząc zrazu cicho, potem coraz śmielej. Jest miska… jest drapak… jest kuweta… jest legowisko… terkotał coraz namiętniej… No, no, no… Niezłe to miłosne gniazdko.

- Dziś niewolnikiem miłości, ale jutro panem tu stanę się. W końcum książę jest i ogon mam nie od parady - mruknął kontent i zaterkotał zalotnie.

wiedźma - Czw 07 Gru, 2017 17:22

Beata ja Cię uwielbiam czytać :love:

A Księciu Panu długiego i szczęśliwego panowania życzę i miłosnego gniazdka gratuluję!

Zurha - Czw 07 Gru, 2017 18:04

Genialne :D

Pan Wells zrobił błyskawiczną karierę i zawojował serduszka.

BEATA olag - Sob 30 Gru, 2017 16:34

Hobbit czyli tam i z powrotem

Pan Wells vel Wellington wrócił z dalekich wojaży. Miłosna schadzka niestety nie udała się. Połamane serca dwa leczą teraz rany i rozmasowują blizny...

Na szczęście Mr Wells nie musiał wrócić do piwnicznej izby i święta spędził w tymczasowej rodzinie. Wzruszenie i szczęście tak mu jednak ścisnęły w Wigilię gardło, że nie przemówił ludzkim głosem. Widać jednak przeżycia ostatnich dni na tyle odcisnęły na nim swe piętno, że jak bernardym za domownikami podąża wszędzie po domu, nie spuszczając ich z oczu ani nie zostając samemu w domu. Cóż, złamane serca leczy się trudno, w gips wsadzić ich nie można.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group