Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

Tęczowy Most - Papa Leon

wiedźma - Nie 14 Lip, 2019 21:07
Temat postu: Papa Leon
Papę Leona zgłoszono nam w lipcu 2018 z prośbą o sfinansowanie generalnego remontu uzębienia. Ten kilkunastoletni kocur cieszył się bardzo dobrą opieką karmicielki na poznańskich ogródkach działkowych. Paszczę wyremontowano, a Leon jako dziadziuś, któremu na stare lata przydałoby się coś więcej niż budka na działkach, trafił do naszej kolejki zewnętrznej. Zęby zrobiono, a przy okazji wypłynęła kwestia niegojącej się od 2016 roku rany na nosie. Na nic zdały się specyfiki w tabletkach, zastrzykach i wszelkiego rodzaju smarowidła. Rana raz mniejsza, raz większa, uparcie trzymała się leonowego nosa...



Cytologia nie wykazała żadnych zmian (teraz już jesteśmy mądrzejsi o wiedzę, że w przypadku tego rodzaju nowotworu nie wykazuje...). I gdy czekaliśmy na wynik badania histopatologicznego, proroczo zabrzmiały słowa pani weterynarz prowadzącej leczenie Milenki [']: "ale w sprawie Leona to się jeszcze spotkamy", która wypatrzyła jego zdjęcie na fundacyjnym fb. Wynik hp potwierdził diagnozę wprawionego onkologicznego oka - rak płaskonabłonkowy lusterka nosowego.

Leoś udał się na miesięczny pobyt w klinice onkologicznej, w czasie którego przeszedł 12 naświetlań. Na początek, jako że kocur jest słusznych rozmiarów, do swojej dyspozycji otrzymał iście królewski kennel:



Niestety szybko nauczył się go otwierać i wybierał się na wycieczki po leczniczym przybytku. Za karę trafił więc do zwykłej szpitalnej klatki ;)

Ograniczenia związane z przebytą radioterapią nie pozwoliły mu wrócić na działki. Nie wolno mu bowiem przebywać na słońcu, choćby był to tylko balkon. Co więcej - w słoneczny dzień nawet promienie wpadające przez szybę okienną mogą przyspieszyć wznowę raczyska :/ Konieczne jest zatem zacienianie. Przy skrupulatnym stosowaniu się do zaleconych ograniczeń czas remisji powinien wynieść około 1-1,5 roku. Wyjścia zatem nie było i Leon z kota finansowanego z kolejki zewnętrznej przekształcił się w pełnoprawnego tymczasa. Co się nerwów przed rozmową w jego sprawie z Tomkiem najadłam, to moje ;)

Bastianka wraz z Barmanem odebrali go z leczenia i przetransportowali prosto do nas, do przygotowanego dla niego pokoju. A on w drodze odwdzięczył im się odpowiednim zadbaniem o niepowtarzalny klimat i atmosferę w samochodzie ;) Nie raz ;)

W pół godziny po przyjeździe i opróżnieniu michy zachowywał się już tak:


Na dzień dzisiejszy ma już swoje ulubione miejscówki:





Noce niestety regularnie umila nam o 4 rano nawoływaniem... Donośnym... Bardzo... Mamy jednak nadzieję, że wkrótce zaczniemy je wszyscy spokojnie przesypiać ;)

Papa Leon na zdjęciach i filmach

wiedźma - Pią 19 Lip, 2019 00:00

Leoś chyba całkiem już zadomowiony. Mania co prawda potrafi jeszcze osyczeć duuużo większego kolegę, ale nikt nikomu jeszcze w dziób nie przywalił z łapy ;) Z Mańkiem zaczynają trzymać wspólny front. I w żebractwie w kuchni, i w zwiedzaniu zakazanych rejonów, czyli np składzika pod schodami. A wieczorem zawsze możemy podziwiać taki widok:


Na nosie nadal ranka. Pani dr uspokaja nas, że to normalne, ale codziennie obserwujemy czy cos złego się nie dzieje. Leon niestety nie ułatwia gojenia, skrupulatnie myjąc pysio. Dziś zgodnie z zaleceniem obcięliśmy pazury tak krótko, jak tylko się dało. Jeśli to nie pomoże - kocur przywita się z kapelonem.


No i niestety pojawiły się plotki, że Leon nakłamał w metryce, żeby dostać się do domu ;)


wiedźma - Pią 26 Lip, 2019 22:45

Leon zaliczył dziś pobranie wymazu z wciąż niezagojonego nosa i obejrzenie pobranego z ucha bagienka pod mikroskopem. W uchu, o dziwo, nie stwierdzono nieproszonych gości - dostaliśmy jedynie zalecenie zwiększenia częstotliwości czyszczenia z jednego do dwóch razy dziennie. Sprawa nosa przedstawia się niestety nieco mniej różowo... Padło bowiem podejrzenie "braku efektu leczniczego" po radioterapii.

Gdy już powróciliśmy do domu (co nieco nam zajęło, bo obraz drogi rozmazywał się przez przecieki z oczu po takich wieściach) i Leoś zaliczył kąpiel (bo trasę tradycyjnie umilił zapachowo) , pokonferowaliśmy jeszcze z panią doktor z ośrodka onkologii. I ta, chwała bóstwom wszelakim, nieco nas uspokoiła porównując zdjęcia z dziś i z momentu zakończenia radioterapii. Dla ograniczenia drażnienia rany Papa dostał bezwzględne zalecenie zakucia w kołnierz hańby. A my chyba na zawał zejdziemy przed kontrolą u onkologa w przyszłą sobotę...

Zapraszając Leona do naszego domu, robiliśmy to ze świadomością, że kiedyś przegramy walkę o niego. Średni czas życia po radioterapii u kotów z tym nowotworem wynosi 414 dni. Chcielibyśmy mu tych dni dać jak najwięcej. To jest niesamowity kocur. Gdy Maniek zamachnie się jeszcze czasem na niego łapą - po prostu się kładzie. Nigdy rezydentom nie odpyskował, choć Mańka często wysyczy mu jeszcze kilka słów przez zęby, gdy Leoś za blisko podejdzie. Trzymajcie zatem prosimy kciuki, żeby dany mu przez życie czas był jak najdłuższy.

KrisButton - Pią 26 Lip, 2019 22:49

Żeby tych dni było co najmniej 4140. Życzymy i trzymamy kciuki.
Eva - Pią 26 Lip, 2019 23:41

Wiedźmo, będzie dobrze :*
kat - Sob 27 Lip, 2019 00:38

Bardzo mocno trzymam kciuki!!!
To w uchu to moze efekt alergii...
Warto spróbować z monodieta.

Cynamon - Sob 27 Lip, 2019 01:40

wiedźma, mieliśmy Kitkę ['] z nowotworem w 3/4 stadium. Dawali Jej ok 3 miesiące życia, była z nami półtora roku. Nie chcieli Jej leczyć, nie dostawała chemii, ale choć koniec życia nie była sama. Zostanie w nas na zawsze.
Trzymam mocno kciuki za Leona i wiem, że On już na zawsze będzie w osobach z którymi się spotkał. :serce:

wiedźma - Sob 03 Sie, 2019 00:07

Jutro rano jedziemy na kontrolę do kliniki onkologicznej w miesiąc po zakończeniu radioterapii. Mamy nadzieję, że wieści będą dobre. I że to nie paskudne raczysko atakuje leonowy nosek. Wiemy za to, że na 100% atakuje go coś innego, gdyż dzisiaj przyszły wyniki zeszłotygodniowego posiewu. Gronkowiec. Kurcze, jak to optymistycznie brzmi w porównaniu z nowotworem...

W każdym razie zapas podkładów i mokrych chusteczek naszykowany. Bo zapewne się przydadzą... ;)

Cynamon - Sob 03 Sie, 2019 00:09

Kciuki za Was :kiss:
kat - Sob 03 Sie, 2019 00:32

Mocno trzymam kciuki!!!
wiedźma - Sob 03 Sie, 2019 19:37

Powróciliśmy! I się wykąpaliśmy... Leon jechał na głodniaka, więc po dwóch "przewinięciach" transportera nie miał chwała bogom już czym go "upiększać". Wcześniej jednak produkcją własną przyozdobił łapy i ogon, więc, mimo bieżącego zastosowania mokrych chusteczek, prania i tak nie uniknął

Zdaniem Pani Doktor jest bardzo dobrze. I o raczysku nie ma co mówić :D Bardziej na wyglądzie rany zaważył gronkowiec. A także, z uwagi na możliwe uszkodzenie w trakcie rt zakończeń nerwowych, świąd lub ból. Leon został zatem zaopatrzony w antybiotyki dopaszczowe i miejscowe oraz w lek przeciwbólowo - przeciwświądowy. Zalecenie kołnierza zostało przedłużone na kolejny miesiąc. Za 3-6 miesięcy mamy stawić się też na kolejną kontrolę :)

Dzisiejszy dzień kończymy zatem wyznaniem miłosnym: gronkowiec, gronkowuniek, nasz śliczny! :D

saszka - Sob 03 Sie, 2019 20:41

:hura:
Cynamon - Nie 04 Sie, 2019 01:20

Super wieści ! Cały czas myślami z Papą Leonem :kiss:
kat - Nie 04 Sie, 2019 12:51

Gronkowiec, a cieszy ;)
wiedźma - Nie 04 Sie, 2019 15:13

kat napisał/a:
Gronkowiec, a cieszy ;)


I to jak!!! ::

wiedźma - Pią 09 Sie, 2019 22:06

Leon i kołnierz, czyli 3 podejścia do sprawy...

Jak już wyżej wyczytaliście - Leon musi nosić kołnierz. Jeszcze przed kontrolą u onkologa próbowaliśmy nieco złagodzić mu stres związany z noszeniem tego ustrojstwa. I tak najpierw Leoś wylądował w miękkim weterynaryjnym kołnierzu materiałowym.



Postanowił nam jednak udowodnić, że pogłoski o jego sprycie nie są przesadzone i w dwa dni wykombinował, że napierając kołnierzem na jakikolwiek pionowy przedmiot kładzie go sobie na tułów i zyskuje nielimitowany dostęp do własnego nosa. Rezultat: Leon powiedział "pa, pa" strupkowi, a my powiedzieliśmy to samo, plus kilka #@&#!, materiałowemu kołnierzowi.

Podejście drugie. Zamówiliśmy cudne szyte kołnierze. Cud-mięciutkie, cud-wygodne, cud-niestresujące. No ogólnie miodzio, lala i co tam jeszcze można.



Wieczorkiem szliśmy spać zadowoleni z siebie, że kotkowi tak wygodnie, że nawet tylne łapki sobie myje. Nasze zmęczone mózgi nie zatrybiły jednak, że skoro pyszczek sięga do łapek, to w drugą stronę zadziała to tak samo... Rano zatem odkryliśmy, że Papa znów powiedział strupkowi "pa, pa"...

Dość litości, nadszedł czas męczenia kotka - żegnaj empatio i współczuciu, witaj tradycyjny kołnierzu! O dziwo kocia depresja z tej okazji trwała jakieś 20 minut, foch może dwa razy dłużej. I kot przeżył, i strupek ma się świetnie.



No może tylko czasem jakiś nieproszony ogon zaplącze się do środka ;)



Wybaczcie jakość zdjęcia, ale sytuacja uwieczniana była na szybko ;)

Cynamon - Pią 09 Sie, 2019 22:42

Jak mus, to mus ;) Leonowy nosek musi się ładnie zagoić :)
Kciukasy za cudownego kotecka :kiss:

wiedźma - Pią 20 Wrz, 2019 19:45

Bardzo dawno się tu nie odzywaliśmy, za co przepraszamy.

Co u Leona? Domowo - jakby mieszkał tu od zawsze. Ma swoje ulubione miejsce drzemek w ciągu dnia (łóżko w sypialni), ulubioną porę jedzeniowego żebractwa (każda wolna od drzemek chwila), ulubione miejsce spania w nocy (kanapa na parterze). Z Manią na górze robią noski-noski, z Mańkiem na dole nigdy nie ma pewności czy się akurat bawią czy tłuką ;) Wieczorami jednak między chłopakami pełna sztama poparta fotograficznym dowodem, czyli tak-w-sumie-to-cię-lubię-ale-się-nie-przyznam:



Zdrowotnie Leon się nie rozdrabnia i, stosownie do wieku, przygruchał sobie cały pakiet atrakcji:
- podwyższoną kreatyninę - mocznik całe szczęście w normie, ale za to białko w moczu, na usg nerki też już naznaczone wiekiem - będziemy się dalej diagnozować,
- nędzne resztki zębów do zrobienia - z jednej strony czekaliśmy z możliwością podania narkozy, a z drugiej z nadzieją upatrujemy w nich źródła zawirowań kreatyninowych,
- lekko podwyższone parametry wątrobowe - powalczymy wspomagająco,
- glukoza znacznie powyżej normy i krople tłuszczu w moczu - dla równowagi fruktozamina w normie, a glukozy w moczu brak,
- powiększona trzustka - cytując Panią Doktor od usg "ładna, ale duża"
- pogrubiałe ściany jelit z łagodnym powiększeniem węzłów krezkowych - tu możliwości aż nadto - z tych o krótszych nazwach wymienimy ibd/chłoniaka/alergię pokarmową. Zaczęliśmy od najprostszego czyli od alergii. Leon dzisiaj po raz pierwszy z obrzydzeniem poniuchał kangura w misce, jutro dostanie szansę odwrócenia się z niesmakiem od jagnięciny z królikiem. Za alergią przemawiają wiecznie zasyfione, mimo codziennego czyszczenia, uszy, w których jednak świerzbowca nie stwierdzono. Mamy nadzieję, że jak zgłodnieje, to zeżre. Rozpuściliśmy go bowiem niemiłosiernie...
- w płucach na rtg coś tam się niby pokazało, ale na tym etapie nie wiadomo czy to zmiany starcze, efekty działkowych przeziębień czy też nowotwór na nosie zamieścił anons towarzyski dla czegoś w płucach.

Leon ma to wszystko w trąbce i korzysta z rozrywek dziennych:



Śmieje się choróbskom w twarz:



A wieczorami po prostu korzysta...



Z nosem sprawa nieco bardziej skomplikowana. Ale o tym następnym razem, bo dzisiaj i tak podziwiamy wytrwalców, którzy dotarli do końca tego elaboratu ;)

Cynamon - Pią 20 Wrz, 2019 21:42

Dotrwałam :cool:
I na każde wieści czekam z niecierpliwością :shock: tak, mam słabość do starszych panów :oops: ::
W sensie starszych koteczków :D

Dużo zdróweczka! :kiss:

wiedźma - Wto 08 Paź, 2019 10:51

Nos. Temat - rzeka...

Nos nadal niewygojony. Mimo zakończenia radioterapii 5 lipca rana na nim nadal jest i niestety przy uszkodzeniu strupa podkrwawia. Gronkowca wyleczyliśmy. I nic to nie dało. Onkolodzy nakazali nam zatem zdjąć strupek. Okazało się, że, wbrew pozorom był on bardzo cienki, a pod nim znajdowała się zgrubiała wzrastająca tkanka. Padły sugestie bliznowca.

Wykonaliśmy biopsję. W jej wyniku wyszła ziarnina. Jako, że sama ziarnina nie wyklucza niestety wznowy wrednego płaskonabłonkowca, a konsultacja z główną onkolog z kliniki również optymizmem nie napawała - Papa miał udać się na terapię.

Leczenie miało być kombinacją radioterapii, chemii podawanej doguzowo oraz palladii. Leon praktycznie był już spakowany. Jako, że kat wybierała się w tym czasie również do tej samej kliniki - miał uprzyjemnić jej podróż wrażeniami zapachowymi. Naszykowaliśmy podkłady i mokre chusteczki oraz obrożę feromonową dla złagodzenia pobytu w klinice. Padła również sugestia zakupienia kat choinki zapachowej do auta ;)

W noc przed wyjazdem dostaliśmy jednak wiadomość od lekarz prowadzącej, że u kota, który (podobnie jak Leon) miał poprzednią rt krócej niż pół roku wcześniej, wystąpiły poparzenia. Zdjęcia Wam oszczędzimy...

I tak - stanęliśmy przed dylematem... Po poważnych przemyśleniach oraz dłuuugiej rozmowie z wetką - na razie odpuściliśmy aż tak agresywne leczenie. Leon ma już 15 lat. Mamy świadomość, że nie przedłużymy mu życia jakoś spektakularnie. Kalkulując zatem korzyści dla niego oraz jego komfort, postanowiliśmy najpierw zająć się bardziej przyziemnymi sprawami.

Na razie udało nam się zapanować nad biegunkami i wymiotami (a tu akurat powiedzenie "duży może więcej" pasowało idealnie, żeby nie powiedzieć - jak ulał). Leon z apetytem wsuwa już trzeci tydzień jagnięcinę z królikiem (kangur okazał się bowiem niejadalny). Za około 2 miesiące ma mieć powtórzone usg. Zobaczymy wtedy czy przyniosło to też poprawę stanu jelit.

Skoro atrakcje ze strony układu pokarmowego opanowane - Leon wybiera się na powtórne badania parametrów nerkowych, a po nich - na porządki z resztkami zębów. Po tym znów kolejne badania (mamy nadzieję, że wystarczy mu krwi ;) ) i zaczynamy palladię.

Z cyklu "Leon i kołnierz": ta inteligenta bestia nauczyła się rozpinać plastikowy... Po dzisiejszym rozbrojeniu strup zdjęty i nos czerwony :( Widać też, że go swędzi, bo trze łapą nawet przez klosz :(



Wracamy zatem do podawania nlpz w formie syropu. Oprócz bólu niwelują one bowiem również świąd. Wcześniej musieliśmy z nich zrezygnować czasowo ze względu na wymioty i biegunkę. Przy przyjmowaniu tego typu leków organizm musi bowiem być dobrze nawodniony, aby leki nie uszkodziły nerek.

A teraz idziemy szukać taśmy klejącej... Lub izolacyjnej...

Cynamon - Wto 08 Paź, 2019 11:47

Kciuki za Leona cały czas mocno zaciśnięte! :good: :kiss:
wiedźma - Czw 07 Lis, 2019 22:58

Zęby zrobione. Nawet obyło się bez wyrzucania któregoś z paszczy. Ponawadnialiśmy się podskórnie trzy dni przed. Leon zawitał też do kliniki wcześniej niż na sam zabieg. Dostał wenflon i płyny dożylnie. W samej paszczy - zęby wyczyszczono i zrobiono pełną plastykę dziąseł. Po zabiegu - znów kroplówka. Do domu zresztą też wyjechaliśmy dobrze zaopatrzeni. Leoś w gustowny zielono-brokatowy bandażyk na nadal zamontowanym dojściu do żyły. Ja - w siatę z płynami, zestawami do kroplówek, strzykawkami, igłami i wtłoczoną solidnie w głowę instrukcją użytkowania i podłączania wyżej wymienionego ustrojstwa. A także w antybiotyk do walki z nadal rezydującym na nosie gronkowcem...

Po całej tej zabawie we wtorek pojechaliśmy na kolejne badanie krwi. I dzisiejsze wyniki nie nastroiły nas optymistycznie :( Mocznik co prawda w dół, ale kreatynina znów w górę :( Do tego stosunek albumin do globulin 0,42. Albuminy nisko, ale w normie. Za to globuliny powyżej. Lekarz prowadząca zaordynowała usg - jedziemy jutro do specjalistki od tego badania. Trzymajcie prosimy mocno kciuki! Bo my majty mamy pełne... Raz - przez obawy o stan Papy. Dwa - może to nam uniemożliwić podawanie palladii, czyli dalszą walkę z raczyskiem :(

Z pozytywnych, mamy nadzieję, wieści tym, którzy jeszcze nie wiedzą oświadczamy, że co by się nie działo postanowiliśmy, że Leoś zostaje z nami na stałe, jako pełnoprawny członek naszej rodziny!

Cynamon - Czw 07 Lis, 2019 23:33

wiedźma, nieustannie mocno trzymam kciuki za Leona! :serce:
I gratuluję Wam i Jemu z okazji bycia Panem na włościach i to swoich własnych już na zawsze :kiss:

wiedźma - Pią 08 Lis, 2019 23:31

Jesteśmy po wizycie. Pacjent jak zwykle grzeczny i zachwycający spokojem (no może golenie brzucha nie było fajne). Gdy leżąc na plecach zaczynał się niecierpliwić - wystarczyło przytulić do jego głowy swoją głowę i szeptać miłe słowa do ucha.

Ale do rzeczy. Jest ufff i nie-ufff

Ufff, bo nie ma płynu w jamie brzusznej i większość leonowych bebechów wygląda tak, jak powinno wyglądać.

Nie-ufff, bo nerki w dwa miesiące pogorszyły się wizualnie :( Pobraliśmy mocz do badania, ale z racji dłuższego weekendu pozostanie nam czekać na wyniki do wtorku lub środy. Nerki, nie dość, że są problemem samym w sobie, to jeszcze odwlekają nam w czasie dalszą walkę z raczyskiem (palladię).

Z wieści rewelacyjnych:
Na poprzednim usg padały niezbyt optymistyczne hasła o chłoniaku lub ibd lub innych jelitowych cudach. Ale było też podejrzenie bardziej "optymistyczne" czyli pogrubione ściany jelit w wyniku alergii pokarmowej. Jako że dodatkowo Leon po zwykłej karmie pawiował bardzo spektakularnie - wprowadziliśmy jagnięcinę z królikiem. I upiększanie podłogi paszczą skończyło się momentalnie. Trop był zatem dobry. Dziś zobaczyliśmy na własne oczy na monitorze potwierdzenie. Ściana jelit z 1,4 mm zmniejszyła swoją grubość do 1 mm :) Gdyby to było cokolwiek innego - pozostałaby niezmieniona lub jeszcze bardziej przyrosła :)

kotekmamrotek - Pią 08 Lis, 2019 23:33

Ale na wyniki badania czy badanie moczu czekacie?
wiedźma - Pią 08 Lis, 2019 23:39

kotekmamrotek napisał/a:
Ale na wyniki badania czy badanie moczu czekacie?


Czekamy na wyniki z moczu, bo poszedł na ogólne, osad, posiew i białko/krea.

kotekmamrotek - Wto 12 Lis, 2019 10:02

Chodziło mi o to, kiedy zostały wykonane badania...
wiedźma - Sro 13 Lis, 2019 19:55

kotekmamrotek napisał/a:
Chodziło mi o to, kiedy zostały wykonane badania...


09.11

Przyszła część wyników. Białko/kreatynina < 0,2 więc jest nieźle. Czekamy na posiew i na interpretację całości przez lekarz prowadzącą. Trzymajcie kciuki, żeby to było zachwianie po narkozie tylko!

Cynamon - Pią 24 Sty, 2020 23:59

wiedźma, jak się miewa Papcio Leon? Uściski dla Was :kiss:
wiedźma - Wto 06 Lip, 2021 21:14

Leon pozdrawia serdecznie w 2 lata po zamieszkaniu w naszym domu. Meldujemy, że jak na 16,5 letniego kota śmiga bardzo żwawo, nie odpuszcza żadnej pluszowej myszy (zwłaszcza o 23 tej jedynej piszczącej...) i uwielbia wieczorem zalegać na naszych kolanach. Zdrowotnie - stosownie do wieku. Nerki w obrazie usg nie najlepsze, ale też nie najgorsze. Nowotwór na nosie stopniowo i powoli postępuje, ale i tak Leoś wyrwał się statystykom i pożył już dłużej niż 414 dni od radioterapii (minęły 23 sierpnia 2020).

Podsumowując - Papa ma się dobrze. A my chcielibyśmy móc za rok świętować z nim kolejną rocznicę :)

saszka - Sro 07 Lip, 2021 17:21

Dzielny Leon! :aniolek:
wiedźma - Nie 05 Gru, 2021 21:46

Leoś pozdrawia po dłuższej przerwie! :)

Zdrowotnie - constans. Raczysko na nosie - jest. Ale nadal podajemy palladię, dzięki czemu mamy je w miarę pod kontrolą. Nerki na usg - mocno zużyte. Ale wyniki mocznika w normie, a kreatynina tylko nieznacznie podwyższona :) . Bóle starych, prawie 17-letnich stawów opanowane dzięki nowemu lekowi przeciwbólowemu. Alergia pokarmowa opanowana dzięki karmie monobiałkowej. I oby tak dalej!

Poza tym - pierwszy na kolana, pierwszy wieczorem do sypialni, w kuchni zaś melduje się równo z Bono (a tu naprawdę trzeba się sprężać ;) ) . Dodatkowo jest wręcz o mnie zaborczy. Zdecydowanie uważa, że to on ma wieczorem pierwszeństwo do umoszczenia się na mnie lub do zajęcia pozycji najbliżej mnie w sypialnianym łóżku. Jeśli Maniek lub Bono naruszą niewidzialną granicę - spada na nich szybka łapa łaciatego zazdrośnika. Czasem nawet Tomek ma wrażenie, że zaraz oberwie ;)

Niesamowite jest też to, że razem z Bono wręcz ignorują istnienie okien, drzwi wejściowych czy tarasowych. Chyba lata spędzone na dworze nauczyły obu, że lepiej trzymać się domowych pieleszy, skoro udało się takowe dla siebie wygrać od losu ;)










wiedźma - Nie 26 Mar, 2023 18:08

Leoś pobiegł dziś tam, gdzie nic nie boli.

Rak w końcu zebrał swoje żniwo. W nocy przyszedł kryzys.

Zaprzyjaźniona wet przyjechała do domu. Odszedł spokojnie, na moich kolanach.

Udało nam się spędzić razem ponad 3.5 roku. A Leoś, jak prawdziwy wojownik, pokazał statystykom (dającym kotom z rakiem płaskonabłonkowym średnio 414 dni po radioterapii), że wymknie się im totalnie.

Kot niesamowicie inteligentny, oddany i kochający. Chyba z żadnym do tej pory nie stworzyłam tak silnej więzi.

Brakuje go nam bardzo i ciężkie teraz dni przed nami.

Śpij, Leosiu [']

Cotleone - Nie 26 Mar, 2023 19:07

Bardzo mi przykro :cry:
Śpij spokojnie Leosiu...

crestwood - Nie 26 Mar, 2023 20:35

Bądź szczęśliwy za Tęczowym Mostem, Leosiu...
saszka - Nie 26 Mar, 2023 20:57

Żegnaj, Leosiu i trzymaj się, Karolina - daliście mu naprawdę piękne ostatnie lata.
Niebieska - Nie 26 Mar, 2023 21:08

:(
Morri - Pon 27 Mar, 2023 10:33

Trzymajcie się, kochani... Leosiu, nigdy Cię nie zapomnę :(
felinity - Pią 31 Mar, 2023 21:02

Bardzo przykro...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group