Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania

Dział ADOPCYJNY - Luntrus

kotekmamrotek - Nie 09 Sie, 2020 20:04
Temat postu: Luntrus
Kontakt w sprawie adopcji:
Ankieta adopcyjna
adopcje@kocipazur.org
502 111 279 (pon. i czw. 18-20)
------

Cały czas "obrabiamy" kastracyjnie kolejny kompleks działkowy w Poznaniu - tym razem łapie się czarny kocur z opuchniętym pyszczkiem - zatem oprócz kastracji czeka go opracowanie ropnia pod okiem; podczas zabiegu okazuje się, że na karku jest kolejna zakażona rana, a w paszczy dość duży bałagan... Kocur wygląda na tyle "podejrzanie", że lekarz decyduje o wykonaniu badań krwi i testów - doświadczenie weterynaryjne nie zawiodło - badania krwi okazały się przyzwoite, ale test pokazał nosicielstwo wirusa FIV... No cóż, mimo że kocur okazał się dzikiem nad dzikami (chociaż karmicielka go ponoć głaskała! - "ponoć" bo naprawdę trudno nam w to uwierzyć teraz :evil: ) musiał zostać - najpierw w działkowej altanie, bo nie mieliśmy miejsca w szpitaliku, ale teraz jest już u nas. I dobrze, że został, bo po miesiącu opuchlizna na pyszczku wróciła:( Antybiotykoterapia pomogła - oby na stałe! Bo jeśli stan kota się powtórzy będzie musiał zostać poddany sedacji... Dzik został nazwany Luntrusem - czyli po poznańsku takim hultajem, łobuzem - penerkiem jednym słowem;) Wierzymy, że tak jak nasi Chemik czy Czaruś (czarne, FIV+ diabły wcielone :twisted: ) Luntrus też stanie się miziakiem do kwadratu - oby jak najszybciej!





Więcej kocura na ZDJĘCIACH i FILMACH

Niebieska - Wto 11 Sie, 2020 22:11

Poznałam Luntrusa... określanie go hultajem to eufemizm. Luntrus to prawdziwy zakapior :evil:



Zapamiętajcie to zdjęcie, bo kiedy Luntek zostanie rozmiziakowany użyję go porównawczo ;)

Neda - Sro 12 Sie, 2020 10:01

To teraz z innej strony - jako że klatkę sprząta mu mój stary :lol: :

Luntrus to piękne czarnidło - bardzo piękne i bardzo przestraszone. Ale za podsuwanie miseczki pod sam pysk nigdy z łapy nie dostałam. :wink:

Daria - Sro 19 Sie, 2020 14:56

Oj niezłe z niego ziółko :evil: (jak na razie) jeszcze przerażony otaczającymi ludźmi, Czarnidełko przypominające trochę Czarusia też początkowo dzik, a teraz tylko przytulać :) Luntrus wymaga trochę czasu żebyśmy mogli przekonać go, że człowiek nie jest taki wcale zły jak mu się wydaje, ale jedzonko poda pobawi się, podrapie pod bródką, to wszystko jeszcze przed nami wiec trzymajcie kciuki :serce:
Daria - Wto 08 Wrz, 2020 12:35

Luntrusek jak na razie jeszcze charakterny :twisteale ale pomału staje się też ciekawski już nie tylko leży zwinięty w chlebek w samym rogu klatki, a zdarza mu się dumnie siąść obserwując co takiego ten człowiek robi i kiedy w końcu będzie jedzonko, do którego podchodzi już nie czekając aż ten natrętny człowiek sobie pójdzie tylko od razu biorąc się za spożywanie. Na głaskanie patyczkiem :patyk: jeszcze niestety się nie godzi, ale mam nadzieje, że w najbliższym czasie da się przekonać.


Daria - Czw 24 Wrz, 2020 14:52

U Luntruska duży progres już nie tylko nie czeka aż człowiek wyjdzie żeby dorwać się do miseczki, a zjada smaczki prosto z ręki. Mieliśmy nawet spotkanie 1go stopnia kiedy to pazurek Luntrusa zahaczył się w kocyk trzeba było pomóc biedakowi odplątać paluszek chwila stresu jak zareaguje, ale tutaj też pozytywne zaskoczenie co prawda w oczach było widać przerażenia, ale jakby wiedział że to przecież dla jego dobra. Patyczkoterapii nadal nie lubi :patyk: ale chyba chce po prostu ominąć ten etap i przejść od razu pod rękę :aniolek:
kotekmamrotek - Nie 11 Paź, 2020 22:10

Mimo postępu z oswajaniem Luntrusik nam się posypał i najprawdopodobniej mamy grzybiarza:/ Trzeba będzie koleżkę zaszczepić i na pewno wzmocnić jego system odpornościowy... A jest już tak dobrze:


Niebieska - Sob 17 Paź, 2020 13:44

Już ze 2 tygodnie temu Luntrus przestał na mnie syczeć, a w zamian za to przywitał się przeciągłym miałkiem głodowym (przeciągłe, zrzędliwe miaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaałuuuuu). Jak na takiego zakapiora, bardzo szybko zmienił punkt widzenia i postanowił zakumplować się z wolontariuszami :) Teraz Luntrusik na sam widok człowieka zaciekle barankuje kraty i ponagla głośno opieszałe dyżurne - wiemy, że wszystko to robi by jak najszybciej dostać porcję jedzonka, ale z satysfakcją czochramy jego czarne futerko i odnosimy wrażenie, że i on coraz więcej przyjemności czerpie z samego głaskania :)

Zobaczcie sami

Teffina - Nie 18 Paź, 2020 16:54

Oj tak :) Zdecydowanie widać, że Luntrus, jeśli chodzi o przydatne funkcje człowieków nie tylko ceni sobie podawanie jedzonka, ale i w głaskach coraz bardziej się lubuje :)


I tak z kolejnego dzikiego diabła...

...zrobił się kochany słodziak :serce: :aniolek:

Niebieska - Nie 18 Paź, 2020 21:51

Ładne fotki :)
Ja ostatnio trzasnęłam ze 30 i tylko na jednym wyglądał jak kot, a nie jakaś czarna dziura wciągające moją rękę :roll:

Teffina - Nie 18 Paź, 2020 22:45

Kwestia szczęścia :P I bez pomocy Jeanne by się nie udało :) Z doświadczenia przy takich nachalnie łasicznych kotach od razu ustawiam w aparacie tryb sportowy i trzaskam serie z nadzieją, ze chociaż na jednym będzie wyraźnie. Te wyżej to wyselekcjonowane z kilkudziesięciu (jeżeli nie 100) z taką właśnie jak określiłaś czarną dziurą wciągającą rękę :D A to ostatnie foto to w ogólnie nie mogłam uwierzyć oczom, jak zgrałam foty na kompa i zobaczyłam na większym ekranie o.O Numery w totka pewnie też bym trafiła z takim szczęściem :P
Migotka - Wto 03 Lis, 2020 08:10

Luntrus to łobuz! Syczy, warczy, wyje, paca z pazurami, szczerzy groźnie kły – zdecydowanie potrafi wytworzyć dystans. Syczy nawet z pyszczkiem pełnym jedzonka… Na szczęście apetyt mu dopisuje, a jedzonko pochłania błyskawicznie – nawet to z suplementami. Pod tym względem to kochany koteczek.
Wysprzątanie mu klatki jest nie lada wyzwaniem. A sprzątać trzeba codziennie. Upodobał sobie zwijanie kocyków i wkopywanie ich bardzo starannie do kuwety – pełnej kuwety. W takim tempie to zabraknie mi niedługo kocyków, bo nie nadążam ich prać i suszyć! Ostatnio tak mu zapaszki kuwetowe nie odpowiadały, że postanowił wołać w środku nocy byle by człowiek się obudził i posprzątał. Czyścioszek się znalazł ;)
Przed nami zadanie by się dogadać i wydobyć z kawalera jego potulne oblicze, bo w tych pięknych, złotych oczach kryje się wrażliwa i kochana istotka.

Neda - Sro 04 Lis, 2020 10:27

Wczoraj mój stary się pyta: A kto wziął tego czarnego wariata?
Ja na to, że to już wcale nie taki nie wariat. A Dawid, że pewnie znów się cofnął w rozwoju o tysiąc lat. :lol: :roll: :twisted:

Kciuki za szybszą aklimatyzację niż w szpitaliku! :)

Migotka - Nie 08 Lis, 2020 19:25

Luniek jest u nas już tydzień i jeden dzień i w tym tak krótkim czasie zaprezentował się w całej okazałości. A jaki jest Luniek? To żaden sykacz czy wariat! Luniek to rozmruczany kocio, uwielbiający mizianki, barankujący głaszczącą rękę - dopomina się o atencję miaucząc jak mała kocia panienka! Jest absolutnie ujmujący. Jest strachulcem jakich mało - na szybszy, niespodziewany ruch reaguje syczeniem, ale jak się orientuje, że przecież wszystko jest dobrze to nadstawia się na głaski :) Luniek nie czuje się jeszcze na tyle pewnie, żeby wyjść z klatki, która jest cały czas otwarta, ale wszystko jeszcze przed nim. Ale jest choć trochę pewny siebie, bo dał już brzuszek do wygłaskania, zaczął się myć przy mnie, no i najważniejsze - dał się wyczesać! Taki dzielny jest Luniek! Spokój zdecydowanie mu służy i postępy robi błyskawicznie. Jestem z niego dumna!

Z Luńkiem często sobie gawędzimy i tak wspólnie doszliśmy do wniosku, że imię Luntus godzi w jego usposobienie - jest zupełnie nieadekwatne do jego milusiowatości. Tak więc Luntrus został Luńkiem i zdecydowanie mu się to podoba :) Bo Luniek to delikatny kocurek o pięknych oczyskach - brać i kochać!







Luniek zaczął się też bawić, prawdziwy z niego drapieżca :)


Neda - Pon 09 Lis, 2020 20:27

Szaleństwo :love:
Chitos - Pon 09 Lis, 2020 23:20

Jaki on jest wyluzowany! :) cudo!
Migotka - Czw 17 Gru, 2020 08:49

Luniek czuje się coraz pewniej i coraz mniej syczy, bo już mniej hałasów czy sytuacji go przestrasza. Za każdym razem, gdy do niego przychodzę, siedzi pod drzwiami i krzyczy na mnie, że tak późno przychodzę, że mam dla niego za mało czasu. A głosik ma jak mały pisklaczek. Lunias jest wtedy prześmieszny. Siedzi wyprostowany, patrzy swoimi mądrymi oczyskami i miauczy dopóki go nie wygłaskam. A głaskanie to już totalny odlot. Nie ma żadnej strefy zakazanej. Lunias uwielbia dużo głaskania i długo. A jak jeszcze się go w międzyczasie wyczesze to już w ogóle pełnia szczęścia. Muszę przyznać, że jest absolutnie uroczy! Piękny wewnętrznie i zewnętrznie :)

Ostatnio miał dwa słabsze dni, zaszył się w klatce i nic go nie interesowało. Okazało się, że karma z krewetkami nie jest dla niego. Po zmianie smaku chłopaczek odżył i wrócił do swoich aktywności.

Największy problem stanowi udokumentowanie Luntkowego życia. Lunias tak się mizia, tak się kręci, ociera główką, że zrobienie mu jakiegokolwiek zdjęcia, na którym nie byłby czarną smugą lub bez głowy, graniczy z cudem. Chyba zacznę kręcić filmiki :)

Niebieska - Czw 17 Gru, 2020 11:01

Dobrze to czytać :)
A tam zdjęcia :D Wszyscy wiedzą, że czarne koty nie lubią się z aparatami :D Dawaj filmiki :D

Migotka - Wto 29 Gru, 2020 15:16

Luniek był bardzo grzecznym koteczkiem i otrzymał piękny prezent. Niby był zainteresowany, ale taki trochę też strachliwy. Jest zdecydowanie wrażliwcem.



Trochę na szczęście zapozował:



Jak prezenty zostały rozpakowane i Luniek znów miał spokój to oczywiście nic innego go nie interesowało niż tulenie. Jest to zdecydowanie jego ulubiona czynność. Jak on mruczy, jak się tuli całym ciałkiem, można godzinami wtulać się w jego mięciutkie i pachnące futerko.



Gdyby ktoś nie wierzył, że Luniek to taki miziaczek, niech tylko spojrzy :)





Przyznam się, że rozkochał mnie w sobie błyskawicznie i totalnie :)

Neda - Nie 03 Sty, 2021 21:58

Aż musiałam staremu pokazać. "O bosze, to jest ten wariat?" - taki był komentarz :lol: :wink:
Chitos - Nie 03 Sty, 2021 22:17

Posmieniliscie kota?!
Migotka - Pon 04 Sty, 2021 12:57

To Ten wariat i dzikus, który syczał i warczał jak jakiś zakapior... Te czasy na szczęście minęły szybko i mamy milusińskiego miziaczka :)
Migotka - Nie 17 Sty, 2021 20:58

Halo? Ktoś mnie woła?



Luniek coraz częściej zagaduje do kociastych zza drzwi. Jak tylko któryś z kotów kręci się za drzwiami, Luniek ustawia się pod drzwiami i nasłuchuje. Raz rezydent wbiegł niespodziewanie do pokoju Luntka, chłopaki się grzecznie poobserwowały z zaciekawieniem, po czym Luniek oddał się swojej ulubionej czynności - jedzeniu :)

Migotka - Sob 20 Lut, 2021 20:35

U Luńka konstans. Z apetytem zjada jedzonko - musieliśmy trochę ograniczyć porcje, bo sadełko lekko urosło. W mgnieniu oka (ok. 10 minut) pochłania suszone królicze uszy, które pozostałym kotom starczają na kilka dni podgryzania. Z lubością oddaje się głaskom i czesaniu. Z radością kociaka bawi się piłeczkami i myszkami.

Luniek wypiękniał i stał się miłym koteckiem z wymowną mimiką ;)


Migotka - Sro 10 Mar, 2021 08:50

U Luntka duże zmiany... Po długiej socjalizacji Luniek dołączył do stada! Wciąż czuje się trochę niepewnie na wspólnej przestrzeni, ale z dnia na dzień nabiera odwagi i eksploruje chętnie mieszkanie. Do swojego pokoju już nie zagląda, woli inne, ciekawsze miejsca niż pokój, który zna na pamięć. Obecnie ulubionymi miejscówkami są pufa w sypialni i kanapa :)

Luniek jest kotem spokojnym i wrażliwym, pokojowo nastawionym do innych futer. Nikomu nie wadzi, nikogo nie zaczepia.

Luniek musi być izolowany na czas jedzenia, bo inaczej pochłonąłby zawartość wszystkich 4 miseczek, a następnie podążyłby do swojej. Luniek jest dosłownie czyścicielem misek. Jak tylko opróżni zawartość swojej i zostanie wypuszczony z pokoju udaje się na rajd po pozostałych kocich talerzykach z nadzieją, że ktoś nie dojadł :)

Fotorelacja z salonowych wojaży wkrótce! Tymczasem słodka mordka z ulubioną sówką :)


Migotka - Pią 09 Kwi, 2021 12:19

Przecież wiesz, że nie lubię zdjęć:



Mówiłem, że się obrażę, jak będziesz machać ciągle tym telefonem przed moim zacnym obliczem:



Luniek nie jest skory do pozowania i często odwraca się tyłem, jak tylko widzi mnie z telefonem. Ale za to na załączonych fotkach można podziwiać jego kruczoczarne lśniące futro... Jest takie milutkie, gęste i ładnie pachnie. Może ma gdzieś w przodkach jakiegoś brytyjczyka, bo czasem tak wygląda ;)

Migotka - Pon 17 Maj, 2021 13:03

Luniek jest strachliwym kotkiem, szczególnie boi się zbliżającej od góry ręki... Pracujemy jednak cierpliwie nad jego pewnością siebie i efekty są widoczne. Luniek zaczął spacerować dość swobodnie po całym mieszkaniu, nie boi się już byle dźwięku. Strach przed obcymi osobami jest jednak dalej duży, ale na pewno te strachy też uda nam się z czasem pokonać. Do mnie przekonał się już w całości. Czesanie w połączeniu ze smaczkami kocha. Daje się na krótko podnieść, można już dotykać wszystkie łapki, brzuchol, mogę go bez problemu przytrzymać. Udało się nam też wypracować dotykanie w okolicy oczu i bródki. Wcześniej te czynności powodowały syczenie i próbę gryzienia oraz ucieczkę i obrazę na co najmniej kilka dni ;)
Dzielny ten Lunieczek! Jestem z niego tak bardzo dumna!

Ehh, zrobić zdjęcie Luntkowi, na którym nie jest czarnym mazem lub pokazuje więcej niż swój tył, to już wyzwanie ekstremalne. Cóź, póki co można podziwiać kawalera na filmikach :)


Migotka - Wto 15 Cze, 2021 14:14

Heloł! Robię się coraz odważniejszy! Prawie całe dnie spędzam w salonie z ludźmi, co prawda wylegując się na ulubionym drapaku, ale mimo wszystko ludzie widzą mnie cały czas. A kiedy śpią, to ja ucinam sobie drzemkę na kanapie! Rano robią zdziwioną minę widząc mnie rozłożonego na tejże kanapie, coś tam wspominają, że jestem dzielnym kotkiem i takie tam.
Czuję się u nich całkiem dobrze, lubię drzemać z innymi kotami w jednym pomieszczeniu. W porze szykowania posiłków razem z resztą stada stoję w kuchni i krzyczę głośno o jedzenie. wołam chyba najgłośniej ze wszystkich. Zbieram też wtedy dodatkowe głaski, bo ocieram się ogonem o nogi mojej opiekunki, co wyraźnie się jej podoba.

Ogólnie wszystko u mnie w porządku :)




Migotka - Wto 27 Lip, 2021 10:18

Luniek jest uroczym i wrażliwym kotem. Czas spędza leniwie: jedząc, będąc czesanym, mizianym, śpiąc błogo w ulubionych miejscach. Koty mu nie przeszkadzają, żyje sobie obok nich, nie wchodzi w interakcje. To spokojny i grzeczny kocio, niewymagający, lubiący sobie trochę pogawędzić z człowiekiem.

Luniek uwielbia swój amfiteatr. Spędza na nim bardzo dużo czasu:



Nowa miejscówka, można się tam bezpiecznie skryć:



Ostatnio rezydent niestety uwziął się na Luntka. Zaczepki rezydenta przybrały na tyle na intensywności, że zdarzyło się Luńkowi posiusiać się ze strachu. Do tego dokłada się Mozzarella, która razem z rezydentem gnębi koty, bijąc je i goniąc. Także Luntka. Jest to sytuacja bardzo stresująca dla Luntka, a także dla nas. Jak tylko słyszę jego obronne syczenie, biegnę na pomoc. Luniek jest obecnie wspomagany kalmwetem. Ale nie wiem, w jakim kierunku sytuacja się rozwinie. Mam nadzieję, że uda się nam wyeliminować konflikt.

Migotka - Czw 12 Sie, 2021 10:24

Czasem mamy drobne przełomy w nieśmiałości Luntka. Zdarza mu się wskoczyć na parapet w oknie okupowanym przez inne koty, położyć na ulubionym legowisku Mozzarelli. Kiedy tylko próbuję uwiecznić chwile jego odwagi (nawet na zoomie, nie podchodząc blisko) to Luniek peszy się i zmyka na ulubiony amfiteatr lub na górę. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam go rano na kanapie. Leżał sobie beztrosko, zadowolony. Oj, tak bardzo bym chciała widzieć częściej takie obrazki... Ten na szczęście udało się uwiecznić!

Tu z daleka na powiększeniu w obawie, że gdy się zbliżę z telefonem to czmychnie:



Szczęśliwie się nie speszył chłopak i z lekkim wahaniem zapozował:



Taki nieśmiały koteczek...



Choć czasem umie pięknie zapozować ku uciesze wolontariuszki :)


Migotka - Sro 15 Wrz, 2021 13:30

Jak on kocha tulenie! Mogę go całować po łebku, tarmosić, miziać pod bródką, obejmować, a on nigdy nie ma dość! Wykorzystuję to chętnie, bo przyznam, uwielbiam jego gęste i mięciutkie futerko :serce:



Podczas naszego urlopu mały strachulec spędzał czas głównie w szafie, niestety bał się obcych osób przychodzących zadbać o kotki. Jak tylko wróciliśmy i Luniek usłyszał mój głos, przybiegł jak szalony, nie zważając na inne koty, by jako pierwszy wytulić się, bo był tak stęskniony...

Migotka - Wto 19 Paź, 2021 12:55

Przekonać go do nowych rzeczy jest trudno, bo to kot strachliwy, ale mamy kolejny sukces na koncie - Luniek zaczął się bawić! Jak jest cicho i spokojnie, a w pobliżu nie ma innych kotów Luniek pięknie szaleje z myszką czy piłeczką pod stołem, a nawet powolutku interesuje go wędka z piórkami, ale tu trzeba powoli i bez gwałtownych ruchów, bo inaczej Luniek się płoszy. Cieszy taka drobna zmiana, oby tak dalej.



Bardzo spodobała mu się mięciutka mata, którą pazurki otrzymały w prezencie. Teraz to jedo miejsce nr 2 :)


Migotka - Wto 23 Lis, 2021 11:28

Jakiekolwiek odwiedziny obcej osoby skutkują ewakuacją Luntka do bezpiecznej kryjówki - półki w szafie... Ale nawet na półce można dopaść tego wrażliwca i zrobić mu małą sesję zdjęciową.
Szkoda, że nie chciał się pochwalić swoją miziakowatością i puszystością. Choć z drugiej strony odbieram to jako komplement. Luniek dzieli się sobą tylko z wybranymi osobami, a ja jestem jedną z nich :)




Migotka - Sro 01 Gru, 2021 13:39

Luniek jest po profilaktycznej wizycie u weterynarza, która odbyła się w zeszłym tygodniu. Kocurek wyniki ma wręcz wzorowe, co bardzo cieszy. Niestety ale czeka go sanacja, ma sporo kamienia nazębnego, być może jakieś zęby do usunięcia. Ciężko było to ocenić lekarzowi, gdyż Luniek przy każdej próbie zaglądnięcia do pyszczka kąsał. Pakowanie do transportera było drogą przez mękę, okupioną licznymi zadrapaniami. W gabinecie nie było wcale lepiej, Luniek musiał być przytrzymywany przez technika wet przez całą wizytę. Wszystko było dla niego tak ogromnym stresem, że po powrocie do domu zaszył się w ulubionej szafie i nie wychodził z niej przez dwa dni, wyjątkiem były wędrówki do kuwety. Nawet ukochane jedzonko musiał mieć podawane w szafie. Wdrożyliśmy suplementy, by Luniek poczuł się lepiej i na szczęście powoli wraca do swoich rytuałów i znów tuli się jak szalony. Wrażliwy i strachliwy koteczek się nam trafił.


Migotka - Sro 29 Gru, 2021 17:01

Luniek nie żyje - Luniek wegetuje między ulubionym legowiskiem, szafą, fortecą z krzeseł pod stołem a kuwetą, po wyjściu z której także jest ostatnio atakowany. Rezydent wybrał Luntka jako cel swoich napadów, które są raz mniej, raz bardziej intensywne i zdarzają się po prostu, wystarczy widok Luntka chodzącego po mieszkaniu by rezydent rzucił się na niego. Sytuację nakręca dodatkowo postawa Luntka - łatwej ofiary, czyli paniczna ucieczka. Po każdym ataku Luniek długo dochodzi do siebie. Jest tulony, częstowany smakołykami byle tylko przestał drżeć ze strachu i zapomniał o strasznym zdarzeniu. Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie stresu, z jakim Luniek zmaga się każdego dnia. Serce pęka mi na samą myśl, co on musi czuć i że nie mogę mu pomóc. Mam nadzieję, że cbd i zylkene oraz kalmwet, które codziennie przyjmuje choć trochę pomagają mu w pokonaniu ogromnego stresu. Izolacja Luntka nie wchodzi w rachubę, bo z irytacji wynikającej z zamknięcia roznosi drzwi na strzępy. A jedyną alternatywą na tą chwilę jest szpitalikowa klatka, w której totalnie się wycofa i zniknie.

Luniek kiedy tylko zapomina o agresorze, który jest w innym pomieszczeniu, zwiedza sobie swobodnie zakamarki domu, wskakuje na parapet i wygląda przez szybę, nawet próbuje się bawić, zagaduje uroczo. Uwielbia być głaskany i czesany, jego mruczenie jest miodem na ludzkie serce. Przy szykowaniu jedzenia ociera się słodko o nogi opiekuna, a ogonek zawija wokół kostki. Jest kotem spokojnym i nieagresywnym, tylko strachliwym, bojącym się wielu rzeczy, ale czy to wada? Czy znajdzie się wreszcie dom, który doceni jego wrażliwość i da mu szansę na komfortowe, dobre życie?


Cotleone - Sro 29 Gru, 2021 22:08

Trzymam kciuki! Oby wspomagacze zadziałały. Biedny Luniek :( Taki wrażliwy i delikatny.
Migotka - Pon 31 Sty, 2022 11:56

Dzieją się rzeczy niesłychane. Luniek jest od miesiąca bez "uspokajaczy" i mamy postęp - koleś się rozgadał. Zawsze cichy, nie wydający z siebie ani na chwilę dźwięku, teraz gada i gada i gada. Jak tylko mnie widzi to już miałkoli, że jeść, że kuweta nieczynna, że głaskanie, że całuski po główce, że czesać kota trzeba, że oczka wyczyścić. Szok :shock:
Nie uwierzycie, ale głosik ma jak mały kociaczek - delikatny, cienki i wysoki. Biorąc pod uwagę jego gabaryty i ten głos to jego gadanie jest wyjątkowo urocze :)


Cotleone - Pon 31 Sty, 2022 16:50

Szaleństwo :wink: Kto by pomyślał, że to taka gaduła :: Postępy bardzo cieszą.
Wielki kocur a głosił kociaka- fajne zestawienie, znamy to. Zwłaszcza podczas negocjacji przy misce. Małe ciąteczko głodne, nic nie jadło... od 10 minut :wink:
Trzymam kciuki za kolejne postępy :)

Migotka - Czw 10 Mar, 2022 10:55

Lunias się rozmiział. Głaskać można go wszędzie: główka, szyja, puchaty brzuchol, plecki - każde miejsce jest ulubione. Mruczy przy tym jak stary traktor. Co najlepsze, sam się domaga głaskania. Albo woła donośnie, że to już ten czas, i czeka aż przyjdę, albo przybiega sam - wtedy nie boi się nawet czającego się rezydenta. Kiedy w główce Luntka kliknie głaskanie zrobi wszystko by osiągnąć cel ;)


Migotka - Wto 12 Kwi, 2022 09:36

Czy jest coś lepszego niż kąpiele słoneczne? Luniek uważa, że nie - no może jeszcze tulenie i jedzenie ;)

Luniek stara się każdym centymetrem ciała złapać promień słońca, by wygrzać swój kuperek. Luniek wyznacza pory dnia i przesuwa się wraz z promieniami słońca ze wschodu na zachód, zaczynając dzień pod drapakiem, w południe wylegując się pod oknem tarasowym, kończąc dzień na parapecie, obserwując zachodzące słońce.




Migotka - Wto 10 Maj, 2022 13:03

Dzieją się rzeczy totalnie niesłychane! Luniek po 1,5 roku w naszym DT zaczął wędrować po całym mieszkaniu!!! Można go spotkać na parapecie, na desce do prasowania, na fotelu. Ostatnio nawet podsiadł Mozzarellę w jej ulubionej miejscówce na parapecie i absolutnie się tym nie przejął. Szok.
Dziś po raz pierwszy wszedł za mną do łazienki i spokojnie czekał aż się wyszykuję i pójdę grzecznie za Luntkiem, który poprowadził mnie prosto do kuchni, żeby uszykować kotom śniadanko. Kolejny szok.

Trudno mi opisać uczucie, które w sobie teraz noszę - jestem z niego tak niezwykle dumna. Luniek sprawił dziś, że czuję się jakbym się z radości unosiła ponad ziemią.


Cotleone - Wto 10 Maj, 2022 18:16

:serce: co za wieści ::
Takie postępy bardzo cieszą. Coś o tym wiem :wink:
Głaski dla bohatera :)

Migotka - Sro 01 Cze, 2022 14:03

Jedno z ulubionych miejsc Luńka to kuchnia... Ten kawaler ma wilczy apetyt i zawsze po zjedzeniu swojej porcji rusza na oględziny misek reszty kotów. Możliwość dodatkowego kęsa mięsa dodaje mu niezwykłej odwagi. Zdarzyła się nawet sytuacja, że Luniek podbija do Mozzki, która na niego warczy, on nic sobie z tego nie robi i wsuwa delikatnie swój pysio do miseczki Mozzki, a Mozzka zaskoczona takim obrotem spraw czeka grzecznie aż Luniek skończy się częstować XD Sprytna i niepozorna bestyjka z tego Luńka.


Migotka - Sro 06 Lip, 2022 11:43

Czy jestem nieśmiały? Tak.
Czy to wada? Nie.
Jestem po prostu wrażliwym koteckiem, który potrzebuje trochę więcej czasu, żeby się do czegoś przekonać.



Ale jak już kogoś poznam i polubię to lubię być blisko :)


Migotka - Wto 09 Sie, 2022 11:31

Luniek zorganizował sobie nową miejscówkę do wylegiwania się - parapet. Nie dość, że jest wysoko i ma spokój od innych kotów, to jeszcze parapet jest dobrym punktem obserwacyjnym tego, co dzieje się w domu i tego, co można pooglądać na zewnątrz. Lunias lubi często leżeć na parapecie, nawet w upały i w pełnym słońcu. Czasem nie da się go dotknąć, tak nagrzane jest jego czarne futerko. Luniek jednak zna umiar i jeśli robi mu się już za gorąco, zeskakuje i chłodzi się na przyjemnie zimnej podłodze.


Migotka - Sro 07 Wrz, 2022 13:30

Kolejny postęp Luniek poczynił. Spragniony mojej obecności po całej nocy nauczył się czekać na mnie na piętrze pod łazienką, bo to pierwsze pomieszczenie, do którego zmierza człowiek po pobudce. A że taka słodka, czarna, mrucząca kulka siedzi pod drzwiami to nie można jej ominąć bez wymiziania. Główka Luntka pracuje obmyślając plany, jak być najczęściej mizianym kotkiem. W oczekiwaniu na głaski nawet rezydent Steven mu nie straszny.

No uroczy jest Lunias, muszę przyznać.


Migotka - Wto 11 Paź, 2022 09:39

w życiu kota nastaje czas, że człowiek chce odpocząć i wyjeżdża. każdy kot różnie reaguje na nowych dochodzących opiekunów. luniek jest nieufny, wycofany i syczący. obiera bezpieczną fortecę - szafę i wychodzi z niej, kiedy nowy człowiek już się ulotnił. jakież było moje zdziwienie, kiedy dostałam filmik od petsitterki, jak luniek się bawi wędką z piórkami, przychodzi na głaski i ociera się o jej nogi w oczekiwaniu na jedzenie! :shock: pierwsza myśl - źle widzę to musi być inny kot, nie nie to jednak lunias!!!
po powrocie zaskoczył mnie kolejny raz - był przy mnie pierwszy z całej bandy, krzycząc, że należy mu się porządne wytulenie i wycałowanie, bo tak długo mnie nie było, a on tęsknił...


Migotka - Wto 15 Lis, 2022 13:05

przyszedł ten czas, kiedy to luniek musiał udać się na profilaktyczną kontrolę w gabinecie weterynaryjnym. było dokładnie tak, jak się spodziewałam - koszmarnie. pakowanie tego kawalera do transportera to walka na śmierć i życie. on ma kły i pazury, ja na swoją obronę tylko kołdrę, jakiekolwiek rękawice czy ręczniki nie dają rady w starciu z tym strachulcem, który zaciekle się broni. dźwięki, jakie wydaje przy próbach łapania, można by podkładać w horrorach typu omen czy emily rose. na szczęście kołdra wygrała tą nierówną walkę i pojechaliśmy. w gabinecie w ruch poszedł koc, a po obejrzeniu zębów kolega luniek otrzymał maskę na twarz co by wizyta nie skończyła się dla ludzi u chirurga. w masce luniek wiedział, że już się nie wyrwie i reszta wizyty przebiegła pokojowo. po powrocie do domu zaszył się pod kanapą i trząsł się ze stresu... zadziwił mnie bardzo, bo już po godzinie przyszedł na tulenie i całuski - szybko mu przeszła poranna zniewaga. luniek zdrowy, wszystko pięknie oprócz zębów, na których zrobienie dostaliśmy zielone światło. już się psychicznie przygotowuję na kolejną traumę, nie wiem tylko, kto ma większą, ja czy luniek?


Migotka - Czw 01 Gru, 2022 11:55

Luniek odbył wczoraj bardzo ważną wizytę wet, chłopak przeszedł sanację z ekstrakcją aż 7 zębów. podczas prób zapakowania go do transportera, jak zwykle zmienił się w diabła tasmańskiego, ale niestety przegrał tą walkę i tym razem - nie był zbytnio zadowolony z tego faktu. sam zabieg odbył się bez komplikacji, a Luniek miał zapewnioną dobrą opiekę. korzystając z narkozy Luniek miał wykonane RTG łapki tylnej, a także pobraną zeskrobinę do badania dermatologicznego. kilka dni temu zauważyłam dziwne wyłysienie na udzie od wewnętrznej strony. jesteśmy więc w trakcie diagnostyki, czekamy na wyniki posiewu. Luniek wrócił do domu w pełni wybudzony, z antybiotykiem i syropem przeciwbólowym, a także nieziemsko głodny. cieszył się niezwykle z każdej małej porcyjki jedzenia, jaką otrzymywał. całą noc po sanacji spędził bardzo aktywnie - nie zmrużył oka, chodził, zwiedzał, gadał... dziś już wszystko wróciło do normy, kocio odpoczywa, leki zjadł ładnie z karmą. dumna jestem, bo Luniek po powrocie do domu nie unikał nas i nie bał się, tylko stęskniony od razu na mnie nakrzyczał, że po takim wydarzeniu należą mu się przytulaski i całuski. cały wieczór wymagał pieszczot, mam nadzieję, że choć trochę udało mi się utulić jego małe i spragnione serduszko.


crestwood - Czw 01 Gru, 2022 12:08

Dzielny Luniek! Trzymam kciuki za szybki powrót do pełni formy z niepełnym uzębieniem :aniolek:
kitku - Pią 02 Gru, 2022 10:35

Kilka rymowany słówek do biografii pięknego Luntruska :serce:

Luntrus to kocur, który przeszedł przemianę.
Kiedyś tylko syczał i prychał na zmianę!
Temperament miał niezły ten nasz chłopaczek.
Na łobuzerskie wyczyny zaradzał tylko smaczek.

Jednak po czasie to ziółko, jakich mało
Nabrało w końcu ogłady i mocno złagodniało.
Kiedyś do ręki szedł tylko po garstkę jedzenia,
Dziś na mizianki nie potrzebuje zaproszenia. :lol:

Jednak miłość do szamki w Luntrusie została.
Bez problemu zje wszystko, co wolontariuszka dała.
Dlatego w tymczasowym domu z innymi kotami
Chłopak okupuje kuchnię i rządzi się miskami.

Jednak ogólnie to Lunti nie jest tym, kto dominuje,
Bo koci rezydent sprawia, że przytłoczony się czuje.
Przez to Luntrus stał się nieśmiały, a także wrażliwy.
Ale robi duże postępy i jest coraz mniej płochliwy!

Oprócz jedzenia Lunti uwielbia też wylegiwanie.
Z pewnością mógłby cały dzień spędzić na dywanie.
Wszędzie, gdzie padają ciepłe promienie słońca,
Luntrus z ochotą będzie przebywał bez końca.🌞

Migotka - Pią 30 Gru, 2022 13:02

Wynik posiewu jest już znany, a dziwne wyłysienie na udzie od wewnętrznej strony to nic innego jak dermatofity. Mamy więc do czynienia z grzybem. Leczenie Luntka będzie trwało ok. 3 miesiące i obejmowało leczenie ogólne lekiem typowym dla grzybicy, miejscowe – smarowanie wyłysiałego miejsca roztworem cieczy kalifornijskiej, a także nieustanną dezynfekcję środowiska czyli mycie, pranie, parowanie… Jako że leczenie ogólne może negatywnie wpływać na pracę wątroby, Luniek musi przez okres leczenia być wspierany suplementem na wątrobę, której parametry będą kontrolowane w badaniach krwi w trakcie leczenia.

Wynik posiewu to już kolejny cios dla stada i nas. Koty są mocno zestresowane od ponad miesiąca ze względu na chorobę i bardzo trudne i oporne leczenie rezydentki Nutki, czują także emocje i stres ludzi z tym związane. Luniek wycofał się, zrobił się bardziej płochliwy, mało wychodzi ze swoich kryjówek. A teraz czeka go kilkumiesięczna batalia o pozbycie się dermatofitów. Cóż, nie poddajemy się i walczymy dalej.


Migotka - Sro 01 Lut, 2023 12:36

Luniek źle znosi leczenie dermatofitozy. leki są na tyle mocne, że chłopak zupełnie odmawia jedzenia. w porozumieniu z lekarzem prowadzącym zmieniliśmy tryb podawania leku na pulsacyjny: 7 dni podawania, 7 dni przerwy. mimo tego już przy 2 dni podawania zawsze pojawia się kryzys jedzeniowy. ratuję się surowym mięsem, które na szczęście Luniek zjada mimo złego samopoczucia.
niestety ciągła dezynfekcja, czyli utrata zapachów grupy i brak ulubionych legowisk nie wpływa pozytywnie na Luntka, który zrobił się strachliwy i nieufny. wspaniałe efekty pracy socjalizacyjnej, którą z nim wykonałam, zostały zaburzone.
wczoraj byłyśmy na wizycie kontrolnej, badaniu krwi pod kątem parametrów wątrobowych i pobraniu zeskrobiny do badania kontrolnego. wyniki badania krwi powinny być lada chwila, a na wynik zeskrobiny będziemy czekać ok 4 tygodnie. prosimy o kciuki, żeby wynik był ujemny.
plusem całej sytuacji jest fakt, że Luniek nie ma nowych ognisk wyłysienia, a łapka, na której pojawiło się wyłysienie całkowicie zarosła.

co mnie w tej stresującej sytuacji w miarę cieszy? Luniek bardzo szybko dał się zapakować do transportera i wystarczył tylko ręcznik, a nie kołdra XD po powrocie od weterynarza do domu schował się może na sekundę pod kanapę, po czym wyszedł i nakrzyczał na mnie, że należą mu się tulaski i jedzonko :)


Migotka - Sro 08 Mar, 2023 11:20

Luntrus przez leczenie i przyjmowanie niedobrych tabletek stał się podejrzliwy i płochliwy. Kotek zaczął bardzo wybrzydzać z jedzonkiem, bo w każdym przypuszcza rozkruszoną tabletkę. Zaczyna mi brakować sposobów podania tabletek, a chcę za wszelką cenę uniknąć podawania ich do pyszczka, bo wiem, jak bardzo będzie to dla niego stresujące. Ostatnią rzeczą jaką bym sobie życzyła dla Luntka to dodatkowy stres i niechęć do mnie. Pierwszy kontrolny posiew po miesiącu leczenia przyszedł dodatni w badaniu bezpośrednim, natomiast w hodowli nie stwierdzono wzrostu, czyli ujemny. Dodatni preparat bezpośredni przy ujemnej hodowli może wskazywać na zbyt krótki czas od wcześniej zastosowanego leczenia przeciwgrzybiczego, bądź wskazywać na zwierzę jako przenosiciela mechanicznego. Już za dwa dni kolejna kontrola i pobranie zeskrobiny. Zobaczymy, jak lekarz skomentuje wynik badania. Kciuki niezmiennie potrzebne! I ludzie i koty mają już dość ciągłych dezynfekcji i podawania leków 😉


Migotka - Wto 28 Mar, 2023 14:23

Plaga kocich chorób już chyba powoli przechodzi, więc teraz przyszedł czas na ludzi. Grypa mnie pokonała i przez prawie tydzień nie ruszałam się z łóżka. Luniek zatęsknił bardzo szybko, a sypialnia jest dla niego terenem nieznanym, nie wchodzi tam, chyba że uciekając przed transporterem xd Luniek tak się za mną stęsknił, że codziennie po kilka razy przychodził do sypialni i podchodził pod łóżko tak bym tylko mogła go dotknąć i pogłaskać. Jakaż była jego radość, kiedy poczułam się lepiej i zaczęłam pojawiać się znów na dole i kotka miziać! Teraz Luniek nie odstępuje mnie na krok, a jak się oddalę woła, żebym do niego przyszła. Kto by kiedyś pomyślał, że ten dzikusek będzie koteczkiem pełnym miłości, tak mocno przywiązanym do swojego opiekuna.


crestwood - Czw 30 Mar, 2023 16:57

Luntek, poszedłeś po rozum do głowy, kotku :: :aniolek:
Migotka - Sro 12 Kwi, 2023 13:34

Mamy to!!! Uzyskaliśmy drugi z rzędu ujemny wynik zeskrobiny Luntrusa i możemy zakończyć terapię Lamisilem. :tan: Po trzech miesiącach cotygodniowej dezynfekcji całego mieszkania (totalnie wykańczające) i wpychaniu w kota tabletek na różne sposoby możemy odetchnąć. Wreszcie wróciły na salony kocie legowiska, zabawki, ulubione krzesła, pyszne jedzonko bez żadnych gorzkich tabletek w środku, a Luniek ceni sobie rutynę.


crestwood - Sro 12 Kwi, 2023 14:43

:jump: Świetna wiadomość, życzę Wam dużo odpoczynku do tym maratonie!
crestwood - Sob 03 Cze, 2023 22:27

Do Luntrusa zajrzałam na dyżur podczas urlopu wolontariuszy. Jakież było moje zdziwienie, że Luntek po oswojeniu się z moją obecnością wyszedł z kryjówki, przemaszerował niespiesznym krokiem kuwety (wcale nieznajdującej się blisko kryjówki!), a następnie ustawił się w kuchni w kolejce po pełną miseczkę :aniolek: Zuch chłopak! Jadł ze smakiem, aż uszy się trzęsły. Na koniec przyszedł się przywitać, dał się pogłaskać :: Niesamowity postęp od naszego poprzedniego spotkania rok temu - widać ogromną pracę domu tymczasowego. Luntku, bądź szczęśliwy i znajdź szybko swój domek na zawsze.






Migotka - Wto 20 Cze, 2023 12:52

Luniek dziękuje cioci crestwood za wspaniałą opiekę i przesyła pozdrowienia z wakacji pod palmą ;)



Mina niewyjściowa, bo Luniek nie lubi jak mu przeszkadzam w myciu, wołając, żeby spojrzał w aparat ;)

Migotka - Wto 20 Cze, 2023 12:54

Każdy, kto czytał historię Luntka, wie, że początki jego relacji z człowiekiem były trudne. Lunias bał się, był wycofany, na próby kontaktu syczał i warczał, pacał. Po dwóch latach w DT i oswajaniu w tempie komfortowym dla Lunieczka mamy to:



Tak, głaszczę Luntka, gdzie chcę, a on mruczy, bo bliskość sprawia mu przyjemność.
Tak, Luniek siedzi mi na kolanach. Sam jeszcze na nie nie wchodzi, ale mogę spokojnie sama go sobie na kolana posadzić, a on się wygodnie rozsiada bądź rozkłada.
Pieszczoty mogą trwać i trwać, bo kotek je uwielbia i sam się ich domaga :)


crestwood - Sro 21 Cze, 2023 09:47

Kochany Luntrus, takie przemiany są niezwykle wzruszające :aniolek: Ciocia pozdrawia ::
Migotka - Czw 27 Lip, 2023 15:52

Marzy mi się dom dla Luntka, gdzie będzie jedynym kotkiem lub w towarzystwie kotów spokojnych, gdzie wreszcie miałby szansę cały czas być sobą. U nas tych chwil ma mało, a zdarzają się tylko wtedy, kiedy rezydent Steven śpi lub przebywa na górze. Inaczej Luntek jest czujny i zestresowany, bo Steven w każdym momencie może go zaatakować i pogonić. Luniek stara się więc większość czasu być przeźroczystym, a mi serce pęka, bo to wspaniały, czuły i mądry kot, który zasługuje, by żyć w spokoju u boku człowieka.
Doceniam chwile, kiedy jesteśmy sami, kiedy Luniek czuje się dobrze, ale to za mało. Tak powinno być zawsze. Czy ktoś go wreszcie dostrzeże?




Migotka - Wto 22 Sie, 2023 14:48

Luniek ma za sobą co półroczną wizytę profilaktyczną. Pakowanie do transportera była jak zwykle stresujące, ale Luntek szybko dał się zapakować, oczywiście wyrażając swoje niezadowolenie sykami i warczeniem. Na samej wizycie był bardzo grzeczny, choć posyczeć musiał. Wyniki krwi ma dobre, w obrazie USG lekarza delikatnie zaniepokoiła wątroba, ale w wynikach wątrobowych wszystko jest w porządku. Korzystając z aktualnych badań krwi, Luniek miał sanację i wszystkie ząbki zostały oczyszczone z kamienia. Bardzo szybko doszedł do siebie po narkozie, a oszołomiony tym, co się dzieje, dał się nawet wziąć na ręce i przytulić technikowi w przychodni.

W domu Luniek raz czuje się pewniej, raz mniej pewnie. Jeśli rezydent Steven jest poza zasięgiem wzroku, Luniek korzysta z uroków tarasu i wyleguje się w słońcu, a jego gęste futerko przeczesuje delikatnie wiatr. Ostatnio nawet dał się nakryć na kanapie - spał kamiennym snem, z brzucholem wywalonym do góry i łebkiem śmiesznie okręconym. Ewidentnie był zrelaksowany. Gdyby tak przygarnął by go spokojny dom, bez natrętnych, kocich terrorystów, Luniek miałby szansę pięknie rozkwitać.

Czyż nie uroczy jest nasz Lunieczek?




Migotka - Pią 08 Wrz, 2023 12:57

Niesamowite jak wyprowadzka jednego kota może zmienić koci układ w domu. Mozzka wyprowadziła się zaledwie tydzień temu, a zmiany wśród kotów mogłam dostrzec już następnego dnia. Brak brak głównego poganiacza i co za tym idzie agresji z przeniesienia skutkuje spokojem w kocim stadzie. Rezydent Steven zdecydowanie mniej zaczepia Luntka, więc Luntek jest bardziej zrelaksowany. Luniek się rozgadał (szczególnie dużo ma do powiedzenia zazwyczaj o 3 nad ranem...), zaczął chętniej się bawić, przebywa w odkrytych miejscach, nawet zapuszcza się na osiatkowany taras i przesiaduje tam godzinami. Lunias woli obecnie spędzać czas na tarasie i nawet czasem trzeba go wołać na jedzenie, bo tak odpłynie w tarasowej drzemce, że nie słyszy nakładania jedzonka do miseczek ;) Natomiast jeśli chodzi o mizianie to trudno go przebić, łazi za mną i krzyczy domagając się pieszczot XD No uroczy kocur z tego niepozornego Luntka!


warner - Pią 08 Wrz, 2023 14:12

Ale przystojniak!
Fajnie, że odzyskał wewnętrzny spokój. No ale teraz za karę będziesz musiała wysłuchać wszystkich jego narzekań nazbieranych aż do wyprowadzki Mozzki :wali: :lol:

Migotka - Wto 24 Paź, 2023 09:40

Koci świat zaburzyć łatwo, uzyskać ponowną stabilizację już bardzo trudno.
Kocia rezydentka zachorowała na ostre zapalenie trzustki, a jednym z pierwszych objawów choroby było agresywne atakowanie Luntka. Jesteśmy już przy końcu leczenia, ale ataki nie mijają. Niestety zaczepianie Luntka przez rezydentkę i jego warczenie na nią zaczęło nakręcać kociego rezydenta i on także dołączył do regularnego nękania Luntka. Sytuacja patowa, bo izolacja kotów, która ma zapobiegać atakom, doprowadza koty do jeszcze większej frustracji i stresu. Mieszkanie zaferomonowane, obróżki poszły w ruch, suplementy wyciszające, praca z przekierowaniem kociej uwagi i budowanie dobrych skojarzeń na nowo... Ehh
Luniek niezmiennie widzi we mnie swoją opiekunkę i wsparcie, wie, że przy mnie nic mu nie grozi. Kiedy więc jestem w pobliżu, Luniek bawi się, zwiedza, obserwuje, miewa głupawki. Chciałabym, żeby zawsze mógł być swobodny, czuć się dobrze, a nie cały czas czujny i oglądający się za siebie.
Luniek to bardzo fajny kocur, potrzebuje czasu, żeby zaufać, ale jak już zaufa, odwdzięcza się niesamowitym uczuciem, przywiązaniem i mruczeniem na sam widok ukochanego człowieka.



Luniek miał okazję pierwszy raz doświadczyć zabawy z walerianową poduszeczką - chyba mu się spodobało:


saszka - Sob 23 Gru, 2023 01:06

Jak tam Luniek?
Migotka - Sro 03 Sty, 2024 14:11

Sytuacja w stadzie się uspokoiła: rezydentka wyzdrowiała, bólowe ataki ustały, więc w stadzie nastał upragniony pokój. Co prawda rezydent Steven dalej lubi czasem pogonić Luntka, ale bardziej na pokaz niż cokolwiek złego między chłopcami miało się dziać.

Luniek jest ostatnio odważniejszy, więcej czasu spędza na otwartej przestrzeni, a wieczorami prawie codziennie daje pokaz swoich głupawek: galopuje jak szalony, gada przy tym na cały głos i chowa się, po czym znów startuje do biegu XD

Zrobiliśmy też kolejny ogromny postęp! Mogę swobodnie Luntka brać na ręce i głaskać, co prawda na chwilę, ale po odłożeniu go na podłogę, Luniek nie ucieka tylko dalej nadstawia się do głaskania, zdecydowanie woli głaskanie stojąc swobodnie na podłodze lub na moich kolanach.



Tak wspaniałe zachowanie Luntka zostało docenione przez Mikołaja i Luniek cieszy się smaczkami (które totalnie uwielbia) i wędkami, którymi się chętnie bawi.







Kiedyś Luniek nawet by nie podszedł do nieznanych rzeczy, teraz chętnie eksploruje i korzysta z nowości.

Migotka - Pią 26 Sty, 2024 15:43

Kocie stado dopadło trudne do zidentyfikowania choróbsko, prawdopodobnie wyjątkowo trudny rotawirus. Luntek jako ostatni złapał bakcyla, co objawiło się wymiotami i wodnistą biegunką. Luntek stracił apetyt, biegał co chwilę do kuwety, siedział w pozycji bólowej i chował się. Udaliśmy się czym prędzej do weterynarza. W brzuszku Luntka przelewało się, ale forma ogólna kocurka była dobra. Lekarz zbadał krew i wszystkie parametry są idealne! Wspieramy Luntka probiotykiem i pastą, która działa ochronnie na żołądek i jelita. Już po pierwszym podaniu pasty Luntek chętnie zjadł karmę z probiotykiem i odzyskał wigor, a jego kupa nabrała normalnego kształtu. Niestety codzienne podawanie pasty do pyszczka stresuje Luntka, który po podaniu chowa się w szafie lub pod kanapa. Na szczęście ufa nam na tyle, że szybko wychodzi z kryjówki, żeby być głaskanym.
Migotka - Sro 14 Lut, 2024 08:48

Kilka dni temu Luniek zaczął kaszleć, udaliśmy się od razu na wizytę weterynaryjną. Kocurek otrzymał leki, które miały mu pomóc zwalczyć infekcję górnych dróg oddechowych. Po zaledwie dwóch dniach nastąpiło pogorszenie. Luniek nie tylko kaszlał, ale też psikał i dostał katar. Pojawił się wyciek z oczu, widoczny obrzęk spojówek, a trzecia powieka zachodziła mocno na oczy. Niezwłocznie pojawiliśmy się na kolejnej wizycie. Luniek został dokładnie przebadany - diagnoza: ostre zapalenie płuc. Jako że Luniek to kot FIV+ został zaopatrzony w aż dwa rodzaje antybiotyków, otrzymał leki przeciwzapalne, przeciwbólowe, a także przeciwgorączkowe. Oczy musimy kropić kilka razy dziennie specjalnym żelem do oczu, a cały pyszczek myć specjalnymi chusteczkami, żeby pozbyć się nacieków z oczu i nosa. Luniek dostaje też prebiotyki i leki stymulujące odporność. Przed nami co najmniej 3 tygodnie leczenia i wizyty weterynaryjne 2 razy w tygodniu, na których lekarz będzie kontrolował postępy w kuracji – u kota FIV+ z obniżoną odpornością musimy na bieżąco reagować na jakiekolwiek zmiany.

Jakby kłopotów u Luntka było mało – wyczułam u niego guza po prawej stronie brzucha. Być może jest to odczyn poszczepienny – mięsak, chirurg nie wyklucza zmiany nowotworowej i zaleca chirurgiczne usunięcie guza z wysyłką do badania histopatologicznego…

Luniek nigdy nie był kotem łatwo obsługiwalnym, ale teraz musimy sobie jakoś radzić. Luniek chyba czuje, że chcemy mu pomóc, bo jak już go zawiniemy w kocyk (mimo wyraźnych protestów), przestaje walczyć i syczeć i spokojnie poddaje się podawaniu leków. Od wczoraj musimy karmić Luntka strzykawką. Przez totalnie zapchany nos chłopak nie ma w ogóle apetytu, a coś jeść i pić musi. W ruch poszedł blender tak by karma była na tyle płynna, by podać Luntkowi odżywcze jedzonko strzykawką. Chętnie zjada tak podany posiłek.

Dziś zaczęła się druga doba po pełnym podaniu leków i niestety poprawy póki co brak. W czwartek mamy kontrolę u weterynarza. Trzymajcie za Luntka kciuku, żeby jak najszybciej udało się pokonać zapalenie płuc. Dopiero wtedy będziemy mogli się skupić na guzie, który bardzo nas martwi...

Można wspierać i udostępniać zbiórkę na leczenie Luntka: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/luntrus-fkp


Morri - Sro 14 Lut, 2024 09:12

Mocno trzymamy kciuki :aniolek:
Migotka - Pią 16 Lut, 2024 13:37

Jesteśmy po kontroli. Niestety brak poprawy u Luntka po 4 dobach podawania leków. Na pewno drobnym plusem jest brak pogorszenia. Cały czas w płucach są słyszalne mocne szmery. Z nosa lecą gluty. Oczy i nos są posklejane wydzieliną, którą co jakiś czas usuwam mokrymi chusteczkami. Samopoczucie kocurka jest kiepskie. Luntek dalej nie chce jeść i niestety przez zupełne zatkanie wydzieliną nie chce też przyjmować jedzenia strzykawką - wszystko wypluwa lub wypływa mu karma razem z wydzieliną z buzi. Staramy się mimo wszystko go karmić, w końcu musi coś jeść, żeby jego organizm miał siłę walczyć i pozostałe organy prawidłowo pracowały. Wczoraj zaczęliśmy nebulizacje z antybiotykiem, lekiem przeciwzapalnym i lekiem mukolitycznym. Oby nosek jak najszybciej się odetkał, żeby Luniek choć trochę zaczął jeść...

Dziś Lunias zafundował mi bezsenną noc - Luniek chciał być bliżej mnie i czatował koło łóżka kaszląc, psikając, charcząc, chrząkając, puszczając bąble z nosa... Mam nadzieję, że było mu choć trochę lepiej będąc bliżej.

Luniek, wracaj do zdrowia!


saszka - Sob 17 Lut, 2024 11:13

Trzymamy kciuki :hug:
Migotka - Pon 19 Lut, 2024 14:07

Lunieczek dziś rano odbył kolejną kontrolę u weterynarza. Całe szczęście, że wizyty mamy tak często - możemy na bieżąco reagować na stan zdrowia kocurka. Wczoraj Lunieczek zaczął kichać wydzieliną z krwią, później samą krwią. Widać było, że nosek jest drażliwy przy czyszczeniu z zacieków i krwi. Wydzielina mimo nebulizacji i różnej maści leków nie odpuszcza i męczy go. Niestety przez wydzielinę, która zalega w całym układzie oddechowym, zatyka nos i gardło, Luniek nie je sam. Trwa to już tydzień. Jeśli sytuacja się nie zmieni w ciągu kilku dni lekarz rozważa wprowadzenie sondy przez przełyk do żołądka... Póki co karmimy go odżywkami przez strzykawkę, żeby miał siły do funkcjonowania. Karmienie kotek znosi źle, zalegająca wydzielina bardzo utrudnia mu połykanie, czasem nawet jest jej tyle, że oprócz nosa, wykaszluje ją pyszczkiem przy karmieniu. Przez to Luniek ma podrażnione całe gardło. Dlatego też lekarz wprowadził dziś kolejny lek mający pomóc w pozbyciu się powstającej wydzieliny. Dziś także maluch miał przepłukiwany nosek, żeby choć na trochę go udrożnić i pozbyć się smarków. Był podczas tego zabiegu niezwykle dzielny i grzeczny.

Póki co udało się nam doprowadzić zapalenie hulające w oczach do ładu. Oczka wyglądają już bardzo ładnie, ale wyciek jest nadal obecny, więc oczka kropimy dalej.

Osłuchowo jest trochę lepiej, szmery są słyszalne, ale już w górnych partiach płuc i w oskrzelach.

Niestety przez powstały mięsak, prawdopodobnie po iniekcyjny, mamy ograniczone leczenie - niektóre leki można podać tylko w zastrzyku, czego w tej sytuacji unikamy, by nie doprowadzić do powstania kolejnych guzów i tym samym nie pogorszyć ogólnego stanu zdrowia Luntka.

Kciuki za słodziaka dalej potrzebne!

crestwood - Pon 19 Lut, 2024 14:10

Luntku, walcz o zdrowie, wszyscy mocno Ci kibicujemy!
Cotleone - Pon 19 Lut, 2024 17:19

Cały czas trzymamy kciuki!
Migotka - Pon 26 Lut, 2024 13:22

Za nami kolejna kontrola. Oczka są już bardzo ładne, spojówki blade, bez rozpulchnienia. Nosek cały czas zakatarzony mocno, więc kolejny raz Luniek miał wykonany flushing nozdrzy - podczas płukania wyszło bardzo dużo wydzieliny. Osłuchowo jest poprawa, ale nadal słyszalny jest szmer zaostrzony na szczycie wdechu. Gardło goi się ładnie, obrzęk zszedł, ale węzły chłonne podżuchwowe są dalej powiększone.
Leki póki co bez zmian do końca miesiąca: dwa razy dziennie dwa rodzaje antybiotyków plus leki przeciw zapalne, nebulizacje rano i wieczorem, dodatkowo suplementy odpornościowe i prebiotyki, a oczka kropimy już tylko raz dziennie. Od marca zmieniamy antybiotyki na lek immunomodulujący.

Największym problemem był brak apetytu, od kilku dni Luniek na szczęście zaczął się interesować jedzeniem, ale tylko takim intensywnie pachnącym. W jedzeniu ratowały nas suche chrupki i podgrzane filetówki. Ileż to się nakombinowaliśmy, żeby kociak zaczął cokolwiek jeść. Od wczoraj Luniek czuje się wyraźnie lepiej i przy wsparciu leku na pobudzenie apetytu zaczął jeść ponownie karmę bytową wysokiej jakości. Uff.

Ku mej wielkiej radości wczoraj przyszedł do mnie na głaski pierwszy raz od czasu choroby. Słyszeć jego mruczenie po tak długim czasie smarkania, charkania lub ciszy - bezcenne. Tak mu brakowało bliskości, że z kolan zejść nie chciał.

Choroba Luntka uświadomiła mi, jak bardzo jestem z niego dumna - przy całej jego nieobsługiwalności, której zawsze się obawiałam - Luniek pokazał, że razem możemy zrobić wszystko, że nie muszę się bać, bo jak coś się dzieje to i tak damy radę, a on ufa i będzie grzecznym kotkiem przy wszelkich niezbędnych czynnościach. Kocia mądrość po raz kolejny mnie zaskakuje.

Inhalujemy się:


a zaraz po odpoczywamy:

Migotka - Pią 15 Mar, 2024 11:50

Ostatnia Luntkowa kontrola wykazała, że Luniasek jest już zdrowym kotkiem! Udało się nam pokonać ostre zapalenie płuc! Trudne i długie, bo ponad miesięczne leczenie wreszcie możemy zakończyć. Luniek odetchnął z ulgą, bo już pod koniec miał serdecznie dość podawania leków i inhalacji. Teraz wspieramy jego odporność lizyną i betaglukanem, żeby się kociak zregenerował. Trochę muszę się namęczyć, żeby suplementy zjadał z karmą, ale nie chcę go znów stresować podawaniem ich do pysia.

Za ok miesiąc przed nami usuwanie guza...

Niestety jego stan psychiczny jest groszy - łapanie, podawanie leków, inahalowanie zestresowały kotka na tyle, że teraz przy jakimkolwiek ruchu człowieka czuje się niepewnie i ucieka. Dnie i noce spędza zasadniczo w szafie z ubraniami, wychodzi tylko do kuwety i na jedzenie. Jak mnie widzi to na szczęście mimo wszystko się nie obawia, dalej mnie kocha i się mizia, a także ucina sobie publiczne drzemki wygrzewając się w słońcu (co kocha ponad wszystko). Mam nadzieję, że uda się mi ponownie wypracować jego równowagę emocjonalną.




Estel - Pon 18 Mar, 2024 22:50

Dobre wieści - w końcu w marcu Luntrusik patrzy z kalendarza, to jego miesiąc, kiedy, jak nie teraz? Trzymamy kciuki za powrót do komfortu psychicznego :kwiatek:
Migotka - Czw 04 Kwi, 2024 09:56

Luniek zdrowotnie jest w miarę stabilny, choć okresowo pojawia się wyciek z oczka bądź katarek. Pojawiliśmy się więc na kontroli, a kocurek dostał zalecenia inhalacji na kilka dni plus lek przeciw zapalny. Sytuacja się unormowała, choć wyciek z oczka czasem się jeszcze pojawia. Luntka suplementuję więc betaglukanem i lizyną, żeby podnieść mu odporność. O ile z betaglukanem nie ma problemu, to żeby Luniek lizynę zechciał spożyć z karmą, musze się mocno napracować smakołykami. Za wszelką cenę unikam łapania Luntka na podawanie suplementu, przyda mu się odpoczynek od tej stresującej czynności. Długie leczenie odcisnęło na nim piętno, kiedy tylko Luniek słyszy otwieranie szafki z suplami i lekami, w sekundę znika i siedzi schowany pod kanapą lub w szafie. Mam nadzieję, że ten strach minie szybciej niż później.

Jeśli chodzi o guz, który miał być usuwany... guz zniknął samoistnie, nie ma po nim najmniejszego śladu. Wymacywałam milimetr po milimetrze brzuch, nogi, boki Luntka, czy może się guz gdzieś nie przesunął. Nie ma go. Lekarz także nie znalazła jego pozostałości. Prawdopodobnie był to jakiś odczyn zapalny / ropień, skojarzony jako mięsak, który po długim i szerokim leczeniu zapalenia płuc także zareagował na podawanie leki.

Tymczasem Luntrusik korzysta, kiedy tylko się da, i chętnie wygrzewa swoją słodką dupkę w słoneczku:



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group