Antonio wciąż obolały, cały czas odmawia jedzenia.
Kat podrzuciła mi dziś royal canin convalescence i karmimy biedaka przez strzykaweczkę. Nie podoba mu się to bardzo, mi też nie (nie lubię męczyć koteczków

), ale coś jeść musi, żeby w końcu doszedł do siebie. Kołnierza nie nosi cały czas, bo nie dobiera się do ranek, w ogóle jest taki grzeczniutki, cichy i spokojny (a normalnie gadułka z niego!), widać, że go boli

Proszę o trzymanie kciuków, żeby Antonio jak najszybciej wrócił do formy!