Odyś miał dziś nieprzyjemną przygodę

W czasie zabawy zauważyłam, że ma coś czerwonego na łapce - myślałam, że to nitka, ale okazało się, że krew... Po oględzinach okazało się, że wbił sobie pazur w opuszkę łapki tak głęboko, że nie był w stanie go schować, a chodząc, urażał sobie łapkę. W kwadrans byliśmy spakowani i pukaliśmy do moich rodziców (czyli pogotowia weterynaryjnego) na usuwanie pazurka. Odi trochę płakał, ale był dzielny, a jak się uspokoił wytulony przez Adama, to wtrząchnął półtora saszetki i bardzo chciał zostać. Widać wyczuł, że mamy więcej
Swoją drogą, dokładnie w tym samym momencie ktoś przyniósł do moich rodziców... czterotygodniowe kociątko, które błąkało się samo, strasznie płakało i nikt nie mógł znaleźć jego mamy czy rodzeństwa. Jaki boski maleńki szkrabek! A że ojcu akurat jedna z pacjentek mówiła, że chce adoptować nowego kota, to maluch miał szczęście i znalazł nowy dom w ciągu kilku godzin. Przez chwilę byliśmy więc kocim szpitalem z porodówką i chirurgią
Odi już jest spokojy, opatrzony, najedzony, łapka powinna zagoić się w ciągu dnia - dwóch
