
Pixi i Dixi
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Myślałam, że w dniu dzisiejszym nic dobrego mnie nie spotka. Po powrocie z 12 godzinnej pracy miałam tak dość, że jak weszłam do mieszkania wzięłam tylko prysznic a później usiadłam na kanapie. I w tym miejscu mój dzień się odmienił. Bynajmniej nie dlatego, że usiadłam ale gdy siedziałam po raz pierwszy w naszej wspólnej karierze, z pełną świadomością i premedytacją na me kolana przyszła DIXI! No i zaczęłyśmy się miziać, były noski, nawet jakiś nieśmiały baranek się trafił a później to małe coś ( no ok nie jest już takie małe) położyło się obok mnie, tuż przy mnie, tuż obok, była tak blisko, że aż się wpasowała w mój tłuszcz 

"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
u Dziewczynek czas upływa w błogim spokoju. Pixi swoje dni spędza tak jak to kocha robić najbardziej. Na spaniu i jedzeniu. Jak ją człowiek pomizia to już wtedy wszystko jest fajowe. Poślinić się można, poliki do drapania nastawić..a Dixi...Dixi weszła w komitywę z rezydentką. Poranki i wieczory spędzają na wspólnych gonitwach. Dixi jest cwana. O ile dla człowieka poranny budzik jest złem koniecznym zmuszających do otworzenia oczu o tyle dla Dixi jest to znak, że można wskoczyć na łóżko, gdzie leży ludź i domagać się głasków. Oczywiście Dixi nadal ucieka jak człowiek idzie, nie jest to paniczne, ale taki chyba jej urok. Wtedy jest biegający mały grubasek





"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
Długo nas tu nie było ale u dziewczyn niewiele się zmieniło.
Są cudowne. Po prostu. Obie są niesamowicie miziaste choc każda na swój sposób.
Pixi jest niezależna. Znajdzie sobie wygodnie miejsce do spania ale gdy zechce się pomiziać skutecznie odnajdzie człowieka i będzie domagać się głasków. Jeśli to my jednak mamy ochotę na mizianie jakiegoś kotecka to wystarczy odnaleźć Mamusię a po kilka sekundach głasków odwdzięczy się ona pięknym mruczeniem.
Dixi, ten mój kochany strachulec. Z kota jakiego poznałam w styczniu niewiele już pozostało jeśli chodzi o bojaźliwość. Zdarza jej się jeszcze uciekać ale mam wrażenie, że robi to po prostu z przyzwyczajenia. Kota wręcz kocha poranne pieszczoty. Jak wcześniej pisałam budzik jest wyznacznikiem ich początku. Później wystarczy wyciągnąć w jej kierunku rękę a ona sama wskakuje na łóżko i karze się miziać.
Kilka dni temu minęło 9 miesięcy jak dziewczynki są u mnie. Mimo takiego czasu nie znalazł się jeszcze ludzik/ludziki którzy pokochaliby te moje bestyjki. Wiem, że ciężko jest stawić czoła nietypowej sytuacji ale jestem przekonana, że te kotki swojemu przyszłemu właścicielowi dadzą mnóstwo radości i miłości.
Pewnie gdyby nie taka ilość kociej bezdomności sami byśmy zostawili je u siebie, zajmując tym samym 2 miejsca dla innych stworzeń..ale trzeba myśleć racjonalnie (ja nie myśle, TŻ myśli za mnie) i wierzyć, że ktoś jednak kiedyś da im troszkę serca, które Pixi i Dixi będą mogły pokochać bezgranicznie.
Są cudowne. Po prostu. Obie są niesamowicie miziaste choc każda na swój sposób.
Pixi jest niezależna. Znajdzie sobie wygodnie miejsce do spania ale gdy zechce się pomiziać skutecznie odnajdzie człowieka i będzie domagać się głasków. Jeśli to my jednak mamy ochotę na mizianie jakiegoś kotecka to wystarczy odnaleźć Mamusię a po kilka sekundach głasków odwdzięczy się ona pięknym mruczeniem.
Dixi, ten mój kochany strachulec. Z kota jakiego poznałam w styczniu niewiele już pozostało jeśli chodzi o bojaźliwość. Zdarza jej się jeszcze uciekać ale mam wrażenie, że robi to po prostu z przyzwyczajenia. Kota wręcz kocha poranne pieszczoty. Jak wcześniej pisałam budzik jest wyznacznikiem ich początku. Później wystarczy wyciągnąć w jej kierunku rękę a ona sama wskakuje na łóżko i karze się miziać.
Kilka dni temu minęło 9 miesięcy jak dziewczynki są u mnie. Mimo takiego czasu nie znalazł się jeszcze ludzik/ludziki którzy pokochaliby te moje bestyjki. Wiem, że ciężko jest stawić czoła nietypowej sytuacji ale jestem przekonana, że te kotki swojemu przyszłemu właścicielowi dadzą mnóstwo radości i miłości.
Pewnie gdyby nie taka ilość kociej bezdomności sami byśmy zostawili je u siebie, zajmując tym samym 2 miejsca dla innych stworzeń..ale trzeba myśleć racjonalnie (ja nie myśle, TŻ myśli za mnie) i wierzyć, że ktoś jednak kiedyś da im troszkę serca, które Pixi i Dixi będą mogły pokochać bezgranicznie.
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
Dziś w naszym domu byli goście.. i to ile tych gości było...3 ludzi dużych i 3 ludzi małych...
Mamusia Pixi spała sobie całe spotkanie na drapaczku, małym ludziom dawała się miziać i nawet przez chwilę nie próbowała zmienić miejsca swojego spioszkania. Wczoraj nawet położyła się na moim brzuchu i urwała sobie drzemkę
A malutka moja Dixi...cukier w kostkach. Uwielbia się bawić piórkiem, laserkiem. Lubi też mizianki.
Jakiś czas temu siedze sobie w salonie i słyszę jak mój TŻ mówi do Dixi, że ją lubi etc.. w pewnym momencie nie wiedziałam jak mam zareagować na pytanie jakie jej zadał...
"Komu zabrakło farby, że Cię tak pomalował...?"...
No cóż, widać niektórzy w dzisiejszych czasach nadal myślą, że kotki maluje się farbą

Mamusia Pixi spała sobie całe spotkanie na drapaczku, małym ludziom dawała się miziać i nawet przez chwilę nie próbowała zmienić miejsca swojego spioszkania. Wczoraj nawet położyła się na moim brzuchu i urwała sobie drzemkę


A malutka moja Dixi...cukier w kostkach. Uwielbia się bawić piórkiem, laserkiem. Lubi też mizianki.
Jakiś czas temu siedze sobie w salonie i słyszę jak mój TŻ mówi do Dixi, że ją lubi etc.. w pewnym momencie nie wiedziałam jak mam zareagować na pytanie jakie jej zadał...
"Komu zabrakło farby, że Cię tak pomalował...?"...
No cóż, widać niektórzy w dzisiejszych czasach nadal myślą, że kotki maluje się farbą


"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"