Dyniek
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Dyniutek ma się całkiem dobrze. Dzielnie znosi końskie zaloty rezydentki, dużo się bawi, dużo marudzi i jeszcze więcej się mizia 
Niestety karma hypoalergiczna nie działała dobrze na Dyniutka... kocurkowi bardzo pogorszyła się skóra, sierść zaczęła wypadać kłębami, nawet mimo kąpieli w specjalnym szamponie. Bardzo się drapał, osowiał, pojawiły się problemy z wypróżnianiem... po prawie 2 tygodniach takiej diety w uzgodnieniu z Panią weterynarz postanowiłam wrócić do karmienia koteczka karmami bezzbożowymi.
Po paru dniach odżył i znów szaleje
Z lepszych wieści - uczymy się korzystania z kanapy i łożka.
To znaczy - Dyniutek wie, że są wygodne i fajne, do tej pory jednak korzystał z nich rzadko i to tylko wtedy, kiedy nikogo z człowieków przy tym nie było. Wystarczyło wejść do pokoju i siup, Dyniek śmigał na swoje stałe miejsce, czyli podłogę pod fotelem. Ale to śmigał strasznie, bał się, jakby uciekał przed czymś, jakby mu ktoś kiedyś powiedział, że nie wolno i koniec...
Dlatego postanowiłam go uczyć, że może
Zapraszam go zabawą na łóżko (wszystkie koty kochają u nas łożko do biegania - jedyne miejsce na którym się nie ślizgają). Biorę na ręce i sadzam na kanapie obok siebie.
Powoli, powoli Dyniutek się przekonuje
Dziś rano spał na kanapie, wczoraj towarzyszył mi rano na wolnej połowie łóżka i już tak nie spierdziela jak wchodzę do pokoju.
Niestety karma hypoalergiczna nie działała dobrze na Dyniutka... kocurkowi bardzo pogorszyła się skóra, sierść zaczęła wypadać kłębami, nawet mimo kąpieli w specjalnym szamponie. Bardzo się drapał, osowiał, pojawiły się problemy z wypróżnianiem... po prawie 2 tygodniach takiej diety w uzgodnieniu z Panią weterynarz postanowiłam wrócić do karmienia koteczka karmami bezzbożowymi.
Po paru dniach odżył i znów szaleje
Z lepszych wieści - uczymy się korzystania z kanapy i łożka.
To znaczy - Dyniutek wie, że są wygodne i fajne, do tej pory jednak korzystał z nich rzadko i to tylko wtedy, kiedy nikogo z człowieków przy tym nie było. Wystarczyło wejść do pokoju i siup, Dyniek śmigał na swoje stałe miejsce, czyli podłogę pod fotelem. Ale to śmigał strasznie, bał się, jakby uciekał przed czymś, jakby mu ktoś kiedyś powiedział, że nie wolno i koniec...
Dlatego postanowiłam go uczyć, że może
Zapraszam go zabawą na łóżko (wszystkie koty kochają u nas łożko do biegania - jedyne miejsce na którym się nie ślizgają). Biorę na ręce i sadzam na kanapie obok siebie.
Powoli, powoli Dyniutek się przekonuje
Proszę Państwa, Dyniutek wczoraj przyszedł się do mnie położyć na łożko
a później zdecydował, że przytulanie się do piersi jest fajniejsze niż leżenie koło nóg, a przy tym sprzedał mi takiego (pierwszego!!) baranka w brodę i policzek, że aż sobie przygryzłam wargę 
I tak zasnęliśmy sobie, potem przyszedł konkubent i też dostał tulaski. Dyniutek tak został między nami prawie całą noc
Teraz już wiem, że poczuł się naprawdę bezpiecznie, mimo wszelkich dokonywanych na nim zabiegów
I tak zasnęliśmy sobie, potem przyszedł konkubent i też dostał tulaski. Dyniutek tak został między nami prawie całą noc
Teraz już wiem, że poczuł się naprawdę bezpiecznie, mimo wszelkich dokonywanych na nim zabiegów
- KrisButton
- Posty: 3745
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
W tym lub na początku przyszłego tygodnia kocurek będzie miał robione testy alergiczne, ponieważ dopiero steryd kończy działać.
Niestety nasz książę choć początkowo dziarsko dawał sobie radę, to teraz coraz gorzej znosi częste zabiegi... Ciągle co drugi, trzeci dzień Dyniek jest kąpany; zależnie od stanu uszu nawet codziennie mu je czyszczę (nie zawsze zachodzi taka potrzeba), od zeszłego tygodnia ma także smarowane dziąsła specjalną pastą, bo pojawiło się zapalenie. Wiem, że robimy to wszystko dla jego dobra, ale widzę jednocześnie, jak coraz bardziej się nas, człowieków boi... Nie to, że nie daje się głaskać, czy ciągle się chowa, ale coraz bardziej się kuli w sobie, nie zaczepia nas, nie zagaduje, uchyla się przed wyciągniętymi rękami. Wydłuża się czas chowania się, kiedy się zestresuje. Nie ma tak dużej ochoty na zabawy jak wcześniej, nie zaczepia też koleżanek.
Część z tego na pewno jest spodowane gorszym samopoczuciem przy końcówce działania sterydu (w poprzednim miesiącu też tak miał). Mam wrażenie jednak, że to nie wyjaśnia tego wszystkiego - Dyniutek wygląda jakby powoli gasła w nim radość i coraz bardziej się męczył
Mam tylko nadzieję, że po zrobieniu testów będzie wiadomo, co robić i poprawić Dyniutkowe samopoczucie.
Niestety nasz książę choć początkowo dziarsko dawał sobie radę, to teraz coraz gorzej znosi częste zabiegi... Ciągle co drugi, trzeci dzień Dyniek jest kąpany; zależnie od stanu uszu nawet codziennie mu je czyszczę (nie zawsze zachodzi taka potrzeba), od zeszłego tygodnia ma także smarowane dziąsła specjalną pastą, bo pojawiło się zapalenie. Wiem, że robimy to wszystko dla jego dobra, ale widzę jednocześnie, jak coraz bardziej się nas, człowieków boi... Nie to, że nie daje się głaskać, czy ciągle się chowa, ale coraz bardziej się kuli w sobie, nie zaczepia nas, nie zagaduje, uchyla się przed wyciągniętymi rękami. Wydłuża się czas chowania się, kiedy się zestresuje. Nie ma tak dużej ochoty na zabawy jak wcześniej, nie zaczepia też koleżanek.
Część z tego na pewno jest spodowane gorszym samopoczuciem przy końcówce działania sterydu (w poprzednim miesiącu też tak miał). Mam wrażenie jednak, że to nie wyjaśnia tego wszystkiego - Dyniutek wygląda jakby powoli gasła w nim radość i coraz bardziej się męczył
Mam tylko nadzieję, że po zrobieniu testów będzie wiadomo, co robić i poprawić Dyniutkowe samopoczucie.
Wczoraj napisałam, że książę był trochę bardziej osowiały i się od nas odsuwał.... No cóż, nie pamiętam tego za bardzo, ale okazuje się, że jak zasnęłam wcześnie ze zmęczenia Dyniek postanowił z drugiego końca łożka przykulać się pod moją rękę, a ja nieświadomie go głaskałam i nawet nie obudziłam się, jak udeptywał mi nos
luby za to strzelał nam focie, paparazzi
Pamiętam za to, że później w nocy zostałam zdetronizowana z poduszki, na której Dyniutek rozłożył się łapy mając na mojej głowie
Pamiętam za to, że później w nocy zostałam zdetronizowana z poduszki, na której Dyniutek rozłożył się łapy mając na mojej głowie
Dyniutek w zeszłym tygodniu miał pobrane duuużo krwi do badań alergicznych na których wyniki jeszcze trochę poczekamy. Uzgodniliśmy też zmniejszenie liczby zabiegów, przynajmniej tych, które wykonywaliśmy do tej pory... bo podczas obcinania tylnich pazurków odkryliśmy, że kocurek ma jakby lekkie zapalenie dookoła nich i zbierające się brudy (?). Nie zauważyliśmy nic wcześniej, bo w domu hasał aż miło, oczywiście kiedy akurat nie był obrażony po spa. Zalecona maść szybko dała poprawę, jutro mamy kontrolę i zobaczymy, co dalej 
Po przeprowadzce swojej ulubionej koleżanki - Bardoci, Dyniutek pozwolił sobie na docenienie radosnej adoracji rezydentki Tosinki. Tulą się więc na łożku, Tosinka zawzięcie wymywa mu futerko, a Dyniutek udeptuje jej brzucha i wpycha głowę między łapki. Tosinka nie mogła by być szczęśliwsza - w końcu kocur docenił jej adoracje! A jak za nią gania z kąta w kąt! Dyńkowi humor także się poprawił, znów biega za piłeczką, na krócej się na mnie obraża, znów mruczy dłuugo w kąpieli i daje się później porządnie osuszyć, nakarmić, wybawić i na koniec wyczesać. Mamy cały rytuał pielęgnacyjny, co też pozwala zmniejszyć kocurkowi stres (przynajmniej tak mi się wydaje).
Jedno z ostatnich zdjęć w takim składzie, jeszcze z Szogunem-Denevką:
Co sie tak rozglądasz człowiek? Nie widzisz, że ZAJĘTE?

Po przeprowadzce swojej ulubionej koleżanki - Bardoci, Dyniutek pozwolił sobie na docenienie radosnej adoracji rezydentki Tosinki. Tulą się więc na łożku, Tosinka zawzięcie wymywa mu futerko, a Dyniutek udeptuje jej brzucha i wpycha głowę między łapki. Tosinka nie mogła by być szczęśliwsza - w końcu kocur docenił jej adoracje! A jak za nią gania z kąta w kąt! Dyńkowi humor także się poprawił, znów biega za piłeczką, na krócej się na mnie obraża, znów mruczy dłuugo w kąpieli i daje się później porządnie osuszyć, nakarmić, wybawić i na koniec wyczesać. Mamy cały rytuał pielęgnacyjny, co też pozwala zmniejszyć kocurkowi stres (przynajmniej tak mi się wydaje).
Jedno z ostatnich zdjęć w takim składzie, jeszcze z Szogunem-Denevką:
Co sie tak rozglądasz człowiek? Nie widzisz, że ZAJĘTE?

- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Tosia lubi inne koty ogólnie, dopóki nie jest ich zbyt wiele (tak do 3).kotekmamrotek pisze:A Tosia lubi wszystkie koty czy tylko Dyniek jest taki wyjątkowy?
Mniej lubi koteczki, bardziej woli kocurków. Zauważyłam, że lubi mieć właśnie takiego kumpla jednego ulubionego - zanim ją adoptowałam miała jednego, jedynego kolegę w kociarni (reszty się bała). Uwielbiała Dexterka, potem przerzuciła część sympatii na Mariana, ale to nie było TO. Teraz widzę, że lubi Dyniutka, więc ciekawe jak z czasem ta znajomość się rozwinie
Dostaliśmy pierwsze wyniki Dyniutka. Pani Doktor zażartowała, że Dyniutek mógłby zostać weganinem... 
gdyż wyszło mu, że jest uczulony na praktycznie wszystkie mięsa i ryby. Najbardziej uczulony jest na wołowinę i jagnięcinę, najmniej na kaczkę i drób, a nie ma alergii na np. ziemniaki, kukurydzę, pszenicę. Także tym będziemy się posiłkować przy zmianie diety i obserwować efekty
Zamyślony:
Król kartonu:
Czy ktoś zamawiał kotki z dostawą do domu?

gdyż wyszło mu, że jest uczulony na praktycznie wszystkie mięsa i ryby. Najbardziej uczulony jest na wołowinę i jagnięcinę, najmniej na kaczkę i drób, a nie ma alergii na np. ziemniaki, kukurydzę, pszenicę. Także tym będziemy się posiłkować przy zmianie diety i obserwować efekty
Zamyślony:
Król kartonu:
Czy ktoś zamawiał kotki z dostawą do domu?


