Szanowni Państwo!
jak linkowany filmik dokumentuje, wieczorne mizianie Józefinka zaliczyła. niemniej brak na nim ciągu dalszego, czyli Józefinki szukającej sobie miejsca do snu, łażącej po mnie, moszczącej się na nogach, drzemiącej dobry kwadrans pomiędzy moją ręką a bokiem (tak, żebym ją drapała po łebku), a w końcu usypiającej na oparciu kanapy tuż nad moją głową (bo tam najlepsze miejsce na gratisowe głaski). nie ma też dokumentacji z dzisiejszego poranka, kiedy to Józinka przyleciała do łóżka razem z Etną i wymiziały się porządnie, a gdy Etna miała dość i poszła się kulać po Pasiuku, Józia położyła mi się na mostku i głaskana mruczała, udeptując mnie łapkami (co było nieco bolesne, bo szponki ma jak igiełki, ale przecierpię i poczekam, aż się jeszcze pewniej poczuje, coby dziewczynki odpazurzeniem nie stresować niepotrzebnie).
i proszę mi tu nie mówić o żadnej magii czy kocimiętce na stopach (

), bo to jest tylko kolejny dowód na to, o czym tak często mówimy, piszemy, co tłumaczymy i staramy się ludziom uświadomić raz na zawsze - można dać kotu pełną miskę, schronienie, ciepłe posłanie, miejsce do biegania i zabawy, inne koty do towarzystwa - ale dopiero dom pozwala kotu otworzyć się i pokazać, jaki jest naprawdę. choćby i dom tymczasowy
