Babcia Biszkoptowa
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Nie. Ona ma tak z tymi trzecimi powiekami. Z początku jak trafiła do nas prosto z klatki, wychodziły jej znacznie bardziej i miała zaropiałe oczka. Byliśmy z nią u weterynarza z tym wtedy, ale pani doktor nie chciała wchodzić z żadnymi lekami i kazała zaczekać. Zaczekaliśmy, oczka nie ropieją, trzecie powieki co prawda nie schowały się do końca, ale pani doktor nic nie mówiła, żeby to leczyć.
Z resztą byliśmy z Babcią u weta wtedy co z Gasparem i Venus czyli gdzieś dwa tygodnie temu, żeby sprawdzić, czy Babcia też się nie pochorowała, ale nic jej nie było. No i Babcia ma zeza rozbieżnego. Czasami zezuje bardziej, czasem mniej i z tymi powiekami też tak ma. Ostatnio pani doktor zaglądała jej i w oczka i w pyszczek, czy tam się coś nie dzieje, ale nic nie było.
Prawdę mówiąc, oprócz tych nerek Babcia ma końskie zdrowie. Wszystkie koty się pochorowały i miały chore gardła, cała szóstka, tylko siódma Babcia się uchowała. Jeśli chodzi o wirusy to Babunia ma bardzo silny organizm.
Z resztą byliśmy z Babcią u weta wtedy co z Gasparem i Venus czyli gdzieś dwa tygodnie temu, żeby sprawdzić, czy Babcia też się nie pochorowała, ale nic jej nie było. No i Babcia ma zeza rozbieżnego. Czasami zezuje bardziej, czasem mniej i z tymi powiekami też tak ma. Ostatnio pani doktor zaglądała jej i w oczka i w pyszczek, czy tam się coś nie dzieje, ale nic nie było.
Prawdę mówiąc, oprócz tych nerek Babcia ma końskie zdrowie. Wszystkie koty się pochorowały i miały chore gardła, cała szóstka, tylko siódma Babcia się uchowała. Jeśli chodzi o wirusy to Babunia ma bardzo silny organizm.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez Niara, łącznie zmieniany 2 razy.
W związku z tymi powiekami Babci, trochę się zmartwiłam, że tak mało zwracam uwagę na jej oczka i ze tak ślepo wierzę, że wet wszystko zauważy. Postanowiłam więc się dzisiaj temu przyjrzeć. Babcia jest teraz zamknięta w osobnym pokoju ze względu na stres. No więc położyłam się na podłodze i czekałam aż Babunia sama przyjdzie mi się pokazać. Obserwowałam ją dosyć długo i w tej chwili ma całkiem schowane te trzecie powieki. Zezuje, tak jak wcześniej, ale powieki są schowane. Generalnie Babcia nie przepada za wilgotną pogodą i za zimnem, ale pamiętam, że jak siedziała w chłodnych miejscach to te powieki były bardziej widoczne, a jak w cieplejszych to mniej. Pamiętam też, że jak ona siedziała właśnie gdzieś pod kanapą, czy pod łóżkiem, to te oczy wyglądały u niej gorzej. W tym pokoju, w którym siedzi ma cieplutko, siedzi w swoim kąciku pod stołem, ale faktycznie w tamtym pokoju jest znacznie cieplej niż w reszcie mieszkania. Zastanawiam się, czy to jest faktycznie jakaś zależność. Będę ją obserwować i jakby jej znów wyszły, to pojedziemy z nią do weta od razu.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez Niara, łącznie zmieniany 2 razy.
U Babci raz lepiej raz gorzej. Z jednej strony widać, że dobrze się czuje u nas. Paraduje po domu z ogonkiem do góry, mruczy, gada do nas. Potrafi wywalić się na środku salonu na plecki i pokazywać brzuszek. Ba, Babcia dała się ostatnio wziąć na ręce! Raz siedziala u Mera na łapkach, a raz ja ją wzięłam. Zero szarpaniny, zero stresu, Babunia rozluźniona, no naprawdę szaleństwo. Pierwszy raz trzymałam ją na rękach i czułam, że nie jest spięta. Oczywiście nie przytrzymujemy jej tak za długo, jak tylko czułam, że się zaczyna spinać to postawiłam ją na podłodze.
To jest właśnie to co jest lepiej, a gorzej...
Nie wiemy czemu Babcia nie chce się załatwiać do kuwety. Próbowaliśmy już różnych rozwiązań. Babcia była zamknięta w mojej pracowni, nie miał tam wstępu żaden kot, czystość kuwety była sprawdzana aż nadmiernie, Babcia dostała obróżkę, a zaczęła załatwiać się na sofę. Pościągaliśmy więc wszystkie poduszki z sofy i postawiliśmy jej tam kuwetę. Nie zadziałało - robiła dookoła, ale nie do samej kuwety. Żwirek nie był zmieniany, cały czas jest ta sama firma, ten sam żwir. Uznaliśmy, że może jednak Babci brakuje towarzystwa, więc została wypuszczona do innych kotów, ale na noc zamykaliśmy ją w pracowni. Bez stresowego zaganiania, bo Babcia nauczyła się, żeby wieczorem przychodzić do pracowni na jedzenie. Więc,czynnik stresowy ganiania za nią wieczorem i wkładania do osobnego pokoju odszedł. Niestety to też nie pomogło. No to całkowicie wypuściliśmy ją żeby chodziła po całym domu. Zachowanie Babci jest tak jak pisałam dobre, wygląda na bardzo rozluźnioną, chodzi z kitką do góry, mruczy, gada. Przez kilka dni był spokój, ale wczoraj znów załatwiła nam się na kanapę, tym razem tą w salonie i zrobiła kupę na koc. W tym tygodniu jedziemy na badania z Babunią, trzeba sprawdzić, czy nie dzieje się coś z pęcherzem, poza tym i tak trzeba zrobić badania kontrolne nerek. Zobaczymy, może dzieje się coś złego i weterynarz rozwiąże problem.
To jest właśnie to co jest lepiej, a gorzej...
Nie wiemy czemu Babcia nie chce się załatwiać do kuwety. Próbowaliśmy już różnych rozwiązań. Babcia była zamknięta w mojej pracowni, nie miał tam wstępu żaden kot, czystość kuwety była sprawdzana aż nadmiernie, Babcia dostała obróżkę, a zaczęła załatwiać się na sofę. Pościągaliśmy więc wszystkie poduszki z sofy i postawiliśmy jej tam kuwetę. Nie zadziałało - robiła dookoła, ale nie do samej kuwety. Żwirek nie był zmieniany, cały czas jest ta sama firma, ten sam żwir. Uznaliśmy, że może jednak Babci brakuje towarzystwa, więc została wypuszczona do innych kotów, ale na noc zamykaliśmy ją w pracowni. Bez stresowego zaganiania, bo Babcia nauczyła się, żeby wieczorem przychodzić do pracowni na jedzenie. Więc,czynnik stresowy ganiania za nią wieczorem i wkładania do osobnego pokoju odszedł. Niestety to też nie pomogło. No to całkowicie wypuściliśmy ją żeby chodziła po całym domu. Zachowanie Babci jest tak jak pisałam dobre, wygląda na bardzo rozluźnioną, chodzi z kitką do góry, mruczy, gada. Przez kilka dni był spokój, ale wczoraj znów załatwiła nam się na kanapę, tym razem tą w salonie i zrobiła kupę na koc. W tym tygodniu jedziemy na badania z Babunią, trzeba sprawdzić, czy nie dzieje się coś z pęcherzem, poza tym i tak trzeba zrobić badania kontrolne nerek. Zobaczymy, może dzieje się coś złego i weterynarz rozwiąże problem.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez Niara, łącznie zmieniany 2 razy.
Babcia wygrzewająca się przy lampie solnej. Ostatnio to jej ulubione miejsce przebywania.


Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez Niara, łącznie zmieniany 2 razy.
W poprzednim tygodniu mieliśmy nawał zajęć, więc pojechaliśmy z nią w dopiero dzisiaj. Niestety jest kiepsko, mocznik i kreatynina wyglądają źle. Babcia ma zapalenie pęcherza, schudła, mamy ją przebadać na kłębuszkowe zapalenie nerek - po 11 listopada. Teraz dostaje antybiotyk. Pani doktor powiedziała też, że trzeba się poważnie zastanowić, czy nie zacząć Babci dawać psychotropów.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez Niara, łącznie zmieniany 1 raz.
Biszkopcik od piątkowego wieczoru mieszka u mnie. Troszkę się już poznałyśmy.
Zważyłyśmy się i kota waży 3,3 kg. Trochę mało
Apetyt dopisuje, mimo stresu związanego z przeprowadzką. Sierść jest taka... tłustawa. Była też dość mocno odwodniona, więc dostała podskórnie kroplówkę.
Kota jest bardzo łagodna, ale dość przestraszona: kuli się na sam widok ręki, czasem nawet na spojrzenie... Ale wzięta na ręce, zaczyna mruczeć, wyciągać łapki... To samo, gdy ręka już się do niej zbliży i zacznie ją gładzić. Na ten moment wydaje mi się, że psychicznie Biszkopcik i tak jest w lepszej kondycji, niż Nina, kiedy do mnie trafiła...
Zdrowotnie: wczoraj byliśmy na pobraniu krwi na szczegółowe badania (w tym profil geriatryczny). Posikiwania poza kuwetą brak, ale mała dużo pije.
Jest żywo zainteresowana innymi kotami
Wzbudza właściwie same przyjazne reakcje wśród pozostałych futer
I kilka razy dziennie wymyka się z pokoju, który ma do swojej wyłącznej dyspozycji, na przechadzkę po całym mieszkaniu.
No nic, zobaczymy, co to będzie.

Zważyłyśmy się i kota waży 3,3 kg. Trochę mało

Kota jest bardzo łagodna, ale dość przestraszona: kuli się na sam widok ręki, czasem nawet na spojrzenie... Ale wzięta na ręce, zaczyna mruczeć, wyciągać łapki... To samo, gdy ręka już się do niej zbliży i zacznie ją gładzić. Na ten moment wydaje mi się, że psychicznie Biszkopcik i tak jest w lepszej kondycji, niż Nina, kiedy do mnie trafiła...
Zdrowotnie: wczoraj byliśmy na pobraniu krwi na szczegółowe badania (w tym profil geriatryczny). Posikiwania poza kuwetą brak, ale mała dużo pije.
Jest żywo zainteresowana innymi kotami


No nic, zobaczymy, co to będzie.




"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."