Trixi robi się nam pieszczochem pierwszej wody. Jednocześnie usiłuje zachować swoją legendarną niezależność, co wygląda czasem przekomicznie, np. wczoraj siedzę sobie na podłodze w pokoju, Trixi przechodzi i tak niby przypadkiem się o mnie ociera. Normalnie od razu wzięłabym ją na kolana, na co ona oczywiście z łaskawością swoją by przystała, ale tym razem pomyślałam "O nie, bestyjo, już ja cię wezmę na wstrzymanie, aż przyjdziesz i poprosisz!" - i nie zrobiłam nic. Trixi przeszła, usiadła, poczekała chwilę, obejrzała się raz, obejrzała drugi... i przeszła ponownie, potem znów usiadła i kukała przez ramię... A potem jeszcze raz i jeszcze raz

Nie wiem, jak długo by tak peregrynowała, bo nie mogłam pohamować śmiechu i wzięłam Królową w obroty, z czego się tak ucieszyła, że wycałowała mnie po nosie
To wspaniała kota jest, naprawdę. Idealna dla kogoś, kto chciałby mieć kota czułego, ale jednocześnie samodzielnego i nienachalnego. A przy tym jest przepiękna. No ideał
