Pixi i Dixi
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Dziewczynki od 16 października nie mają dostępu do naszej sypialni z uwagi na znajdującą się w niej Błękitke a tym samym nie mogą się przytulić do spiących na łóżku człowieków. Dopiero dziś, zrozumiałam jak bardzo tej możliwości im brakuje. Mianowicie. Dziś rano byłam wmuszona wstać wcześnie aby pojechać na badania krwi a że godzina w chwili obecnej była dla mnie nieludzka po powrocie do domu postanowiłam zdrzemnąć się jeszcze troszkę ale tym razem na sofie w salonie (TŻ stawia w sypialni nową szafę). W chwili gdy po raz drugi dzisiejszego dnia otworzylam oczy ujrzałam Dixi, która siedziała i obserwowała mnie, tak jakby czekała aż się obudze. W tej samej chwili zaczęła się po mnie zbliżać, wpierw powoli, niepewnie wręcz nieśmiale domagała się głasków by w konsekwencji uwalic sie pod moją pachą i ugniatać mój bok
ogólnie kota nie miała zamiaru się ruszyć z zajętego przez siebie miejsca. Ona jest cudowna, wręcz bossska. Taka delikatna panienka. U Mamusi czas mija na lenistwie, bo jakby to było inaczej. Ostatnio znalazła sobie nową zabawę. Próbuje leżąc na boku/pleckach złapać swój ogonek. Ci którzy ją widzieli mogą wiedzieć jakie jest to komiczne, albowiem Pixi jest słusznych rozmiarów a ogonek na króciutki 
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
Dziewczynki niedawno miały gości, którzy chcieli je poznać bliżej. Na spotkaniu zachowywały się bardzo ładnie. Dały się pomiziać, bawily się choć jak to one były zestresowane nowymi ludziami. Ale ale...ta nieśmiałość wystarczyła, by Państwo zakochali się w dziewczynach. I tym samym niebawem po ponad roku w fundacji i prawie roku u dt dziewczynki będą się przeprowadzały do nowego domku.
Nie powiem... czułam, że ta chwila zbliża się wielkimi krokami. Dlaczego? Ponieważ to same dziewczyny mi to powiedziały poprzez swoje zachowanie. Nie wiem jak, ale koty chyba czują, że coś się zmieni. Z doświadczenia zauważyłam, że chwilę przed PA, adopcjami tymczaski są...jeszcze bardziej kochane, potrzebują jeszcze więcej miłości, częściej wskakują na kolana, bardziej lgną do człowieka, jak jakby chciały tym samym podziękować za to wszystko. Nie jest inaczej w przypadku Pixi i Dixi. Dziewczynki ostatnio zrobiły się wręcz pzylepne. Wystraczy usiąść na kanapie a Pixi już się pcha na człowieka kilka razy dziennie, Dixi również usilnie domaga się miłości i nie przeszkadzają jej inne koty. Są chwile, że gdy odpoczywam po pracy to jestem otoczona 4 futrami i nawet z Venus się polubiły, do tego stopnia, że bawią się wspólnie a i Dixi nawet jej ogon wylizała.
Z moich tymczasków Pixi i Dixi są u nas najdłużej. Prawie rok. Dużo sie przez ten rok zmieniło w ich zachowaniu ale i dzięki nim we mnie. To są cudowne koty i wierzę, że w nowym domu będą szczęśliwe i nie złapią na nas foszka
Nie powiem... czułam, że ta chwila zbliża się wielkimi krokami. Dlaczego? Ponieważ to same dziewczyny mi to powiedziały poprzez swoje zachowanie. Nie wiem jak, ale koty chyba czują, że coś się zmieni. Z doświadczenia zauważyłam, że chwilę przed PA, adopcjami tymczaski są...jeszcze bardziej kochane, potrzebują jeszcze więcej miłości, częściej wskakują na kolana, bardziej lgną do człowieka, jak jakby chciały tym samym podziękować za to wszystko. Nie jest inaczej w przypadku Pixi i Dixi. Dziewczynki ostatnio zrobiły się wręcz pzylepne. Wystraczy usiąść na kanapie a Pixi już się pcha na człowieka kilka razy dziennie, Dixi również usilnie domaga się miłości i nie przeszkadzają jej inne koty. Są chwile, że gdy odpoczywam po pracy to jestem otoczona 4 futrami i nawet z Venus się polubiły, do tego stopnia, że bawią się wspólnie a i Dixi nawet jej ogon wylizała.
Z moich tymczasków Pixi i Dixi są u nas najdłużej. Prawie rok. Dużo sie przez ten rok zmieniło w ich zachowaniu ale i dzięki nim we mnie. To są cudowne koty i wierzę, że w nowym domu będą szczęśliwe i nie złapią na nas foszka
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
ciężko bedzie... już to wiem, zwłaszcza że dziewczyny nie ułatwiają mi tego. Są takie kochane. Ciągle są przy mnie/obok mnie/na mnie...Dziś w pewnym momencie miałam na sobie 3 koty. Dixi na lewej ręce, Pixi na brzuchu a na barku położyła się Venus...
Jak... powiedzcie jak...
Jak... powiedzcie jak...
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
Dziewczyny przeprowadzone? mniej więcej rok temu zostali wyadoptowani Sherlock i Watson, to chyba luty był 
Moje Tymczaski kochane
Lilianka, Della, Dakota, Alaska, Carlos, Santana, Sherlock, Watson, Koko, Bertil, Penelopa, Ebba, Alabama, Nebraska, Dastan, Tristan, Grafit, Kismet, Buffon, Bonucci, Okaka, Zaza, Tymek, Melisa, Fiesta
jutro jest ten dzień... dla Nich wielki dla mnie pełen łez...kikin pisze:Dziewczyny przeprowadzone? mniej więcej rok temu zostali wyadoptowani Sherlock i Watson, to chyba luty był
One są po prostu cudowne takie miziaste i kochane. To jak się zmieniły jest niesamowite. Zawsze któraś z nich jest obok mnie
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"
No i pojechały do swojego domu moje kluseczki. Będzie mi ciężko. Mam nadzieję, że im będzie lżej i łatwiej sie zaaklimatyzować. Będą miały dużo miejsca do biegania i bawienia się. W nowym domu czekała na nie nowa wyprawka. Piękny drapaczek, kolorowe miseczki co by każda miała swoją i drugiej nie podjadała, zapas pysznej bozitki i bosha i pięknie wyrośnięta trawka w ślicznej doniczce. Oczywiście legowisko i zabaweczki. Wszystko co potrzebne do szczęścia. Najważniejsze, że byli tam Oni. Państwo którzy z wielkim stresem oczekiwali na przybycie nowych członków rodziny. Nawet Mama nowej Pani przyjechała z daleka aby poznać Dziewczynki. Najbardziej wzruszył mnie moment, gdy przyjechaliśmy. TŻ chciał wyciągnąć Dixi z transporterka a za nim stał jej nowy Pan i zapytał się czy może wziąć Małą na ręce. To jaką minę miał gdy trzymał ją w ramionach...Niesamowite. Serio. Jakby wziął w ręce świeżo narodzone dziecko. Ogólnie dziewczyny leżąc na kanapie dały się ładnie wymiziać choć Dixi jak to Dixi później schowała się pod szafę a Pixi...gdzie? Na krzesło! Życzę moim Dziewczynkom wiele szczęścia w nowym domu. Mam nadzieję, że szybko się w nim odnajdą a Nowym Właścicielom Pani Eli i Panu Piotrowi życzę dużo cierpliwości na zadomowienie się Dziewczynek i mnóstwa radości ze wspólnego życia z Pixi i Dixi. Kotami cudownymi i w każdym centymetrze ich futerka wartymi Kochania.
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"