Wczoraj powróciliśmy ze świątecznych wojaży. Nie obyło się bez niezaplanowanych atrakcji. W momencie, gdy byliśmy spakowani, gotowi do wyprawy (pozostało tylko zapakowanie futrzastych do transportera) okazało się, że Hefalump ma inne plany. Jak wzięłam go na ręce, wyrwał mi się i zwiał. A że jest mistrzem w zabawie w chowanego, wyjazd opóźnił się o ponad pół godziny...
Gdzie się schował? Pozostanie to jego słodką tajemnicą. Dobrze, że sam wyszedł
Poza tym muszę go bardzo pochwalić - w aucie jechał bardzo grzecznie, bez żadnych problemów, wrzasków i reklamacji.
(niestety nie o wszystkich kotach mogę powiedzieć, że były grzeczne i siedziały cicho

)
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)