*Wybaczcie, że zdjęcia znowu będą później, ale te najnowsze jeszcze nie zostały ologowane

*
Trzeci tydzień Rybek u nas i już wiadomo, że każde z nich ma swojego ulubionego człowieka

Pirania okupuje moje łóżko, kolana, podpachy, a także ciągle serwuje mi buziaczki. Natomiast Tuńczyk swoim coporannym mruczandem przeszkadza narcyzowi w szykowaniu się do pracy. Dodatkowo, biorąc pod uwagę zamiłowanie Tuńczyka do przesiadywania w butach naszego współlokatora, można by jeszcze stwierdzić, że i jego faworyzuje . Ja częściej sama muszę się dopraszać miłości (co oczywiście nie przeszkadza mi aż tak bardzo).
Tuńczyk jest niesamowity z tego względu, że po pierwsze już jest go tak dużo, a jest tak grzecznym kotem, ze można w każdej chwili wziąć go na ręce, da z sobą zrobić wszystko - czy to szal, czy to naramiennik. Ma przepiękną mordkę, a do tego jest prawdziwym dżentelmenem - zawsze dziewczyny najpierw podchodzą do misek.
No chyba, ze mówimy tu puszce. To nie, tutaj nie obowiązują żadne zasady oprócz jednej - naje się ten, kto będzie najszybszy. (Najzabawniejsze jest to, że nasza najmniejsza rezydentka zawsze wygrywa ten wyścig.) Obiecuję, że kiedyś nagram moment, kiedy jednym cmoknięciem budzę trzy bure demony.
Poza tym cały czas nie mogę się nadziwić, że Tuńczyk nie wydaje żadnych odgłosów (oprócz mruczenia). Nie raz widziałyśmy, że otwiera mordkę do nas i chciałby coś zawołać, ale widać, że chyba za bardzo nie umie. Dlatego też, zawsze przed wyjściem z domu musimy liczyć wszystkie koty, bo już raz się nam zdarzyło zamknąć go w szafie na godzinkę.
Pirania konsekwentnie utrzymuje status Miziaka Wielkiego. Też bardzo cicho miauczy, ale jednak słyszalnie i co jest wspaniałe - prawie zawsze jak miauknie, z niewiadomo skąd (no dobra wiadomo, najczęściej z butów) nadlatuje Tuńczyk i sprawdza sytuację miauknięcia - czy likwidacja piórek, czy może jednak jakiś dyskomfort.
Pirania jest również kotem stróżem; zawsze nadzoruje czyszczenie uszu rezydentki, która oczywiście strasznie torturowana daje mi głośno znać o swoim niezadowoleniu. Co prawda, najpierw muszę trochę po przeganiać Piranię, która zawsze usadowi się na patyczkach i wacikach, ale zawsze po czasie siada na skrawku biurka i czuwa.
Co do tego, że Tuńczyk zaczął się interesować Piranią "bardziej" to chyba jednak trochę się zmartwiłam za bardzo, bo przez kilka dni rozdzielaliśmy je na noc i jakoś to wszystko ucichło. Niemniej jednak idziemy w piątek z Tuńczykiem na kastrację, a pewnie w kolejnym tygodniu lub za dwa umówimy się z Piranią.
Ahh, no i Tuńczyk już nie ma żadnego problemu z kuwetą, także śpimy spokojnie
Zauważyłyśmy też, że pomimo wielkiej energii Piranii, która nie dopuszcza nikogo innego do zabawek, to jednak ona jest najbardziej dominowana. Tzn. żaden kot nie robi jej faktycznej krzywdy. Najpierw było gryzienie w kark przez Tuńczyka. Prze jedna starszą rezydentkę nadal jest traktowana na dystans a jak tamta się wkurzy, a Pirania akurat jest po drodze to dostanie z łapy. Przez drugą starszą rezydentkę, to wszystkie koty są trzymane na dystans - norma. Najlepiej dogaduje się z moją najmniejszą, tylko też raz się wylizują i śpią na sobie, a raz najmniejsza przewraca ją na plecy i gryzie. Tak jak mówię, nie dzieje jej się krzywda i raczej tez nie panikujemy z tego powodu. Ot obserwacja.
Wiem, ze bez zdjęć to tak sucho wszystko jest. Na razie nam zaufajcie, a fotoreportaż już niedługo
Następny odcinek: Tuńczyk już bez groszków
