
Nawojka
Moderatorzy: crestwood, Migotka
takarzyna pisze:Właśnie zauważyłam wielką różnicę między psem a kotem. Kiedy mój pies zrobił coś, czego nie mógł (dobranie się do śmieci), to wystarczyło zwykłe "ojjjjjojoj, kto to dobrał się do śmieci?", a pies już wiedział, o co chodzi i w jego spojrzeniu była skrucha i szczery żal za grzechy. Dziś wracam, worek na śmieci rozwalony, pudełko po kurczaku na środku podłogi. Mówię "ojojojoj, co to za kot dobrał się do śmieci?", a Nawoja jak zaczęła maiuczeć, gadać i spojrzała na mnie z takim wyrzutem, że to ja poczułam się winna, że jej zwracam uwagę. po tym spojrzeniu zrozumiałam, że wszystko to moja wina![]()
To sobie mnie wychowała

Chciałabym Was podpytać, jakie leczenie macie proponowane przy zapaleniu pęcherza u kota? Takowe po raz pierwszy tak mocno wystąpiło u Nawojki - wielokrotne wchodzenie do kuwety, kucanie i brak siku, kropelka zrobiona poza kuwetą zabarwiona krwią, badanie paskowe wskazywało podwyższony poziom leukocytów, krew w moczu, ph 5.0 itp. Pojechałyśmy do weterynarza. Dostała rapidexan (?), nospa, betanox (podskórna kroplówka, aż jej taka gula urosła), funoseminal (?), nacl. dodatkowo urosept do podawania i cystaid, w środę mamy się ponownie zgłosić na kroplówkę.
Mimo, że to pierwsze zapalenie pęcherza (raz miała podejrzenie, dostała cystaid i z głowy). Przyznam, że mam mieszane uczucia, nie wiem, czy słusznie - dużo słów padło o syndromie urologicznym kotów, że może być, że może jakieś kryształy. Jednocześnie jak zapytałam, czy chociaż jakąś krew zbadamy czy coś, to powiedziała, że jak chcę, to możemy kłuć, ale na razie ona nie widzi potrzeby. Jakoś mi to tak wszystko.....chociaż przyznję, że się nie znam, doświdczenia nie mam żadnego przy zapaleniu pęcherza, może tak właśnie się to leczy? Jakie macie doświadczenia?
Mimo, że to pierwsze zapalenie pęcherza (raz miała podejrzenie, dostała cystaid i z głowy). Przyznam, że mam mieszane uczucia, nie wiem, czy słusznie - dużo słów padło o syndromie urologicznym kotów, że może być, że może jakieś kryształy. Jednocześnie jak zapytałam, czy chociaż jakąś krew zbadamy czy coś, to powiedziała, że jak chcę, to możemy kłuć, ale na razie ona nie widzi potrzeby. Jakoś mi to tak wszystko.....chociaż przyznję, że się nie znam, doświdczenia nie mam żadnego przy zapaleniu pęcherza, może tak właśnie się to leczy? Jakie macie doświadczenia?
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Czuje się dużo lepiej, ożywiła się. Wyniki badań krwi są w porządku, nawet pani weterynarz przesyłając mi wyniki dopisała m.in. "Enzymy trzustkowe- amylaza ,lipaza w normie. Fruktozamina w normie. – to dobra nasza bo to znaczy że guz nie jest “aktywny” nie spowodował nam cukrzycy ani nadprodukcji enzymów. Tak na prawdę w tym wyniku nie ma nic wskazującego na chorobę nowotworową."
Na biopsję jedziemy w przyszły piątek
Na biopsję jedziemy w przyszły piątek

- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Powiem Wam, że czasem złe wiadomości w zależności od okoliczności mogą być bardzo pozytywne.
Umówiłam się na porównawcze usg, u innego lekarza. Sam stwierdził, że pani, która robiła pierwsze usg jest bardzo dobra. Okazało się jednak, na lepszym sprzęcie, że guz nie umiejscowił się na trzustce, tylko na wątrobie i jest mniejszy. I w tych okolicznościach guz wątroby brzmi bardzo optymistycznie, wątroba jest wdzięczniejszym organem niż trzustka, która nie daje szans.
Przy tak wielkim guzie trzustki rozważałam, czy jest sens robić biopsję - nic by wynik nie zmienił, zdecydowanie nie chcę poddawać kota uciążliwemu leczeniu. Zdecydowałam zacząć od prostego rozwiązania, czyli porównania diagnozy. I teraz z całym przekonaniem jadę na biopsję - wątroba daje szanse.
Trzymajcie kciuki!
Podsumowując:
"Pogłoski o mojej śmierci były mocno przesadzone" - Nawojka
Umówiłam się na porównawcze usg, u innego lekarza. Sam stwierdził, że pani, która robiła pierwsze usg jest bardzo dobra. Okazało się jednak, na lepszym sprzęcie, że guz nie umiejscowił się na trzustce, tylko na wątrobie i jest mniejszy. I w tych okolicznościach guz wątroby brzmi bardzo optymistycznie, wątroba jest wdzięczniejszym organem niż trzustka, która nie daje szans.
Przy tak wielkim guzie trzustki rozważałam, czy jest sens robić biopsję - nic by wynik nie zmienił, zdecydowanie nie chcę poddawać kota uciążliwemu leczeniu. Zdecydowałam zacząć od prostego rozwiązania, czyli porównania diagnozy. I teraz z całym przekonaniem jadę na biopsję - wątroba daje szanse.
Trzymajcie kciuki!
Podsumowując:
"Pogłoski o mojej śmierci były mocno przesadzone" - Nawojka
takarzyna pisze:Powiem Wam, że czasem złe wiadomości w zależności od okoliczności mogą być bardzo pozytywne.
Umówiłam się na porównawcze usg, u innego lekarza. Sam stwierdził, że pani, która robiła pierwsze usg jest bardzo dobra. Okazało się jednak, na lepszym sprzęcie, że guz nie umiejscowił się na trzustce, tylko na wątrobie i jest mniejszy. I w tych okolicznościach guz wątroby brzmi bardzo optymistycznie, wątroba jest wdzięczniejszym organem niż trzustka, która nie daje szans.
Przy tak wielkim guzie trzustki rozważałam, czy jest sens robić biopsję - nic by wynik nie zmienił, zdecydowanie nie chcę poddawać kota uciążliwemu leczeniu. Zdecydowałam zacząć od prostego rozwiązania, czyli porównania diagnozy. I teraz z całym przekonaniem jadę na biopsję - wątroba daje szanse.
Trzymajcie kciuki!
Podsumowując:
"Pogłoski o mojej śmierci były mocno przesadzone" - Nawojka


