I wylądowaliśmy u weta. Jeszcze dzień wcześniej Kali miał temperaturę w granicach normy - 39 stopni, ale już wczoraj wydawał mi się dziwnie gorący. Stał się też bardziej apatyczny, niewiele jadł. Temperatury już nie mierzyłam, bo wiedziałam, że za chwilę będziemy u weta. 40.4

Leki wdrożone i juz po powrocie do domu Kali wciągnął miseczkę jedzenia
Daleka jednak jestem od radości. To, co brałam u Kalesona za uboczny efekt kaszlu - odruch wymiotny i same wymioty, pojawia się także u innych kotów... Co to jest?
Halusia na razie dobrze. W sytuacji wirusa w domu i tak nie może być mowy o jakimkolwiek zabiegu. Cały czas robię jej płukanki z Octeniseptu i zapodaję Stomagel. Jest jakby lepiej.
Przy okazji widać, jak bardzo Halusia się zmieniła. Kiedyś zwykłe przycinanie pazurków było wyzwaniem. Dziś pozwoli przy sobie zrobić wszystko, ewentualnie marudząc coś pod nosem i wczepiając się we mnie jak małpka...
Kocham te szkraby.