
Płotka, Tuńczyk, Pirania i Delfina
Moderatorzy: crestwood, Migotka
- Danielajli
- Posty: 38
- Rejestracja: 08 wrz 2016, 23:57
- Lokalizacja: Kalisz
Delfina napędziła nam dziś strachu. Wczoraj wieczorem po kolacji zrobiła się bardzo nieswoja, osowiała, obojętna, kiedy do niej mówiłam, patrzyła jakby przeze mnie. Trochę odżyła przed spaniem, ale w nocy kilka razy zwracała, pokarmem, a potem wodą, i rano wciąż była "dziwna". Pojechaliśmy do weterynarza, okazało się, że jest bardzo odwodniona (wczoraj sporo chodziła do miski z wodą, ale prawdopodobnie wstrzymywała się z piciem wystarczająco, bo było jej niedobrze). Dostała kroplówkę, zbadaliśmy krew, zrobiliśmy usg. Na szczęście na usg nie wyszło nic niepokojącego po kastracji, ale we krwi bardzo podwyższone granulocyty i trochę leukocyty, więc jakiś stan zapalny, tylko nie wiadomo jeszcze co :/
Na pożegnanie mała dostała dwa zastrzyki, które obwieściła światu rozpaczliwym jękiem. Wyraźnie też odzyskała siły po kroplówkowym koktajlu, bo o ile rano przy badaniach było jej trochę wszystko jedno i protestowała zaledwie odrobinę, to przy zawijaniu zawenflonowanej łapy bandażem darła się już jak dawna, zdrowa Delfina. Stan zdrowia tego kota można chyba mierzyć w decybelach
Jutro popołudniu druga kroplówka i wyniki biochemii, może dowiemy się trochę dokładniej co jej dolega. Po powrocie do domu na szczęście jest o niebo lepiej niż w nocy i rano, przychodzi się przytulać i nawet trochę próbuje się bawić
Mam nadzieję, że to nic groźnego.
Płotka za to dzielnie robi za poduszkę do spania i podpórkę pod sztywnawą łapkę, w przeciwieństwie do rezydentek gdzieś ma zapachy z lecznicy - siostra to siostra, nawet jak śmierdzi, to fajnie się poprzytulać
Na pożegnanie mała dostała dwa zastrzyki, które obwieściła światu rozpaczliwym jękiem. Wyraźnie też odzyskała siły po kroplówkowym koktajlu, bo o ile rano przy badaniach było jej trochę wszystko jedno i protestowała zaledwie odrobinę, to przy zawijaniu zawenflonowanej łapy bandażem darła się już jak dawna, zdrowa Delfina. Stan zdrowia tego kota można chyba mierzyć w decybelach

Jutro popołudniu druga kroplówka i wyniki biochemii, może dowiemy się trochę dokładniej co jej dolega. Po powrocie do domu na szczęście jest o niebo lepiej niż w nocy i rano, przychodzi się przytulać i nawet trochę próbuje się bawić

Płotka za to dzielnie robi za poduszkę do spania i podpórkę pod sztywnawą łapkę, w przeciwieństwie do rezydentek gdzieś ma zapachy z lecznicy - siostra to siostra, nawet jak śmierdzi, to fajnie się poprzytulać

- Danielajli
- Posty: 38
- Rejestracja: 08 wrz 2016, 23:57
- Lokalizacja: Kalisz
Pirania miała być sterylizowana jutro, ale niestety się biedaczka przeziębiła. Najpierw zaczęła sobie prychać co jakiś czas, potem parskać zaczęła również rezydentka. Pirania sobie kichała od czasu do czasu zawsze, ale ostatnio się to trochę nasiliło i wiadomo, że przed sterylizacją trzeba było wszystko sprawdzić. Okazało się, że rezydentka zdrowa, natomiast Pirania z zapaleniem spojówek, powiększonymi węzłami chłonnymi, spadek odporności widoczny w zaczerwienieniach dziąseł. Pani weterynarz stwierdziła, że trzeba będzie przeczyścić ząbki podczas zabiegu. Oczywiście Pirania nic nie dała po sobie poznać, oprócz tego kichania. Piórka atakowane, do smakołyków biegnie pierwsza, apetyt niezmienny.
Tuńczyk niewzruszony pogodą i panującymi infekcjami wszędzie, jest jeszcze bardziej rozmiziany niż zwykle. Nasz współlokator zaczyna nam go kraść do siebie do pokoju, bo nasz kawaler jest taki rozkoszny i przytulalski
Lekarka stwierdziła też, po doświadczeniach Delfiny po sterylizacji, że takie spadki odporności, to chyba Rybki mają już w genach. Przez najbliższy tydzień czekają nas kropelki do oczu, tabletki, podkręcanie ogrzewania i wyłożenie wszystkich możliwych parapetów kocykami. A w poniedziałek wizyta kontrolna.
Tuńczyk niewzruszony pogodą i panującymi infekcjami wszędzie, jest jeszcze bardziej rozmiziany niż zwykle. Nasz współlokator zaczyna nam go kraść do siebie do pokoju, bo nasz kawaler jest taki rozkoszny i przytulalski

Lekarka stwierdziła też, po doświadczeniach Delfiny po sterylizacji, że takie spadki odporności, to chyba Rybki mają już w genach. Przez najbliższy tydzień czekają nas kropelki do oczu, tabletki, podkręcanie ogrzewania i wyłożenie wszystkich możliwych parapetów kocykami. A w poniedziałek wizyta kontrolna.
A przynajmniej połowa Rybek... bo z Płotką jak z Tuńczykiem, póki co nic jej nie bierzeDanielajli pisze: Lekarka stwierdziła też, po doświadczeniach Delfiny po sterylizacji, że takie spadki odporności, to chyba Rybki mają już w genach. Przez najbliższy tydzień czekają nas kropelki do oczu, tabletki, podkręcanie ogrzewania i wyłożenie wszystkich możliwych parapetów kocykami. A w poniedziałek wizyta kontrolna.

Trzymam kciuki, żeby Pirania szybko wyszła z przeziębienia <3
A jak miewa się Delfina?
Wczoraj zaczęłyśmy Piranii zakraplać oczy, dziś trzeba było podać pierwszą tabletkę... I trzeba przyznać, że znosi to bardzo dzielnie. Z podawaniem kropel właściwie wcale nie mamy problemów, a jeśli chodzi o tabletki, ręce mamy całe. Po lekach nie zaobserwowałyśmy u Piranii żadnych niepokojących objawów. No i na szczęście apetyt jej dopisuje

Wczoraj zaczęłyśmy Piranii zakraplać oczy, dziś trzeba było podać pierwszą tabletkę... I trzeba przyznać, że znosi to bardzo dzielnie. Z podawaniem kropel właściwie wcale nie mamy problemów, a jeśli chodzi o tabletki, ręce mamy całe. Po lekach nie zaobserwowałyśmy u Piranii żadnych niepokojących objawów. No i na szczęście apetyt jej dopisuje

Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”,
choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
Wróciła do wieczornego biegania po domu z pomponem, więc sądzę, że się poprawiłonarcyz pisze:A jak miewa się Delfina?

Wczoraj mieliśmy małe osiągnięcie: pierwszy dzień od tygodnia, w którym nie odwiedzaliśmy z Delfiną weterynarza


O dziwo, na niedyspozycji Delfiny zyskała… Płotka. Przez swoją nietaktowną bezpośredniość Duże Koty spoglądały na nią mniej łaskawym okiem niż na siostrę. Ale kiedy Delfina gorzej się czuła (i więcej spała, i codziennie pachniała lecznicą, co dla rezydentek jest zdecydowanie FUJ), Nitka - chyba z braku laku – zaczęła więcej bawić się i ganiać z Płotką. Wcześniej latały czasem we trójkę z Delfiną, ale sam na sam zdarzało się bardzo rzadko. Za to przez kilka dni przyłapywaliśmy małą i dużą na wspólnym galopowaniu, m.in. kiedy Delfina była w lecznicy, więc chyba kiepskie wrażenie zostało trochę zatarte

No to jeszcze kilka zdjęć:
Małe kilka godzin po zabiegu. Wyglądało to tak, że jedna się przebudzała, półprzytomna gdzieś tuptała - po czym przebudzała się druga, półprzytomnia patrzy "nie ma siostry!" i szła jej szukać w domu. Znajdowały się, szły dalej spać, historia się powtarzała. Popołudniu władowały się razem do tunelu na kaloryferze i gnieździły się tame do wieczora

Delfina (chyba zaskoczona zdjęciem) na przytulańsku:
Delfina jeszcze z wenflonem (już wyjęty), nie wiem czy mam gdzieś jakąś fotkę, ale przy usztywnionej łapce używała Płotki jako podpórki. Na szczęście siostra jest wyrozumiała

Jeden z wielu przykładów symetrycznego siadania - tu z przeplecionymi ogonkami (ten z rudą łatką jest Płotki):
Delfin w kartonie

I na koniec pełnia uzębienia Płotki prezentowana przy ziewaniu

Udało mi się nawet zrobić gifa, ale nie wiem jak wstawić, więc linkuję: ziew

Kilka miesięcy temu dostałam kupon ze sporą zniżką tu i kupiliśmy kotom taki plac zabaw. Parę elementów przeżyło i rozstawiamy im po domu na półkach i podłodzeEva pisze:ale czaderski karton! skąd macie taki? <teżtakikcem>Hith pisze:Delfin w kartonie

- Danielajli
- Posty: 38
- Rejestracja: 08 wrz 2016, 23:57
- Lokalizacja: Kalisz
Wczoraj byłyśmy z Rybkami na kontroli u weterynarza. Pirania z racji swojego przeziębienia, Tuńczyk z powodu ... brudu 
Pirania osłuchowo ma się idealnie i parska mniej. Dzielnie znosi zakraplanie oczu, które są już lepsze, ale nadal się glucą trochę bardziej niż powinny, także zakraplamy jeszcze przez najbliższe 2 tygodnie. Tuńczyka natomiast wzięłyśmy na przegląd uszu, ponieważ ja - przewrażliwiona za sprawą mojej najmłodszej, której świerzba leczę od dwóch miesięcy - stwierdziłam, że jego brudne uszy (mimo ich czyszczenia) chcą przekazać mi tę smutną wiadomość, że jednak też to podłapał. Weterynarz pobrała wymaz z ucha; na pierwszy rzut oka stwierdziła, że raczej nic poważnego, ale werdykt otrzymamy jutro.
Z racji tego, że musimy wzmacniać Piranie, co by nie musiała dostawać antybiotyku, serwujemy jej dwa razy dziennie Koktajl Spirulinowy. Przy okazji i Tuńczyk ma okazje kosztować tego nektaru bogów. I mimo tego, że bardzo się nie wyrywają, to jednak okazują swoje niezadowolenie ciągle się wiercąc i co tu dużo mówić - bez regularnego sprzątania to już dawne nasze podłogi wyglądały by jak dno morza - całe w wodorostach.
W tym momencie Rybki chodzą za nami wszędzie, a już w szczególności za mną, bo kojarzą skubane, że to ja najczęściej daję im jakieś dobre mięsko. Nawet najkrótsza wizyta w kuchni jest obstawiona Składem Niepokonanym.
Poniżej: Bura Gangsta we własnej potrójnej osobie.

Co do mięska - Rybeńki nasze najukochańsze nauczyły się "walczyć" o przysmaczki i tak Pirania wyrobiła nadkoci refleks, a Tuńczyk odkrył w sobie alpinistę i uskutecznia swoje nowe zdolności na mojej nodze. Wybaczamy im to ostatnio, bo ze względu na to, że dietujemy rezydentkę, to dietujemy je wszystkie i nasze kociały, przyzwyczajone do ciągle pełnej miski, teraz z niecierpliwością wypatrują pory jedzenia. Pracujemy nad tym, wydaje nam się również, że jak już uporam się z manierami mojej najmłodszej to i Rybki przestaną tak nerwowo reagować na widok jedzenia.
Alpinista podczas przerwy

Tuńczyk jest przemilusi, do granic możliwości. Przychodzi, ugniata, pakuje się na kolana, zasłania serial. Czasami tylko siada i się na mnie patrzy, a czasami przyjdzie z konkretnym zamiarem uzyskania porządnego miąchania. Ale jakież jest to miąchanie! Tuńczyk czasami sprawia wrażanie, jakby chciał być wymiąchany cały i to jak najszybciej i dlatego tak niecierpliwie nadstawia swoje wszystko do miziania. Nie to, że się wyrywa, czy coś mu nie pasuje, tylko nie wie od czego chciałby zacząć, dlatego trzeba miziać i drapać wszystko po trochu, na raz. Pirania jest subtelniejsza. Przychodzi, delikatnie piszczy, co po kociemu oznacza "Nadszedł już czas" i jest zadowolona z każdego najmniejszego głasku.
Tak na marginesie wydaje nam się, że Tuńczyk chyba niedokońca sobie radzi ze swoim rozmiarem - nie jest otyły ani nic, tylko szybko się zaokrąglił i chyba nadal jest zaskoczony. Widać to dobrze podczas zabawy piórkami - rzadko ląduje na czterech łapach. Rzuca,u mu więc ciągle piłeczkę, żeby sobie trochę chłopak wytuptał tego swojego rubensowskiego brzusia.
Rybki bawią się w Rekiny. Polecam dotrwać do końca filmiku, żeby zobaczyć na co tak na prawdę polują
https://www.youtube.com/watch?v=AMyWohv ... JDKyExyVDT
Pirania czaruje gości.

Perfekcyjny Pan Domu sprząta łazienkę.

A poniżej zdjęcie, które można nazwać "Happy End". Moja Danka leżała sobie obok mnie w takiej pozycji, nie ruszając się za bardzo i przez dobre 15 minut Tuńczyk robił podchody, żeby położyć się bliżej, ale żeby jednocześnie nie dostać z białego plaskacza po łbie. I tak z pozycji "chlebowej", kroczek po kroczku przysuwał się niepostrzeżenie, aż w końcu wyłożył się po całej długości i tak poleżeli sobie godzinkę. Nie powiedziałabym, że narodziła się tu jakaś wielka przyjaźń, ale z pewnością jest to progres!

W następnym odcinku: Rybki na Walerianowych Dopalaczach, Tuńczyk w kolejnym filmie - po debiutanckim "Obuwnicze Love Story" - oraz Rybki Syjamskie.

Pirania osłuchowo ma się idealnie i parska mniej. Dzielnie znosi zakraplanie oczu, które są już lepsze, ale nadal się glucą trochę bardziej niż powinny, także zakraplamy jeszcze przez najbliższe 2 tygodnie. Tuńczyka natomiast wzięłyśmy na przegląd uszu, ponieważ ja - przewrażliwiona za sprawą mojej najmłodszej, której świerzba leczę od dwóch miesięcy - stwierdziłam, że jego brudne uszy (mimo ich czyszczenia) chcą przekazać mi tę smutną wiadomość, że jednak też to podłapał. Weterynarz pobrała wymaz z ucha; na pierwszy rzut oka stwierdziła, że raczej nic poważnego, ale werdykt otrzymamy jutro.
Z racji tego, że musimy wzmacniać Piranie, co by nie musiała dostawać antybiotyku, serwujemy jej dwa razy dziennie Koktajl Spirulinowy. Przy okazji i Tuńczyk ma okazje kosztować tego nektaru bogów. I mimo tego, że bardzo się nie wyrywają, to jednak okazują swoje niezadowolenie ciągle się wiercąc i co tu dużo mówić - bez regularnego sprzątania to już dawne nasze podłogi wyglądały by jak dno morza - całe w wodorostach.
W tym momencie Rybki chodzą za nami wszędzie, a już w szczególności za mną, bo kojarzą skubane, że to ja najczęściej daję im jakieś dobre mięsko. Nawet najkrótsza wizyta w kuchni jest obstawiona Składem Niepokonanym.
Poniżej: Bura Gangsta we własnej potrójnej osobie.
Co do mięska - Rybeńki nasze najukochańsze nauczyły się "walczyć" o przysmaczki i tak Pirania wyrobiła nadkoci refleks, a Tuńczyk odkrył w sobie alpinistę i uskutecznia swoje nowe zdolności na mojej nodze. Wybaczamy im to ostatnio, bo ze względu na to, że dietujemy rezydentkę, to dietujemy je wszystkie i nasze kociały, przyzwyczajone do ciągle pełnej miski, teraz z niecierpliwością wypatrują pory jedzenia. Pracujemy nad tym, wydaje nam się również, że jak już uporam się z manierami mojej najmłodszej to i Rybki przestaną tak nerwowo reagować na widok jedzenia.
Alpinista podczas przerwy
Tuńczyk jest przemilusi, do granic możliwości. Przychodzi, ugniata, pakuje się na kolana, zasłania serial. Czasami tylko siada i się na mnie patrzy, a czasami przyjdzie z konkretnym zamiarem uzyskania porządnego miąchania. Ale jakież jest to miąchanie! Tuńczyk czasami sprawia wrażanie, jakby chciał być wymiąchany cały i to jak najszybciej i dlatego tak niecierpliwie nadstawia swoje wszystko do miziania. Nie to, że się wyrywa, czy coś mu nie pasuje, tylko nie wie od czego chciałby zacząć, dlatego trzeba miziać i drapać wszystko po trochu, na raz. Pirania jest subtelniejsza. Przychodzi, delikatnie piszczy, co po kociemu oznacza "Nadszedł już czas" i jest zadowolona z każdego najmniejszego głasku.
Tak na marginesie wydaje nam się, że Tuńczyk chyba niedokońca sobie radzi ze swoim rozmiarem - nie jest otyły ani nic, tylko szybko się zaokrąglił i chyba nadal jest zaskoczony. Widać to dobrze podczas zabawy piórkami - rzadko ląduje na czterech łapach. Rzuca,u mu więc ciągle piłeczkę, żeby sobie trochę chłopak wytuptał tego swojego rubensowskiego brzusia.
Rybki bawią się w Rekiny. Polecam dotrwać do końca filmiku, żeby zobaczyć na co tak na prawdę polują

https://www.youtube.com/watch?v=AMyWohv ... JDKyExyVDT
Pirania czaruje gości.
Perfekcyjny Pan Domu sprząta łazienkę.
A poniżej zdjęcie, które można nazwać "Happy End". Moja Danka leżała sobie obok mnie w takiej pozycji, nie ruszając się za bardzo i przez dobre 15 minut Tuńczyk robił podchody, żeby położyć się bliżej, ale żeby jednocześnie nie dostać z białego plaskacza po łbie. I tak z pozycji "chlebowej", kroczek po kroczku przysuwał się niepostrzeżenie, aż w końcu wyłożył się po całej długości i tak poleżeli sobie godzinkę. Nie powiedziałabym, że narodziła się tu jakaś wielka przyjaźń, ale z pewnością jest to progres!
W następnym odcinku: Rybki na Walerianowych Dopalaczach, Tuńczyk w kolejnym filmie - po debiutanckim "Obuwnicze Love Story" - oraz Rybki Syjamskie.
- Danielajli
- Posty: 38
- Rejestracja: 08 wrz 2016, 23:57
- Lokalizacja: Kalisz
Zaczynając o nieprzyjemnych wiadomości - w naszym stadzie wybuchła epidemia Giradii, co oznacza mniej więcej tyle, że od soboty cały czasz lecimy na szmacie i sprzątamy wszystko. Nasze kociambry generalnie przechodzą wszystko bezobjawowo, oprócz krwi w kupalach, także są w ogóle nieporuszone naszą bieganiną i ożywiają się tylko bardziej podczas dawania tabletek, bo je tak rozpieszczam, że dostają wszystko ukryte w gotowanym kurczaczku. Mocno trzymamy kciuki, że po tej pierwszej terapii już będzie wszystko ok, nie zapeszając, kuwetowe posiadówy wyglądają już coraz lepiej!
Z życia codziennego: okazuje się, że Pirania jest zawodową oszustką jeśli chodzi o (nie)połykanie tabletek. Dlatego mięsko fajnie się sprawdza. Z racji tego, że najmniejsza przywódczyni stada wprowadza nerwową atmosferę przymusu walki o jedzenie, wszystkie kociały rzadko orientują się, że smaczki mają bonus, po prostu wciągają wszystko bez pytania. Oczywiście Pirania jest ekspertem, także zdarza jej się wypluwać tak czy siak lekarstwo. Ale ja nie wiem, czy to chodzi o to, że nie chce przełknąć, czy chcę wyłudzić dodatkowy kawał mięska
Poza tym, nowym hobby Piranie jest stanie prze mnie i miauczenie, którym doprasza się o delikatne miąchanie. Nie wiem co ona nagle taka nieśmiała, ale to zawsze ja muszą ją sobie postawić na kolanach, żeby wygłaskać. Zawsze okazuje się, że dokładnie na to miała ochotę, ale nie wskoczy sama tylko miauczy. Może testuję moją znajomość kociego języka po prostu.
Pirania przyłapana na porannej toalecie
https://youtu.be/8wSek2AQTfU?list=PLlNv ... JDKyExyVDT
Tuńczyk nadal gruby. To znaczy niby weterynarz, nie zwrócił nam na to uwagi, ale nie da się nie zauważyć, że jak na 7 miesięcy to ma tego ciałka.Zaczęłyśmy już mu trochę ograniczać suchej karmy. Poza tym ja nie wiem czy to przez dodatkowy tłuszczyk, czy jakieś takie wrodzone możliwości, ale Tuńczyk czasami nie umie być kotem. Na całe szczęście, jeśli chodzi o wskakiwanie na i zeskakiwanie z wysokości, to ok - profesjonalnie. Ale jak już np. zganiam go ze stołu w kuchni, to potrafi się przewrócić, zahaczyć po drodze o stołek i wylądować nie miękko na boku. Wczoraj jak go przeganiałam ze zwiniętego dywanu, bo wyglądał, jakby przymierzał się do wypróbowania nowej kuwety - to jak się przewrócił na plecy tak został. Musiałam go oczywiście trochę pomiąchać, bo inaczej to byłoby zmarnowany wysiłek z jego strony. Tuńczyk jest taką kochana niezdarą-przylepą.
Ale jak wspominałam w poprzednim wpisie, znajduje czas na bycie aktorem!
Fragmenty komediodramatu pt. "Wirujące piórka", który miał premierę w zeszłym tygodniu. W rolach głównych Rodzeństwo Rybkowskych
https://youtu.be/03hUEu2hiI0?list=PLlNv ... JDKyExyVDT
oraz zdjęcie z planu najnowszego filmu "Waleriana" z nurtu kina psychodelicznego. Premiera w przyszłym roku. W roli głównej Tuńczyk Downey Sr. i Tuńczyk Downey Jr.

Pirania już prawie wyszła ze swojego przeziębienia, tylko nadal ni epodobają nam się małe glutki, które wychodzą jej z oczu. Pozostajemy więc czujne.
Rybki Syjamskie

Rybki szykują się do snu

Tuńczyk cieszy się słoneczna pogodą

Sjesta!

Z życia codziennego: okazuje się, że Pirania jest zawodową oszustką jeśli chodzi o (nie)połykanie tabletek. Dlatego mięsko fajnie się sprawdza. Z racji tego, że najmniejsza przywódczyni stada wprowadza nerwową atmosferę przymusu walki o jedzenie, wszystkie kociały rzadko orientują się, że smaczki mają bonus, po prostu wciągają wszystko bez pytania. Oczywiście Pirania jest ekspertem, także zdarza jej się wypluwać tak czy siak lekarstwo. Ale ja nie wiem, czy to chodzi o to, że nie chce przełknąć, czy chcę wyłudzić dodatkowy kawał mięska

Poza tym, nowym hobby Piranie jest stanie prze mnie i miauczenie, którym doprasza się o delikatne miąchanie. Nie wiem co ona nagle taka nieśmiała, ale to zawsze ja muszą ją sobie postawić na kolanach, żeby wygłaskać. Zawsze okazuje się, że dokładnie na to miała ochotę, ale nie wskoczy sama tylko miauczy. Może testuję moją znajomość kociego języka po prostu.
Pirania przyłapana na porannej toalecie
https://youtu.be/8wSek2AQTfU?list=PLlNv ... JDKyExyVDT
Tuńczyk nadal gruby. To znaczy niby weterynarz, nie zwrócił nam na to uwagi, ale nie da się nie zauważyć, że jak na 7 miesięcy to ma tego ciałka.Zaczęłyśmy już mu trochę ograniczać suchej karmy. Poza tym ja nie wiem czy to przez dodatkowy tłuszczyk, czy jakieś takie wrodzone możliwości, ale Tuńczyk czasami nie umie być kotem. Na całe szczęście, jeśli chodzi o wskakiwanie na i zeskakiwanie z wysokości, to ok - profesjonalnie. Ale jak już np. zganiam go ze stołu w kuchni, to potrafi się przewrócić, zahaczyć po drodze o stołek i wylądować nie miękko na boku. Wczoraj jak go przeganiałam ze zwiniętego dywanu, bo wyglądał, jakby przymierzał się do wypróbowania nowej kuwety - to jak się przewrócił na plecy tak został. Musiałam go oczywiście trochę pomiąchać, bo inaczej to byłoby zmarnowany wysiłek z jego strony. Tuńczyk jest taką kochana niezdarą-przylepą.
Ale jak wspominałam w poprzednim wpisie, znajduje czas na bycie aktorem!
Fragmenty komediodramatu pt. "Wirujące piórka", który miał premierę w zeszłym tygodniu. W rolach głównych Rodzeństwo Rybkowskych
https://youtu.be/03hUEu2hiI0?list=PLlNv ... JDKyExyVDT
oraz zdjęcie z planu najnowszego filmu "Waleriana" z nurtu kina psychodelicznego. Premiera w przyszłym roku. W roli głównej Tuńczyk Downey Sr. i Tuńczyk Downey Jr.
Pirania już prawie wyszła ze swojego przeziębienia, tylko nadal ni epodobają nam się małe glutki, które wychodzą jej z oczu. Pozostajemy więc czujne.
Rybki Syjamskie
Rybki szykują się do snu
Tuńczyk cieszy się słoneczna pogodą
Sjesta!
No to nasz dwupaczek pojechał dziś do domu stałego
Mieliśmy wycieczkę z Nadirą i Michałem, bo dom w Gnieźnie, ale Płotka i Delfina dzielnie zniosły drogę. Trochę pomiaukiwały, a potem jedna poszła spać, a druga udeptywała kocyk w transporterze. Na miejscu zaraz zaczęły zwiedzać mieszkanie, z ogonami w górze... pewniaki takie, ale przecież to ich chata, to co się będą chować po kątach
Delfina szybko odkryła drapak w sypialni, a Płotka doniczki na parapecie (jedną nawet zdążyła przewrócić - opiekunowie szybko się nauczą, które rzeczy nie powinny stać w zasięgu kota
). Jeszcze przed naszym wyjściem któraś zdążyła skorzystać z kuwety, widać że nie mają żadnych wątpliwości co do czego służy.
Bardzo się cieszę, że znalazły dom, ale już mi smutno bez nich... jakoś tak za spokojnie i dziwnie tylko z dwoma kotami. Człowiek to się jednak szybko przyzwyczaja do dodatkowej porcji chaosu i dwóch mruczących kłębków więcej w łóżku.




Bardzo się cieszę, że znalazły dom, ale już mi smutno bez nich... jakoś tak za spokojnie i dziwnie tylko z dwoma kotami. Człowiek to się jednak szybko przyzwyczaja do dodatkowej porcji chaosu i dwóch mruczących kłębków więcej w łóżku.