Bibianka to młoda koteczka, kolejny "spadek" po letnikach, którzy zostawiają zwierzę na działkach, by "nie męczyło się" w mieszkaniu podczas miesięcy zimowych... Bibianna przeżyła zimę dzięki Karmicielce, która podczas większych mrozów udostępnia kociemu stadku altanę, a nawet dogrzewa ją... Bibianna zatem przetrwała ten czas w dobrym stanie; nadeszła wiosna, na działkach znowu pojawili się ludzie, których kotka kocha miłością bezgraniczną - i tak samo im ufa... Kiedy zatem widzi człowieka kopiącego w ogródku - z radością pędzi i ociera się o nogi; jaka jest reakcja "człowieka" - cios łopatą, bo kot jest wściekły...
Świadkiem jest Karmicielka, dzięki Niej kotka przeżyła, ale skutkami są: najprawdopodobniej epilepsja - to ciągle diagnozujemy; ograniczona sprawność - kotka normalnie chodzi, ale ma problemy ze skakaniem (czyli dla niektórych super wiadomość;); dość mocno przekrzywiony łebek, niesprawiający na szczęście bólu.
Koteczka jest ciągle ogromnie ufna, wesoła, kocha zabawę, ludzkie kolana i jak to kobitka - gadanie:)
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Bibuszkin już na salonach - nie powiem, jest przestraszona, posykuje na inne koty, ale nie ma w Niej grama agresji! Je tylko wtedy, kiedy jest sama, odizolowana od innych futer, no i człowieka - bo człowiek jest ważniejszy nawet od jedzenia...
Dziś miałam telefoniczny wieczór, jako że długi - zajęłam pozycję horyzontalną - kto pierwszy wpakował się mi na klatę??? Oczywiście że Bibka A jakie piruety wykręca, jak się wdzięczy, jak gaduli... No i najważniejsze - na bank się trochę stresuje, a ataku żadnego póki co (tfu, tfu!) nie zaobserwowaliśmy
A poniżej próbka miziastości Bibianny:
Bibka już normalnie je - ufff, bo przez kilka pierwszych dni napędziła nam niezłego stracha... Nawet aż za normalnie - wychodzi na żarłoczka, choć ma też swoje tabu pokarmowe - np. bozitę
Do kotów na razie podchodzi nieufnie, trochę posykuje, ale nie ma agresji, no i lęku z obu stron - uffff...
Bibuszkin bardzo interesuje się Dżidżim - chyba miałaby ochotę pobawić się z nim (w ogóle kotka ma duszę kociaka!), ale póki co - wygrywa strach...
No i najważniejsze - nie zaobserwowaliśmy żadnego ataku padaczkowego ani innego "dziwnego" zachowania - jest super!
A tu jedna z dwóch ulubionych miejscówek:
Bibuszka nam się poskładała:( Wzorowo korzystająca z kuwety koteczka nagle nasiusiała pod biurkiem; następnego dnia mokra była wycieraczka - no to w te pędy do weta... Mamy potężne zapalenie pęcherza - i baterię leków:( Jednak już po pierwszej ich serii było widać poprawę w zachowaniu - Bibka po prostu szalała z zabawkami jak kociątko; no i od soboty wszystko jest w kuwecie
Trochę opornie idzie z tabletemi - musimy korzystać niestety ze specjalnego ustrojstwa, podczas "groźnych" pomruków złego kociszcza - ale na tym się kończy; dyshonor jest pamiętany jakieś 10 milisekund - koteczka nawet nie schodzi z kolan - układa się tylko wygodniej - i tyle...
Jakoś tak właśnie:
Bibka ciągle niedomaga - wczoraj znowu u weta, bo zaczęła wymiotować, straciła apetyt i jakąkolwiek chęć do zabawy, a w Jej przypadku to coś niewyobrażalnego... Koteczka pozwoliła sobie zrobić wszystko, cały czas przytulała się jak dziecko, kroplówka w Jej wydaniu to po prostu PRZYJEMNOŚĆ!!!! jeszcze nie spotkałam tak grzecznego i cierpliwego kota... Zdrowotnie uż wczoraj wieczorem sytuacja się unormowała:)
I bardzo się ucieszyłam - Bibuśka już ewidentnie nam ufa - wczoraj po raz pierwszy podczas podróży siedziała sobie grzeczniutko w transporterze - bez żadnych sensacji wydzielniczych w potrójnym wydaniu;)
Hmmm - siedziała to zdecydowane przeinaczenie faktów - Bibka jeździ bowiem w transporterze na leżąco, ALE NA GRZBIECIE:))))
Zapalenie pęcherza ciągle w trakcie leczenia, ale od czasu wdrożenia leków nie przytrafiła się żadna awaria
Antybiotyk odstawiony, podtrzymująco tylko suplement - i żadnych wpadek:)
Zatem chyba sytuacja pęcherzowo wydaje się ustabilizowana!
Bibka śpi już z nami - i okupuje nas, jeśli tylko oczywiście miejscówka jest wolna...
O - tak:
Wczoraj Bibka miała gorszy dzień - rano wymioty, ale jeszcze jadła, później cały czas spała, wieczorem nie zgłosiła się na posiłek... Ale gorączki nie miała, nie reagowała też na obmacywanie brzuszka - zatem zadecydowaliśmy, że czekamy do rana... W nocy spokojnie spała, a rano już zameldowała się w łóżku:))) Oczywiście na śniadaniu była pierwsza - zatem alarm na szczęście odwołany - uffffffffffff...
Na fotce okupacja drapaka w towarzystwie Miśkoffa
Z dobrych wieści - uszy wyleczone, sensacyj żołądkowych brak!
Co uwielbia robić Bibka w czasie wolnym od wylegiwania się na podgrzewanym parapecie?
Uskutecznia gonitwy z Dżidżu - to takie drugie nasze kociątko:)))
No i jeszcze obserwacje z wysokości kociego stada:
Bibiśka ostatnio nas KOMPLETNIE zaskoczyła...
Nawiedziła nas siostra z maluszkiem - Bibka jak tylko usłyszała Jego kwilenie - nie odstępowała Ich na krok; kiedy Brunek zapłakał - ewidentnie się zdenerwowała, kręciła pod nogami, opierała przednimi łapkami o nogi siostry trzymającej malucha na rękach...
Zobaczcie, co się stało, kiedy zaczęło się karmienie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]