Poznańskie Smochowice, kilkumieszkaniowy dom. Całkiem niedawno temu mieszkała tu pewna pani wraz ze swoimi kotami, jednak pewnego dnia zniknęła bez wyjaśnienia, zostawiając zwierzęta w pustym mieszkaniu, bez legowisk, kuwet, jedzenia i wody, tak jak porzuca się niepotrzebne meble. Stadko jest bardzo łagodne, oswojone, zróżnicowane kolorystycznie... i niewysterylizowane, zresztą wieść gminna niesie, że ich "opiekunka" rozmnażała je "na zamówienie", bo przecież człowiek ma prawo otaczać się ładnymi rzeczami, więc skoro zechce zamówić sobie rudaska, szylkretkę czy trikolorkę, to kto mu zabroni?..
Naszą uwagę zwraca jednak ona, mimo iż na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się tak popisową urodą, jak jej towarzyszki. Wyróżnia ją za to coś innego - niestety, są to ogromne guzy na jej listwie mlecznej, prawdopodobnie skutki antykoncepcji hormonalnej. Sytuacja jest na tyle poważna, że weterynarz nie podejmuje się usunąć ich za jednym razem, zresztą już pierwsza operacja skutkuje szwem na pół brzuszka... Marcelina, bo tak ma na imię, ląduje więc w klatce naszego szpitalika - jest pocięta, obolała, zdezorientowana rozstaniem z towarzyszami, ale absolutnie ufa człowiekowi, pozwala zrobić przy sobie wszystko, włącznie z podawaniem leków do pyszczka i przemywaniem ogromnej rany po wycięciu guzów. Widać, że trochę się boi i nie rozumie, co się stało, jednak kilka chwil głaskania wystarcza, by rozmruczana weszła na ludzkie kolana, udeptując i obejmując łapkami za szyję, zagadując i domagając się głasków tak, że nie sposób się nie śmiać...
...i gdyby tylko po powrocie do klatki nie patrzyła tak, że dla odmiany serce momentalnie człowiekowi pęka.
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
weszłam w czwartek do SB, humor miałam naprawdę świetny, kończyłam rozmowę przez telefon i się śmiałam, zdjęłam kurtkę, zagadałam do koty... i czasem się zdarza, że człowiekowi udaje się przez ten magiczny ułamek sekundy zrozumieć, co kot ma na myśli i co chce powiedzieć, i ja niestety wczoraj zrozumiałam - niestety, bo Marcelina była jednym wielkim czekaniem, tak straszliwie smutnym, że serce mi pękło i zaczęłam z miejsca beczeć jak idiotka. a później było już tylko gorzej, bo mimo ogromnej rany na brzuszku (cięcie zachodzi przecież aż na wewnętrzną stronę łapki), mimo tego, że byłam zupełnie obca, to Marcelina pozwoliła zrobić przy sobie wszystko, podać antybiotyk do pysia, wypsikać brzuszek octeniseptem i cały czas mruczała, udeptywała, łasiła się, zagadywała... przedwczoraj Karolina miała problem, żeby wypędzić ją z klatki na czas poprawiania posłanka, a wczoraj Marcyś tak bardzo chciała głasków i do człowieka, że sama prawie z klatki wyszła, tylko tylne łapki w niej zostawiła...
okej, może i jestem niestabilnym emocjonalnie wołem, ale wczoraj nie mogłam nie ryczeć. uderzyło mnie strasznie, jak ogromną krzywdę zrobiła tamta kobieta Marcelinie - nie dość, że naraziła kota na chorobę i ból przez swoją głupotę i chciwość (Marcysia to nie typowa buraska, ma przebłyski rudości, jest delikatną szylkretką, więc kto wie, czy nie była celowo rozmnażana jak Łatka, Kiara i Balbinka), to jeszcze ją porzuciła... a teraz jeszcze doczytałam, że Marcyś następną operację ma mieć za szmat czasu, do tego Karolina mówi, że czekają ją jeszcze zęby, miejsc w DT nie ma... ona tam będzie siedzieć sama tyle czasu?.. jest przyzwyczajona do ludzi, do kotów, tak strasznie widać, jak tęskni...
i ten guz ogromny, ta rana, te hormony w nią ładowane - a wystarczyło raz zapłacić za sterylizację, kotka miałaby małe cięcie i lekki dyskomfort przez dzień-dwa, nie musiałaby znosić tego wszystkiego... i cały czas taka cichutka, delikatna, nienachalna, ale Boże, tak strasznie, strasznie smutna..!
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 13 Gru, 2016 13:47
Po prostu cudowna kota - kwintesencja bezgranicznego zaufania...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
A guz był przebadany co to jest?
Zdrówka Marcelinko
_________________
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 14 Gru, 2016 14:35
Niestety przy sterylizacji wet nie zostawił wycinka na histopatologię, ale zrobimy to przy drugiej mastektomii.
Marcelina jest cicha woda, ale jak już coś wykombinuje... otóż nasza panna rozlizała sobie szew do tego stopnia, że kawałek puścił i zrobiła się brzydka ranka :/ moorland zabrała ją więc do weta, gdzie stwierdzono na szczęście i pozytywne rzeczy: Marcysia jest FIV/FeLV ujemna, a morfologię krwi ma na tyle dobrą, że nie trzeba było nawet zapisywać jej antybiotyku! Smarujemy więc brzuszek maścią, psikamy octeniseptem i napominamy niesforną pacjentkę, żeby współpracowała. Ale dziewczyna uparta, mówi, że jak nie ma domu i głasków, to nie ma i współpracy...
Aaa, to teraz kloszem mnie straszysz? Dobre sobie...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Marcysia znalazła sposób na irytujące zachowania człowieka, który wprawdzie przykuca obok klatki, ale zamiast głaskać kotka robi jakieś dziwne rzeczy z łopatką i kuwetą. Otóż nasze dziewczę wyczekuje sobie z boku na odpowiedni moment, a kiedy człowiek nieco się podniesie, podnosi się i ona - staje na tylnych łapkach niczym surykatka i bęc łepetyną od dołu w człowiecze dłonie!
Fakt, że owe dłonie nadal dzierżą wspomniane utensylia, a właściwie po baranku już ich nie dzierżą, niech zostanie lepiej przemilczany - podobnie to, co człowiek mówi, zbierając z siebie i podłogi zawartość kuwety...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 16 Gru, 2016 23:32
jaggal napisał/a:
Fakt, że owe dłonie nadal dzierżą wspomniane utensylia, a właściwie po baranku już ich nie dzierżą, niech zostanie lepiej przemilczany - podobnie to, co człowiek mówi, zbierając z siebie i podłogi zawartość kuwety...
Marcelina przyprawiła mnie wczoraj o zawał... wchodzę do szpitalika - kota nie ma. patrzę, szukam, nawołuję - kota nie ma. zawsze na sam dźwięk głosu ludzkiego rozdzierała się w najlepsze, a tu cisza. nic. ani śladu. umarłam tak w 99%.
a Marcelina tymczasem wylegiwała się w najlepsze w kartonie z praniem, owinięta czule w spódnicę moorland...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]