Powiem Wam, że czasem złe wiadomości w zależności od okoliczności mogą być bardzo pozytywne.
Umówiłam się na porównawcze usg, u innego lekarza. Sam stwierdził, że pani, która robiła pierwsze usg jest bardzo dobra. Okazało się jednak, na lepszym sprzęcie, że guz nie umiejscowił się na trzustce, tylko na wątrobie i jest mniejszy. I w tych okolicznościach guz wątroby brzmi bardzo optymistycznie, wątroba jest wdzięczniejszym organem niż trzustka, która nie daje szans.
Przy tak wielkim guzie trzustki rozważałam, czy jest sens robić biopsję - nic by wynik nie zmienił, zdecydowanie nie chcę poddawać kota uciążliwemu leczeniu. Zdecydowałam zacząć od prostego rozwiązania, czyli porównania diagnozy. I teraz z całym przekonaniem jadę na biopsję - wątroba daje szanse.
Trzymajcie kciuki!
Podsumowując:
"Pogłoski o mojej śmierci były mocno przesadzone" - Nawojka
dokładnie mocne kciuki za Nawojkę
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17297 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 06 Lis, 2016 00:21
super wieści!!! trzymamy kciuki i czekamy na dalsze relacje
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Zawsze była rozpieszczana, ale teraz ma w menu rzeczy, które uwielbia, a które w standardowej zdrowej kociej diecie powinny być ograniczane. Nawet już nie przeganiam jej z laptopa, bo skoro lubi, niech ma.
Ostatnio obłożyła mnie (z obu stron) w łóżku kawałkami wiejskiego kurczaka, bardzo doceniam ten jej gest, choć uśmiech na widok kurczaka na poduszce może wydawać się całkiem dziwny
Pozostało nam bardzo dużo miłości i przytulania, nawet jeżeli nie zostało nam dużo czasu.
a miało być już dobrze... Strasznie niesprawiedliwe, bolesne, i w ogóle beznadziejne, odechciewa się wszystkiego, dostając takie wieści... Kasiu - bądź dzielna...
Ma lepsze i gorsze dni, z przewagą lepszych, chociaż w ostatnich dniach gorszych. Trochę karuzela - czasem jest bardzo aktywnym, biegającym wszędzie kotem, czasem jest największa przytulanką na świecie, czasem mnie atakuje i już nawet syknięcie na nią nie działa, bo jakby zbiera w tym czasie siły przed kolejnym ciosem. Wtedy pomaga tylko wzięcie jej za kark i odstawienie daleko od siebie. Co nie znaczy, za chwilę znów nie podejdzie, wydawałoby się pokojowo, żeby po chwili znów zaatakować moje przedramię. Na szczęście te momenty nie są aż tak częste, ale zanim ktoś ze znajomych mnie odwiedzi to pyta, w jakim nastroju jest Nawojka
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]