Tymek - nazwany początkowo Tymiankiem urodził się na wsi, pewnie gdzieś tam w jakiejś szopie. Wiódł całkiem niezłe życie, jak na polskiego, wiejskiego kota. Nikt go nie przeganiał, nikt nie złorzeczył. Był nawet dokarmiany, to tu, to tam. Jak więc widzicie naprawdę całkiem nieźle, jak na wiejskiego kota. Sytuacja nie uległa zmianie, także po zmianie właściciela obejścia. Ot wolnożyjący, ale jednak zaaopiekowany kot. I dobrze, bo tej zimy, Tymek zniknął. A nigdy mu się to nie zdarzało. Wrócił niemiłosiernie wychudzony, pokiereszowany, z ropą w oczach, płacząc. I tu zaopiekowała się nim Fundacja Koci Pazur. Kocio, w chwili obecnej jest po operacji. Podejrzenie ciała obcego w żołądku okazało się bezzasadne, jednak operacja jak najbardziej potrzebna. Kocurek miał nienaturalnie ułożone wnętrzności, nic nie na swoim miejscu, żołądek uciśnięty jelitami, śledzionę całkowicie w jelita zaplątaną, bardzo spuchniętą. Przyczyny - nie znamy. Tymek dochodzi do siebie w domu wolontariuszki. Czekamy na wyniki badań próbki śledziony. I zaciskamy kciuki z całych sił, za to żeby było dobrze.
Warto w tym momencie dodać, że Tymek ma siostrę Melisę, z która są bardzo zżyci. Jednak Melisa nie ufa człowiekowi tak jak Tymek. Tak więc na razie Tymek mieszka u ludzi i dochodzi do siebie, a Melisa, jak dotychczas w stodole. Jak Tymek wydobrzeje, przyjdzie czas na złapanie siostry i wówczas zobaczymy, jak ułoży się los naszego wiejskiego rodzeństwa.
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Kontrola dobę po operacji wypadła bardzo dobrze. Wyników badania próbki pobranej ze śledziony jeszcze nie ma. Powinny być w poniedziałek. Pacjent idealny. Ino klosz go wkurza
Zrobiłem przez noc rozp... w klatce. Przyszedł Pan ładnie posprzątał. No to poszedłem zrobić kupę i siku. No i łaaadnie zakopałem. Pan musiał sprzątać od nowa
Tymek miewa się nieźle, apetyt bez szału, ale nie najgorszy. Zastanawia mnie tyle ranka - ładnie się goi - tylko jest taka dość gruba, normalnie jakby go na okrętkę zszywali
uwolnić kropka
i po otwarciu tych nieszczęsnych krat
piękne zielone oczyska
wycinek śledziony pojechał na histopatologię, wyniki powinny byż za około 14 dni
w przyszłym tygodniu zdjęcie szwów
po ostatniej rozmowie z Panią Doktor skłaniamy się ku wersji urazu, który doprowadził do tego poskręcania flaczków wewnątrz kotka
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17287 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 09 Lut, 2017 17:28
jaki typ urazu?
czasem tak zszywają, że najpierw idzie pierwszy szew, a potem jeszcze zbiera się boki wzdłuż niego i zszywa razem, żeby nie napinać tego szwu w środku (nie wiem, czy zrozumiale napisałam )
a tego to już się nie dowiemy, jakieś uderzenie? raczej nie pogryzienie, bo nie miał śladów walki, samochód? zastanawiam się też czy nie przywaliło go coś w szopce, w której lubiły siedzieć - takiej ruinie na opustoszałej działce obok - ale to już tylko domysły
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17287 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 09 Lut, 2017 17:39
tak pytam, bo to musiało byc coś punktowego, co przesunęło narządy. Samochód raczej uderzyłby płasko i kot by raczej miał jakieś otarcia, bo pewnie by go odrzucił na jakąś odległość...
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]