Chociaż jestem przeciwna antropomorfizacji czworonogów to niestety to jest tak, jak z nami - jesteśmy uzależnieni od cukru w naszym jedzeniu i ciężko jest nam go odstawić. To trochę jak narkotyk. Podobnie jest ze zwierzakami. Jeśli miały już kontakt z fatalną karmą czy ludzkim jedzeniem to będą chciały do nich wracać. Docelowym opiekunom moich adoptusiów, którzy w ankietach wpisywali gó#nianą karmę zawsze powtarzałam: twój kot kupowałby whiskas, a twoje dziecko jadłoby by w McDonald's.Basik pisze:Powiem Wam, że im lepsza karma tym większe kręcenie nosem - zbiorowo, całego stadka... czasem łapy i piersi mi opadają do pięt... jak już niby jest,zasmakowało i kupię ciut więcej to już na następny dzień są fochy...
Niestety czasem przestawienie na prawidłowe żywienie wymaga ogromu zachodu i sporo cierpliwości, ale drobnymi krokami do celu.
Przykro mi, ale nie ma czegoś takiego, jak dobrej jakości karma sucha - jak sama nazwa wskazuje jest ona sucha, co czyni ją najmniej odpowiednią do żywienia gatunku, który "z natury" (??) ma problemy z układem moczowym. Rzadko, który kot przyjmując suche granulki pobiera wystarczającą ilość wody.BEATA olag pisze:Mam nadzieję, że nie będzie musiał być tylko na surowiźnie - brak wolnych DT. Dobrej jakości karma sucha + surowe mięcho w większości przypadków daje radę uregulować akcje kuwetowe.
Ustabilizowanie układu pokarmowego takim miksem też jest dalece wątpliwe. Robi się w żołądku San Francisco. Oba typy pożywienia są trawione inaczej. I nawet jeśli pilnuje się właściwych przerw między takimi posiłkami to układ pokarmowy co chwilę musi się przestawiać o 180 stopni, a to spore obciążenie.