Marianna
Dołączyła: 10 Lut 2017 Posty: 1027 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw 19 Paź, 2017 23:00
agula.s napisał/a:
O jaaa.
Nadstawiaja sie do mizianek. Czary jakies chyba.
To czary zwane cierpliwością
_________________ Hemingway mawiał: „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego”, dlatego też z Marianną i Kreską gościliśmy Izaurę i Leonsję, a wcześniej Dramata Niezłomnego oraz Kostka ❤
Piórkiem wylatuj nad poziomy
Czekałam, czekałam… chodziłam, głaskałam i się doczekałam.
Przychodzę. Przy drzwiach czeka na mnie Tupito. Wchodzę – podchodzi Czuszka. Po strachu w zasadzie nie ma już strachu. Już się nie ukrywają po kątach, nie kula pod dotykiem. Teraz same szukają dotyku i bliskości. Chwilę zużywam na porządkowanie, kuwety, jedzenie a potem czułości i zabawa. Zaczynam głaskać jedno, ale drugie przychodzi, trąca głową i się dopomina swojej porcji. Do tego jeszcze Javier ociera się o biodro z lewej, prawej i wciska między rodzeństwo. Dwie ręce w takim kocim stadku to za mało. Staram się jeszcze pogłaskać samotną Zorro w klatce, ale Czuszka wpada i kładzie się obok niej. Głaszcz mnie, mnie głaszcz ! Dobra, w pewnym momencie zarządzam koniec miziania i biorę wędkę.
Piórko w powietrzu furkocze, a za nim wyskakują kocie sprężynki. Tupito i Javier chwilę jak rasowi koszykarze skaczą do piórka, a potem gonią je jak uciekającą piłkę. Po kilku minutach pierwsza gorączka opada i do zabawy z piórkiem wkracza więcej spokoju, choć emocji nie ubywa. Czuszka spoczywa na podłodze i wyczekuje okazji. Najlepiej jakby piórko sfrunęło jej samo do pyszczka. Leżąc na boku leniwie macha łapką, by nagle spiąć się i skoczyć. Złapawszy piórko biegnie z nim do klatki… ups! Sznureczek trzymający piórko zatrzymuje i ją i wyrywa piórko z jej pyszczka. Czuszka kładzie się znowu i czeka na kolejną okazję.
Tupito w tym czasie niespiesznie spaceruje po pomieszczeniu, jakby lekceważąc świszczące piórko, by nagle skoczyć, chybić, wywinąć ósemkę, łapką w locie prawie zahaczyć o lecące piórko i odbiwszy się od posadzki wyskoczyć raz jeszcze w powietrze, kłapnąć pyszczkiem i… jest… piórko w zębach. Chwilę je tarmosi i zamiera… czeka… muszę targnąć wędką, na której końcu jest piórko. Wtedy tarmosi je dalej – walczy z nim. Po czym znowu zamiera i patrzy – rusz piórkiem, ciągnij wędkę, baw się ze mną.
Koty są wymagające i absorbujące.
Ostatnio zmieniony przez BEATA olag Pon 23 Paź, 2017 13:24, w całości zmieniany 1 raz
Instruktorzy hedonizmu
Wchodzę. Przed drzwiami już czekamy na mnie stadko. Przez las ruchomej sierści muszę przedrzeć się do stoliczka, na którym składam torbę i kurtkę. Koty o nóg. Padam więc na kolana i wtapiam się w tłum kłębiących się kocich ciał. Dwie ręce to przy takim stadku jednak za mało. Tupito, Czuszka i Javier wiją się przede mną, za mną i obok mnie, ocierając się o moje nogi i o siebie nawzajem. Mam dwie ręce, więc na raz mogę głaskać tylko dwójkę. Trzecie więc wciska się przed głaskanego kota. Czuszka, z której moja ręka zeszła na Tupito, teraz ociera się o niego odpychając go ode mnie i wsuwając się pod dłoń. Tupito odsunięty podchodzi pod drugą rękę. Czuszka delikatnie chwyta zębami moja rękę nakierowując ją na miejsce, którego głaskanie sprawia jej większą przyjemność. Tupito mruczy i też delikatnie zębami pokazuje, że jest mu dobrze. Czuszka głową podrzuca moją rękę, przesuwa się pod nią by być głaskaną, chwyta ją zębami przytrzymując i zawraca by znowu się otrzeć. Istne kociowisko.
Nowy
W gromadce jest nowy. I jest dym. Dym na tyle duży, że nowy cały czas musi być trzymany w klatce i wypuszczany tylko podczas naszych wizyt. Nowy na tą chwilę ma trochę z samca alfa (mam nadzieję, że to przez stres...). Na szczęście jest to felis silvestris domesticus, a nie panthera tigris, bo wtedy nie tylko młodziaki czekające na adopcję miałyby się z pyszna, ale i my.
Gdy po przyjściu otwieramy mu klatkę, Tupito znika w szufladzie, a Czuszka zmyka do szafy. Siedzę teraz przy szafie i głaszczę Czuszkę, a ślubny spoczął przy szafce zanurzając rękę w szufladzie i głaszcze Tupito. Zaś Wellsi (czyli właśnie nowy) przechadza się krokiem triumfatora po pokoju.
Są jednak i plusy tej sytuacji. Czuszka po kilku głaśnięciach nie ucieka do Tupito lub gdziekolwiek indziej. Leży. Po prostu leży. Głaszczę ją więc od nasady ogona po szczyt głowy. I od czubka nosa po sam koniuszek ogona. Ślubny za to zanurzył rękę do szuflady głębiej niż po sam łokieć i czochra Taupito. Gładzi mu grzbiet, czochra brzuszek i drapie pod bródką. To jest ten pierwszy plus. Drugim plusem jest duetu koncert w tonacji murmurando. Mruczą aż nam skóra pod paznokciami drży, aż włosy na dłoniach splatają się w warkocze, aż kosteczki palców same na ich grzbietach wystukują im rytm: „będzie dobrze, będzie, dobrze, dobrze jeszcze będzie”. I tylko z czeluści szaf i szuflad miodowe kocie oczy łypią, kiedy kocurzego Napoleona znowu zamkniemy oddając im z powrotem we władanie pokój.
Ucisk autorytaryzmu
No i jak Wellsiego, czyli nowego, zostawili luzem, zaczęło się na całego. Przejął władzę. Tak po prostu. Próbowałem się stawiać, ale pogonił mi kota. Parę razy się stawiałem, to i parę razy mi tego kota pogonił. Siedzę teraz pod krzesłem i tylko mogę patrzeć, jak się bawi. Mnie nie wolno – pogoni mnie od razu. Zresztą nie mam nastroju na zabawy. Spod tego krzesła mogę wyjść jak jest jedzenie. Ale muszę szybko jeść, bo jak on pierwszy zje, to moją miseczkę też zabiera. Przez chwile była szansa, że człowiek znowu go zamknie w klatce, ale przez Czuszkę szansa minęła.
Bo to było tak. Wellsi smalił cholewki do Czuszki, a ta go odtrącała. To on ją łapą-prask i do kąta wyganiał. I ona tak się zestresowała, że ze stresu spadła jej odporność i dostała grzybiczki. No to człowieki zamknęły Czuszkę do klatki. Mówią, że to po to, by innych nie zaraziła. Ale ja wiem, że to za karę. Nie wiem za co, ale na pewno za karę. Bo i Wellssiego przysłali nam za karę. No bo niby z jakiego innego powodu nam go wsadzili ?
Teraz Czuszka leży samotna w klatce i popada w depresję. Ja smętnie smucę pod krzesłem. Zorro jedyna miała szczęście i jest już w domu tymczasowym. I tylko Wellsi chodzi po ochronce i tu zaczepi piłeczkę, tam potarga zabawkę, tu drapnie drapak… Książę jego mać…
Niezrównana to mało, Beata zacznij pisać książkę, będzie bestseller
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]