Jacuś to zwykły burasek, który został złapany w standardowej łapance na typowych ogródkach działkowych - wyróżniała go jedna rzecz - masakryczny świerzb... Dlatego został na leczeniu dłużej niż standardowe 3 pokastracyjne dni - i tak ten wstrętny pasożyt odmienił jego życie... Podczas rekonwalescencji Jacuś zachorował na panleukopenię - jedną z najgroźniejszych kocich chorób, dziesiątkującą zwłaszcza maluchy... Nasz kocur ma ok. półtora roku i pewnie to ocaliło mu życie, choć i tak spędził w szpitalu prawie 2 tygodnie. W międzyczasie kocur pokazał się z najlepszej swej strony - po pierwsze to miziak nad miziaki, uwielbiający człowieka ponad wszystko; a po drugie - kocaki, z którymi teraz przebywa (również rekonwalescenci po pp), maja w nim ukochanego, cierpliwego wujaszka, który uczy i bawi - nie, nie wychowuje, na to ma zbyt miękkie serce:) A zatem został - i szuka domu, choćby tymczasowego, bo w małej klatce, w dodatku z kocimi wyrostkami, jest mu bardzo ciasno. On najbardziej z naszych ozdrowieńców potrzebuje domu...
Największy fan pasty witaminowej!
Bardzo, bardzo przyjacielski kocur który chciałby dostać trochę uwagi i miłości tylko dla siebie, móc pospacerować po własnym mieszkaniu, bo ciasno mu w klatce ;(
JACUŚ
to jest tak kochany kot i PIĘKNY! furto ma nieziemskie - gładkie, gęste, błyszczące a pod spodem jeszcze mięciutkie. A jedyne co chce to się miziać i bawić, miziać duuużo i bawić... Cały czas wyciąga tęsknie łapkę z klatki, próbuje zaczepiać, tak BARDZO tęskni za kontaktem z człowiekiem i wyjściem z klatki...
Reklama wyglądała tak: dostajesz nasze największe miziaki, słodziaki, przytulaki.
Rzeczywistość wyglądała tak: na pierwsze 3 noce wyprowadziłąm się na kanapę, a w pracy oczy na zapałki
Chłopaki (Jacuś w dwupaku z Pikusiem z Piwnicznej Piątki) w celu oswojenia się spędzili pierwszą noc w sypialni. Choć to jakieś 8m2, po tygodniach spędzonych w klatce można rozwinąć niewyobrażalne prędkości biegając wokół łóżka i skakając jak sarenka (choć Jacek to juz taka kocia SARNA) po ciotce... Kolejne dwie noce pomimo udostępnienia wszystkich komnat w 40metrowym pałacu i chłopaki i tak wybrali sypialnie i skakanie po ciotce...
Po trzech nocach i dramatycznych smsach do osób z fundacji nagle cisza... W nocy śpią, w dzień poproszą o jedzenie, przyjdą się pomiziać, wieczorem przywitają w drzwiach i wyszaleją się praktycznie same ze sobą... Koty - Aniołki !!!
Jacuś, choć ja na niego częściej mówię JACENTY, bo to jakoś dostojniej brzmi, nie miauknie i nie trąci łapą, żeby poprosić o jedzenie czy głaski. On usiądzie i spojrzy, a że spojrzenie ma konkretne Ty już wiesz co masz robić A jak zaczniesz to nie próbuj skończyć wtedy kiedy Tobie wygodnie
Ten Pan to klasa sama w sobie.
Bawi się, ale jak dama na siłowni: tylko do oznak pierwszego zmęczenia i pojawienia się pierwszej kropli potu (żeby mu się makijaż nie rozmazał - wygląda jakby miał permanentną kreskę oka zrobioną). Cierpliwie znosi zaczepki Pikusia, ale jak ma dość to potrafi ustawić go jednym machnięciem łapą.
I dużo pomaga w domu - ostatnio piekliśmy pierniczki. Najbardziej lubi foremkę w kształcie renifera - czyt. reniferów mam najmniej, bo foremka ciągle lądowała na ziemi
Jak ja bym chciała wstawić zdjęcie/filmik pokazujący jakim pieszczochem jest Jacuś... ale nie mogę, bo króla Jacka I trzeba głaskać mocno, tam gdzie chce i koniecznie obiema rękami
Miała bym więcej do opublikowania gdybym mogła wstawiać zdjęcia lub filmy, które nie wyszły, bo Jacek mnie usłyszał lub zobaczył i biegnie do czochrania...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]