Bessie jest z nami już bardzo długo. Czas najwyższy aby kotek znalazł swój własny kochający domek. Wprawdzie kochamy naszą Bessunię ale nie możemy jej poświęcić tyle uwagi na ile zasługuje ten burasek. Kotka jest młoda i bardziej niż chętna do zabawy. Jednak nie powinna iść do adopcji jako jedynak. Ona uwielbia opiekować się innymi młodymi kotkami. Moim marzeniem jako DT jest wyadoptowanie Bessie i Hulanki w dwupaku. Bessie cudownie się opiekuje drugim koteczkiem, który nie potrafi funkcjonować jako jedynak. Może kiedyś marzenie się spełni?
Nasza kochana Bessunia lubi muzykę klasyczną. Słuchając Mozarta tylko Bessie została w pokoju korzystając z popołudniowej drzemki. Pozostałe futra poszły do innego pokoju spać. Czyżby nasza Bessie miała dryg do muzyki?
Rubi i Bessie to niesamowity duet złodziei. Lubią zaglądać do otwartej torebki i kraść z niej różne elementy. Najczęściej wyjmują mi chleb, obojętnie czy to jest cały bochenek czy pojedyncze kanapeczki. Złodziejstwo szerzy się do tego stopnia, że zanim pójdę do łazienki muszę dwa razy sprawdzić czy zapakowane do pracy śniadanie jest bezpieczne. Już kilka razy pozbawiły mnie lunchu.
Bessie pomaga w przedświątecznych porządkach. Inspekcja wanny, kosza na śmieci i zawartości szafy musi być. Ja bym wolała, żeby ona mi tak bardzo nie pomagała. Przez jej pomoc mam więcej pracy, bo albo rozsypuje to co posprzątałam albo muszę na nią uważać.
Bessie to nasza mała pomocnica. Pomaga nie tylko w porządkach, zagada do człowieka, poprzytula kotki i wyliże im futerka. Zawsze można ją złapać, nigdy nie ucieka ale.....już po chwili wymyka się z rąk. Zawsze ją coś zaciekawi. Zawsze patrzy czy jakiś kotuś nie potrzebuje przytulenia. I jak tu jej nie kochać?
Zawsze pisałam, że Bessie to taka powsigira. Ledwo ją weźmiesz na ręce, to już się wierci, chce się uwolnić. Ja lubię brać śierściuchy na ręce i przytulać. No i co, okazało się, że Bessie to pieszczoch, tylko woli żeby ją miziać tam, gdzie siedzi, np. na fotelu. Człowiek ciągle się uczy czegoś nowego.
Oficjalnie składam skargę do prezesa fundacji. Bessie przeszkadza mi w nauce ;-) Nie tylko ona. Bandziorka i Hulanka lubią obgryzać moje notatki! Ale czy można być złym na taką słodycz?
Tym razem w ramiona Bessie trafił Huncwocik. Czyż to nie jest sama słodycz, pomimo iż Huncwocik nadal unika człowieka, czy nie znajdzie się ktoś kto pokocha takie burasy?
Bessunia to prawdziwy kot pomocnik. Montowaliśmy w poprzedni weekend półeczki i oczywiście Bessie wszystko nadzorowała i testowała czy dobrze są zawieszone. Narzędzia ją nie przerażają. Kot budowlaniec.
Ostatnio spotkałam całą rzeszę zwolenników kociej wolności (nawet pomimo zderzenia kota z samochodem) jako wyznacznika kociego szczęścia. Zostałam też zapytana skąd wiem, że moje niewychodzące koty są szczęśliwe… No cóż, ominęłabym to nieszczęsne słowo „szczęście” bo dla każdego z nas oznacza co innego. Poza tym, kot wam nie powie co uważa za szczęście. Zresztą czy pozwolilibyśmy robić dzieciom wszystko to na co mają ochotę a co sprawia im radość? Chyba nie. Dlaczego zatem rozważamy to w kwestii kotów, którym nie pozwalamy na opuszczanie domu? Przecież dom to nie więzienie. Zadałabym sobie jednak inne pytanie. Czy życie na „wolności” lub życie kotów wychodzących jest lepsze od tego jakie prowadzą moje tymczaski pozbawione tej możliwości. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie. Oczywiście polowanie na motylka na świeżej trawce musi wydawać się dla nas kocim rajem. Jednak czy to nie jest za wysoka cena jaką płacą koty, które w pogoni za zdobyczą wpadają np. pod samochód. Strasznie dziwi mnie to, że ludzie tak kochają koty, iż chcą im dać wolność (czyli szczęście) poprzez wypuszczanie ich z domu, a totalnie nie przejmują się jego konsekwencjami.
Wracając jednak do moich kotów niewychodzących, skąd wiem, że nie „torturuje” je ograniczając ich wolność siatką na balkonie? Otóż, żadne z moich ośmiu kotów nie choruje. Gdyby były nieszczęśliwe spodziewałabym się kocich depresji (tak, koty mogą cierpieć na depresję!) lub spadku odporności i ciągłych przeziębień. Tymczasem wszystkie są zdrowe, nawet gdy ja leżę z gorączką w domu, rozsiewając grypsko. Ponadto widzę wszystkie ogonki w górze z charakterystycznymi haczykami. Niektóre z nich ćwierkają, gdy gonią się po całym mieszkaniu. Hulanka (pomimo iż wciąż nieufna do człowieka-dziki kot z działek) biega po mieszkaniu poćwierkując z pluszową myszką w pyszczku. Ponadto moje kocie stado zamiast chować się w krzakach, walcząc z innymi kotami o teren i jedzenie, wyleguje się zbiorowo na kanapie. Czy na działkach Huncwotowe rodzeństwo miało szansę leżeć w stadzie kilku kotów na czymś ciepłym, suchym, skupiając się na wzajemnym myciu? A Bubu, zgarnięty z podwórka. Czy tam spał tak samo jak na kanapie, czyli na grzbiecie pokazując brzuszek? Tak raczej koty nie śpią „na wolności”. Nasza kochana Bessie może wam pokazać swoje zdjęcia zanim trafiła do fundacji, zdjęcia kota niedożywionego, wyniszczonego. Rubi już raz została uratowana ze skrzyżowania, gdzie wpadłaby najprawdopodobniej pod tramwaj lub samochód. Patrząc na jej mordkę zapytajcie siebie czy wypuścilibyście ją w mieście, gdzie tym razem może nie być wolontariusza, który uratowałby tę cudną z charakteru kotkę? Idulka to kolejny kotek, który z motylkiem i trawką nie ma nic wspólnego. Zamiast tego opowie wam o grzebaniu w śmietniku za resztkami jedzenia, atakami kocurów i męczących ciążach-jedna po drugiej.
Wprawdzie moje tymczaski nie mają dostępu do drzew, traw i nie polują na motylka. Mają jednak pełne brzuszki, ciepłe i miękkie posłania, swoje towarzystwo do zabawy, trawkę w doniczce i czasem nawet jakaś mucha latem też się trafi na podwieczorek. Koty fundacyjne to przykłady kotów, które na wolności sobie nie radziły i na pewno nie były szczęśliwe.
Zatem jeśli już nie możemy powstrzymać się od wypuszczenia kota domowego to róbmy to chociaż z szelkami, tak aby nasz futrzasty pupil z radości za owym motylkiem nie wpakował się w kłopoty, które mogą go kosztować zdrowie lub życie.
Bessunia była w tym tyg u szczepienia. W gabinecie tak się rozmruczała, że nie dało się jej osłuchać. Zamiast chować się, rozglądała się po całym gabinecie. Zdecydowanie weterynarza się nie boi.
Po powrocie do domu wróciła do swoich ulubionych zajęć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]