Ta przepiękna szylkretka została zgłoszona na sterylizację - Karmiciel miał kotkę złapać, zawieźć, gdzie trzeba, odstawić do naszego szpitalika - my mieliśmy tylko wypożyczyć sprzęt i przechować delikwentkę... Schody zaczęły się w momencie łapania - Klapsztulka (jak to sprytne szylkretki mają w zwyczaju) za nic nie chciała wejść do standardowej klatki-łapki; nie pomogło nawet jednodniowe przegłodzenie. W sukurs pojechała wolontariuszka z większym sprzętem - także bez efektu... Dopiero podbierak dał radę - i tak dzika kotka, która nigdy nie dała się pogłaskać swemu opiekunowi, trafiła na sterylizację i rekonwalescencję.
W pierwszym dniu byliśmy zadziwieni jej spokojem, ale złożyliśmy to na karb narkozy; drugiego dnia, kiedy kotka się rozmruczała na widok człowieka, tłumaczyliśmy to głodem i widokiem jedzenia. Ale kiedy trzeciego dnia Klapsztulka zaczęła barankować klatkę wiedzieliśmy, że coś jest nie tak - no i było - pod wpływem delikatnego dotyku "dzikunka" zaczęła odstawiać takie piruety, że zaniemówiliśmy... Czym prędzej skontaktowaliśmy się z Karmicielem pytając o dalsze losy kotki - okazało się, że zaopiekował się już synkiem Klapsztulki, na drugiego kota Go nie stać; co więcej - w przyszłym roku działka zostanie sprzedana, a kotka nie będzie już dokarmiana... Nie mieliśmy wyjścia - takie koty na ogródkach działkowych mogą zostać skrzywdzone, zatem Klapsztulka zostaje u nas szukając domu na zawsze...
Klapsztulka nam się coraz bardziej oswaja:) Mruczy donośnie jak tylko widzi człowieka; zresztą obecnością kotów też nie pogardzi - bardzo przyjaźnie i z ciekawością reaguje na nie. Co prawda na działkach ponoć przepędzała inne futra ze swojej posesji, no ale w naturze panują nieco inne prawa i zwyczaje...
Na ludzkich kolanach Klapka jest jeszcze trochę przestraszona, ale to jej pierwsze tego typu posiedzenie;)
Na bank będzie lepiej:)
Kocie aromaty
Klapsztulka to piękna kocia komandoska. Jej umaszczenie świadczy, eż jest to kot w ochronnych barwach komandosa z jesiennego lasu. Stres u kociego komandosa miewa jednak różne oblicza i w różnoraki sposób potrafi się objawić. W tym wypadku oprócz standardowego „strusia” i spadku apetytu, był Strajk Klozetowy. Panna oświadczyła, że to nie jest jej kuweta i z innymi (obcymi) kotami, sikać wspólnie nie będzie. A już na pewno nie postawi swojego „krecika” obok „krecika”.czyjegoś. Nasz klient nasz pan. Mówisz, masz. Po dwóch bezowocnych dniach kapral Klapszi została więc zaokrętowana do osobistej klatki. Cóż za szczęście! Rano w kuwecie czekały w parze numerek 1 oraz numerek 2! Nie ma większej przyjemności dla kociarza jak sprzątnięcie wyczekiwanej, aromatycznej kociej q...!
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Czw 25 Sty, 2018 09:33
Cytat:
Klapsztulka to piękna kocia komandoska. Jej umaszczenie świadczy, że jest to kot w ochronnych barwach komandosa z jesiennego lasu. (...)
Panna oświadczyła, że to nie jest jej kuweta i z innymi (obcymi) kotami, sikać wspólnie nie będzie. A już na pewno nie postawi swojego „krecika” obok „krecika”.czyjegoś. Nasz klient nasz pan. Mówisz, masz. oP dwóch bezowocnych dniach kapral Klapszi została więc zaokrętowana do osobistej klatki.
Upór
Klapi jest jednak trudniejszym przypadkiem niż na początku nam się wydawało. Już, już zaczynała mruczeć pod wpływem głaskania… gdy nagle ciach ! I znowu jest chłodna i nieobecna. No, prawie nieobecna.
Leży tak w kąciku głaskana, przymyka oczy (chciałoby się powiedzieć z lubością), czasem nawet coś zamruczy. I cisza znowu.
Albo leży, pomrukuje, zaczyna się wiercić, łapkę podkurcza, przekrzywia główkę i… Pac ! Łapką daje mi po ręce! Czyli - ty sobie człowieku nie myśl, że mnie tak łatwo obłaskawisz.
Albo leży głaskana, leży, leży i… Kłap ! Jej ząbki kłapią na mojej dłoni! Co w kocim narzeczu znaczy tyle, że za kwadranse pieszczot nie da się kupić.
Nie, krzywdy mi nie robi. To nie są groźne ugryzienia, ani mocne drapnięcia. To jest takie danie do zrozumienia, że przekraczamy granice spoufalenia i bliskości na którą ma ochotę.
Serce się kraje, gdy tak trudno znaleźć drogę do kociego serca.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Wto 30 Sty, 2018 17:37
No niestety, niektóre królewny są trudne do zdobycia.
Klapsztulka była na dwutygodniowej wycieczce - wróciła jakby nigdy nie wyjeżdżała
Ma nową ksywkę mrukot - ile to się namruczy, a jak głośno
Fajna jest - tylko nieśmiała... Zostawiam Jej otwarte drzwiczki klatki podczas sprzątania i karmienia, by sobie wyszła choć na chwilę pospacerować, to nie - woli odstawiać piruety wewnątrz...
No nic - obie mamy coś z osła, zobaczymy, która więcej
A tak serio - Klapsztulka wydaje się być bardzo prokocia - zapałała uczuciem (nie wiem jeszcze jakim, ale bardzo pozytywnym na bank!) do Miecia - patrzą sobie w oczy, wdzięczą się, zagadują - ewidentnie chciałyby nawiązać kontakt, ale niestety nosicielstwo Mietka to wyklucza:( Mam nadzieję, że oboje znajdą jeszcze kiedyś swoje połówki, póki co - szukają przede wszystkim domów - choć tymczasowych...
Pierwsza godzina Klapsztulki w DT.
Przyjechała ze swoim M. Aby nie dawać jej terapi szokowej mieszkamy jeszcze w klatce. Ale mam nadzieję ze jak najkrócej. Ze moje Koty pokażą jej że na wolności poza klatka jest super
Na razie obyło się bez sykow i warczenia nawet krolowa Monka nie nafurkala
Trzymajcie kciuki!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]