Tym razem wieści od Rychcika - chłopiec czuje się coraz pewniej, dołączył do Chychcika w zabawach z wędką na łóżku, chodzi też na wyprostowanych łapkach i z podniesionym ogonkiem po pokoju, co pozwoliło mi zaobserwować, że ma fikuśnie zakręconą kitę, niczym mały prosiaczek.
Chłopcy odważyli się też wyjść na małe zwiady poza swój pokój i byli całkiem zafascynowani kolejną kanapą.
Do tego codziennie zadziwia mnie jacy oni są drobni! Są w wieku Szambusów, a osiągnęli może połowę ich wielkości
Dzisiaj nastał szczęśliwy dzień i Chychik pozwolił się wygłaskać! Wszystko zaczęło się od przypadkowego dotknięcia kupra i połaskotania ogona. Okazało się, że chłopak skrywa tam guzik włączający mode miłości i nagle z niedostępnego i oziębłego kawalera przeistoczył się w miłego i zaciekawionego człowiekiem miśka. W ten jeden dzień zdążył już prześcignąć na polu głaskania Rychcika, który stopniowe postępy czyni od dwóch tygodni! Jestem z nich bardzo dumna, bo chociaż wciąż nie wskakują na kolana żądając miłości, to jednak widzę, że zaczeli postrzegać mnie jak kumpla, a nie zagrożenie, a po ich dotychczasowych doświadczeniach z ludźmi jest to wielkie dokonanie!
Flirciarz zza firanki
Bury przystojniak
I dwa zdjecia jakości ziemniaka, za co przepraszam, ale obrazują nasze postępy w przebywaniu we własnym towarzystwie:
Chcyhciątka ostatnio doznały zniewagi w postaci wizyty u weterynarza. Kosztowało nas to dużo nerwów, zwłaszcza zapakowanie do transporterka. Rychcik nawet opanował umięjętności kaskaderskie, przeskakując pod sufitem odległość 3 metrów :o U samego weta, strach jednak wziął górę i chłopaki spetryfikowani dzielnie znieśli wszystkie zabiegi.
U chłopców istnieje podejrzenie plazmocytarnego zapalenia dziąseł na podłożu immunologicznym. Stan ten w tej chwili wymaga jedynie regularnej kontroli pyszczków i ewentualnego smarowania specjalną maścią. W razie zaostrzenia objawów - duży stan zapalny, nadżerki, niechęć do spożywania pokarmów - grozi nam sanacja jamy ustnej, jest to jednak odległa wizja, której póki co nie bierzemy pod uwagę
Chychiątka z dnia na dzień robią postępy w relacjach z ludźmi. Nie są jednak typowymi miziakami, dlatego prawdopodbnie pomimo zniewalającej urody będą przebywać pod opieką Fundacji przez dłuższy czas. Pomimo, że nie przyjmują specjalistycznych leków, a karmę jedzą standardową - wysokomięsną i bezzbożową (jednak nie z egzotycznych stworzonek) ich utrzymanie co miesiąc generuje koszty, które przy ponad 100 podopiecznych w Fundacji stają się trudne do udźwignięcia. Właśnie dlatego przydałby się chłopcom Opiekun Wirtualny, który finansowo wspomógłby ich drogę do Miziakowatości zanim trafią do wymarzonego Domu Stałego.
Poniżej kilka fotek udowadniających nieprzeciętną urodę Chychcika i Rychcika:
A tak się nieśmiało głaszczemy (polecam z głosem - Chychcik jest strasznie kiepski w miałki, ale próbuje ):
Zauważyłam gdzieś na forum, że problem z filmikami to może być grubsza sprawa, więc żeby nie budować dłużej napięcia wklejam link:
https://youtu.be/g-uQkIzDJJQ
Zauważyłam gdzieś na forum, że problem z filmikami to może być grubsza sprawa, więc żeby nie budować dłużej napięcia wklejam link:
https://youtu.be/g-uQkIzDJJQ
Z komputera rzeczywiście też nie widzę, ale na telefonie mi się wyświetla normalnie...
Filmik robi wrażenie - 10/10 ;>
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Chychcik to bardzo bystry kotek. Od czasu uruchomienia kuperkowego guzika miłości opanował wiele sztuczek:
- wystawiona ręka w stronę kotka oznacza mizianki i trzeba się o nią ocierać i wyginać plecki
- złapany na ręce kotek nie jest poddawany torturom, co najwyżej staje się więźniem miłości - nie ma po co się wyrywać, nie jest tak źle, w końcu uwolnią...
- nieudolne miałki wyzwalają głaskanie
- bycie słodkim wyzwala głaskanie
- bycie sobą wyzwala głaskanie
Jak widzicie logika nie oprze się tej potędze umysłu.
Rychcik natomiast podpatruje co robi brat i też coraz śmielej obchodzi się z moim towarzystwem. Chociaż odrzuca jeszcze pomysł brania na ręce, to zdecydowanie lepiej miauczy, więc gdy trzeba coś na mnie wymusić, to on staje się wysłannikiem kociego rodu.
Generalnie polecam, bardzo śmieszne z nich chłopaki
Pamiętacie tego dzikuna, którego w trakcie leczenia do podawania leków musiały trzymać trzy osoby? Którego weterynarze sugerowali wypuścić w miejsce bytowania "bo nigdy się nie oswoi"? Ja sama wątpiłam, czy Chychcik kiedykolwiek będzie szczęśliwy żyjąc z człowiekiem. No cóż teraz juz wiem, że ma on w sobie duszę najprawdziwszego kanapowca.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]