Uszatka się rozchorowała
2-2,5tyg. temu wprowadziłam nowe suplementy, bo niestety po Fiborze nie było dobrze. Kupa częściej była luźna i mocno śmierdząca. A szukałam czegoś, bo niestety mimo, ze kupy były w miarę ok na samej karmie, to sierść wygląda cały czas fatalnie, a do tego mimo pochłaniania 300g dziennie, Uszatka nie przybierała ani grama... Cały czas 2,4kg...
Te nowe suplementy to drożdże, czystek i jeszcze drugi preparat z siarką - drożdże miały działać na sierść, a te dwa były polecane m.in. na problemy z alergią pokarmową.
Wszystko stosowałam zgodnie z zaleceniami producenta i przez pierwsze ok 1,5tyg było super. Kupy uformowane i bez tego nieprzyjemnego zapachu. Do tego Uszatka zaczynała przybierać na wadze i prawie nie miała łupieżu.
Niestety od poprzedniej niedzieli kupa znów była luźna.
Myślałam, że może chwilowo, tak ja wcześniej - raz na 2-3 tyg występował epizod z luźną kupą przez 2-3 dni, dlatego nie panikowałam. Tym bardziej, że nie było biegunki ani wymiotów, tylko po prostu jedna kupa lepsza, druga plackowata. W czwartek już nie dałam tych suplementów, ale i tak w piątek, jak wróciłam z pracy, w kuwecie był już dramat.
Do tego w nocy z piątku na sobotę wystąpiły wymioty.
Oczywiście na tych preparatach z Pokusy zero informacji o skutkach ubocznych, więc może to przypadek... Ale i tak mam ciężkie poczucie winy, że to zastosowałam...
Niestety u Uszatki tylko w drodze testowania jest się w stanie jakoś ją ustawić, tak np. było z karmą... Wiele prób i dopiero na tym Catz Finefood Purr z kangurem przestało się z niej lać...
W sobotę rano do weta. Uszatka była już mocno odwodniona. Krwi udało się pobrać tylko na morfologię. Dostała zastrzyki przeciwymiotne i kroplówkę do domu.
Po kroplówce trochę się ożywiła. Karmę dostała, zgodnie z zaleceniem, dopiero wieczorem. Zjadła z apetytem. Niestety po jakimś czasie wszystko zwymiotowała...
Późnym wieczorem podałam jeszcze odrobinę. Zjadła, ale jakoś bez apetytu i nie wszystko. I niestety jeszcze dobrze nie zabrałam miseczki, a już wszystko zwróciła

W nocy dużo wymiotowała. Znalazłam 2 x wymioty z krwią oraz żółte. Widać też było, że bardzo źle się czuje. Spałam z Nią i co 2-3 godziny sprawdzałam, jak się zachowuje. O 7-mej znalazłam ją leżącą na podłodze z płytek - zimnej. W pierwszej chwili wyglądała, jakby nie żyła
Rano znów do weta - w morfologi wyszedł stan zapalny 30tys. leukocytów oraz 20 tys. limfocytów. Na usg widać jelita i żołądek o mocno pogrubiałych ścianach oraz węzły kreskowe, których nie powinno być widać wcale...
Na rtg z kolei widać mocno zagazowane jelita.
Uszatka na miejscu dostała Synulox, Catosal, Cerenię i Rapidexon, do tego dożylnie Ranigast i Metronidazol w kroplówkach, w domu kolejna kroplówka, a wieczorem czeka nas jeszcze druga dawka Ranigastu i Metronidazolu oraz jeszcze jeden zastrzyk + papka barytowa, bo jutro robimy rtg z kontrastem. Jutro będą też wyniki biochemii, bo dzisiaj udało się znów pobrać trochę krwi.
Dzisiaj Uszatka jest na głodówce.
Możliwe jest jeszcze, że Uszatka się czymś zatkała - może jakiś bezoar, może coś zjadła. Ona wychodzi do ogródka i skubie trawę - staramy się nie mieć tam nic groźnego, ale może jakaś gałązka z tui, chociaż ona nawet się pod te tuje nigdy nie zapuszcza, bo woli wylegiwać się na słoneczku na trawniku. Albo może liść z winogrona, chociaż też nigdy się tym nie interesowała i podobno winogrono nie jest groźne dla kotów....
Bardzo prosimy o kciuki!