Błyskotka jest mamą Cacka. Oboje znaleźli się pod naszymi skrzydłami za sprawą zgłoszenia z fb: otóż kierowcę ciężarówki, który przyjechał w miejsce bytowania kotów zaniepokoił widok futrzaka z urwanym ogonem... Na miejsce wysłaliśmy zaprzyjaźnioną Karmicielkę, nie licząc zbytnio na "sukces" - to teren przemysłowy - kocich kryjówek bezlik... Ale udało się! Kierowca rozpoznał na zdjęciach zgłaszane zwierzę. Kotka wraz z dwojgiem zeszłorocznych kociąt była regularnie dokarmiana, jednak niewysterylizowana; dlatego mimo braku miejsc postanowiliśmy czarnulkę złapać - niestety (dla nas...) do łapki zapakował się także kocurek - czyli fundacyjne Cacko. Kocur jest kompletnie oswojony, dlatego nie mieliśmy wątpliwości, że musimy mu znaleźć dom, natomiast koteczka początkowo była nieufna, ale bez żadnych przejawów agresji - teraz ze spokojem można ją już pogłaskać...
Kiedy pojechaliśmy do firmy, na terenie której koty bytowały, by zasięgnąć języka w ich sprawie, okazało się, że sytuacja - w miarę dobra - zmienia się o 180 stopni - magazyn, w którym kotom pozwalano przebywać zimą, zostaje wyburzony; dodatkowo dyrekcji nie bardzo podobają się ślady kocich łapek na wypasionych limuzynach... Dlatego też i Błyskotce szukamy domu...*
* nie chcieliśmy rozdzielać mamy i synka - ale niestety Błyskotce nie bardzo pasowało już towarzystwo latorośli, co zresztą potwierdzili karmiciele... Zatem oboje szukają domu osobno.
Ostatnio zmieniony przez saszka Pon 01 Paź, 2018 16:19, w całości zmieniany 2 razy
Błyskotka poczuła wakacyjny zew i z braku lepszej alternatywy, urządziła sobie kąpielisko w kuwecie. Żwirek świetnie imituje wodę, a Błyskotka wyczynia pozy jak mistrzyni pływania synchronicznego. Na koniec zamiera zmęczona (w kuwecie oczywiście), z brzuchem i kopytkami w górze. Brakuje jedynie drinka z palemką.
*próbowałam nakręcić filmik, ale skubana jest bardzo nieśmiała, pokaże światu dopiero gotowy i perfekcyjnie dopracowany układ pływacko-taneczno-leżakowy
No to ja już wiem, po kim Cacko ma te ciągoty piruetowe - toż to wykapany synek mamusi:))) Dziś Błyskocia uraczyła mnie skokami na główkę (gdzieś ten basen się ciągle przewija ), udeptywaniem powietrza, przewrotami i takimi tam dziwnymi ewolucjami - a wszystko przez drapiącą za uszkiem dłoń
Błyskotka zorientowała się, że w Szpitaliku jest prowadzony nieoficjalny konkurs na najbardziej miziankowego Rekonwalescenta. Uznała za dość niepoprawne politycznie, że podium zdominowali samce (Puccini, Bono i Monet...) i wzięła sprawę w swoje łapki. A raczej kuperki. Bo to co ten lelotek wyczynia z kuprem przy głaskaniu, sprawia, że zastanawiam się, czy to wciąż głaski czy już reaggeton...
Blystkotka to nie do końca trafione imię dla tej koteczki. Zdecydowanie bardziej pasowałaby Kula, bo nie dość, że jak Kula wygląda to i jak Kula się toczy po klatce w próbie schwycenia jak największej ilości głasków. Oczy też ma jak dwie małe kule, a łapki to (nie zgadniecie!)... też 4 słodkie kulki!
Dziwi mnie tak mały ruch w wątku Błyskotki, bo nie dość, że jako Cackowej Mamie już należą się jej peany za dokonania dla kociego rodu, to jeszcze sama zachwyca i wyglądem (KULI! ) i charakterem!
Oto Błyskotka - niby nieśmiała, spogląda smutno zza klatki, ale po pierwszym głasku zaczyna się festiwal miłości: ocieranie o pręty klatki, stawanie na głowie, wywracanie na plecki i wtykanie łebka po rękę.
Przez kilka dni będzie jeszcze w klatce, urządziliśmy jej najmilej, jak się dało. Wciąż się boi, ale obserwuje nas bacznie, siedzi sobie w kuwecie, od 4 rano zaczął się koncert- rezydentka wyszła zza łóżka, więc Błyskotka miauczała na nią (miauki w stylu foki, ale wolniej)... Jeszcze nic nie zjadła, ale jesteśmy dobrej myśli.
Dziewczyny- jak ją obsługiwać? Syczy, kiedy wkładam dłoń do klatki. Nie chcę jej stresować, ale też nie chcę, by odzwyczaiła się od dotyku.
_________________ "Zwykła ludzka miłość polega na tym, że kocha się kogoś, kto jest tak miły w dotyku, że ewentualne jego wady są już nieważne."
Przez kilka dni będzie jeszcze w klatce, urządziliśmy jej najmilej, jak się dało. Wciąż się boi, ale obserwuje nas bacznie, siedzi sobie w kuwecie, od 4 rano zaczął się koncert- rezydentka wyszła zza łóżka, więc Błyskotka miauczała na nią (miauki w stylu foki, ale wolniej)... Jeszcze nic nie zjadła, ale jesteśmy dobrej myśli.
Dziewczyny- jak ją obsługiwać? Syczy, kiedy wkładam dłoń do klatki. Nie chcę jej stresować, ale też nie chcę, by odzwyczaiła się od dotyku.
Lili daj jej czas 2 - 3 dni. ona zobaczy ze nic jej nie grozi
Ona musi Ciebie poznać a jak to nie pomoże to głaszcz ona raczej nie pacnie
Dziś za nami dwie sesje miziankowe. Nasyczała, ale uznałam, że jest niegroźna i tak rozpoczął się festiwal miłości. Jest w porządku- zjadła mokre, poturlała się w kuwecie. Brak ogona jest wprost komiczny. Błyskotka miauczy na rezydentkę, rezydentka się boi.. Ale panuję nad sytuacją.
Błyskotka to fundacyjna definicja "miziaka nad miziaki"
_________________ "Zwykła ludzka miłość polega na tym, że kocha się kogoś, kto jest tak miły w dotyku, że ewentualne jego wady są już nieważne."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]