Kolejna łapanka poświęcona kotce, która nie da się przechytrzyć - próbujemy od roku - bez powodzenia... Tym razem na przeszkodzie stanął - a raczej wszedł - potężny kocur - nawet nie patrząc na podogonie mamy pewność, że wymaga naszej troski przynajmniej w tym jednym - dyndającym - aspekcie... Poliki ma jak DWA chomiki! Nie dziwota, że kiedy tylko się pojawił z horyzontu zniknęło wszystko, co miauczało... No ale skoro wszedł - zgarnęliśmy... Wywiad przybliżył nam sytuację - to nowy nabytek, pojawił się znikąd jakieś 3 tygodnie wcześniej, wzbudza postrach całego świetnie poukładanego stada 10 kotów... No nic - kocur nie wydawał się jakiś straszny, syczał, prychał - rano pojechał na kastrację. I tu pierwsza niespodzianka - odbieramy kota, a pani doktor mówi: Nie mogłam się dodzwonić, zatem jako że kompletnie oswojony - nie przycinałam ucha... JAK TO OSWOJONY??? TO DZIKUN! No nie dzikun - to kot przerażony, reagował agresją na próbę głaskania, bo może wyczuwał nasz lęk? Bo pewnie coś złego spotkało go, bo ktoś na bank go wywalił, bo znalazł się nagle w nieznanym środowisku, gdzie musiał zawalczyć o swoje...
Po kilku dniach okazało się, że to najłagodniejszy olbrzym na świecie, doskonale wiedzący, do czego służą dłoń, kolana, nadstawione do baranka czoło; nie boi się nawet noszenia na rękach... Taki jest jego stosunek do człowieka - co do zwierząt - nie mamy pojęcia, bo kocur siedzi w klatce... Być może po kastracji, a raczej po zaniknięciu hormonów płciowych w organizmie, jego temperament na tyle złagodnieje, że będzie także kociolubny...
Takiego kota nie możemy wypuścić, bo taki kot jest w ogromnym niebezpieczeństwie - ze strony człowieka niestety...
No i jeszcze tylko ostatnia kwestia - takie czary-mary: najpierw było imię - no taki poważny polski kot zasługiwał na poważne staropolskie miano - dopiero zasiadając do napisania tego wstępu o kocurze poszukałam jego znaczenia - i padłam - Zbylut to ten, który wyzbył się srogości - no wypisz-wymaluj nasz Zbylucio! I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie???
Ja wierzę - także w to, że na końcu naszej wspólnej przygody jest giga fajny, własny dom...
Zapomniałam napisać - kocur ma niesamowite umaszczenie - jest cały czarny, ale ma bardzo dużo srebrnych włosów rozrzuconych po całym ciele; nie ze starości, bo jest raczej młody; ma zęby w bardzo dobrym stanie...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 23 Paź, 2018 00:02
Kopia Makarego a właściwie Bakiego
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Zbylut ma niestety lambliozę
Na szczęście jak wszystko w jego przypadku - podawanie leków jest totalnie bezproblemowe... Terapia już za nami - pilnie zbieramy urobek, co by sprawdzić efekty. I jeszcze przyplątało się zapalenie uszka - już miałam wizję świerzbowca, ale na szczęście pasożyta tam nie ma - kocur dostaje maść do ucha - oczywiście podanie to żaden problem; jesteśmy na półmetku - oby pomogło!
Kupa czyściutka:) Ucho też, ale da odmiany infekcja oka się przyplątała, na szczęście to już przeszłość i kocura można było zaszczepić! Zatem ogłaszamy wszem i wobec że Zbylut jest oficjalnie gotowy do adopcji - na 100%! Łącznie z gotowością do tulenia, noszenia na rękach, polegiwania na kolanach, mruczenia na zawołanie... Anioł, nie kot! I do tego jeszcze te misiowate gabaryty...
Zbylut to przede wszystkim oaza spokoju - nie rusza go nic, nawet hałas - ostatnio przetestowaliśmy go na okoliczność wystąpienia dziecka - zero reakcji! Tzn. reakcja taka, jak zawsze - mizianki, ocieractwo, pełen luz i spokój... Wydaje się być idealnym kandydatem nawet dla takich naprawdę maluszków, co to nie do końca kumate;)
A tak patrzy bidok na człowieka z klatki - powoli przestaje mu wystarczać taka powierzchnia - choć oczywiście przywołany - grzecznie się do niej ładuje - anioł nie kot!!!
Ostatnio robiliśmy sesje fotograficznym wszystkim tymczaskom - Zbylut w wiercipięctwie pobił nawet Wiktora - nie wyszło ani jedno zdjęcie, które nie byłoby rozmazane
Tak się przymila, tuli, barankuje... Po prostu miodzio kot!
Z fotami wciąż kiepsko - albo raczej z wiercipięctwem Zbyluta super Ale udało się jaki taki filmik nakręcić - nie pokazuje nic nowego - Zbylut kocha człowieka...
Ale mamy jednak zupełnie nową wiadomość - jakże inną i pozytywną! Otóż w najbliższą środę czeka kocura spotkanie z osobą, która chciałaby dać mu dom; trochę martwi nas jednak stosunek Zbyluta do innych futer - na działkach wzbudzał postrach... W ciągu kilku ostatnich dni zaczęłam jednak testować kocura na okoliczność innych szpitalikowców - no i jest dobrze! Nie zauważyliśmy żadnych negatywnych oznak... Trzymajcie kciuki!!!!
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
No i stało się - Zbylut przeprowadził się na nowe śmieci:) Co prawda tymczasowo, ale wierzymy, że oba czynniki, które ową przejściowość determinują, zostaną wyeliminowane... O co chodzi? Po pierwsze nie wiemy jeszcze, czy kocur dogada się z rezydentem - co prawda wszystko wskazuje na to, że Zbylut jest pokojowo nastawionym do wszystkiego olbrzymem; pytanie jednak, czy uda mu się do tej tezy przekonać nieco normalniejszych rozmiarów Rojbra;) Dodatkowo zakutego w kapelon... Póki co Zbylut przebywa w łazience (dla niego to pewnie i tak szok poznawczy, choć siła spokoju zachowana jak zawsze), ale pierwsze kontakty zaliczone na ocenę dobrą - Zbylut taktownie nie zauważa i nie słyszy pomstującego na niego kocura, ale oddajmy Rojbrowi sprawiedliwość - obywa się bez wulgaryzmów; to raczej takie pokojowe narzekanie starszego pana
Druga sprawa to zbylutowe ucho... Podczas rutynowej przedadopcyjnej kontroli poprosiłam lekarkę, by zajrzała w ucho, bo czasem kocur je dziwnie układa - no i wyszło szydło, a raczej drobne pęknięcie - jeszcze przez tydzień ucho jest zakraplane antybiotykiem, później 2 tygodnie przerwy i kontrola - jeśli ranka się nie zabliźni będzie potrzebna narkoza, by można było bardzo dokładnie obejrzeć ucho - a przy okazji usunie się złamany kieł. Trochę przypomina mi się sytuacja Jumbo, ale póki co - bądźmy dobrej myśli!
A tak prezentuje się Zbylut w nowych "okolicznościach" - przestrzennych i kolanowych :
Atricea
Dołączyła: 02 Mar 2019 Posty: 8 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 09 Mar, 2019 18:24
Cześć,
Tu nowy dom Zbyluta. Socjalizacja obydwu kotów idzie do przodu - od jakiś trzech-czterech dni - zaczęłam ich zostawiać razem na coraz dłuższe okresy czasu (w tym na noc) - najpierw w sytuacji gdy byłam na miejscu, a wczoraj zostawiłam je już razem na czas gdy byłam w pracy. Koty ku mojej uldze - omijają się, Rojber miauczy ostrzegawczo na Zbyluta, gdy uzna, że tamten jest za blisko, ale Zbylut te wyrzuty traktuje ze spokojem i po prostu omija Rojbra pod większym kątem jeśli trzeba. Muszę też podkreślić, że ta odległość, w której Zbylut może się koło Rojbra przemieszczać - znacznie zmniejszyła się od pierwszego razu. Nie jest to może miłość od pierwszego wejrzenia, ale Rojber jest ciekawy drugiego kolegi, a Zbylut przyjmuje wszystko zadziwiającym spokojem i cierpliwością.
Poniżej zdjęcia z pierwszego spotkania:
I Zbytek, który padł zmęczony po zabawie z kocią wędką:
edit saszka: linki poprawione, pw w sprawie wysłane
Ostatnio zmieniony przez saszka Nie 10 Mar, 2019 00:13, w całości zmieniany 2 razy
Czy postępowaliście według instrukcji wgrywając zdjęcia?
Cytat:
Instrukcja: jak wrzucić foto na forum:
1. Wybieramy konkretne zdjęcie na Picassie i prawym klawiszem myszy klikamy na nie. Wybieramy: "kopiuj adres obrazka" lub podobnie brzmiące polecenie.
2. W okienku tworzenia nowego posta na forum wybieramy IMG i w okienko, które nam się pojawia kasujemy początkowe https:// oraz wklejamy skopiowany adres obrazka (Ctrl + V).
3. Bardzo ważny jest rozmiar zdjęcia wstawionego na forum, który zapisany jest w linku w miejscu po "w". Liczbę, która tam się znajduje, zmieniamy zawsze na w400 i wtedy na pewno wszystko będzie w porządku
Jeśli foto się nie wyświetla w podglądzie, warto sprawdzić 2 rzeczy:
a) czy na pewno został pobrany adres obrazka (czyli ten skopiowany po kliknięciu na zdjęcie prawym przyciskiem myszy), a nie adres z paska adresu przeglądarki? Jednym słowem, czy link zaczyna się od https://lh4.googleusercontent.com , czy może jednak od https://photos.google.com/ ? Jeśli to drugie - już wiemy, w czym rzecz
b) czy usunęliśmy https:// , które wyskakuje w okienku po kliknięcie na znacznik IMG, czy może nasz link wygląda https://https://lh4.googleusercontent.com ? Jeśli to drugie - już wiemy, w czym rzecz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]