Zdecydowanie! Na dodatek Dziewczyna bardzo o siebie dba i starannie pielęgnuje. A i chętnie korzysta z usług fryzjera (czesanie futerka połączone z relaksacyjnym masażem brzuszka ) i kosmetyczki (manicure, pedicure )
Tak bez kocyka, pogoni i strat na zaufaniu?
A przepraszam, co to takiego, bo już nie pamiętamy? Myślę, że już tylko weterynarz może nam o tym przypomnieć ...
Robimy kroczek do przodu i ćwiczymy podnoszenie kota. Na razie na całe 15 cm, tj. z kanapy na kolana. Póki co, nie ma entuzjazmu, ale jak Anielcia wyrwie się, nie ucieka w popłochu, tylko zostaje obok mnie. Zobaczymy czy to przejściowa niechęć czy może koteczka potrzebuje kontaktu łapek lub grzbietu z podłożem
No i stało się! Anielcia władowała mi się dziś popołudniu na kolana. Najpierw były 2 przednie łapki, które pougniatały mnie trochę, potem było wprowadzenie wszystkich 4 kończyn, w końcu całe ciałko legło.
Ostatnia noc nie była łatwa dla zwierząt.
Wiem od karmicielki Anieli, że kiedy dziewczyna wałęsała się po Naramowicach, ubiegłoroczna noc sylwestrowa sprawiła, że kotka zniknęła i wróciła dopiero po... 5 dniach. W tym roku wystrzały nie przerażały a około północy Aniela przeniosła się na trochę pod fotel. Nie skorzystała nawet ze swojej kryjówki - szafy.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Mamy kolejny progres - kotka zaczęła ocierać się o moje nogi. Robi to z myślą o posiłku...czyli zawsze, kiedy tylko znajdę się w kuchni w myśl zasady "zawsze warto spróbować wyłudzić np. drugie śniadanko" Co więcej, w chwilach ocierania, można kota pogłaskać. Tak, głaskanie, kiedy na podłodze stoi 6 kończyn (4 kota i 2 głaskacza), było nie do pomyślenia i jak na razie udaje się tylko w kuchni, gdyż człowiek w pionie wciąż straszy
Jesteśmy niczym Neil Amstrong - mały wielki krok ... na który czekałam jedyne 9 miesięcy. No cóż, warto
Pewnie, że warto czekać na takie postępy. I każdy mały kroczek do przodu bardzo cieszy Też to przerabiałam. Dziś mój "płochacz" odstawia takie pozaky miłości, że aż czasem nie wierzę, że to ten sam kot.
Trzymam kciuki za kolejne postępy!
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
Anielcia zaliczyła ostatnio wizytę u weterynarza. Pojechałyśmy na badania krwi. Wyprawa była małym dramatem w życiu kota (o czym głośno dawał znać), ale po powrocie widoczna była ulga i wyluzowanie. Dziewczyna wyraźnie dobrze i bezpiecznie czuje się w domu i o dziwo (co bardzo cieszy ) wizyta u weta nie wiązała się z awersją kotki do mojej osoby. Nie było focha ani strachu po powrocie.
Kitka dostała drapak, który po miesiącu obwąchiwania i rzucania podejrzliwych spojrzeń, obecnie jest ukochanym miejscem snu, zabaw, mycia etc., także musiałam ją na nim uwiecznić
Anielcia jest w trakcie diagnozowania, w tym tygodniu czeka nas jeszcze wyprawa do kardiologa, która miejmy nadzieję, że potwierdzi, iż dziewczynie nic nie dolega i jest gotowa na "przeprowadzkę" do domu stałego
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Dzień dobry
Po wszystkich diagnostycznych 'przygodach', kotka mogła zmienić...nie dom, lecz jego nazwę, ponieważ z tymczasowego stał się stałym
Jak widać, koteczka wpasowała się idealnie, więc nie było szans na jej wyprowadzkę
Co u nas? Jesteśmy razem już prawie 1,5 roku. Początki nie były łatwe, ale to jak jest teraz, wynagradza wszystko Kitka jest kochanym, mizisatym pieszczochem. Koteczka z przerażonego futrzaka zamieniła się w przylepne futerko, które trudno od siebie odkleić. Cudownie jest patrzeć na zadowolonego kota biegającego po domu z ogonem w górze i śpiącego spokojnie w różnych dziwnych pozycjach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]