Przyplątał się taki, jakieś 2 miesiące temu, awanturnik, bezczelnik i przystojniak;) Wyjadał jedzonko zostawiane "naszym" stałym stołującym się (na bank mającym domy...), wszczynał burdy, które słyszeliśmy po nocach, no ale nic - czekaliśmy na lepszy moment. Aż tu któregoś dnia w gabinecie weterynaryjnym po sąsiedzku znalazłam takie coś:
Toż to przecie wypisz-wymaluj nasz złodziejaszek! Po rozmowie z opiekunką okazało się, że ogłoszenie aktualne, nadal Łatka szukają - mieszka co prawda on w Komornikach, ale niezauważenie wszedł do auta i przyjechał do Lubonia - "wysiadł" jakieś 2 km od nas - wszystko się zgadzało! Pani przyjechała, krążyła - kocura akurat nie zastała, ale zrobiła wywiad w okolicy - faktycznie wszyscy kota kojarzyli... No to co było zrobić? Trza złapać Łatka! Przez trzy noce łapały się... jeże;) Dopiero kiedy klatka stanęła na stole - złapał się On! Mimo że było bardzo późno, kobieta przyjechała - długo oglądała, wahała się, ale kiedy w końcu kocur wstał i okazał swoje przyrodzenie - zrobiło się jasne, że to nie Łatek... Choć i tak pani jeszcze pytała, czy czasem moszna nie może spuchnąć;)
Co było robić - zgarnęliśmy kocura do weta - tylko na kastrację... Kot wygląda tak:
A zachowuje się (już;) tak:
https://www.youtube.com/watch?v=vyVOgeV ... e=youtu.be
Co było robić? Łatek już był, został więc... też Jeżykiem

Jeżyk na ZDJĘCIACH i FILMACH.