Dusia

Nasi podopieczni, którzy odeszli...

Moderatorzy: crestwood, Migotka

ODPOWIEDZ
come-here
Posty: 1311
Rejestracja: 10 sty 2014, 17:58
Lokalizacja: Poznań

Post autor: come-here »

Z wątku Dusi możnaby stworzyć piękną książkę o kotach. :love: :serce:
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

come-here pisze:Z wątku Dusi możnaby stworzyć piękną książkę o kotach. :love: :serce:
:serce:
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Pazurki
Większość kotów nie lubi obcinania pazurków. I reaguje na tę czynność albo agresją, albo stresem i zrezygnowaniem, a po wszystkim ucieczką i zaszyciem się gdzieś w kącie. Dusia również nie lubi obcinania pazurków, ale… podchodzi do tej czynności ze stoickim spokojem.
Do tej pory pazurki obcinała zawsze przy okazji pani weterynarz. Tym razem miałam zrobić to sama. Na wszelkim wypadek zabraliśmy się więc do obcinania we dwójkę. Ja byłam trzymaczką, a moja wnuczka obcinaczką.
Wzięłam Dusię na ręce i ją przytuliłam. A wnuczka trzymając łapkę, przycinała pazurki jeden po drugim. Przy pierwszym pazurku Dusia spojrzała mi prosto w oczy i wzroku nie spuszczała już do końca. Wnuczka obcinała jej po kolei pazurki, a Dusia w tym czasie patrzyła mi prosto w oczy, jakby chciała powiedzieć: „I ty Brutusie ?”. Gdy już wszystkie zostały obcięte, położyłam Dusię na podłodze. Dusia nie uciekła, nie schowała się, tylko obróciła na pięcie i patrząc na mnie lekko spode łba usiadła. „No i co? Zadowolona? Nie mogłaś normalnie poprosić, tylko we dwójkę musiałyście mi obcinać?” No i zrobiło mi się głupio. Okazałam brak zaufania i teraz mi to wyrzucała. Nie młodam już, ale mnie zawstydziła.
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Kocia termodynamika

Podobno naczelną zasadą w całym świecie, jest przyjmowanie możliwie najniższego stanu energetycznego. Dlatego jabłka spadają na ziemię, miseczki rdzewieją, a koty przesypiają 3/4 dnia.

Dusia też jest takim przysypiającym kotem, zwłaszcza że przy okazji ma już… no, pogubiłam się, ale ma coś koło 18 lat.

Gdy w zimowe dni, takie jak ostatnio, trafia się więc jakiś słoneczny dzień, Dusia lubi położyć się na oknie, a zwłaszcza na parapecie. To jest takie kocie wash&go. Przyjemne z pożytecznym. A właściwie w tym wypadku przyjemne z przyjemnym do kwadratu. Bo sobie podrzemie. Bo popodgląda świat za oknem. I do tego w promieniach zimowego słoneczka, bezpieczna za szklarnianą domową szybą, wygrzeje stare kocie kości.

Jest tylko jeden szkopuł: trzeba wejść na ten parapet. A z tym leciwa koteczka miewa coraz większe kłopoty.

Na kłopoty jednak koty maja koci spryt. By nie musieć robić jednego wielkiego skoku i zminimalizować wysiłek, wyszukuje dłuższe ale bardziej płaskie drogi. Ostatnio odkryła nową: ryczka, drapak, stół, kaloryfer, parapet. I Mt. Everest kociego emeryta osiągnięty.
Zurha
Posty: 3363
Rejestracja: 06 lip 2017, 22:07
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Zurha »

I jak Dusia po badaniach?
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Latka lecą

Panna Dusia ma już lat 17… 18… albo… albo jakoś tak. Jak na tak leciwą kotkę trzyma się całkiem dobrze. Ale…

Ostatnio przytrafiło jej się rozwolnienie. Potem drugie tego samego dnia. Dostała więc węgiel aktywny. Ale na następny dzień od rana znowu się przytrafiło i do tego nie miała apetytu. To była niedziela, więc musiałyśmy poczekać do poniedziałku. W poniedziałek u weterynarza byłyśmy od samego rana. Pobranie krwi i badania. Wynik? Przekroczone normy dla wątroby i trzustki. Zalecenie - osłąniamy wątrobę - pewnie to przez steryd i zmniejszamy cholesterol. Zmianę diety też musieliśmy wcielić w życie – teraz będzie karma z mniejszą zawartością tłuszczu.

Dusieńka na szczęście jest idealną kotką, nie ma z nią żadnego problemu przy podawaniu lekarstw czy zmianie karmy. Podporządkowuje się, w zamian tylko prosi o pieszcoty, zabawę, na wyłączność moją mamę :: .
Awatar użytkownika
saszka
Babcia Wierzba
Posty: 7123
Rejestracja: 30 wrz 2015, 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post autor: saszka »

Zdrówka i prosimy foteczki uroczej seniorki! :)
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

Wspaniała koteńka :serce:
Dużo zdrówka i jeszcze wielu, wielu lat szczęśliwego kociego życia! :kiss:
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Dziękujemy.

Z fotkami o tyle jest problem, że Dusiasta nie lubi fotografowania. Jak już widzi zdradziecki przedmiot, to ucieka do szafy albo ostentacyjnie odwraca się tyłem do rzeczonego użądzenia.

Obrazek
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Wiosna idzie. Rano robi się coraz jaśniej. Mimo wszystko lubię pospać chociaż do 6:00. Chociaż, chociaż prawie nigdy nie jest mi to dane.
Zwykle śni mi się, że ktoś mnie mocno pociera po szyi, trąca mnie w policzek i pstryka w ucho. Takie irytujące spoufalanie. A ja się nie mogę odwrócić by zobaczyć kto to. Cos mnie powstrzymuje, przytrzymuje. Jestem coraz bardziej zirytowana, wkurzona, próbuje się obrócić i…! I wtedy się budzę. To znaczy nagle zauważa, że nic nie widzę, bo jest ciemno. Stąd wiem, że się obudziłam, a to był tylko sen. Choć niezupełnie tylko sen. Bo mimo że już się obudziłam, to ktoś ciągle pociera mi policzek. Pociera szorstkim mokry języczkiem. No tak! Kocim językiem! To Dusia. Obudzona mogę się już obrócić, co też zaraz czynię i zaliczam jeszcze liźnięcie w oko. Zerkam na zegarek – 4:13. Kury jeszcze śpią, koguty jeszcze nie pieją, a ten futrzak poluje na mój policzek.
Dusia – zaspana charczę. – Dusia, śpij jeszcze.
Mruczy w odpowiedzi, ale przestaje mnie lizać. Ciężką, niemal ołowianą ręką głaszczę ją po głowie, czując jak się pręży tuląc do mnie. I w rytmie mruczącego brzuszka udaje mi się jeszcze zasnąć. Aby do 6:00.
Neda
Posty: 3062
Rejestracja: 05 wrz 2016, 10:59
Lokalizacja: Suchy Las

Post autor: Neda »

:serce: :serce: :serce:
Awatar użytkownika
Niebieska
Posty: 7482
Rejestracja: 13 paź 2017, 17:44
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Niebieska »

:aniolek:
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Dusia kolejny miesiąc jest już na lekarstwach osłaniających wątrobę. Miała ostatnio pobraną krew do analizy. Wyniki były nieco gorsze, zostało jej więc zmienione lekarstwo na inne o nieco mocniejszym działaniu. Pani weterynarz uprzedziła, że może być problem z jego podawaniem, bo tabletka jest bardzo duża i bardzo gorzka. Jak bardzo ? No, bardzo. Sprawdziłam więc… Bleeeeee… Rzeczywiście. Tabletka jest obrzydliwie gorzka.

Jak takie gorzkie lekarstwo więc jej podać ? Próbowałam normalnie, prosto do pyszczka. Nie pozwalała, a po próbie patrzyła jeszcze z takim wyrzutem… Gdy na silę w końcu wepchnęłam jej tabletkę, tak się broniła, że aż mnie drapnęła. Nie, tak nie można. Po kilku razach obie będziemy zestresowane, ja podrapana i pogryziona, a kocia miłość może się zmienić w strach, niechęć i stres. A to nie o to chodzi, by jedną chorobę zastąpić drugą od stresu.

I tu z pomocną przybyła Kotekmamrotek, która podsunąła sposób przemycenia paskudnej tabletki.

Tabletkę pokruszyłam, co w samo sobie nic nie pomaga, a może jeszcze przeszkodzić w podawaniu. Ale tak pokruszona pomieszałam z jedzeniem i dodatkowo przykryłam jej przysmakiem. Uda się, czy zniechęci do przysmaku ? Na szczęście udało się. Zjadła wszystko. I drugiego dnia taka sama reakcjia, wylizana miseczka.

Teraz pozostał już tylko jeden problem – potrzebne są zwiększone ilości jej przysmaku, którego nazwa przypomina kocie miałknięcie zamknięte w serduszku :) .

Obrazek
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Jedyny powód, dla którego w te gorące dni przesiaduję na parapecie, to rudzielec. Taki tam… dachowiec-podwórzowiec. Przychodzi do nas przed okno i paraduje na widoku z wysoko uniesionym ogonem. Kilka razy nawet oznaczył teren. Nie mogę się wówczas opanować i prycham, i syczę, i fukam. Bo to bezczelność, tak komuś przed nosem, na prawie własnej trawie spacerować.

Za miesiąc mam urodziny, kończę 18 lat (chyba) i jako już pełnoletnia kocia emerytka mam jedno, ale to tylko jedno życzenie. Aby ktoś zabrał tego bezczelnego rudego młodzieńca. Niech chodzi pod tymi z naprzeciwka oknami. Nawet lepiej go będę wtedy widziała. I mniejszego go będę widziała. No i dalej go będę widziała. Dalej od siebie, oczywiście. Takie tam… życzenie marzenie.
BEATA olag
Posty: 4939
Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
Lokalizacja: Piątkowo / Poznań

Post autor: BEATA olag »

Czerwiec był gorący. G O R Ą C Y. Dusia czuła to każdym kłaczkiem swojego futerka. Ulubione miejsce na drugą połowę dnia w czerwcu ? Głębia szafy w przedpokoju. Ulubiona pozycja czerwcowa ? Horyzontalna. Ulubiona czynność czerwcowa ? Brak czynności. Nic nierobienie. Spanie. Leżenie.
Za to w nocy panna ożywała. Nie, nie jak wampir. Jak kot nocny. Po godzinie 22 Dusia zaczynała się przeciągać, pokazywać jak się prawidłowo pręży koci grzbiet i zaczynała sprawdzać, czy coś się w ciągu dnia w domu zmieniło. Kuweta na swoim miejscu, miseczka z jedzeniem również, a i miseczka z wodą jest tam gdzie trzeba. No i pani. Pani jest w łóżku. Trzeba więc zadbać, aby zbyt wcześnie nie poszła spać, no bo spać w nocy … ? Gdy dni gorące, spać w mocy grzechem jest. Hej! Pani! Człowieku drogi! Nie śpij Pobaw się ze mną!
ODPOWIEDZ