Oby ten czas w klatce jak najszybciej skończył się, oby ktoś wypatrzył Go i pokochał, tak jak On potrafi kochać ludzi.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Oto jak Lęborek korzysta ze swojej przepustki kiedy go odwiedzam. Zamiast zwiedzać, nie chce złazić z kolan
Nie ma zwiedzania bez porządnej porcji głaskania Niezbyt tez lubi jak robię mu zdjęcia, taką minę ma jak przestaję kotka drapać
W końcu musiałam się ruszyć i zabrać za sprzątanie, więc wypełzłam spod kota i ręcznika... ale czy Lęborek był zadowolony z takiego obrotu wydarzeń? Niezbyt... Niesamowite jak ten kot pragnie bliskości, jak uwielbia się tulić... jak po prostu chce BYĆ obok człowieka.
Lębor ma serce bogate i sprawiedliwe. Każdą ciotkę tak samo wytuli, obślini i obmiałcze, że za mało głaszcze. Jednak i jego miłość ma swoje granice - jego kończy się na obcinaniu pazurków i w kontakcie z innymi kotami. Lębor chciałby dominować wśród stada, dlatego często zaczepia Bono, który też dąży do bycia samcem alfa. Ostatnio doszło nawet do bójek, więc chłopcy dostają teraz przepustki na zmianę.
"Jam jest słodki kić, na moje cwaniactwo nie wskazuje nic"
U Lęborka tak sobie... Ostatnio coraz częściej widać było, ze Lęborkowi coś doskwiera, coś swędzi i przeszkadza. Potrząsał główką, ciągle się drapał po uszach i był poddenerowany. Prawdopodobnie jest to wynik jego alergii pokarmowej, więc przechodzimy teraz na dietę monoproteinową z królika. Mimo tego, że wolontariuszki przed wypuszczeniem Lęborka z klatki po kolanach chodzą i sprzątają podłogę, ciężko upilnować tego łobuza. Nigdy nie można mieć pewności czy podczas spacerów nie znalazł może jakiegoś osamotnionego chrupka i go po prostu nie spałaszował. Dla Lęborka najlepszym wyjściem z tej sytuacji było by wyjście do DT... ale DT brak
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
U Lęborka jakoś leci, choć nie za ciekawie... Przyzwyczaił się do szpinakowej rutyny... Kiedy przychodzi wolontariusz i posprząta na około, wypuszcza kotka z klatki... Lęborek robi obchód sprawdzając czy nie znajdzie czegoś do zjedzenia u kocich kolegów i koleżanki... nie znajdując nic pokręci się obok człowieka, po wymusza trochę jedzenie... to kot z tych wiecznie głodnych, co swoja porcję pochłania w mgnieniu oka.
Jak już kotek domyśli się, że nic nie wymusi, ani nic nie znajdzie do jedzenia, a człowiek jakiś taki zabiegany się wydaje to Lebor postanawia porozpędzać trochę towarzystwo... a to zaczepi Bono, a to fuknie na Bogdana... Upierdliwe z niego stworzenie... Bogdan chyba też ma go już dosyć i czasem klepnie pazurem w tyłek przepędzając... No i w sumie ja też wolałabym go w tam nie widzieć... No bo jak to? Zdrowy kot a w szpitaliku siedzi...
Lęborek już taki jest - uważa, że cała uwaga człowieka powinna być skupiona tylko na nim, ewentualnie na jedzonku, które jest dla kotka przygotowywane Ale ten układ jest obustronny: on też daje z siebie wszystko, by spędzić z człowiekiem jak najwięcej czasu. Wolontariusze są da niego miziającą ostoją w tym nieprzyjaznym (z jego perspektywy) środowisku szpitalika...
Oto jego standardowe miny z cyklu "Zasłużyłem na więcej uwagi!"
Część 1 "No ale jak to? Już skończyłaś drapać po brzuszku?! Patrz jaki uroczy i puchaty jestem!"
Część 2 "Jeszcze tego pożałujesz"
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 17 Kwi, 2019 22:09
A jak jego uszy?
Jest jakaś poprawa na króliku?
Zamawiać kolejną porcję? Ile jeszcze zostało?
Lęborek odwiedził ostatnio weterynarza - standardowe copółroczne badania... Jedynie mocznik jest lekko podniesiony, ale kreatynina w normie, więc nie panikujemy, pamiętamy i obserwujemy... Oby tak dalej!!!!
Głodny Lęborek to nieznośny Lęborek... a że Lęborek głodny jest cały czas no o wiecie Kiedy wolontariusz się pojawia, Lęborek rości sobie wszelkie prawa do wolontariackich kolan Jeśli wolontariusz pozostaje za długo w pozycji pionowej, kocur łasi się i otula w koło nóg tak intensywnie, że nie da się wyjść z tego pojedynku cało i nie upaść... lepiej od razu się poddać i usiąść. By Lęborek zajął swe prawowite i należne mu miejsce
Z Lęborkiem czas spędza się w pozycji poziomej, przynajmniej tak jest najlepiej Czasem kiedy już padam na twarz po kilku godzinnym dyżurze na koniec idę sobie z nim poleżeć...
Później podajemy jedzenie, zaganiamy do klatki, gasimy światło i wychodzimy... pa Lęborku, do zobaczenia.
Lęborkowi ostatnio kiepsko się wiedzie Aktualnie przebywa na ścisłej diecie BARF z królika, mimo to coraz częściej zdarzają mu się wymioty, po których musi nastąpić 24h stabilizująca głodówka Nie trudno się domyślić, że Lęborek nie jest tym zachwycony
Poza tym kotek wciąż pała nieskończoną miłością do człowieka i przeszkadza wolontariuszom jak tylko może. Barankuje, podchodzi pod nogi, ociera się żeby tylko zwrócić na siebie uwagę... a ci okropni wolontariusze, z racji pojawienia się większej ilości rekonwalescentów, maja coraz mniej czasu dla biedulka
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 19 Maj, 2019 23:53
Mi ostatnio tak Lęborek przykleił się do nogi...
Żal patrzeć na niego, gdy jest w klatce. To kot, który bardzo potrzebuje człowieka...
Poza klatką robi wszystko, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę i go głaskać...
Smutek jest w tych oczach... jakby wiedział, że za chwilę wróci do klatki...
Lęborek ostatnio odpuścił sobie nietolerancję wobec Bono. Chłopacy mogą już nawet przejść obok siebie nie zaczepiając się wzajemnie. Hmmm...... czyżby początek przyjaźni? Zobaczymy jak dalej będą się układały kocie relacje. Lęborek zdaje sobie sprawę, że przybyło nam rekonwalescentów, dlatego kiedy widzi ze inny "współlokator" jest głaskany, od razu przybiega, przepychając się. Brakuje mu niestety człowieka tylko na "wyłączność". Wtedy nie musiałby być zazdrosny o głaski....
U Lębiego ostatnio nastały kiepskie czasy. Od dłuższego czasu obserwujemy, że swędzą go uszka i gromadzi się tam niepokojąca wydzielina. Weterynarze obwiniają o to alergie pokarmowe, a Lęborek nas. Bo gdy ostatnio nastało pogorszenie i musieliśmy powrócić do codziennego rytuału pucowania uszek Lębi potraktował to jak zdradę zaufania. Czmycha teraz przed nami i ciągle obawia się, że i te głaski skończą się wlewaniem paskudztw do uszek
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]