Agatka ósmy miesiąc siedzi zamknięta w przybudówce...
W zasadzie jej aktywność ogranicza się do spania i jedzenia, bo przy tylu kotach oraz pracy zawodowej wolontariuszki, w ciągu dnia człowieka ma bardzo krótko dla siebie...
To niestety nie odbija się zbyt dobrze na jej zdrowiu.
Na uszach, na zewnątrz widać jakieś zmiany, cały czas też w środku jest czarna wydzielina...
Przed Agatką wizyta u specjalisty, bo dotychczasowe leczenie jakoś nie przynosi efektu...
Możliwe, że te zmiany to wynik stresu...
Bo z jednej strony niby Agatka nie ma złych warunków - ma ciepło, ma dach nad głową i jedzonko na czas, ale z drugiej strony to jest dramat kota, który nie ma możliwości przebywania z człowiekiem, chociaż bardzo kocha człowieka. Takie koty chciałyby mieć możliwość spania w łóżku, ułożenia się na kolanach, lub choćby oparcia się łapką na człowieku, gdy człowiek siedzi np. na sofie. Wtedy taki kot jest szczęśliwy w pełni.
Agatka nie jest niestety szczęśliwa w pełni...
I wolontariuszka też nie jest szczęśliwa, bo z jednej strony ciągle myśli, jak pomóc Agatce, a z drugiej wie, że Agatka zajmuje pomieszczenie, na które czekają inne koty:
1) wolnożyjący, działkowy Biały Nosek, który prawdopodobnie ma jakiś problem z zębami i który na cito potrzebuje miejsca na rekonwalescencję po zabiegu, jeśli ta diagnoza się potwierdzi...
2) Milenka, która aktualnie mieszka w zimnej działkowej altanie i nawet nie może być wykastrowana, bo w altanie jest za zimno, żeby mogła tam wrócić po zabiegu...
3) Amelia, która również czeka w tej zimnej, działkowej altanie...
4) Dwa nowe koty na działkach, które zostały po działkowiczach (proceder jak co roku) - one powinny na cito być wykastrowane, żeby za chwilę nie było kolejnych kociąt na działkach... Tylko gdzie je przetrzymać po zabiegu...?
5) Trzy koty ze stada, które wolontariuszka kastrowała w tamtym roku. W tym stadzie zostało wykastrowanych siedem kotów. Trzy maluchy nie zostały wtedy ciachnięte, bo były za malutkie. Teraz są już w odpowiednim wieku i są to prawdopodobnie trzy kotki. Karmicielka zgłosiła wolontariuszce, że mogą być w ciąży, bo bardzo się ostatnio zaokrągliły... Niestety karmicielka ma taką sytuację lokalową, że nie ma gdzie ich przetrzymać po zabiegu. Nie ma też pieniędzy, żeby dokarmiać większe stado... Już teraz koty dostają tylko ryż ugotowany na kościach, bo na karmę nie zawsze wystarcza pieniędzy... A jak pojawią się kolejne koty, to będzie jeszcze większy dramat...
Dom stały lub choćby tymczasowy, bez innych kotów, pomógłby rozwiązać tyle dramatów...
Czy naprawdę w całym Poznaniu i okolicach lub nawet trochę dalej, nie ma nikogo, kto chciałby otworzyć swój dom i serce dla takiego kochanego kota?
https://youtu.be/5lZ8D5_5mcQ
