Bite pojawił się jako jedna wielka niewiadoma. Zgłoszony jako kot bezimienny, bez znanego karmiciela, na niewiadomo jak pozyskany prywatny numer telefonu. Jego sytuacja wyglądała dramatycznie - jak dotąd widywany jedynie z daleka, pewnego dnia się ośmielił zbliżyć do człowieka i zaszyć w owińskich magazynach. Był tak obolały i osłabiony, że bez problemu dał się załadować do kartonika Dobrej Duszy, która zawiozła go czym prędzej do kliniki weterynaryjnej.
Liczne pogryzienia, potencjalny felv, zawalone oczy i drogi oddechowe to tylko część problemów jakie zidentyfikowano na wstępie. Na szczęście kotu udało się przetrwać i teraz powoli dochodzi do pełni sił.
Bite jest już z nami 3 tygodnie Cieszy nas to, bo na początku nie byliśmy tacy pewni czy wyjdziemy na prostą, Bite wyglądał jak cień kota. Choć wciąż można bez problemu policzyć mu wszystkie kostki na grzbiecie, to jednak coś tam nabrał ciałka ten nasz chłopczyk
Codziennie zmieniamy opatrunek na łapce, ponieważ przez usytuowanie rany na pięcie (ultra drogie) plastry, które mają wspomóc ziarninowanie rany przesuwają się i nie możemy dopuścić do przylepiania się bandażu do rany. Bite dzielnie znosi te wszystkie zabiegi pielęgniarskie, choć zdarza mu się na nas zabuczeć
Postępy w gojeniu się rany widać
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 19 Maj, 2019 23:03
Gdy ostatnio próbowałam nawiązać kontakt z Bitem, przegrałam walkę o uwagę Bite z... jedzeniem.
Bite był najbardziej zainteresowany swoją miseczką, a później myciem się.
Ale to mnie cieszy akurat, bo Bite to chudzinka
Może i wciąż jest chudzinka, ale od kiedy u nas jest przybrał na wadze 600 g! To całkiem niezły wynik Tuczymy chłopaka dalej, choć nie jest to takie proste, bo Bite jest na diecie lekko strawnej.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 19 Maj, 2019 23:22
Tak, widać różnicę
Ale ciągle tego ciałka mu brakuje
Dobre i złe wieści - testy ponownie dodatnie - oba:( To pierwszy taki przypadek wśród naszych podopiecznych...
Jednak morfologia wolno, bo wolno - ale rośnie! Rana - wygląda zdecydowanie lepiej, choć też wyjątkowo opornie ten proces gojenia idzie... Wszystko wskazuje zatem na faktyczne nosicielstwo, choć pani doktor sugeruje wykonać badanie metodą PCR po zupełnym wyzdrowieniu, bo i rana, i anemia - może to rzutować na wynik...
Do wczoraj kocur nosił kołnierz, bo zaczął się nam wylizywać - ale póki co świąd ustał, więc nastąpiło uwolnienie.
A Bajcik nic sobie z tych wszystkich strasznych wieści nie robi - tylko człowiek i jedzenie mu w głowie - to jego dwie wielkie namiętności:)
A na żywo to człowiek maleje i maleje, aż staje się taki mały, że patrzy Bajtkowi prosto w te oczy cudowne
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Bajcik jest coraz zdrowszym i okrąglejszym kocurkiem. W badaniu koprologicznym nie stwierdzono obecności krwi, więc mamy nadzieję, że cokolwiek męczyło jelitowo Bajta zostało do cna wybite. Dalej walczymy o lepszą morfologię i całkowite zagojenie rany. Jednak łapka już nie boli, rana jest prawie sucha i zmniejszyła swoją średnicę co najmniej dwukrotnie. A sam Bite? Dość powiedzieć, że przy zmianie opatrunku wtula łebek w zgięcie łokcia i cierpliwie czeka aż skończymy, cichutko pomrukując.
U Bite'a złe wieści- testy potwierdziły FIV oraz FeLV, co oznacza że kocurek jest bardzo wrażliwy i podatny na potencjalne infekcje. Trzeba szczególnie na niego uważać dlatego pilnie potrzebny jest dom tymczasowy albo stały. A co na to Bite? Do lepszych wieści możemy zaliczyć wciąż rosnący apetyt i przybieranie na wadze oraz zagojoną praktycznie całkiem ranę na łapce. A poza tym Bite jest przeuroczym kocurkiem, gdy tylko widzi wolontariusza od razu pakuje się na kolana, by wtulić się.
Jeszcze nie widziałem czegoś takiego, będąc wczoraj z Bitem na wizycie, pani doktor musiała przerwać osłuchiwanie Go, dała mu chrupki, żeby ... przestał mruczeć!!! Co to jest za kochana, słodka istota. Anemia jest już przeszłością i to bardzo dobra wiadomość, za tydzień znów będziemy, będzie badana krew i być może już ostatni raz dostanie żelazo.
Ale, najbardziej smutne jest to, co pani doktor wyjaśniła. Bite jako nosiciel obu wirusów jest szczególnie narażony na infekcje, a każda najmniejsza infekcja dla Niego może skończyć się ... W szpitaliku przy innych kotach, przy zmieniającej się pogodzie i temperaturze, przy ludziach którzy przychodzą, jest w niebezpieczeństwie. Ze względu na nosicielstwo nie może mieć kontaktów z żadnym innym kotem, ale nie może mieć bezpośredniego kontaktu!!! I to jest bardzo istotne, bo wystarczy dla Niego osobne pomieszczenie, w którym byłoby ciepło. Kontrole i badania będą często, więc na pewno potrzebny byłby ktoś kto posiada auto, przewożenie komunikacją tylko naraziłoby Go na niebezpieczeństwo złapania infekcji.
Bite nie ma długiego życia przed sobą, ale przy dobrych warunkach, może to być znacznie dłuższe życie niż jeżeli będzie tu, gdzie jest obecnie. Gdyby nie to, że 8 kotów w domu mam, Bite miałby już miejsce. Nie jest to prosta decyzja, ale może ktoś zlituje się nad Nim, zapewniam, takiego odwdzięczenia się od nikogo innego nie dostanie się Naprawdę, wczoraj poryczałem się.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Bajcik jest cudowny... Mizia się, wtula w człowieka i patrzy tak mądrze tymi swoimi pięknymi oczyma w czarnej oprawie... Jest ze wszech miar wyjątkowy i zasługuje na znalezienie najlepszego opiekuna - a odwdzięczy się potężną dawką miłości i mruczenia, którego ma w sobie ogromne pokłady i obdziela nimi wszystkich - nawet pierwszy raz widzianych ludzi, którzy wyciągają do niego rękę...
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Bajcik to czarujące stworzonko - niegdyś zabiedzona maruda, teraz przystojny (z charakterystycznie wystawionym języczkiem ) i niesamowicie przyjazny kocurek. Uwielbia siedzieć na kolanach i wtulać się w człowieka. I cały czas mruczy ^^ Widać tę wdzięczność za opiekę po prostu, a także potrzebę bliskości z ludźmi. Serce boli, gdy patrzy się na niego w klatce, szczególnie wiedząc jak niekorzystnie ona może wpłynąć na niego A przecież to, że ma FIV i FELV nie przekreśla jego szans na domowe szczęście, prawda? Zatem zadziwia fakt, że nikt mu nie chce w tym szczęściu dopomóc...
A tak Bajcik się cieszy na widok przychodzących ludzi (nawet tych, których widzi pierwszy raz)
Wczoraj byliśmy z Bitem na kontroli u Pani doktor, krew pobrana, badania zrobione i w końcu dobre wiadomości. Oficjalnie Pani doktor stwierdziła, że anemii nie ma, a dzisiaj przyszedł wynik badania na żelazo i jest w normie
Niestety, tak jest w tej chwili, Bite jest narażony na warunki atmosferyczne (klatka stoi w takim miejscu) i przy następnej infekcji jaką może złapać, może zagrażać Jego życiu. Dom w którym byłaby stała temperatura, bez przeciągów, bez kontaktu z wieloma ludźmi, którzy mogą przynieś jakiegoś wirusa jest BARDZO BARDZO BARDZO POTRZEBNY NA WCZORAJ.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]