usłyszałam jej płacz za oknem, wyjrzałam przez balkon no i zobaczyłam to małe, bure i wrzeszczące. Kiedy do niej podeszłam podbiegła do mnie z ogonkiem do góry i włączonym traktorkiem. Bez problemu dała się wziąć na ręce, w domu ładnie się najadła i napiła. Z kuwetki jeszcze nie skorzystała.
Ogólnie wygląda na zdrową. Miała trochę zaropiałe oczka, ale nie nachodzą jej powieki. Wydaje mi się, że lekko kicha. Postaram się jeszcze dziś wieczorem podjechać z nią na AR.
Pojawiła się nagle, znam okoliczne koty i dwie karmicielki. To raczej nie jest znany mi kociak. Poza tym jest oswojona, ma pełne zaufanie do ludzi, a dziczki dokarmiane tutaj przez dobrych ludzi nie dają się dotknąć, choć podchodzą bardzo blisko...
Nie widziałam też w okolicy innego kociaka w jej wieku, ani potencjalnej mamy...




zdjęcia są kiepskiej jakości, bo mała ciągle się rusza
a teraz pytanie: czy ktoś mógłby ją przygarnąć na tymczas, ja mam problem z trzymaniem jej nawet na tymczasie (bardzo oporny TŻ niestety
