Bono
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Od czasu powrotu z adopcji Bono mocno zmarkotniał. Widać, że tak zakocone realia mu nie odpowiadają. Unika kontaktu z innymi siedzibowcami, większość czasu spędzając w klatce - nawet na przepustkach. A mimo to wyprowadzka Czarusia też nie przypadła mu do gustu, bo dzisiaj siedział wyjątkowo markotny. W każdym razie mogło chodzić albo o brak Czarusia, albo o upał - jednak ja jestem przekonana, że ten Gangster ma miękkie serduszko 

Drżyjcie kociarze, nadchodzi koniec świata! Przeczulonymi kocimi zmysłami wyczuli to Bono i Lęborek, i w obliczu rychłej tragedii postanowili zakopać topór wojenny, a przepustki spędzać jednocząc się w głodzie i wyczekiwaniu na Ostatni Posiłek. A tych od czasu pojednania było już cztery. Dyżurni jednak siedzą cicho i nie wychylają się ze spostrzeżeniami, że Koci mogli pomylić się w swoich wyliczeniach. Jedynie z nadzieją wypatrują mycia łebków zanim prawda dotrze do tych oświeconych umysłów...
Chwil prawdziwych wyznań nie przerywa się wścibskimi zdjęciami, dlatego załączam zdjęcie Bono na kuwecie.

Chwil prawdziwych wyznań nie przerywa się wścibskimi zdjęciami, dlatego załączam zdjęcie Bono na kuwecie.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Bono, Bonson, Bonanza, BonBon, Bonczi. Mów jak chcesz, bylebyś mówił. Bo Bono kocha człowieka. Oczywiście, takiemu kocurowi może być trudno przyznać się do swej łagodnej strony, więc czasem wolontariusz pacnięcie zarobi. Ale nie tak, żeby krzywda była, nie, nie. Tylko tak, żeby było wiadomo, że ani słowa ma nie być na mieście, że Bonson to przytulas. Co chłopaki powiedzą...
Tylko, że jednak mimo całej zadziorności pyszczka, mimo wyglądu twardziela, Bono gaśnie. Bez człowieka na wyłączność, bez wieczornych pogaduch z kochającym opiekunem, Bono znika w półmroku klatki, gdy tylko dyżur się kończy
Są dni, że w ogóle niechętnie klatkę opuszcza. Kiedy się przekona, że ktoś zostanie z nim na dłużej, odkrywa zupełnie inne oblicze: bawi się, chodzi z zadartym ogonem między dyżurnymi mrucząc, ociera się o każdy kawałek ciała, żeby tylko zgarnąć trochę ludzkiego ciepła.
Tak. Są ładniejsze koty. Tak, są młodsze koty. Są bure, białe, srebrne, rude... i są też czarne. Bono wie, że kiedyś ktoś otworzy przed nim serce. Zdaje się, że on w ogóle dużo o świecie wie, a człowieka czyta jak otwartą księgę. Wie, że kiedyś jego serce spotka inne, które pokocha go całym sobą. Nie pozwólmy mu długo czekać

Tylko, że jednak mimo całej zadziorności pyszczka, mimo wyglądu twardziela, Bono gaśnie. Bez człowieka na wyłączność, bez wieczornych pogaduch z kochającym opiekunem, Bono znika w półmroku klatki, gdy tylko dyżur się kończy
Tak. Są ładniejsze koty. Tak, są młodsze koty. Są bure, białe, srebrne, rude... i są też czarne. Bono wie, że kiedyś ktoś otworzy przed nim serce. Zdaje się, że on w ogóle dużo o świecie wie, a człowieka czyta jak otwartą księgę. Wie, że kiedyś jego serce spotka inne, które pokocha go całym sobą. Nie pozwólmy mu długo czekać
W zeszłą sobotę udało mi się znaleźć pół godziny na obfocenie kotów i na zdjęcia załapał się także Bono. Zachwycił mnie swoim gabarytem, groźną brodą, cudnym mruczeniem i czułym wtulaniem się w dłoń. Zasmucił spojrzeniem złotych oczu, które bardzo chciałyby patrzeć z miłością na własnego człowieka... Bono jest smutny 

- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Byliśmy z Bonanzą na copółrocznej kontroli krwi - w przypadku kocura chodziło przede wszystkim o tarczycę, której parametry oscylowały w granicach normy, czasem ją nieco przekraczały, ale powtórne badania zawsze nas uspokajały. Do zeszłego tygodnia - wtedy oba hormony znalazły się mocno poniżej normy... Lekarz prowadząca zasugerowała usg tarczycy, żeby nie wprowadzać od razu leków, mających sporo poważnych skutków ubocznych - jesteśmy już umówieni, mimo że koszt tego akurat badania jest bardzo wysoki - to niewielki narząd i niewielu radiologów podejmuje się jego diagnostyki - trzymajcie kciuki za naszego kocura!
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Nie mamy dobrych wieści... Będąc już na badaniu poprosiliśmy Panią Doktor o zajrzenie jeszcze do jam ciała Bonanzy (chyba jakiś koci buk nad nami czuwał...) - i od razu dostaliśmy strzała - wielki guz na śledzionie... Szczęście w nieszczęściu - pozostałe narządy są bez zmian! Zatem o ile to zmiana nowotworowa (tfu, tfu!) - to jest ona pierwotna; nie ma na co czekać - lekarz prowadząca Bono zadecydowała o jak najszybszym pozbyciu się nieproszonego gościa - operacja już we wtorek! Mając wynik histopatologii będziemy myśleć co dalej... Jeśli macie jakieś wtyki (gdziekolwiek;) uruchomcie je, bo biorąc pod uwagę tendencje Bonka do bezdechów podczas narkozy - sytuacja jest naprawdę poważna...
